Scharakteryzuj Tristana jako średniowiecznego rycerza.
Bardzo prosze niech mi ktos to napisze Na JUTRO musze to miec PROSZEE
jO19R20
Każda epoka kształtuje różne wzorce osobowe. W okresie średniowiecza w Europie rozwinęła się literatura rycerska, której główną funkcją było stworzenie wzorca osobowego -idealnego rycerza, który spełniał wszystkie cechy kodeksu rycerskiego. Waleczność, odwaga, oddanie Bogu, władcy i ojczyźnie to tylko niektóre cechy, które musiał spełniać idealny, średniowieczny rycerz. Oprócz tego musiał być wysportowany, inteligentny, silny, honorowy, dumny i oczywiście powinien mieć swoja wybrankę serca, dla której byłby zdolny zrobić wszystko. Jedną z opowieści zawierających motyw idealnego rycerza jest „Tristan i Izolda”. Tytułowy Tristan, siostrzeniec króla Marka już od najmłodszych lat przygotowywany był do pełnienia funkcji rycerze idealnego. Był pogodnym młodzieńcem, wysportowanym, silnym, nauczył się władać mieczem, tarczą i łukiem, poznał tajniki sztuki myśliwskiej, opanował grę na harfie, wspomagał słabych, zawsze dotrzymywał słowa. Do osiągnięcia celu brakowało mu tylko ukochanej, której imię mógłby sławić. Król Marek traktował go jak syna, zabierał go na wyprawy i polowania. Dzięki swojej mądrości Tristan zawsze dobrze radził sobie z najrozmaitszymi problemami. Warto tutaj wspomnieć, jak udało mu się wprowadzić w błąd Izdoldę Jasnowłosą i za pomocą "znalezionych naprędce pięknych i zwodniczych słów" przekonać ją, że jest lutnistą. Jak już wspomniałam jako wzorowy rycerz miłował swego pana i zawsze dotrzymywał słowa. Dlatego też, gdy razem z Izoldą wypił napój miłosny, pomimo wielkiej i szczerej miłości, jaką do niej żywił postanowił oddać ją wcześniej zaślubionemu z nią Markowi. Podczas „nocnych spotkań” z ukochaną ujawnił się jego spryt i zaradność. W życiu Tristana Izolda pełniła wielką rolę. Zgodnie z kodeksem rycerskim, po odkryciu więzi łączącej bohaterów, chcąc bronić honoru swojego i ukochanej, postanowił skazać się na tęsknotę i wyruszył w tułaczkę po świecie. Nawet po poślubieniu Izoldy, tym razem Izoldy o Białych Dłoniach nie był w stanie zdradzić jedynej kobiety, którą kochał. Tutaj ponownie ujawnił się jego spryt i oddanie. Początkowo dla swojego króla Tristan gotów był zrobić wszystko. Nie było dla niego przeszkodą zabicie smoka pożerającego niewinnych ludzi czy pojedynek z potężnym Morhołtem. Miłość do Izoldy zmieniła Tristana, stała się źródłem radości, ale i cierpienia, można nawet powiedzieć, że była ich tragedią. Rycerz był rozdarty wewnętrznie: kochał Izoldę, ale i wielbił Marka. Jego losy potoczyły się tak, że cokolwiek by zrobił, doprowadziłoby do nieszczęścia, skutkiem czego była zdrada króla Marka. Uważam jednak, że zdecydowanie można wybaczyć mu coś, co zrobił z miłości do swojej wybranki. Podsumowując, uważam że Tristanowi należy się na miano rycerza godnego naśladowania. Przecież spełniał warunki kodeksu rycerskiego, był poważany i znany przez szerszy krąg ludzi. Wiele osób może się ze mną nie zgodzić, argumentując, że przecież złamał kodeks, oszukując swego pana. Jednak spójrzmy na ten problem z trochę innej perspektywy: bohater nie miał wyboru, każde rozwiązanie było beznadziejne, chciał uszczęśliwić chociaż jedną osobę…A przecież czego się nie robi dla miłości swego życia?
Waleczność, odwaga, oddanie Bogu, władcy i ojczyźnie to tylko niektóre cechy, które musiał spełniać idealny, średniowieczny rycerz. Oprócz tego musiał być wysportowany, inteligentny, silny, honorowy, dumny i oczywiście powinien mieć swoja wybrankę serca, dla której byłby zdolny zrobić wszystko. Jedną z opowieści zawierających motyw idealnego rycerza jest „Tristan i Izolda”.
Tytułowy Tristan, siostrzeniec króla Marka już od najmłodszych lat przygotowywany był do pełnienia funkcji rycerze idealnego. Był pogodnym młodzieńcem, wysportowanym, silnym, nauczył się władać mieczem, tarczą i łukiem, poznał tajniki sztuki myśliwskiej, opanował grę na harfie, wspomagał słabych, zawsze dotrzymywał słowa. Do osiągnięcia celu brakowało mu tylko ukochanej, której imię mógłby sławić. Król Marek traktował go jak syna, zabierał go na wyprawy i polowania. Dzięki swojej mądrości Tristan zawsze dobrze radził sobie z najrozmaitszymi problemami.
Warto tutaj wspomnieć, jak udało mu się wprowadzić w błąd Izdoldę Jasnowłosą i za pomocą "znalezionych naprędce pięknych i zwodniczych słów" przekonać ją, że jest lutnistą. Jak już wspomniałam jako wzorowy rycerz miłował swego pana i zawsze dotrzymywał słowa. Dlatego też, gdy razem z Izoldą wypił napój miłosny, pomimo wielkiej i szczerej miłości, jaką do niej żywił postanowił oddać ją wcześniej zaślubionemu z nią Markowi. Podczas „nocnych spotkań” z ukochaną ujawnił się jego spryt i zaradność.
W życiu Tristana Izolda pełniła wielką rolę. Zgodnie z kodeksem rycerskim, po odkryciu więzi łączącej bohaterów, chcąc bronić honoru swojego i ukochanej, postanowił skazać się na tęsknotę i wyruszył w tułaczkę po świecie. Nawet po poślubieniu Izoldy, tym razem Izoldy o Białych Dłoniach nie był w stanie zdradzić jedynej kobiety, którą kochał. Tutaj ponownie ujawnił się jego spryt i oddanie.
Początkowo dla swojego króla Tristan gotów był zrobić wszystko. Nie było dla niego przeszkodą zabicie smoka pożerającego niewinnych ludzi czy pojedynek z potężnym Morhołtem. Miłość do Izoldy zmieniła Tristana, stała się źródłem radości, ale i cierpienia, można nawet powiedzieć, że była ich tragedią. Rycerz był rozdarty wewnętrznie: kochał Izoldę, ale i wielbił Marka. Jego losy potoczyły się tak, że cokolwiek by zrobił, doprowadziłoby do nieszczęścia, skutkiem czego była zdrada króla Marka. Uważam jednak, że zdecydowanie można wybaczyć mu coś, co zrobił z miłości do swojej wybranki.
Podsumowując, uważam że Tristanowi należy się na miano rycerza godnego naśladowania. Przecież spełniał warunki kodeksu rycerskiego, był poważany i znany przez szerszy krąg ludzi. Wiele osób może się ze mną nie zgodzić, argumentując, że przecież złamał kodeks, oszukując swego pana. Jednak spójrzmy na ten problem z trochę innej perspektywy: bohater nie miał wyboru, każde rozwiązanie było beznadziejne, chciał uszczęśliwić chociaż jedną osobę…A przecież czego się nie robi dla miłości swego życia?