piesza
PRZYGODY Z BOGAMI I BOGINIAMI Scenariusz przedstawienia
Prolog (Na scenę majestatycznym krokiem wchodzi chór Greków) Chórzysta I: Hej, szlachetnie urodzeni i ty ludu pospolity, którzyście się tu dzisiaj zgromadzili na greckiej ziemi... Chórzysta II: Posłuchajcie opowieści o bogach, którzy z wyżyn świętej góry Olimp sprawują rządy nad nami... Chórzysta III: I plączą nici naszego losu, a my, jak liście unoszone przez wiatr, poddajemy się ich wyrokom. Chórzysta I: Czy warto być im posłusznym? Chórzysta II: Czy trzeba poddawać się ich wyrokom? Chórzysta III: Czy nikt się za nami nie ujmie? Chórzysta I: Popatrzmy, jak wygląda dzień na Olimpie. Chórzysta II: Kto zasługuje na szacunek, a kogo lepiej unikać? Chórzysta III: Czy coś zmieniły minione wieki? Chórzysta I: Hej, szlachetnie urodzeni i ty ludu pospolity, którzyście się tu zgromadzili na tej greckiej ziemi... (Chór schodzi ze sceny. Słychać delikatną grecką muzykę)
SCENA I Na scenę wchodzi Zeus w pogniecionej todze i przekrzywionym wieńcu laurowym na głowie, drapie się, ziewa przeraźliwie, rozgląda się na boki, jakby na kogoś czekał. W końcu siada na swoim tronie. Zeus: Co to wczoraj była za uczta. Jednak nie ma to, jak u Dionizosa. Ten to dopiero zna się na biesiadowaniu... A jak dowcipy potrafi opowiadać. Tak... tylko w towarzystwie Syzyfa była równie przednia zabawa... szkoda, że trzeba go było pozbawić życia. A te Ziemianki, to ci dopiero bestyjki. Wydaje mi się, że ostatnio zrobił się większy wybór. A i jakoś jakby mniejszy respekt przede mną czuły? Och, gdyby Hera to słyszała (rozgląda się niepewnie)... A te trunki?! (Zeus poprawia strój. Nalewa sobie do kielicha nektaru. Wchodzi Hera) Hera: Ach tutaj się zaszyłeś. Szukam cię po całym Olimpie. Ten pędziwiatr Hermes gdzieś poleciał, chyba powinieneś go pozbawić tych skrzydełek u stóp. Cóż, nie wszystko, co wymyślisz, jest tak znakomite, jak mogłoby się wydawać. Na mnie to już nie robi wrażenia. Ciesz się, że ludzie są tacy słabi i niemądrzy i jeszcze nie całkiem się na nas poznali. Boję się jednak, czy Prometeusz nie za dużo im przekazał wiedzy. (poprawia wieniec na głowie Zeusa). Ostatnio tylko konferował z Ateną. Jeszcze dojdzie do tego, że ludzie przestaną w nas wierzyć i co się wtedy z nami stanie? Kim będziemy władać? Zeus: (przerywa zniecierpliwiony): Przestań krakać, bogini ty moja. Boli mnie głowa. Hera: Teraz boli głowa. A kto cię wczoraj ostrzegał przed tym nowym nektarem? (przygląda się uważnie kartonikowi z napisem „Nektar”). Oj, coś mi się widzi, że on nie daje wiecznej młodości, tylko wieczne męki. Zeus: Wiecznych moich mąk przyczyną zaraz ty, żono, się staniesz. Lepiej powiedz, jaki tam dzisiaj mamy rozkład dnia. Hera: (zagląda do notatnika): Za chwilę twoja sędziowska sesja, później... Zeus: Znów muszę rozstrzygać te nudne spory? Rozwiązywać problemy? (siada wygodnie). Taka to już boska dola. Nic tylko pracuj, tylko spełniaj życzenia, tylko podejmuj decyzje (przyjmuje dumną pozycje). Kto tam pierwszy?!
SCENA II Hades: (wbiega zdenerwowany): Ach, Zeusie, władco nieba i całego świata, racz wysłuchać skargi, jaką przynosi przed twoje oblicze Hades (kłania się), bóg podziemia. Moje wzburzenie nie zna granic, przenika całą moją boską postać, a jego przyczyną jest (krótka przerwa dla nadania wagi słowom)... Syzyf. Pamiętasz, panie, tego pyszałka i spryciarza? Zeus: A jakże, przecież to ten, który niegdyś zabawiał nas dowcipami, a potem (z gniewem) śmiał zdradzić śmiertelnikom tajemnice Olimpu! Ale po co wspominasz o Syzyfie, który od dawna przebywa w czeluściach podziemnego świata?! (Na scenie pojawia się Hermes, przysłuchuje się rozmowie) Hades: Och panie, mylisz się, ten nicpoń mnie okpił. Błagał mnie, abym go na dzień jeden wypuścił na ziemię, gdyż żona nie zadbała o jego godny pochówek, nie dała mu nawet obola dla Charona, by ten przewiózł go na drugą stronę Styksu. A ja łatwowierny i pełen współczucia, uległem. A teraz, o prześwietny, spadło na mnie nieszczęście. Hades świeci pustkami, od lat żadna istota nie trafiła do mego królestwa. Zupełnie, jakby śmierć nie istniała (Hermes dyskretnie wybiega). Zeus: No właśnie, tak mi się zdawało, że ludzi przybyło, (po chwili zadumy) nic sobie z nas nie robią, zupełnie nic, do czego ten świat zmierza... Ale to wina także Prometeusza. To od niego ludzie nauczyli się samowoli, a nazywają to samodzielnością. Pomyślmy chwilkę. (Wbiega Hermes) Hermes: O bogowie! Zamach na boską osobę! Tanatos, bóg śmierci, uwięziony! Zwykły śmiertelnik ośmielił się zniewolić jednego a nas! Zeus: A jesteś nareszcie. Wypij nektar, ochłoniesz (Hermes pije). A teraz mówże, kto dopuścił się tej zniewagi? Hermes: Jak to kto, Wszechmogący? Syzyf. Zeus: Teraz wszystko rozumiem. Stąd tak wielki wybór wśród pięknych Ziemianek, z których i twoja, jak doszło do moich uszu, żoneczka pochodzi. A kiedyż to przyprowadzisz ją na olimpijską ucztę? Hades: (zmienia szybko temat): Nie sądzisz Zeusie, że Syzyfowi należy się kara? Zeus: A tak, należy się, Hermesie, mój szybkonogi posłańcze, tobie powierzam zadanie przyprowadzenia przed moje oblicze sprawcy naszych trosk i nieszczęść. Leć, a żywo! A my zdecydujemy, jak ukarać Syzyfa. Hera: Może moje zdanie weźmiesz, Zeusie, tym razem pod uwagę. Ostrzegałam cię wiele razy przed zbytnim zaufaniem, jakim obdarzyłeś Syzyfa i podobnych do niego ludzi. Teraz masz okazję przypomnieć im, że to ty decydujesz o ich losie, że jesteś panem ich życia i śmierci. Ale czy wyrok śmierci tym razem wystarczy? Wszak i z tego wyroku ludzie sobie zadrwili. Zeus: Hero, moja droga, twoje wymówki wzmagają mój ból głowy (Hera podaje Zeusowi tabletkę). O tak, może olimpiryna mi pomoże... (po krótkiej przerwie) słyszysz Hadesie, słowa mojej żony? Czy i twoja żonka o ciebie tak dba? (Hades udaje, że nie słyszy. Wchodzi Hermes z Syzyfem) Hera: Zeusie, teraz pokaż, jaki z ciebie prawdziwy władca. Syzyf: O, gromowładny, jaka to przyczyna kazała ci fatygować boskiego Hermesa i marnować jego drogocenny czas dla zwykłego śmiertelnika? (kłania się uniżenie). Zeus: Nie próbuj swoich nędznych sztuczek. Syzyf: Ależ, władco, nie wiem, o czym mówisz. Jestem twoim pokornym poddanym, marną istotą, którą kiedyś darzyłeś sympatią. Hera: Było, minęło. Hades: Milcz, nikczemny. Zeus: Jak śmiesz wypierać się swoich niecnych czynów, które zachwiały równowagę wśród śmiertelników i stanowią obrazę dla wszystkich mieszkańców Olimpu. Jak możesz stać przede mną tak hardy i zarozumiały? Syzyf: (pada na kolana i wyciąga ręce do Zeusa): Och, Zeusie, okaż godną wielkiego boga litość, nie skazuj kochającego życie Ziemianina kolejny raz na śmierć. Zeus: (złośliwie): A kto mówił o śmierci? Twoja kara będzie o tysiąckroć straszniejsza. Syzyf: (przerażony): Panie... Zeus: Otóż ogłaszam, iż z mego wyroku, obecny tu Syzyf, władca Koryntu, mąż Plejady o imieniu Merope, skazany zostaje na wtoczenie pod górę ogromnego głazu. (Hermes wnosi lekko głaz i kładzie go pod nogami Syzyfa. Syzyf próbuje toczyć kamień, męczy się). Będzie to robił dopóty, dopóki nie dosięgnie szczytu. Hera: (ironicznie): I to ma być surowa kara? Zeus: (patrząc za odchodzącym Syzyfem i Hermesem): Zapomniałem biedakowi powiedzieć, że kamień, będąc u samego szczytu, za każdym razem wymknie mu się z rąk. Hera: (z uznaniem): I całą pracę trzeba będzie zaczynać od nowa? Zeus: I tak przez wieczność całą – (rozgląda się) – nie widziałaś najnowszych „Wiadomości Olimpijskich”? (wychodzi).
SCENA III (Hera rozgląda się po komnacie, poprawia rzeczy na stoliku; wchodzi Atena). Atena: Witaj, boska Hero, widzę, że wciąż pochłaniają cię obowiązki domowe. Hera: Cóż, Zeus nie poradziłby sobie bez mojej pomocy. A co ciebie oderwało od uczonych zajęć, bogini mądrości? Atena: Pani, przyglądałam się dzisiaj Ziemi. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takiej krasie, blasku i dobrobycie. Nie potrafię odgadnąć przyczyn tych zmian. Hera: Ach, Ateno, zgłębiasz tajniki wszelkiej niedostępnej nawet innym bogom wiedzy, a nie znasz najnowszych ploteczek (uśmiecha się). Pamiętasz Demeter i Korę? Atena: Demeter, Demeter... tak, pamiętam, jej córka Kora zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Zrozpaczona Demeter porzuciła Olimp i wyruszyła na poszukiwania córki. Zestarzała się, przygarbiła, zaniedbała. (Wchodzą Demeter i Kora) Demeter: Tak, moje panie, nikomu, nawet zwykłym śmiertelnikom nie życzę tego, co wtedy przeżyłam (serdeczne powitanie). Atena: Co za niespodzianka! Właśnie o was mówimy. Moja droga Demeter i Kora! Widzę szczęście na waszych obliczach! Wszystko nagle stało się jasne. Ten urodzaj na Ziemi jest wynikiem twej Demeter radości po odnalezieniu córki. Świetnie wyglądasz, moja droga. Demeter: Tak, pani, dopóki moja córka będzie przy mnie, dopóty radować się będzie moje serce, a Ziemianie przeżywać będą wiosnę i lato. Atena: Czyżby nie miało trwać wiecznie? Wyczuwam nutę smutku w twoim głosie. Kora: Ach, pani, pozwól, że ja wyjaśnię przyczynę niepokoju, jaki ogarnia mą matkę. Panu naszemu, Zeusowi, zawdzięczamy chwile szczęścia. Dotarły do niego wieści o moim porwaniu przez Hadesa i zmuszaniu mnie do małżeństwa. Pogodziłam się ze swoim losem, ale tęskniłam bardzo za matką i słońcem. W podziemnym królestwie Hadesa jest tak ciemno i zimno... Demeter: (wyciera łzy): Zeus zauważył mój ból i tragedię ludzi, jaką przyniosła moja rozpacz – susze albo powodzie, głód i nędzę. Z rozpaczy przecież nic dobrego nie może się zrodzić. Kora: Wielki Zeus nakazał Hadesowi dzielić się mną z matką. Przez pół roku przebywać będę w królestwie podziemi jako Persefona, druga połowę spędzać mogę z matką na Ziemi. Hera: I w zależności od twojego, Demeter, nastroju na Ziemi królować będzie wiosna i lato albo jesień i zima? Atena: I wszystko się wyjaśniło, tajemnica przestała być tajemnicą. Hera: Muszę przyznać, że mój mąż myśli o wszystkich, nawet o ludziach, choć nie zawsze chce się do tego przyznać, a i ludzie nie zawsze na jego boską uwagę zasługują. Atena: Tak, tak, nie jest nasz władca tak surowy, za jakiego chciałby uchodzić. Hera: Drogie panie, już czas poprawić urodę przed ucztą... Jeszcze znowu ktoś wymyśli konkurs urody... Atena: I znajdzie się kolejna piękna Helena... (Wychodzą śmiejąc się wesoło.)
SCENA IV (Zeus mija wychodzące boginie, uśmiecha się przyjaźnie. Jest odświeżony, elegancki) Zeus: Kiedy wreszcie będzie ta uczta? Jeśli zaraz nie zjem ambrozji, będę zły (zjada ambrozję). Hefajstos: (wchodzi wybrudzony z młotem w rękach): Ojcze mój Łaskawy. Słyszałem, że wydajesz dziś ucztę i od samego ranka wprawiasz wszystkich w dobry nastrój wydając, jak zawsze, o wielki, sprawiedliwe wyroki w sprawach, z którymi pozwoliłeś się w swojej łaskawości zwracać. Zeus: Oj, coś mi się widzi, pracowity Hefajstosie, że masz jakiś interes. Mów, ale żywo, bo widzę gromadzących się gości. A wykułeś dla mnie nowy piorun? Ostatni już trochę się zużył i nie trafiam nim zbyt celnie w swoich wrogów. Hefajstos: Piorun stoi przy twym łożu, ojcze. Powiem krótko. Szedłem wczoraj jak zwykle na wyprawę, ale wybrałem nową nadmorską drogę. Jakież było moje zdziwienie, gdy w tej pustce usłyszałem cichy jęk i głośny wrzask sępa. Uniosłem głowę i zobaczyłem przykutego do skały półżywego Prometeusza. To już kilka wieków minęło, kiedy ukarałeś go za pomoc ludziom. I choć moje serce jest jak stal, którą dla ciebie przekuwam w miecze, ulitowałem się nad Prometeusza niedolą, zastrzeliłem sępa, a herosa przyprowadziłem przed twoje, o łaskawy, oblicze. Zeus: Prometeusz? Oj, dopiekł mi ten mizerny herosik do żywego, ale skoro już tu jest, wprowadzić! Prometeusz: (wchodzi spokojnie i dumnie): Witaj ojcze wszystkich bogów i wszelkich stworzeń na tej ziemi. (Kłania się). Zeus: Prometeuszu, masz przyjaciół wśród bogów na Olimpie. Atena mi nie raz suszyła o ciebie głowę. Ale jej błagania i wstawiennictwo Hefajstosa nic by nie znaczyło, gdyby nie twoje męstwo. Skąd tyle siły w tak marnej posturze? Myślałem, że napełnisz jękami całą Grecję, co tam Grecję, całą Ziemię, a ty nic. Znosiłeś karę tak dzielnie, że całkiem o tobie zapomniałem. Prometeusz: Panie, wiesz, że zawsze starałem się być tobie posłuszny, ale żal mi było ludzi. Oni nie poradziliby sobie bez niczyjej pomocy. Zeus: I dlatego musiałeś ich namówić, by mnie oszukali. A ja tak lubiłem jeść pieczyste z barana, a teraz co? Tylko zupka na kościach. Prometeusz: Nie wierzę, panie, że sam nie obdarzyłbyś ich ogniem. Zasłużyli na ciepło, noce na Ziemi są tak zimne. Zeus: Tak, dzięki tobie i Atenie poznali tajniki naszej boskiej siły i zobacz, co teraz z nami robią. Historyjki sobie opowiadają. Żeby jeszcze budzące respekt, ale oni żarciki sobie przekazują, wcale nas nie szanują. Jesteśmy dla nich tylko literaturą. Na pocieszenie mamy tylko tyle, że wstydzą się, gdy ktoś nie zna mitologii. Mówią, że to tradycja kulturalna, nić wiążąca przeszłe i przyszłe pokolenia. (Wchodzi Atena) Atena: Ojcze, już czas rozpocząć bal (zauważa Prometeusza). Ach, ojcze, kogóż widzę! Zeus: Dobrze widzisz, moja droga. To Prometeusz. Oddaję ci go pod opiekę. Zwalniam go z kary, ale oboje musicie złożyć przysięgę, że zaprzestaniecie pomagać ludziom. Niech sami sobie radzą. Atena: Prometeuszu, na zawsze już zostaniesz w pamięci ludzi ich dobroczyńcą. Zgódź się na warunki Zeusa, nudno tu bez ciebie, nie mam towarzystwa do mądrej rozmowy. Prometeusz: A czy choć będę się mógł ludziom dyskretnie przyglądać? Atena: Dyskretnie tak... mam takie specjalne okienko w chmurze... Zeus: Widzę, że już doszliście do porozumienia, to zmykajcie, niech dadzą mu lepszą szatę i zapraszam na ucztę. (Aktorzy schodzą ze sceny radośnie rozmawiając ze sobą. Ich miejsce zajmuje chór)
Epilog Chórzysta I: Wysłuchaliście, Ziemianie, powiastki z dalekich stron. Chórzysta II: Obejrzeliście, Ziemianie, jaką moc mają bogowie. Chórzysta III: Przypomnieliście sobie, Ziemianie, w co wierzyli nasi praojcowie. Chórzysta I: Co z tego, o czym mówią mity jest aktualne do dziś? Chórzysta II: Zawsze prawość i dobro zwycięża. Chórzysta III: Prawdziwa miłość kruszy nawet zatwardziałe serca. Chórzysta I: Wnioski wyciągnijcie sami. Zostańcie jednak jeszcze z nami. Chórzysta II: Zatańczcie razem z aktorami. Chórzysta III: I bijcie gromkie brawa.
Scenariusz przedstawienia
Prolog
(Na scenę majestatycznym krokiem wchodzi chór Greków)
Chórzysta I: Hej, szlachetnie urodzeni i ty ludu pospolity, którzyście się tu dzisiaj zgromadzili na greckiej ziemi...
Chórzysta II: Posłuchajcie opowieści o bogach, którzy z wyżyn świętej góry Olimp sprawują rządy nad nami...
Chórzysta III: I plączą nici naszego losu, a my, jak liście unoszone przez wiatr, poddajemy się ich wyrokom.
Chórzysta I: Czy warto być im posłusznym?
Chórzysta II: Czy trzeba poddawać się ich wyrokom?
Chórzysta III: Czy nikt się za nami nie ujmie?
Chórzysta I: Popatrzmy, jak wygląda dzień na Olimpie.
Chórzysta II: Kto zasługuje na szacunek, a kogo lepiej unikać?
Chórzysta III: Czy coś zmieniły minione wieki?
Chórzysta I: Hej, szlachetnie urodzeni i ty ludu pospolity, którzyście się tu zgromadzili na tej greckiej ziemi...
(Chór schodzi ze sceny. Słychać delikatną grecką muzykę)
SCENA I
Na scenę wchodzi Zeus w pogniecionej todze i przekrzywionym wieńcu laurowym na głowie, drapie się, ziewa przeraźliwie, rozgląda się na boki, jakby na kogoś czekał. W końcu siada na swoim tronie.
Zeus: Co to wczoraj była za uczta. Jednak nie ma to, jak u Dionizosa. Ten to dopiero zna się na biesiadowaniu... A jak dowcipy potrafi opowiadać. Tak... tylko w towarzystwie Syzyfa była równie przednia zabawa... szkoda, że trzeba go było pozbawić życia. A te Ziemianki, to ci dopiero bestyjki. Wydaje mi się, że ostatnio zrobił się większy wybór. A i jakoś jakby mniejszy respekt przede mną czuły? Och, gdyby Hera to słyszała (rozgląda się niepewnie)... A te trunki?!
(Zeus poprawia strój. Nalewa sobie do kielicha nektaru. Wchodzi Hera)
Hera: Ach tutaj się zaszyłeś. Szukam cię po całym Olimpie. Ten pędziwiatr Hermes gdzieś poleciał, chyba powinieneś go pozbawić tych skrzydełek u stóp. Cóż, nie wszystko, co wymyślisz, jest tak znakomite, jak mogłoby się wydawać. Na mnie to już nie robi wrażenia. Ciesz się, że ludzie są tacy słabi i niemądrzy i jeszcze nie całkiem się na nas poznali. Boję się jednak, czy Prometeusz nie za dużo im przekazał wiedzy. (poprawia wieniec na głowie Zeusa). Ostatnio tylko konferował z Ateną. Jeszcze dojdzie do tego, że ludzie przestaną w nas wierzyć i co się wtedy z nami stanie? Kim będziemy władać?
Zeus: (przerywa zniecierpliwiony): Przestań krakać, bogini ty moja. Boli mnie głowa.
Hera: Teraz boli głowa. A kto cię wczoraj ostrzegał przed tym nowym nektarem? (przygląda się uważnie kartonikowi z napisem „Nektar”). Oj, coś mi się widzi, że on nie daje wiecznej młodości, tylko wieczne męki.
Zeus: Wiecznych moich mąk przyczyną zaraz ty, żono, się staniesz. Lepiej powiedz, jaki tam dzisiaj mamy rozkład dnia.
Hera: (zagląda do notatnika): Za chwilę twoja sędziowska sesja, później...
Zeus: Znów muszę rozstrzygać te nudne spory? Rozwiązywać problemy? (siada wygodnie). Taka to już boska dola. Nic tylko pracuj, tylko spełniaj życzenia, tylko podejmuj decyzje (przyjmuje dumną pozycje). Kto tam pierwszy?!
SCENA II
Hades: (wbiega zdenerwowany): Ach, Zeusie, władco nieba i całego świata, racz wysłuchać skargi, jaką przynosi przed twoje oblicze Hades (kłania się), bóg podziemia. Moje wzburzenie nie zna granic, przenika całą moją boską postać, a jego przyczyną jest (krótka przerwa dla nadania wagi słowom)... Syzyf. Pamiętasz, panie, tego pyszałka i spryciarza?
Zeus: A jakże, przecież to ten, który niegdyś zabawiał nas dowcipami, a potem (z gniewem) śmiał zdradzić śmiertelnikom tajemnice Olimpu! Ale po co wspominasz o Syzyfie, który od dawna przebywa w czeluściach podziemnego świata?!
(Na scenie pojawia się Hermes, przysłuchuje się rozmowie)
Hades: Och panie, mylisz się, ten nicpoń mnie okpił. Błagał mnie, abym go na dzień jeden wypuścił na ziemię, gdyż żona nie zadbała o jego godny pochówek, nie dała mu nawet obola dla Charona, by ten przewiózł go na drugą stronę Styksu. A ja łatwowierny i pełen współczucia, uległem. A teraz, o prześwietny, spadło na mnie nieszczęście. Hades świeci pustkami, od lat żadna istota nie trafiła do mego królestwa. Zupełnie, jakby śmierć nie istniała (Hermes dyskretnie wybiega).
Zeus: No właśnie, tak mi się zdawało, że ludzi przybyło, (po chwili zadumy) nic sobie z nas nie robią, zupełnie nic, do czego ten świat zmierza... Ale to wina także Prometeusza. To od niego ludzie nauczyli się samowoli, a nazywają to samodzielnością. Pomyślmy chwilkę.
(Wbiega Hermes)
Hermes: O bogowie! Zamach na boską osobę! Tanatos, bóg śmierci, uwięziony! Zwykły śmiertelnik ośmielił się zniewolić jednego a nas!
Zeus: A jesteś nareszcie. Wypij nektar, ochłoniesz (Hermes pije). A teraz mówże, kto dopuścił się tej zniewagi?
Hermes: Jak to kto, Wszechmogący? Syzyf.
Zeus: Teraz wszystko rozumiem. Stąd tak wielki wybór wśród pięknych Ziemianek, z których i twoja, jak doszło do moich uszu, żoneczka pochodzi. A kiedyż to przyprowadzisz ją na olimpijską ucztę?
Hades: (zmienia szybko temat): Nie sądzisz Zeusie, że Syzyfowi należy się kara?
Zeus: A tak, należy się, Hermesie, mój szybkonogi posłańcze, tobie powierzam zadanie przyprowadzenia przed moje oblicze sprawcy naszych trosk i nieszczęść. Leć, a żywo! A my zdecydujemy, jak ukarać Syzyfa.
Hera: Może moje zdanie weźmiesz, Zeusie, tym razem pod uwagę. Ostrzegałam cię wiele razy przed zbytnim zaufaniem, jakim obdarzyłeś Syzyfa i podobnych do niego ludzi. Teraz masz okazję przypomnieć im, że to ty decydujesz o ich losie, że jesteś panem ich życia i śmierci. Ale czy wyrok śmierci tym razem wystarczy? Wszak i z tego wyroku ludzie sobie zadrwili.
Zeus: Hero, moja droga, twoje wymówki wzmagają mój ból głowy (Hera podaje Zeusowi tabletkę). O tak, może olimpiryna mi pomoże... (po krótkiej przerwie) słyszysz Hadesie, słowa mojej żony? Czy i twoja żonka o ciebie tak dba?
(Hades udaje, że nie słyszy. Wchodzi Hermes z Syzyfem)
Hera: Zeusie, teraz pokaż, jaki z ciebie prawdziwy władca.
Syzyf: O, gromowładny, jaka to przyczyna kazała ci fatygować boskiego Hermesa i marnować jego drogocenny czas dla zwykłego śmiertelnika? (kłania się uniżenie).
Zeus: Nie próbuj swoich nędznych sztuczek.
Syzyf: Ależ, władco, nie wiem, o czym mówisz. Jestem twoim pokornym poddanym, marną istotą, którą kiedyś darzyłeś sympatią.
Hera: Było, minęło.
Hades: Milcz, nikczemny.
Zeus: Jak śmiesz wypierać się swoich niecnych czynów, które zachwiały równowagę wśród śmiertelników i stanowią obrazę dla wszystkich mieszkańców Olimpu. Jak możesz stać przede mną tak hardy i zarozumiały?
Syzyf: (pada na kolana i wyciąga ręce do Zeusa): Och, Zeusie, okaż godną wielkiego boga litość, nie skazuj kochającego życie Ziemianina kolejny raz na śmierć.
Zeus: (złośliwie): A kto mówił o śmierci? Twoja kara będzie o tysiąckroć straszniejsza.
Syzyf: (przerażony): Panie...
Zeus: Otóż ogłaszam, iż z mego wyroku, obecny tu Syzyf, władca Koryntu, mąż Plejady o imieniu Merope, skazany zostaje na wtoczenie pod górę ogromnego głazu. (Hermes wnosi lekko głaz i kładzie go pod nogami Syzyfa. Syzyf próbuje toczyć kamień, męczy się). Będzie to robił dopóty, dopóki nie dosięgnie szczytu.
Hera: (ironicznie): I to ma być surowa kara?
Zeus: (patrząc za odchodzącym Syzyfem i Hermesem): Zapomniałem biedakowi powiedzieć, że kamień, będąc u samego szczytu, za każdym razem wymknie mu się z rąk.
Hera: (z uznaniem): I całą pracę trzeba będzie zaczynać od nowa?
Zeus: I tak przez wieczność całą – (rozgląda się) – nie widziałaś najnowszych „Wiadomości Olimpijskich”? (wychodzi).
SCENA III
(Hera rozgląda się po komnacie, poprawia rzeczy na stoliku; wchodzi Atena).
Atena: Witaj, boska Hero, widzę, że wciąż pochłaniają cię obowiązki domowe.
Hera: Cóż, Zeus nie poradziłby sobie bez mojej pomocy. A co ciebie oderwało od uczonych zajęć, bogini mądrości?
Atena: Pani, przyglądałam się dzisiaj Ziemi. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takiej krasie, blasku i dobrobycie. Nie potrafię odgadnąć przyczyn tych zmian.
Hera: Ach, Ateno, zgłębiasz tajniki wszelkiej niedostępnej nawet innym bogom wiedzy, a nie znasz najnowszych ploteczek (uśmiecha się). Pamiętasz Demeter i Korę?
Atena: Demeter, Demeter... tak, pamiętam, jej córka Kora zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Zrozpaczona Demeter porzuciła Olimp i wyruszyła na poszukiwania córki. Zestarzała się, przygarbiła, zaniedbała.
(Wchodzą Demeter i Kora)
Demeter: Tak, moje panie, nikomu, nawet zwykłym śmiertelnikom nie życzę tego, co wtedy przeżyłam (serdeczne powitanie).
Atena: Co za niespodzianka! Właśnie o was mówimy. Moja droga Demeter i Kora! Widzę szczęście na waszych obliczach! Wszystko nagle stało się jasne. Ten urodzaj na Ziemi jest wynikiem twej Demeter radości po odnalezieniu córki. Świetnie wyglądasz, moja droga.
Demeter: Tak, pani, dopóki moja córka będzie przy mnie, dopóty radować się będzie moje serce, a Ziemianie przeżywać będą wiosnę i lato.
Atena: Czyżby nie miało trwać wiecznie? Wyczuwam nutę smutku w twoim głosie.
Kora: Ach, pani, pozwól, że ja wyjaśnię przyczynę niepokoju, jaki ogarnia mą matkę. Panu naszemu, Zeusowi, zawdzięczamy chwile szczęścia. Dotarły do niego wieści o moim porwaniu przez Hadesa i zmuszaniu mnie do małżeństwa. Pogodziłam się ze swoim losem, ale tęskniłam bardzo za matką i słońcem. W podziemnym królestwie Hadesa jest tak ciemno i zimno...
Demeter: (wyciera łzy): Zeus zauważył mój ból i tragedię ludzi, jaką przyniosła moja rozpacz – susze albo powodzie, głód i nędzę. Z rozpaczy przecież nic dobrego nie może się zrodzić.
Kora: Wielki Zeus nakazał Hadesowi dzielić się mną z matką. Przez pół roku przebywać będę w królestwie podziemi jako Persefona, druga połowę spędzać mogę z matką na Ziemi.
Hera: I w zależności od twojego, Demeter, nastroju na Ziemi królować będzie wiosna i lato albo jesień i zima?
Atena: I wszystko się wyjaśniło, tajemnica przestała być tajemnicą.
Hera: Muszę przyznać, że mój mąż myśli o wszystkich, nawet o ludziach, choć nie zawsze chce się do tego przyznać, a i ludzie nie zawsze na jego boską uwagę zasługują.
Atena: Tak, tak, nie jest nasz władca tak surowy, za jakiego chciałby uchodzić.
Hera: Drogie panie, już czas poprawić urodę przed ucztą... Jeszcze znowu ktoś wymyśli konkurs urody...
Atena: I znajdzie się kolejna piękna Helena...
(Wychodzą śmiejąc się wesoło.)
SCENA IV
(Zeus mija wychodzące boginie, uśmiecha się przyjaźnie. Jest odświeżony, elegancki)
Zeus: Kiedy wreszcie będzie ta uczta? Jeśli zaraz nie zjem ambrozji, będę zły (zjada ambrozję).
Hefajstos: (wchodzi wybrudzony z młotem w rękach): Ojcze mój Łaskawy. Słyszałem, że wydajesz dziś ucztę i od samego ranka wprawiasz wszystkich w dobry nastrój wydając, jak zawsze, o wielki, sprawiedliwe wyroki w sprawach, z którymi pozwoliłeś się w swojej łaskawości zwracać.
Zeus: Oj, coś mi się widzi, pracowity Hefajstosie, że masz jakiś interes. Mów, ale żywo, bo widzę gromadzących się gości. A wykułeś dla mnie nowy piorun? Ostatni już trochę się zużył i nie trafiam nim zbyt celnie w swoich wrogów.
Hefajstos: Piorun stoi przy twym łożu, ojcze. Powiem krótko. Szedłem wczoraj jak zwykle na wyprawę, ale wybrałem nową nadmorską drogę. Jakież było moje zdziwienie, gdy w tej pustce usłyszałem cichy jęk i głośny wrzask sępa. Uniosłem głowę i zobaczyłem przykutego do skały półżywego Prometeusza. To już kilka wieków minęło, kiedy ukarałeś go za pomoc ludziom. I choć moje serce jest jak stal, którą dla ciebie przekuwam w miecze, ulitowałem się nad Prometeusza niedolą, zastrzeliłem sępa, a herosa przyprowadziłem przed twoje, o łaskawy, oblicze.
Zeus: Prometeusz? Oj, dopiekł mi ten mizerny herosik do żywego, ale skoro już tu jest, wprowadzić!
Prometeusz: (wchodzi spokojnie i dumnie): Witaj ojcze wszystkich bogów i wszelkich stworzeń na tej ziemi. (Kłania się).
Zeus: Prometeuszu, masz przyjaciół wśród bogów na Olimpie. Atena mi nie raz suszyła o ciebie głowę. Ale jej błagania i wstawiennictwo Hefajstosa nic by nie znaczyło, gdyby nie twoje męstwo. Skąd tyle siły w tak marnej posturze? Myślałem, że napełnisz jękami całą Grecję, co tam Grecję, całą Ziemię, a ty nic. Znosiłeś karę tak dzielnie, że całkiem o tobie zapomniałem.
Prometeusz: Panie, wiesz, że zawsze starałem się być tobie posłuszny, ale żal mi było ludzi. Oni nie poradziliby sobie bez niczyjej pomocy.
Zeus: I dlatego musiałeś ich namówić, by mnie oszukali. A ja tak lubiłem jeść pieczyste z barana, a teraz co? Tylko zupka na kościach.
Prometeusz: Nie wierzę, panie, że sam nie obdarzyłbyś ich ogniem. Zasłużyli na ciepło, noce na Ziemi są tak zimne.
Zeus: Tak, dzięki tobie i Atenie poznali tajniki naszej boskiej siły i zobacz, co teraz z nami robią. Historyjki sobie opowiadają. Żeby jeszcze budzące respekt, ale oni żarciki sobie przekazują, wcale nas nie szanują. Jesteśmy dla nich tylko literaturą. Na pocieszenie mamy tylko tyle, że wstydzą się, gdy ktoś nie zna mitologii. Mówią, że to tradycja kulturalna, nić wiążąca przeszłe i przyszłe pokolenia.
(Wchodzi Atena)
Atena: Ojcze, już czas rozpocząć bal (zauważa Prometeusza). Ach, ojcze, kogóż widzę!
Zeus: Dobrze widzisz, moja droga. To Prometeusz. Oddaję ci go pod opiekę. Zwalniam go z kary, ale oboje musicie złożyć przysięgę, że zaprzestaniecie pomagać ludziom. Niech sami sobie radzą.
Atena: Prometeuszu, na zawsze już zostaniesz w pamięci ludzi ich dobroczyńcą. Zgódź się na warunki Zeusa, nudno tu bez ciebie, nie mam towarzystwa do mądrej rozmowy.
Prometeusz: A czy choć będę się mógł ludziom dyskretnie przyglądać?
Atena: Dyskretnie tak... mam takie specjalne okienko w chmurze...
Zeus: Widzę, że już doszliście do porozumienia, to zmykajcie, niech dadzą mu lepszą szatę i zapraszam na ucztę.
(Aktorzy schodzą ze sceny radośnie rozmawiając ze sobą. Ich miejsce zajmuje chór)
Epilog
Chórzysta I: Wysłuchaliście, Ziemianie, powiastki z dalekich stron.
Chórzysta II: Obejrzeliście, Ziemianie, jaką moc mają bogowie.
Chórzysta III: Przypomnieliście sobie, Ziemianie, w co wierzyli nasi praojcowie.
Chórzysta I: Co z tego, o czym mówią mity jest aktualne do dziś?
Chórzysta II: Zawsze prawość i dobro zwycięża.
Chórzysta III: Prawdziwa miłość kruszy nawet zatwardziałe serca.
Chórzysta I: Wnioski wyciągnijcie sami. Zostańcie jednak jeszcze z nami.
Chórzysta II: Zatańczcie razem z aktorami.
Chórzysta III: I bijcie gromkie brawa.