Opowiemy Wam historię Ani z Zielonego Wzgórza. Ania Shirley to jedenastoletnia , szczupła i bardzo drobna dziewczynka. Ma piegi, grube rude warkocze i piękne zielonoszare oczy. Całe wczesne dzieciństwo spędziła w sierocińcu. Dni tu upływały jej na tęsknocie za rodziną. Pewnego dnia los Ani miał się odmienić. Dziewczynka przez pomyłkę trafiła do rodziny Maryli i Mateusza Cuthbert. I tu zaczęły ważyć się jej dalsze losy.
Ania [ rozgląda się dokoła i wykrzykuje z radością ]
Jestem zachwycona ! Maryla [ ze złością i zdziwieniem ] Kto to ma być , Mateuszu ?
Mateusz [ spokojnie , stanowczo ]
Dziewczynka.
Maryla [ zniecierpliwiona , gestykulując ]
To widzę , a gdzie chłopiec ?
Mateusz [ dobrotliwie , zakłopotaniem ]
Nie było tam żadnego chłopca , była tam ona. Nie mogłem Jej zostawić na pustym dworcu.
Maryla [ krzyczy z szyderą w głosie ]
Ty sobie pomyślałeś ?, a to ładna para kaloszy !
Ania [ cicho , płaczliwie z żałością w głosie ]
Nie chcecie mnie !, nie chcecie mnie !, bo nie jestem chłopcem ? Nikt mnie nigdy nie chciał , powinnam była wiedzieć , że to zbyt piękne by było prawdziwe.
Maryla [ szorstko , rozkazująco ]
Nie płacz , to nie Twoja wina.
Ania [ przyciszonym głosem z rozpaczą ]
To po prostu najtragiczniejsza rzecz w moim życiu , jaka mnie spotkała.
Maryla [ stanowczo ]
Jak Ci na imię ?
Ania [ prosząco ]
Czy może pani nazywać mnie Kordelią ?, to ogromnie eleganckie imię.
Maryla [ stanowczo z niecierpliwością w głosie ]
Dziecko !, dość tych bredni. Jakie jest Twoje prawdziwe imię ?
Ania [ cicho z rozczarowaniem ]
Ania Shirley . To takie zwykłe , nieromantyczne imię
Maryla [ głośno , dobitnie ]
Ania to skromne i rozumne imię , nie Musisz się go wstydzić.
Ania [ prosząco , nieśmiało ]
Ja się nie wstydzę , ale niech mnie pani nazywa Anną nie Andzią.
Maryla [ stanowczo ]
A więc Aniu, nie Andziu skończmy tę rozmowę. Jutro zastanowimy się co z Tobą począć.
Narrator
Następnego dnia rano dom Maryli i Mateusza odwiedziła ich znajoma – Małgorzata. Była to kobieta wścibska i straszna plotkara.
Małgorzata [ wchodzi energicznym krokiem ,wyprostowana]
Małgorzata [z zaskoczeniem i rozczarowaniem w głosie, wykrzykuje i wyśmiewa]
Jakie to chude i nędzne stworzenie Marylo! Zbliż się dziecko , niech Ci się przyjrzę. Ach !, czy kto widział kiedyś podobne piegi ? A włosy czerwone istna marchewka !
Ania [ krzyczy ze złością i rozpaczą w głosie ]
Nienawidzę pani ! Nienawidzę pani ! Nienawidzę pani ! Jak mogła mnie pani nazwać chudą i brzydką dziewczynką ?Pani jest okropną kobietą bez serca !
Maryla [ zbliża się do Ani i z oburzeniem wskazuje , że ma wyjść.]
Aniu !, jak mogłaś ?. Idź do swojego pokoju
Małgorzata [ dokuczliwie z drwiną w głosie ]
O nie zazdroszczę Ci wychowania tej osóbki. Ma charakter ognisty jak Jej włosy. Na mnie już czas. Mam nadzieje , że niedługo mnie odwiedzisz.
Mateusz [ powoli , spokojnie ]
Słyszałem całą tą rozmowę , Małgorzata zasłużyła sobie na to
Maryla [ z pretensjami w głosie ]
Mateuszu ! zaraz powiesz , że wcale nie powinnam Jej za to ukarać.
Mateusz [ z obojętnością w głosie ]
Rób , jak uważasz.
Maryla [ stanowczo ]
Ania powinna przeprosić Małgorzatę. jeśli tego nie zrobi odeślemy Ją do sierocińca. Mateusz [ podchodzi do Ani która siedzi na werandzie ]
[ mówi prosząco ze smutkiem w głosie ]
Aniu przeproś panią Małgorzatę.
Ania [ z rozpaczą w głosie , z żalem , cicho ]
Och ! Mateuszu , wolałabym umrzeć niż Ją przeprosić. Czuję się bardzo upokorzona.
Mateusz [ prosząco , spokojnie ]
Aniu bardzo mi zależy , abyś została z nami. Dom bez Ciebie będzie pusty.
Ania [ ze zdziwieniem w głosie ]
Naprawdę , zależy panu abym tu została ?
Mateusz [ przyciszonym głosem , ze spokojem ]
Ależ oczywiście moje dziecko. Tylko nie mów Maryli ,że z Tobą rozmawiałem.
Ania [ z radością w głosie ]
Tej informacji nie wyciągnie ode mnie zaprzęg dzikich koni.
Maryla [ siedzi w fotelu z robótką w ręku , słyszy kroki i
spogląda w stronę nadchodzącej Ani ]
Ania [ mówi stanowczym głosem ]
Marylu , żałuję swego zachowania i przeproszę panią Małgorzatę.
Maryla [ stanowczo ]
Sądzę , że to mądra decyzja.
Małgorzata [ Małgorzata siedzi na werandzie i czyta gazetę ,
słyszy kroki zbliżających się osób.
Nadchodzi Małgorzata z Anią ]
Maryla [ głośno , spokojnie ]
Dzień dobry Małgorzato , Ania Przyszła Ciebie przeprosić.
Ania [ szybko , głośno , pewnie ]
Pani Małgorzato jest mi ogromnie przykro , że postąpiłam niegrzecznie i zmartwiłam Marylę i Mateusza, którzy pozwolili mi pozostać na Zielonym Wzgórzu na próbę, mimo że nie jestem chłopcem. To co pani powiedziała o mnie jest prawdą. Ale to co Ja powiedziałam o pani też jest prawdą , której nie powinnam była mówić. [ ze smutkiem w głosie , z żałością , klęka i prosi o przebaczenie ] Pani Małgorzato niech mi pani wybaczy , chyba nie jest pani tak okrutna, by zadawać cierpienie biednej sierocie.
Małgorzata [ dobrotliwie i pocieszająco ]
No , no moje dziecko zachowałam się okrutnie wobec Ciebie. Nie martw się kolorem swoich włosów. Z wiekiem pociemnieją i nabiorą kasztanowego blasku.
Ania [ z nadzieją w głosie ]
Dała mi pani nadzieję.
Małgorzata [ rozkazująco , stanowczo ]
Temu dziecku potrzebne jest dobre wychowanie i edukacja. Poza tym, czy to próba, czy nie próba powinnaś posłać Ją do szkoły.
Szkoła [Ania w szkole , siedzi w ławce z Dianą Barry , tu przeżyje przykry incydent z Gilbertem ]
Nauczyciel [ z ciekawością ]
Jak się nazywasz ?
Ania [ z dumą w głosie ]
Ania Shirley
Nauczyciel [ wyniośle , zarozumiale ]
Nasi uczniowie mają bardzo dobre wyniki w nauce , myślę , że im dorównasz.
Ania [ z pewnością w głosie , dumnie ]
Na pewno proszę pana. Uczyłam już czytać od siebie dzieci młodsze, a poza tym moi rodzice byli nauczycielami. Mamy, więc ze sobą coś wspólnego.
Nauczyciel [ kpiąco , później obojętnie ]
Rzeczywiście. A teraz zajmij miejsce obok Diany. Wyjmij zeszyt i przepisz tekst z tablicy.
Gilbert [ zaczepia Anię , ciągnie Ją za warkocz ]
Hej marchewka , marchewka [ wyśmiewa , drwi ]
Ania [ ze wzburzeniem w głosie , podnosi tabliczkę I ciska nią w głowę Gilberta ]
Jak śmiesz Ty wstrętny chłopcze !
Nauczyciel [ z wielkim zaskoczeniem ]
Co to ma znaczyć Aniu Shirlej ?
Gilbert [ odważnie ]
To moja wina , przedrzeźniałem Ją.
Nauczyciel [ z złością w głosie ]
Przez cały dzień będziesz stała przy tablicy. Nauczyciel [ podchodzi do tablicy i pisze: „ Andzia ma brzydki charakter’’, rozkazująco ] Przepisz to sto razy zanim pójdziesz do domu. Ania [ Ania wychodzi z klasy z głową podniesioną, jest dumna i rozgniewana na Gilberta ]
Gilbert [ przepraszająco ]
Poczekaj Aniu przepraszam , że naśmiewałem się z Twoich włosów. Nie obrażaj się na mnie na zawsze. Proszę.
Diana [ wykrzykuje i stara się tłumaczyć zachowanie kolegi ]
Aniu , jak mogłaś ! Gilbert zawsze żartuje z dziewczyn. Mnie bez przerwy nazywa wroną i nigdy nie przeprasza !
Ania [ głośno , wyraźnie , stanowczo ]
To zupełnie co innego być nazwaną Wroną , niż marchewką. Moja dusza zmieniła się w stal Diano. Nigdy nie wybaczę Gilbertowi. Moje rude włosy to przekleństwo Och!, Marylu nie wrócę [Ania wraca ze szkoły smutna] już do szkoły. [ z rezygnacją w głosie ]
Maryla [ z ciekawością w głosie ]
Co się stało moje dziecko ?
Ania [ z przejęciem ]
Uderzyłam Gilberta tabliczką , gdyż nazwał mnie marchewką.
Maryla [ karcąco ]
Powinnam na Ciebie się gniewać. Takie zachowanie pierwszego dnia w szkole nie przystoi dziewczynce.
Ania [ spokojnie ze smutkiem w głosie ]
Kolejny raz Was zawiodłam.
Maryla [ stanowczo , ale przyjaźnie ]
Myślę , że jesteś dobrym dzieckiem. Nie odeślę Cię do sierocińca. Pozostaniesz już z nami na zawsze. Zostaniesz na Zielonym Wzgórzu.
Narrator
Opowiemy Wam historię Ani z Zielonego Wzgórza. Ania Shirley to jedenastoletnia , szczupła i bardzo drobna dziewczynka. Ma piegi, grube rude warkocze i piękne zielonoszare oczy. Całe wczesne dzieciństwo spędziła w sierocińcu. Dni tu upływały jej na tęsknocie za rodziną. Pewnego dnia los Ani miał się odmienić. Dziewczynka przez pomyłkę trafiła do rodziny Maryli i Mateusza Cuthbert. I tu zaczęły ważyć się jej dalsze losy.Ania [ rozgląda się dokoła i wykrzykuje z radością ]
Jestem zachwycona ! Maryla [ ze złością i zdziwieniem ] Kto to ma być , Mateuszu ?Mateusz [ spokojnie , stanowczo ]
Dziewczynka.Maryla [ zniecierpliwiona , gestykulując ]
To widzę , a gdzie chłopiec ?Mateusz [ dobrotliwie , zakłopotaniem ]
Nie było tam żadnego chłopca , była tam ona. Nie mogłem Jej zostawić na pustym dworcu.Maryla [ krzyczy z szyderą w głosie ]
Ty sobie pomyślałeś ?, a to ładna para kaloszy !Ania [ cicho , płaczliwie z żałością w głosie ]
Nie chcecie mnie !, nie chcecie mnie !, bo nie jestem chłopcem ? Nikt mnie nigdy nie chciał , powinnam była wiedzieć , że to zbyt piękne by było prawdziwe.Maryla [ szorstko , rozkazująco ]
Nie płacz , to nie Twoja wina.Ania [ przyciszonym głosem z rozpaczą ]
To po prostu najtragiczniejsza rzecz w moim życiu , jaka mnie spotkała.Maryla [ stanowczo ]
Jak Ci na imię ?Ania [ prosząco ]
Czy może pani nazywać mnie Kordelią ?, to ogromnie eleganckie imię.Maryla [ stanowczo z niecierpliwością w głosie ]
Dziecko !, dość tych bredni. Jakie jest Twoje prawdziwe imię ?Ania [ cicho z rozczarowaniem ]
Ania Shirley . To takie zwykłe , nieromantyczne imięMaryla [ głośno , dobitnie ]
Ania to skromne i rozumne imię , nie Musisz się go wstydzić.Ania [ prosząco , nieśmiało ]
Ja się nie wstydzę , ale niech mnie pani nazywa Anną nie Andzią.Maryla [ stanowczo ]
A więc Aniu, nie Andziu skończmy tę rozmowę. Jutro zastanowimy się co z Tobą począć.Narrator
Następnego dnia rano dom Maryli i Mateusza odwiedziła ich znajoma – Małgorzata. Była to kobieta wścibska i straszna plotkara.Małgorzata [ wchodzi energicznym krokiem ,wyprostowana]
Witaj Marylu ! Przyszłam zobaczyć Anię.Maryla [ Maryla przedstawia Ani Małgorzatę ]
Wejdź proszę. Poznaj Aniu moją przyjaciółkę Małgorzatę.Małgorzata [z zaskoczeniem i rozczarowaniem w głosie, wykrzykuje i wyśmiewa]
Jakie to chude i nędzne stworzenie Marylo! Zbliż się dziecko , niech Ci się przyjrzę. Ach !, czy kto widział kiedyś podobne piegi ? A włosy czerwone istna marchewka !Ania [ krzyczy ze złością i rozpaczą w głosie ]
Nienawidzę pani ! Nienawidzę pani ! Nienawidzę pani ! Jak mogła mnie pani nazwać chudą i brzydką dziewczynką ?Pani jest okropną kobietą bez serca !Maryla [ zbliża się do Ani i z oburzeniem wskazuje , że ma wyjść.]
Aniu !, jak mogłaś ?. Idź do swojego pokojuMałgorzata [ dokuczliwie z drwiną w głosie ]
O nie zazdroszczę Ci wychowania tej osóbki. Ma charakter ognisty jak Jej włosy. Na mnie już czas. Mam nadzieje , że niedługo mnie odwiedzisz.Mateusz [ powoli , spokojnie ]
Słyszałem całą tą rozmowę , Małgorzata zasłużyła sobie na toMaryla [ z pretensjami w głosie ]
Mateuszu ! zaraz powiesz , że wcale nie powinnam Jej za to ukarać.Mateusz [ z obojętnością w głosie ]
Rób , jak uważasz.Maryla [ stanowczo ]
Ania powinna przeprosić Małgorzatę. jeśli tego nie zrobi odeślemy Ją do sierocińca. Mateusz [ podchodzi do Ani która siedzi na werandzie ][ mówi prosząco ze smutkiem w głosie ]
Aniu przeproś panią Małgorzatę.Ania [ z rozpaczą w głosie , z żalem , cicho ]
Och ! Mateuszu , wolałabym umrzeć niż Ją przeprosić. Czuję się bardzo upokorzona.Mateusz [ prosząco , spokojnie ]
Aniu bardzo mi zależy , abyś została z nami. Dom bez Ciebie będzie pusty.Ania [ ze zdziwieniem w głosie ]
Naprawdę , zależy panu abym tu została ?Mateusz [ przyciszonym głosem , ze spokojem ]
Ależ oczywiście moje dziecko. Tylko nie mów Maryli ,że z Tobą rozmawiałem.Ania [ z radością w głosie ]
Tej informacji nie wyciągnie ode mnie zaprzęg dzikich koni.Maryla [ siedzi w fotelu z robótką w ręku , słyszy kroki i
spogląda w stronę nadchodzącej Ani ]Ania [ mówi stanowczym głosem ]
Marylu , żałuję swego zachowania i przeproszę panią Małgorzatę.Maryla [ stanowczo ]
Sądzę , że to mądra decyzja.słyszy kroki zbliżających się osób.
Nadchodzi Małgorzata z Anią ]Maryla [ głośno , spokojnie ]
Dzień dobry Małgorzato , Ania Przyszła Ciebie przeprosić.Ania [ szybko , głośno , pewnie ]
Pani Małgorzato jest mi ogromnie przykro , że postąpiłam niegrzecznie i zmartwiłam Marylę i Mateusza, którzy pozwolili mi pozostać na Zielonym Wzgórzu na próbę, mimo że nie jestem chłopcem. To co pani powiedziała o mnie jest prawdą. Ale to co Ja powiedziałam o pani też jest prawdą , której nie powinnam była mówić. [ ze smutkiem w głosie , z żałością , klęka i prosi o przebaczenie ] Pani Małgorzato niech mi pani wybaczy , chyba nie jest pani tak okrutna, by zadawać cierpienie biednej sierocie.Małgorzata [ dobrotliwie i pocieszająco ]
No , no moje dziecko zachowałam się okrutnie wobec Ciebie. Nie martw się kolorem swoich włosów. Z wiekiem pociemnieją i nabiorą kasztanowego blasku.Ania [ z nadzieją w głosie ]
Dała mi pani nadzieję.Małgorzata [ rozkazująco , stanowczo ]
Temu dziecku potrzebne jest dobre wychowanie i edukacja. Poza tym, czy to próba, czy nie próba powinnaś posłać Ją do szkoły.Nauczyciel [ z ciekawością ]
Jak się nazywasz ?Ania [ z dumą w głosie ]
Ania ShirleyNauczyciel [ wyniośle , zarozumiale ]
Nasi uczniowie mają bardzo dobre wyniki w nauce , myślę , że im dorównasz.Ania [ z pewnością w głosie , dumnie ]
Na pewno proszę pana. Uczyłam już czytać od siebie dzieci młodsze, a poza tym moi rodzice byli nauczycielami. Mamy, więc ze sobą coś wspólnego.Nauczyciel [ kpiąco , później obojętnie ]
Rzeczywiście. A teraz zajmij miejsce obok Diany. Wyjmij zeszyt i przepisz tekst z tablicy.Gilbert [ zaczepia Anię , ciągnie Ją za warkocz ]
Hej marchewka , marchewka [ wyśmiewa , drwi ]Ania [ ze wzburzeniem w głosie , podnosi tabliczkę I ciska nią w głowę Gilberta ]
Jak śmiesz Ty wstrętny chłopcze !Nauczyciel [ z wielkim zaskoczeniem ]
Co to ma znaczyć Aniu Shirlej ?Gilbert [ odważnie ]
To moja wina , przedrzeźniałem Ją.Nauczyciel [ z złością w głosie ]
Przez cały dzień będziesz stała przy tablicy. Nauczyciel [ podchodzi do tablicy i pisze: „ Andzia ma brzydki charakter’’, rozkazująco ] Przepisz to sto razy zanim pójdziesz do domu. Ania [ Ania wychodzi z klasy z głową podniesioną, jest dumna i rozgniewana na Gilberta ]Gilbert [ przepraszająco ]
Poczekaj Aniu przepraszam , że naśmiewałem się z Twoich włosów. Nie obrażaj się na mnie na zawsze. Proszę.Diana [ wykrzykuje i stara się tłumaczyć zachowanie kolegi ]
Aniu , jak mogłaś ! Gilbert zawsze żartuje z dziewczyn. Mnie bez przerwy nazywa wroną i nigdy nie przeprasza !Ania [ głośno , wyraźnie , stanowczo ]
To zupełnie co innego być nazwaną Wroną , niż marchewką. Moja dusza zmieniła się w stal Diano. Nigdy nie wybaczę Gilbertowi. Moje rude włosy to przekleństwo Och!, Marylu nie wrócę [Ania wraca ze szkoły smutna] już do szkoły. [ z rezygnacją w głosie ]Maryla [ z ciekawością w głosie ]
Co się stało moje dziecko ?Ania [ z przejęciem ]
Uderzyłam Gilberta tabliczką , gdyż nazwał mnie marchewką.Maryla [ karcąco ]
Powinnam na Ciebie się gniewać. Takie zachowanie pierwszego dnia w szkole nie przystoi dziewczynce.Ania [ spokojnie ze smutkiem w głosie ]
Kolejny raz Was zawiodłam.Maryla [ stanowczo , ale przyjaźnie ]
Myślę , że jesteś dobrym dzieckiem. Nie odeślę Cię do sierocińca. Pozostaniesz już z nami na zawsze. Zostaniesz na Zielonym Wzgórzu.