Roland czcił Boga ponad wszystko. Walczył w imię wiary z Saracenami, a dla swojego króla był zdolny do najwyższych poświęceń. Roland, tak jak inni rycerze średniowiecza, strasznie bał się posądzenia za tchórzostwo. Bierze udział w najbardziej niebezpiecznych bitwach. Zapewne przewidywał swoją klęskę w starciu tylnej straży z niewiernymi, lecz był zbyt dumny by wzywać posiłki. Zrobił to dopiero wtedy, gdy większość jego rycerzy była już zabita, a i on sam był bliski spotkania z Bogiem. Wolał zginąć, niż być pomówionym o brak odwagi. Hrabia nie walczył z Saracenami dla łupów, które stanowiły dla niego wartość drugorzędną, lecz w imię swojej wiary. Roland uwielbiał niebezpieczeństwo i zawsze potrafił się z nim rozprawić. Dla swoich wrogów był okrutny, ale zawsze walczył z nimi uczciwie. Zawsze był pewny siebie, był szlachetny, był „perfekcyjny”, świetnie opanował swoje rzemiosło rycerskie. Robił wszystko to, co powinien robić prawdziwy rycerz. W chwili śmierci złamał swój miecz – znak rycerskiego stanu i prosił Boga o przebaczenie. Tuż przez śmiercią spoglądał jeszcze w stronę Hiszpanii i wspominał wielkie czyny i podboje Karola Wielkiego, swego ukochanego władcy, a następnie polecał się Bożej opiece i zmarł. Do końca swego żywota był ambitny, honorowy, wierny Bogu i królowi. Uważał, że ukoronowaniem swego żywota jako rycerza jest śmierć na polu bitwy i stanięcie twarzą w twarz ze zbawcą.
Roland czcił Boga ponad wszystko. Walczył w imię wiary z Saracenami, a dla swojego króla był zdolny do najwyższych poświęceń. Roland, tak jak inni rycerze średniowiecza, strasznie bał się posądzenia za tchórzostwo. Bierze udział w najbardziej niebezpiecznych bitwach. Zapewne przewidywał swoją klęskę w starciu tylnej straży z niewiernymi, lecz był zbyt dumny by wzywać posiłki. Zrobił to dopiero wtedy, gdy większość jego rycerzy była już zabita, a i on sam był bliski spotkania z Bogiem. Wolał zginąć, niż być pomówionym o brak odwagi. Hrabia nie walczył z Saracenami dla łupów, które stanowiły dla niego wartość drugorzędną, lecz w imię swojej wiary. Roland uwielbiał niebezpieczeństwo i zawsze potrafił się z nim rozprawić. Dla swoich wrogów był okrutny, ale zawsze walczył z nimi uczciwie. Zawsze był pewny siebie, był szlachetny, był „perfekcyjny”, świetnie opanował swoje rzemiosło rycerskie. Robił wszystko to, co powinien robić prawdziwy rycerz. W chwili śmierci złamał swój miecz – znak rycerskiego stanu i prosił Boga o przebaczenie. Tuż przez śmiercią spoglądał jeszcze w stronę Hiszpanii i wspominał wielkie czyny i podboje Karola Wielkiego, swego ukochanego władcy, a następnie polecał się Bożej opiece i zmarł. Do końca swego żywota był ambitny, honorowy, wierny Bogu i królowi. Uważał, że ukoronowaniem swego żywota jako rycerza jest śmierć na polu bitwy i stanięcie twarzą w twarz ze zbawcą.