Reportaż o czymś prawdziwym musi być na strone :D .
oliwka0610
REPORTAŻ Z SOPLICOWA Pewnego słonecznego popołudnia postanowiłam wybrać się na wycieczkę, żeby lepiej poznać okolicę i sąsiadów. Kiedy zapakowałam do plecaka prowiant i marchewki dla konia, poszłam go napoić i osiodłać. Około godziny 14:15 wyruszyłam na tę niezwykłą wyprawę. Po kilkunastu minutach jazdy zobaczyłam na horyzoncie jakąś posiadłość i od razu postanowiłam poznać jej mieszkańców. Po drodze mijałam malownicze pagórki, zielone łąki oraz złote i srebrzyste pola. Na chwilę zatrzymałam się nad brzegiem Niemna, żeby napoić konia i chwilę odpocząć. Po kilku minutach ruszyłam w dalszą drogę. Powoli jechałam pośród pięknych kolorowych pól i pojedynczych grusz. Wyjeżdżając z kolejnego lasu zauważyłam, że budynkiem, który wcześniej zobaczyłam był dwór szlachecki. Otoczony brzozowym gajem, usytuowany nieopodal małego strumyka. Ściany miał pobielane, cały był z drzewa, miejscami podmurowany. Stała przy nim po brzegi wypełniona stodoła, a obok trzy stogi siana. Ponieważ brama była otwarta na oścież, postanowiłam, że zapoznam się z mieszkańcami Soplicowa. Obeszłam posiadłość dookoła, gdyż bardzo interesował mnie wygląd tutejszego ogródka. Wszystko w nim kwitło i było niezwykle kolorowe. Niesamowity widok. Weszłam na ganek i zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Po chwili zapukałam drugi raz, jednak i tym razem nikt nie otworzył drzwi. Na kilka minut usiadłam na schodach, ponieważ byłam już nieco zmęczona. Nagłe zobaczyłam ludzi powracających do dworu. Na początku szły dzieci z dozorcą, potem Sędzia z Podkomorzyną i Podkomorzy z rodziną. Następnie panny ze starszymi, a młodzież po bokach. W tym samym momencie, kiedy domownicy przekraczali furtkę z domu wybiegł młodzieniec. Tadeusz –jak się później dowiedziałam –przywitał się z Sędzią i pozostałymi osobami. Podeszłam do niego, przedstawiłam się, a on zapoznał mnie z innymi mieszkańcami Soplicowa. Następnie oprowadził mnie po dworku. Był bardzo schludnie urządzony. Na ścianach wisiały portrety zasłużonych dla ojczyzny ludzi –m.in. Kościuszki Rejtana. Pociągnęłam z sznurek dużego stojącego zegara i usłyszałam „Mazurek Dąbrowskiego”. Sędzia zaprosił mnie na ucztę (podobnie jak pozostałych gości i mieszkańców domu), jednakże musiałam grzecznie odmówić mówiąc: „Dziękuję”. Sędzia powiedział tylko: „Serdecznie zapraszam.. Ale jeżeli nie może pani dzisiaj to może zechciałaby pani odwiedzić nas za tydzień. Może w piątek?”. Grzecznie się skłoniłam i oczywiście przyjęłam zaproszenie. Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam na konia, ponieważ zaczęło się już ściemniać. Galopem ruszyłam w drogę powrotną. Po drodze mijałam te same piękne krajobrazy. W nocy śniło mi się, że znów odwiedzam tego schludnego, sentymentalnego i gościnnego gospodarza –Sędziego. Tym razem dałam się zaprosić na ucztę. Zaobserwowałam, że wszyscy przestrzegali staropolskich obyczajów. Panowie usługiwali paniom przy stole i je zabawiali. Wszyscy byli grzeczni wobec starszych i kulturalnie prowadzili ciekawe konwersacje. Kiedy rano się obudziłam, postanowiłam nie czekać tydzień, ale jeszcze tego samego dnia odwiedzić Sędziego i innych] mieszkańców Soplicowa.
Pewnego słonecznego popołudnia postanowiłam wybrać się na wycieczkę, żeby lepiej poznać okolicę i sąsiadów. Kiedy zapakowałam do plecaka prowiant i marchewki dla konia, poszłam go napoić i osiodłać. Około godziny 14:15 wyruszyłam na tę niezwykłą wyprawę.
Po kilkunastu minutach jazdy zobaczyłam na horyzoncie jakąś posiadłość i od razu postanowiłam poznać jej mieszkańców. Po drodze mijałam malownicze pagórki, zielone łąki oraz złote i srebrzyste pola. Na chwilę zatrzymałam się nad brzegiem Niemna, żeby napoić konia i chwilę odpocząć. Po kilku minutach ruszyłam w dalszą drogę. Powoli jechałam pośród pięknych kolorowych pól i pojedynczych grusz. Wyjeżdżając z kolejnego lasu zauważyłam, że budynkiem, który wcześniej zobaczyłam był dwór szlachecki. Otoczony brzozowym gajem, usytuowany nieopodal małego strumyka. Ściany miał pobielane, cały był z drzewa, miejscami podmurowany. Stała przy nim po brzegi wypełniona stodoła, a obok trzy stogi siana. Ponieważ brama była otwarta na oścież, postanowiłam, że zapoznam się z mieszkańcami Soplicowa. Obeszłam posiadłość dookoła, gdyż bardzo interesował mnie wygląd tutejszego ogródka. Wszystko w nim kwitło i było niezwykle kolorowe. Niesamowity widok. Weszłam na ganek i zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Po chwili zapukałam drugi raz, jednak i tym razem nikt nie otworzył drzwi. Na kilka minut usiadłam na schodach, ponieważ byłam już nieco zmęczona. Nagłe zobaczyłam ludzi powracających do dworu. Na początku szły dzieci z dozorcą, potem Sędzia z Podkomorzyną i Podkomorzy z rodziną. Następnie panny ze starszymi, a młodzież po bokach. W tym samym momencie, kiedy domownicy przekraczali furtkę z domu wybiegł młodzieniec. Tadeusz –jak się później dowiedziałam –przywitał się z Sędzią i pozostałymi osobami. Podeszłam do niego, przedstawiłam się, a on zapoznał mnie z innymi mieszkańcami Soplicowa. Następnie oprowadził mnie po dworku. Był bardzo schludnie urządzony. Na ścianach wisiały portrety zasłużonych dla ojczyzny ludzi –m.in. Kościuszki Rejtana. Pociągnęłam z sznurek dużego stojącego zegara i usłyszałam „Mazurek Dąbrowskiego”. Sędzia zaprosił mnie na ucztę (podobnie jak pozostałych gości i mieszkańców domu), jednakże musiałam grzecznie odmówić mówiąc: „Dziękuję”. Sędzia powiedział tylko: „Serdecznie zapraszam.. Ale jeżeli nie może pani dzisiaj to może zechciałaby pani odwiedzić nas za tydzień. Może w piątek?”. Grzecznie się skłoniłam i oczywiście przyjęłam zaproszenie. Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam na konia, ponieważ zaczęło się już ściemniać. Galopem ruszyłam w drogę powrotną. Po drodze mijałam te same piękne krajobrazy.
W nocy śniło mi się, że znów odwiedzam tego schludnego, sentymentalnego i gościnnego gospodarza –Sędziego. Tym razem dałam się zaprosić na ucztę. Zaobserwowałam, że wszyscy przestrzegali staropolskich obyczajów. Panowie usługiwali paniom przy stole i je zabawiali. Wszyscy byli grzeczni wobec starszych i kulturalnie prowadzili ciekawe konwersacje. Kiedy rano się obudziłam, postanowiłam nie czekać tydzień, ale jeszcze tego samego dnia odwiedzić Sędziego i innych] mieszkańców Soplicowa.
moje z gimn
dostałam za to 6
prosze o naj