Harry to sierota która mieszkała u swojego wujostwa, ponieważ jak mu wpajano jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jego wuj- Veron i ciotka- Petunia mieli syna w wieku Harrego, który nazywał się Dudley. Dudey zawsze dręczył Harrego. Harry’emu zdarzały się w życiu dziwne rzeczy. Raz gdy pojechał z Dudleyem i jego rodzicami do zoo wydawało mu się nawet że romawiał z wężem. Po czym szyba akwarium w którym leżał wąż zniknęła i wąż uciekł z zoo a jego miejsce zastąpił Dudley, który zaczął krzyczeć. Po tym zdarzeniu Harry siedział tydzień nie wychodząc ze swojej komórki – bo wszystko co było nienormane według jego wujostwa, to wina Harrego. Pewnego dnia Harry dostał list, był on wyraźnie zaadresowany do niego- P. Harry Potter – Komórka pod schodami- Privet Drive 4. Lecz wój wyrwał mu list i nie dał go przeczytać. Następnego dnia tych listów przyszło więcej. Kolejnego dnia Harry chciał zdobyć list, więc wstał rano i zmierzał do dziurki na listy w drzwiach gdy ustał na coś, to coś okazało się głową wuja Verona, oczywiście nie obeszło się to bez szlabanu. Kolejnego dnia całe mieszkanie zasypane było listami z tym samym podpisem. Wuj Veron kazał się wszystkim spakować i natychmiast iść do samochodu, przy czym dał w głowe Dudley’owi który próbował wziąć play station. I tak wszyscy wyruszyli. Wuj Veron skręcał w ciągle to nowe uliczki chyba sam niewiedząc gdzie jedzie. W pewnym momencie wjechał na plaże i kazał im zostać w samochodzie a sam w ulewie poszedł gdzieś. Wrócił po niedługim czasie z jak to powiedział suchym prowiantem – paroma paczkami chipsów oraz chudą, długą skórzaną paczką. Pokazał im skałę oddaloną jakieś 500 metrów od morza a na jej czubku stała drewniana chatka. Z zachwytem zprowadził wszystkich do łodzi i dopłynęli do chatki. W chatce było bardzo zimno a deszcz dudnił w okna. Harry leżąc w łóżku przypomniał sobie że dzisiaj właśnie kończy 11 urodziny. Palcem narysował sobie tort na zakurzonej podłodze. Nagle ktoś zaczął się dobijać do drzwi, przez co obudził wszystkich. Drzwi wypadły z zawiasów i do środka wszedł człowiek który przerastał dużego wuja Verona dwukrotnie, miał długie włosy i brodę. Przywitał się. Wuj Veron postraszył go strzelbą, która była w owej paczce którą niósł na plaży, na co olbrzym zrobił z niej supeł i rzucił w kąt. Podszedł do Harrego i wręczył mu tort. Spytał się także czy Harry gotowy jest do podróży do Hogwartu. Harry ździwił się a olbrzym wybuchnął na Dursley’ów którzy nie dali Harremu owego listu. W liście tym było napisane że Harry dostał się do szkoły magii i czarodziejstwa- Hogwartu. Olbrzym ponownie wydarł się na Dursley’ów , ponieważ wpajali oni Harremu że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym a tak naprawde zamordował ich największy czarnoksiężnik wszechczasów czyli Sami-Wiecie-Kto. Hagrid razem z Harrym wyruszyli do Londynu, gdyż Harry nie miał jeszcze żadnych rzeczy do szkoły a rok szkolny zbliżał się nieubłaganie. Harry przerażony brakiem pieniędzy powiedział o tym Hagridowi, który powiedział mu że rodzice zostawili mu pieniądze w banku dla czarodziejów- Banku Gringotta. Harremu ulżał. Żeby dostać się do ulicy Pokątnej weszli do bardzo obleśnego Pubu. W pubie barman – Tom porozmawiał chwile z Hagridem po czym zobaczył Harrego i nagłos wypowiedział jego imię. Nagle w Pubie wszyscy zamilkli, a potem każdy rzucił się żeby zamienić słowo z Harrym i podać mu ręke. Harry jako jedyny na świecie przeżył zaklęcie uśmiercające – avada kedavra – którego przeżyć się nie da, mimo to jemu udało się je przeżyć. Harry poznał także jednego ze swoich profesorów, który miał nauczać go obrony przed czarną magią- profesora Quirella. Po czym poszedł z Hagridem na podwórko za pubem gdzie stał śmietnik i mur. Hagrid liczył coś pod nosem po czym uderzył swoim różowym parasolem w jedną z nich a w cegłach pokazało się przejśćie które ukazało wspaniałą, pełną różnych dziwnych rzeczy ulicę – to była właśnie ulica pokątna. Pierwsze co zrobili to poszli do banku Gringotta gdzie Harry ze swojej skrytki zabrał trochę pieniędzy a Hagrid zabrał jakąś obsukrną paczkę z krypty numer 713, lecz gdy Harry pytał się co w niej jest Hagrid odpowiadał, że są to sprawy Hogwartu. Potem ruszyli na zakupy. Harry kupił wszystko co potrzebował po czym Hagrid wręczył mu bilet. Bilet do ekspresu który wiezie uczniów do Hogwartu. Odjedża on 1 września z peronu 9 i trzy czwarte na stacji King Cross w Londynie. Harry czekał z utęsknieniem kiedy już wuj Veron zawiezie go na ten peron i kiedy wreszcie pojedzie do Hogwartu. Chłopiec znalazł się na dworcu sam gdyż Dursley’owie już odjechali śmiejąc się z czegoś. Harry stał między peronami 9 i 10 ale nie widział on peronu numer 9 i trzy czwarte. Nagle usłyszał jak ktoś wymawia słowo „mugol” i od razu wiedział, że jest to jakaś czarownica ponieważ znaczenie tego słowa wyjaśnił mu Hagrid. Mugol jest to poza magiczna osoba. Harry podszedł do niej i spytał się jak ma się dostać na peron numer 9 i trzy czwarte pani życzliwie pokazała mu jak to się robi – trzeba biec na barierke pomiędzy numerem 9 i 10. Harry przełknął głośno ślinę i pobiegł razem z synem owej czarownicy. Harry zauważył że wszystkie dzieci mają rude włosy. Znalazł się na peronie 9 i trzy czwarte. Obok niego stała piękna, czerwona kolej z której buchały kłęby białego dumy. Harry podziękował czarownicy i wsiadł do ekspresu w którym znalazł pusty przedział. Po chwili zobaczył chłopca razem z którym przebiegał przez barierkę, a ten zapytał się czy te miejsca są wolne po czym usiadł. Przedstawili się sobie. Ron nie mógł uwierzyć, że siedzi naprzeciwko TEGO Harrego Pottera. Po chwili wpadli do środka dwaj rudzy chłopcy – byli bliźniakami- zapoznali się z Harrym po czym jak najszybciej razem z Ronem pobiegli pożegnać się z Matką i siostrą. Gdy powiedzieli mamie i siostrze że ten chłopiec który pytał jej się o wejście na peron to Harry Potter siostra spytała się matki czy może pobiec i zobaczyć go jeszcze raz na co matka powidziała : „Nie ma mowy Ginny… ten chłopiec to nie jest jakieś zwierze które wszyscy oglądają”. Chwilkę później Ron wrócił i tak jechali sobie ekspresem. Po chwili wpadł jakiś chłopiec który spytał się czy nie widzieli żadnej żaby. Za nim weszła jakaś dziewczyna, przedstawiła się- była to Hermiona Granger- po czym powiedziała że Nevillowi zginęła żaba i że jak ją znajdą to niech ją powiadomią. Dojechali do Hogwartu. Nogi pod Harrym się trzęsły gdy wysiadał z pociągu, lecz zaraz usłyszał głos Hagrida „ Pirszoroczni do mnie!” co dodało mu otuchy. Hagrid zszedł z nimi wąską ścieżką w dół jeziora gdzie czekały łodzie. Po usadowieniu się wszystkich uczniów, łodzie same ruszyły. Harry ujrzał piękną, wielką budowlę którą był Hogwart. Hogwart jest to stary, bardzo piękny zamek. Dopłynęli do brzegu i weszli do Sali wejściowej. Tam powitała ich profesor MgGonagall i powiedziała, że zaraz będą przydzieleni do jednego z czterech domów – Gryffindoru, Hufelpuffu, Ravenlclavu bądź Slytherinu. Harremu serce podskoczyło do gardła, ponieważ przydzielenie do domów wyobrażał sobie jako testy z zaklęć i tym podobnych rzeczy. Jednak było inaczej. Gdy weszli do Wielkiej Sali wszyscy uczniowie już tam byli i przywitali ich gromkimi brawami. MgGonagall oświadczyła, że jak wyczyta kogoś z listy ta osoba ma podejść do niej. Pierwsza poszła Hermiona. Włożyła na głowę Tiarę Przydziału a ta krzyknęła „ Gryyyyyyffindoorrr !!!!” i w tym momencie stół Gryfonów obdarzył ją wielkimi brawami. Ron także został umieszczony w Gryfindorze. Harry obawiał się gdyż Tiara nie mówiła nic bardzo długo. W końcu zaczął po cichu szeptać „Tylko nie Slytherin. Tylko nie Slytherin”. Tiara powiedziała „ No dobrze skoro tak bardzo nie chcesz trafić do Slygherinu no to Gryyyyfffindooor!!!!”. Harry uradowany poszedł do stołu Gryfonów. Po przemówieniu dyrektora Hogwartu – Doumbledora, na stołach pojawiły się znakomite potrawy. Uczniowie zjedli i z perfectami – przywódcami danego domu, udali się do swoich dormitoriów – pokoje wspólne danego domu. Tam rozeszli się do sypialni. Sypialnie były 5 osobowe zależne od wieku i płci. Harry długo nie spał tylko rozmyślał. Następnego dnia zaczynały się już lekcje. Od razu na pierwszej lekcji Harry znienawidził profesora Snape’a. Gdyż ten zaczął go pytać o różne rzeczy z książki pt. „Tysiąc magicznych ziół i Grzybów”. Lecz nie to zdenerwowało Harrego. Zdenerwowało go to że Snape pytał jego – który nic nie wiedział, a Hermiona cały czas miała rękę w górze gdyż chciała udzielić odpowiedzi lecz mimo to Snape ignorował to i pytał Harrego. Harry wieczorem odwiedził Hagrida, który przez sowę wysłał mu liścik, lecz Harry nie poszedł tam sam lecz z Ronem i Hermioną. Tam Harry użalał się na Snape’a. Następne dni mijały na nauce i przebywaniu na ciepłych jeszcze, oblanych słońcem błoniach Hogwartu. Tego dnia rano Harry miał lekcję latania na miotłach, i bardzo się tego bał gdyż był prawie pewny, że złamie sobie conajmniej 2 kości. Ale tak się nie stało. Gdy mięli się wzbić w powietrzę na 4 metry i wylądować Neville poleciał dużo wyżej i upadł. Pani Spourt powiedziała, że zaraz wraca i że nikt nie ma prawa oderwać stóp od ziemi. Malfoy – ten wredny chłopak, który w pociągu obraził Rona i chciał żeby Harry się z nim zaprzyjaźnił, podniósł z ziemi niezapominajkę, która musiała wypaść Nevilleowi podczas nieudanego lotu. Harry powiedział mu żeby ją oddał, a Malfoy mu na to że jeżeli potrafi to niech ją złapie. I cisnął nią jak najdalej może siedząc na miotle. Na co Harry wystartował jak ptak, lecąc przy Malfoyu o mało siła wiatru nie zrzuciła Ślizgona z miotły. Harry widział niezapominajkę jakoś inaczej. Widział ją jakby leciała bardz bardzo powoli. Przed samą ścianą Hogwartu Harry zanurkował po nią z wysokośći 20 metrów i wyciągając miotłę żeby nie uderzyć w ziemię złapał ją. Wracając do grupy kolegó z miotłami wszyscy bili mu brawo. Lecz on nie był z siebie zadowolony, ponieważ biegła tu profesor MgGonagall i powiedziała, że ma się udać za nią. Harry myślał że już musi pakować swój nowy kufer szkolny i wracać na Privet Drive, lecz było inaczej. Okazało się że Harry ma zostać szukającym Hogwartu. I tak Harry zaczął treningi. Harry dostał nową miotłę – Nimbusa 2000, od profesor MgGonagall, gdyż bardzo jej zależało na tym by jej dom – Gryffindor, zwyciężył w tym roku Slytherin – dom Snape’a. Nadszedł finałowy mecz Gryffindoru ze Slytherinem. Harry szybował sobie spokojnie, gdy nagle poczuł szarpnięcie. Okazało się, że jego miotła wierzga się jak byk chcąc go zrzucić. Hermiona zauważyła to. I lornętką spojrzała od razu na profesora Snape’a, który patrzył na Harrego i szeptał coś pod nosem. Poleciała jak najszybciej na drugą stronę trybun, po drodze potrącając profesora Quirella, lecz nie miała czasu by go teraz przeprosić. Dotarała do Snepa’a, a mianowicie jego nóg. Przy jego nogach był skrawek jego płaszcza więc podpaliła go różdżką. Harry odzyskał równowagę i tak Gryffindor wygrał, gdyż Harry złapał znicza. Nadeszły święta. Harry dostał pod choinkę pelerynę niewidkę – gdy założył ją nie było go widać. I od tej pory noc nie służyła mu już do spania. Spacerował sobie po Hogwarcie pewnego razu gdy zobaczył jak Snape straszy profesora Quirella, by ten przeszedł na jego stronę, bo inaczej będzie z nim nie dobrze. Harry chodził codziennie i pewnego dnia wszedł do jakiegoś pomieszczenia, w którym stało zwierciadło. W tym zwierciadle Harry widział swoich rodziców. I tak Harry przesiedział tam 2 noce. Gdy trzeciej poszedł popatrzeć spotkał tam Doubledora, który wyjaśnił mu, że to zwierciadło pokazuje nasze najskrytsze pragnienia, powiedział także że zwierciadło będzie przeniesione i poprosił by Harry już go nie szukał Pewnego dnia gdy wybrał się na wycieczkę po zamku z Ronem, Hermioną i prubującym ich zatrzymać przed opuszczaniem dormitorium Nevillem uciekali przed Filchem – wrednym woźnym Hogwartu. Pewne drzwi były zamknięte więc Hermiona rzuciła na nie zaklęcie Alohamora i zdyszani weszli do środka. W środku leżał wielki pies z trzema głowami. Od razu domyślili się że to korytarz na 3 piętrze do którego wstęp jest wzbroniony. Czym prędzej wrócili do pokoju wspólnego i rozmyślali po co taki pies w Hogwarcie. Hermiona zauważyła, że pies stoi na jakiejś klapie w podłodze więc była pewna że czegoś pilnuje. Postanowili jutro po lekcjach pójść do Hagrida. Hagrid powiedział im że to jest sprawa między Doumbledorem a Flanellem. Więc postanowili dowiedzieć się kto to taki ten Flanell. Tak więc szukali szukali i nic. Pewnego dnia Harry przeglądał sobie swoją kolekcję kart ze słynnymi czarodziejam i zobaczył Finnella. Miał on 656 lat. Daltego właśnie nie mogli go znaleść w żadnych książkach. Finnell wynalazł kamień filozoficzny. Kamień ten pozwalał na wytwarzanie eliksiru życia i zmieniania metalu w złoto. Harry, Ron i Hermiona wiedzieli już czego pilnuje jak to Hagrid go nazwał „Puszek”, dowiedzieli się także że jak zagra mu się coś to od razu zasypia. Pewnego dnia Doubledore wyjechał ze szkoły, Harry był pewny że to właśnie dzisiaj Snape będzie chciał wykraść Kamień Filozoficzny i zamierzał mu w tym przeszkodzić. Tak więc wieczorem wybrali się do korytarza na trzecim piętrze. W pokoju grała zaczarowana harfa a puszek spał jak zabity. Tak więc otworzyli klapę i wskoczyli w ciemność. Upadli na coś miękkiego i wijącego się – na diabelskie sidła. By się z nich wydostać trzeba nie wierzgać się tylko zrelaksować. Hermiona nagle zapadła się. I krzyknęła by się wyluzowali. Harremu udało się i również spadł na podłogę pod diabelskimi sidłami. Ronowi jednak nie udało się. Hermiona przypomniała sobie że owe sidła boją się światła i rzuciła zaklęcie po czym Ron dołączył do nich i razem poszli wąskim korytarzem. W komnacie do której doprowadził ich korytarz zobaczyli wielkie drzwi i mnóstwo ptaków, lecz te ptaki wyglądały jak klucze, a pod drzwiami czekała miotła. To oczywiste trzeba było znaleść największy klucz i otworzyć drzwi. Harry dosiadł miotły i nagle obskoczyły go ze wszystkich stron klucze. Jednak udało mu się zdobyć ten największy i otworzyć drzwi. W natępnej komnacie leżał martwy troll, więc poszli do kolejnej. W kolejnej stała wielka szachownica. Ron dosiadł Konia, Hermiona była wierzą a Harry gońcem, lecz nie było to proste ponieważ w szachach czarodziejów, gdy jest bicie pion miażdży drugiego. Tak Ron kierował czarnymi pionami w tym Harrym i Hermioną, gdyż Ron był dobrym graczem w szachy. Ron musiał się poświęcić. Runął na podłogę razem ze szczątkami konia. A Harry i Hermiona szachując króla popędzili przez drzwi które się otworzyły. W następnej Komnacie znaleźli siedem mikstur i zagadkę. Jedna z nich prowadziła dalej przez czerwone płomienie jedna wstecz przez niebieskie a reszta była trująca. Hermiona dobrze rozszyfrowała zagadkę. Harry poszedł dalej, a Hermionie nakazał wrócić po Rona i udać się z nim do skrzydła szpitalnego. Sam wszedł do kolejnej komnaty. Leżał tam martwy troll więc Harry popędził do następnego pomieszczenia. Tam zobaczył profesora Quirella. I okazało się, że to on chce wykraść Kamień Filozoficzny. To on na meczy Quidittcha chciał zrzucić Harrego z miotły, lecz nie udało mu się, ponieważ Snape wypowiadał przeciwzaklęcia oraz dlatego, przede wszystkim dlatego, że Hermiona potrąciła go i stracił kontakt zwrokowy. Quirell rozwodził się jak użyć zwierciadła by odnaleść Kamień Filozoficzny – Harry dobrze znał to zwierciadło, to właśnie to zwierciadło, w którym widział swoich rodziców. Lecz Harry był związany sznurami. Quirell rozmawiał z głosem który wychodził jakby z jego turbana, który zawsze nosił. Głos powiedział „ Użyj chłopca!!!”. Tak ściągnął do siebie Harrego i zobaczył on w lustrze siebie z kamieniem w ręku po czym włożył go do kieszeni i poczuł go w prawdziwej kieszeni, lecz skłamał Quirellowi że widzi jak Gryffindor wygrał Puchar Domów. Nagle Quirell zdjął turban na żądanie głosu i Harry zobaczył z tyłu jego głowy twarz, lecz była ona okropna. Na jej widok Harrego zapiekła straszliwie blizna, tak że zaćmiła mu widok. Głos powiedział Quirellowi że kamień znajduje się w kieszeni Harrego. Na co Quirell rzucił się na niego, ale gdy Harry dotknął go rękami jego ręka została poparzona. Tak Harry zaczął łapać rękami Quirella który spłonął a czarna mgła – Sami-Wiecie-Kto uciekł. Harry obudził się w skrzydle szpitalnym. Dzięki temu incydentowi Gryffindor wygrał Puchar Domów. Harry uradowany wrócił do Dursley’ów.
Harry to sierota która mieszkała u swojego wujostwa, ponieważ jak mu wpajano jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jego wuj- Veron i ciotka- Petunia mieli syna w wieku Harrego, który nazywał się Dudley. Dudey zawsze dręczył Harrego. Harry’emu zdarzały się w życiu dziwne rzeczy. Raz gdy pojechał z Dudleyem i jego rodzicami do zoo wydawało mu się nawet że romawiał z wężem. Po czym szyba akwarium w którym leżał wąż zniknęła i wąż uciekł z zoo a jego miejsce zastąpił Dudley, który zaczął krzyczeć. Po tym zdarzeniu Harry siedział tydzień nie wychodząc ze swojej komórki – bo wszystko co było nienormane według jego wujostwa, to wina Harrego. Pewnego dnia Harry dostał list, był on wyraźnie zaadresowany do niego- P. Harry Potter – Komórka pod schodami- Privet Drive 4. Lecz wój wyrwał mu list i nie dał go przeczytać. Następnego dnia tych listów przyszło więcej. Kolejnego dnia Harry chciał zdobyć list, więc wstał rano i zmierzał do dziurki na listy w drzwiach gdy ustał na coś, to coś okazało się głową wuja Verona, oczywiście nie obeszło się to bez szlabanu. Kolejnego dnia całe mieszkanie zasypane było listami z tym samym podpisem. Wuj Veron kazał się wszystkim spakować i natychmiast iść do samochodu, przy czym dał w głowe Dudley’owi który próbował wziąć play station.
I tak wszyscy wyruszyli. Wuj Veron skręcał w ciągle to nowe uliczki chyba sam niewiedząc gdzie jedzie. W pewnym momencie wjechał na plaże i kazał im zostać w samochodzie a sam w ulewie poszedł gdzieś. Wrócił po niedługim czasie z jak to powiedział suchym prowiantem – paroma paczkami chipsów oraz chudą, długą skórzaną paczką. Pokazał im skałę oddaloną jakieś 500 metrów od morza a na jej czubku stała drewniana chatka. Z zachwytem zprowadził wszystkich do łodzi i dopłynęli do chatki. W chatce było bardzo zimno a deszcz dudnił w okna. Harry leżąc w łóżku przypomniał sobie że dzisiaj właśnie kończy 11 urodziny. Palcem narysował sobie tort na zakurzonej podłodze. Nagle ktoś zaczął się dobijać do drzwi, przez co obudził wszystkich.
Drzwi wypadły z zawiasów i do środka wszedł człowiek który przerastał dużego wuja Verona dwukrotnie, miał długie włosy i brodę. Przywitał się. Wuj Veron postraszył go strzelbą, która była w owej paczce którą niósł na plaży, na co olbrzym zrobił z niej supeł i rzucił w kąt. Podszedł do Harrego i wręczył mu tort. Spytał się także czy Harry gotowy jest do podróży do Hogwartu. Harry ździwił się a olbrzym wybuchnął na Dursley’ów którzy nie dali Harremu owego listu. W liście tym było napisane że Harry dostał się do szkoły magii i czarodziejstwa- Hogwartu. Olbrzym ponownie wydarł się na Dursley’ów , ponieważ wpajali oni Harremu że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym a tak naprawde zamordował ich największy czarnoksiężnik wszechczasów czyli Sami-Wiecie-Kto. Hagrid razem z Harrym wyruszyli do Londynu, gdyż Harry nie miał jeszcze żadnych rzeczy do szkoły a rok szkolny zbliżał się nieubłaganie.
Harry przerażony brakiem pieniędzy powiedział o tym Hagridowi, który powiedział mu że rodzice zostawili mu pieniądze w banku dla czarodziejów- Banku Gringotta. Harremu ulżał. Żeby dostać się do ulicy Pokątnej weszli do bardzo obleśnego Pubu. W pubie barman – Tom porozmawiał chwile z Hagridem po czym zobaczył Harrego i nagłos wypowiedział jego imię. Nagle w Pubie wszyscy zamilkli, a potem każdy rzucił się żeby zamienić słowo z Harrym i podać mu ręke. Harry jako jedyny na świecie przeżył zaklęcie uśmiercające – avada kedavra – którego przeżyć się nie da, mimo to jemu udało się je przeżyć. Harry poznał także jednego ze swoich profesorów, który miał nauczać go obrony przed czarną magią- profesora Quirella. Po czym poszedł z Hagridem na podwórko za pubem gdzie stał śmietnik i mur. Hagrid liczył coś pod nosem po czym uderzył swoim różowym parasolem w jedną z nich a w cegłach pokazało się przejśćie które ukazało wspaniałą, pełną różnych dziwnych rzeczy ulicę – to była właśnie ulica pokątna. Pierwsze co zrobili to poszli do banku Gringotta gdzie Harry ze swojej skrytki zabrał trochę pieniędzy a Hagrid zabrał jakąś obsukrną paczkę z krypty numer 713, lecz gdy Harry pytał się co w niej jest Hagrid odpowiadał, że są to sprawy Hogwartu. Potem ruszyli na zakupy. Harry kupił wszystko co potrzebował po czym Hagrid wręczył mu bilet. Bilet do ekspresu który wiezie uczniów do Hogwartu. Odjedża on 1 września z peronu 9 i trzy czwarte na stacji King Cross w Londynie.
Harry czekał z utęsknieniem kiedy już wuj Veron zawiezie go na ten peron i kiedy wreszcie pojedzie do Hogwartu.
Chłopiec znalazł się na dworcu sam gdyż Dursley’owie już odjechali śmiejąc się z czegoś. Harry stał między peronami 9 i 10 ale nie widział on peronu numer 9 i trzy czwarte. Nagle usłyszał jak ktoś wymawia słowo „mugol” i od razu wiedział, że jest to jakaś czarownica ponieważ znaczenie tego słowa wyjaśnił mu Hagrid. Mugol jest to poza magiczna osoba. Harry podszedł do niej i spytał się jak ma się dostać na peron numer 9 i trzy czwarte pani życzliwie pokazała mu jak to się robi – trzeba biec na barierke pomiędzy numerem 9 i 10. Harry przełknął głośno ślinę i pobiegł razem z synem owej czarownicy. Harry zauważył że wszystkie dzieci mają rude włosy. Znalazł się na peronie 9 i trzy czwarte.
Obok niego stała piękna, czerwona kolej z której buchały kłęby białego dumy. Harry podziękował czarownicy i wsiadł do ekspresu w którym znalazł pusty przedział. Po chwili zobaczył chłopca razem z którym przebiegał przez barierkę, a ten zapytał się czy te miejsca są wolne po czym usiadł. Przedstawili się sobie. Ron nie mógł uwierzyć, że siedzi naprzeciwko TEGO Harrego Pottera. Po chwili wpadli do środka dwaj rudzy chłopcy – byli bliźniakami- zapoznali się z Harrym po czym jak najszybciej razem z Ronem pobiegli pożegnać się z Matką i siostrą. Gdy powiedzieli mamie i siostrze że ten chłopiec który pytał jej się o wejście na peron to Harry Potter siostra spytała się matki czy może pobiec i zobaczyć go jeszcze raz na co matka powidziała : „Nie ma mowy Ginny… ten chłopiec to nie jest jakieś zwierze które wszyscy oglądają”. Chwilkę później Ron wrócił i tak jechali sobie ekspresem. Po chwili wpadł jakiś chłopiec który spytał się czy nie widzieli żadnej żaby. Za nim weszła jakaś dziewczyna, przedstawiła się- była to Hermiona Granger- po czym powiedziała że Nevillowi zginęła żaba i że jak ją znajdą to niech ją powiadomią. Dojechali do Hogwartu.
Nogi pod Harrym się trzęsły gdy wysiadał z pociągu, lecz zaraz usłyszał głos Hagrida „ Pirszoroczni do mnie!” co dodało mu otuchy. Hagrid zszedł z nimi wąską ścieżką w dół jeziora gdzie czekały łodzie. Po usadowieniu się wszystkich uczniów, łodzie same ruszyły. Harry ujrzał piękną, wielką budowlę którą był Hogwart. Hogwart jest to stary, bardzo piękny zamek. Dopłynęli do brzegu i weszli do Sali wejściowej. Tam powitała ich profesor MgGonagall i powiedziała, że zaraz będą przydzieleni do jednego z czterech domów – Gryffindoru, Hufelpuffu, Ravenlclavu bądź Slytherinu. Harremu serce podskoczyło do gardła, ponieważ przydzielenie do domów wyobrażał sobie jako testy z zaklęć i tym podobnych rzeczy.
Jednak było inaczej. Gdy weszli do Wielkiej Sali wszyscy uczniowie już tam byli i przywitali ich gromkimi brawami. MgGonagall oświadczyła, że jak wyczyta kogoś z listy ta osoba ma podejść do niej. Pierwsza poszła Hermiona. Włożyła na głowę Tiarę Przydziału a ta krzyknęła „ Gryyyyyyffindoorrr !!!!” i w tym momencie stół Gryfonów obdarzył ją wielkimi brawami. Ron także został umieszczony w Gryfindorze. Harry obawiał się gdyż Tiara nie mówiła nic bardzo długo. W końcu zaczął po cichu szeptać „Tylko nie Slytherin. Tylko nie Slytherin”. Tiara powiedziała „ No dobrze skoro tak bardzo nie chcesz trafić do Slygherinu no to Gryyyyfffindooor!!!!”. Harry uradowany poszedł do stołu Gryfonów.
Po przemówieniu dyrektora Hogwartu – Doumbledora, na stołach pojawiły się znakomite potrawy. Uczniowie zjedli i z perfectami – przywódcami danego domu, udali się do swoich dormitoriów – pokoje wspólne danego domu. Tam rozeszli się do sypialni. Sypialnie były 5 osobowe zależne od wieku i płci. Harry długo nie spał tylko rozmyślał.
Następnego dnia zaczynały się już lekcje. Od razu na pierwszej lekcji Harry znienawidził profesora Snape’a. Gdyż ten zaczął go pytać o różne rzeczy z książki pt. „Tysiąc magicznych ziół i Grzybów”. Lecz nie to zdenerwowało Harrego. Zdenerwowało go to że Snape pytał jego – który nic nie wiedział, a Hermiona cały czas miała rękę w górze gdyż chciała udzielić odpowiedzi lecz mimo to Snape ignorował to i pytał Harrego.
Harry wieczorem odwiedził Hagrida, który przez sowę wysłał mu liścik, lecz Harry nie poszedł tam sam lecz z Ronem i Hermioną. Tam Harry użalał się na Snape’a. Następne dni mijały na nauce i przebywaniu na ciepłych jeszcze, oblanych słońcem błoniach Hogwartu.
Tego dnia rano Harry miał lekcję latania na miotłach, i bardzo się tego bał gdyż był prawie pewny, że złamie sobie conajmniej 2 kości. Ale tak się nie stało. Gdy mięli się wzbić w powietrzę na 4 metry i wylądować Neville poleciał dużo wyżej i upadł. Pani Spourt powiedziała, że zaraz wraca i że nikt nie ma prawa oderwać stóp od ziemi. Malfoy – ten wredny chłopak, który w pociągu obraził Rona i chciał żeby Harry się z nim zaprzyjaźnił, podniósł z ziemi niezapominajkę, która musiała wypaść Nevilleowi podczas nieudanego lotu. Harry powiedział mu żeby ją oddał, a Malfoy mu na to że jeżeli potrafi to niech ją złapie. I cisnął nią jak najdalej może siedząc na miotle. Na co Harry wystartował jak ptak, lecąc przy Malfoyu o mało siła wiatru nie zrzuciła Ślizgona z miotły. Harry widział niezapominajkę jakoś inaczej. Widział ją jakby leciała bardz bardzo powoli. Przed samą ścianą Hogwartu Harry zanurkował po nią z wysokośći 20 metrów i wyciągając miotłę żeby nie uderzyć w ziemię złapał ją. Wracając do grupy kolegó z miotłami wszyscy bili mu brawo.
Lecz on nie był z siebie zadowolony, ponieważ biegła tu profesor MgGonagall i powiedziała, że ma się udać za nią. Harry myślał że już musi pakować swój nowy kufer szkolny i wracać na Privet Drive, lecz było inaczej. Okazało się że Harry ma zostać szukającym Hogwartu. I tak Harry zaczął treningi. Harry dostał nową miotłę – Nimbusa 2000, od profesor MgGonagall, gdyż bardzo jej zależało na tym by jej dom – Gryffindor, zwyciężył w tym roku Slytherin – dom Snape’a.
Nadszedł finałowy mecz Gryffindoru ze Slytherinem. Harry szybował sobie spokojnie, gdy nagle poczuł szarpnięcie. Okazało się, że jego miotła wierzga się jak byk chcąc go zrzucić. Hermiona zauważyła to. I lornętką spojrzała od razu na profesora Snape’a, który patrzył na Harrego i szeptał coś pod nosem. Poleciała jak najszybciej na drugą stronę trybun, po drodze potrącając profesora Quirella, lecz nie miała czasu by go teraz przeprosić. Dotarała do Snepa’a, a mianowicie jego nóg. Przy jego nogach był skrawek jego płaszcza więc podpaliła go różdżką. Harry odzyskał równowagę i tak Gryffindor wygrał, gdyż Harry złapał znicza.
Nadeszły święta. Harry dostał pod choinkę pelerynę niewidkę – gdy założył ją nie było go widać. I od tej pory noc nie służyła mu już do spania. Spacerował sobie po Hogwarcie pewnego razu gdy zobaczył jak Snape straszy profesora Quirella, by ten przeszedł na jego stronę, bo inaczej będzie z nim nie dobrze. Harry chodził codziennie i pewnego dnia wszedł do jakiegoś pomieszczenia, w którym stało zwierciadło. W tym zwierciadle Harry widział swoich rodziców. I tak Harry przesiedział tam 2 noce. Gdy trzeciej poszedł popatrzeć spotkał tam Doubledora, który wyjaśnił mu, że to zwierciadło pokazuje nasze najskrytsze pragnienia, powiedział także że zwierciadło będzie przeniesione i poprosił by Harry już go nie szukał
Pewnego dnia gdy wybrał się na wycieczkę po zamku z Ronem, Hermioną i prubującym ich zatrzymać przed opuszczaniem dormitorium Nevillem uciekali przed Filchem – wrednym woźnym Hogwartu. Pewne drzwi były zamknięte więc Hermiona rzuciła na nie zaklęcie Alohamora i zdyszani weszli do środka. W środku leżał wielki pies z trzema głowami. Od razu domyślili się że to korytarz na 3 piętrze do którego wstęp jest wzbroniony. Czym prędzej wrócili do pokoju wspólnego i rozmyślali po co taki pies w Hogwarcie. Hermiona zauważyła, że pies stoi na jakiejś klapie w podłodze więc była pewna że czegoś pilnuje.
Postanowili jutro po lekcjach pójść do Hagrida. Hagrid powiedział im że to jest sprawa między Doumbledorem a Flanellem. Więc postanowili dowiedzieć się kto to taki ten Flanell. Tak więc szukali szukali i nic.
Pewnego dnia Harry przeglądał sobie swoją kolekcję kart ze słynnymi czarodziejam i zobaczył Finnella. Miał on 656 lat. Daltego właśnie nie mogli go znaleść w żadnych książkach. Finnell wynalazł kamień filozoficzny. Kamień ten pozwalał na wytwarzanie eliksiru życia i zmieniania metalu w złoto.
Harry, Ron i Hermiona wiedzieli już czego pilnuje jak to Hagrid go nazwał „Puszek”, dowiedzieli się także że jak zagra mu się coś to od razu zasypia. Pewnego dnia Doubledore wyjechał ze szkoły, Harry był pewny że to właśnie dzisiaj Snape będzie chciał wykraść Kamień Filozoficzny i zamierzał mu w tym przeszkodzić. Tak więc wieczorem wybrali się do korytarza na trzecim piętrze. W pokoju grała zaczarowana harfa a puszek spał jak zabity. Tak więc otworzyli klapę i wskoczyli w ciemność.
Upadli na coś miękkiego i wijącego się – na diabelskie sidła. By się z nich wydostać trzeba nie wierzgać się tylko zrelaksować. Hermiona nagle zapadła się. I krzyknęła by się wyluzowali. Harremu udało się i również spadł na podłogę pod diabelskimi sidłami. Ronowi jednak nie udało się. Hermiona przypomniała sobie że owe sidła boją się światła i rzuciła zaklęcie po czym Ron dołączył do nich i razem poszli wąskim korytarzem.
W komnacie do której doprowadził ich korytarz zobaczyli wielkie drzwi i mnóstwo ptaków, lecz te ptaki wyglądały jak klucze, a pod drzwiami czekała miotła. To oczywiste trzeba było znaleść największy klucz i otworzyć drzwi. Harry dosiadł miotły i nagle obskoczyły go ze wszystkich stron klucze. Jednak udało mu się zdobyć ten największy i otworzyć drzwi.
W natępnej komnacie leżał martwy troll, więc poszli do kolejnej. W kolejnej stała wielka szachownica. Ron dosiadł Konia, Hermiona była wierzą a Harry gońcem, lecz nie było to proste ponieważ w szachach czarodziejów, gdy jest bicie pion miażdży drugiego. Tak Ron kierował czarnymi pionami w tym Harrym i Hermioną, gdyż Ron był dobrym graczem w szachy.
Ron musiał się poświęcić. Runął na podłogę razem ze szczątkami konia. A Harry i Hermiona szachując króla popędzili przez drzwi które się otworzyły.
W następnej Komnacie znaleźli siedem mikstur i zagadkę. Jedna z nich prowadziła dalej przez czerwone płomienie jedna wstecz przez niebieskie a reszta była trująca. Hermiona dobrze rozszyfrowała zagadkę. Harry poszedł dalej, a Hermionie nakazał wrócić po Rona i udać się z nim do skrzydła szpitalnego. Sam wszedł do kolejnej komnaty.
Leżał tam martwy troll więc Harry popędził do następnego pomieszczenia.
Tam zobaczył profesora Quirella. I okazało się, że to on chce wykraść Kamień Filozoficzny. To on na meczy Quidittcha chciał zrzucić Harrego z miotły, lecz nie udało mu się, ponieważ Snape wypowiadał przeciwzaklęcia oraz dlatego, przede wszystkim dlatego, że Hermiona potrąciła go i stracił kontakt zwrokowy. Quirell rozwodził się jak użyć zwierciadła by odnaleść Kamień Filozoficzny – Harry dobrze znał to zwierciadło, to właśnie to zwierciadło, w którym widział swoich rodziców. Lecz Harry był związany sznurami. Quirell rozmawiał z głosem który wychodził jakby z jego turbana, który zawsze nosił. Głos powiedział „ Użyj chłopca!!!”. Tak ściągnął do siebie Harrego i zobaczył on w lustrze siebie z kamieniem w ręku po czym włożył go do kieszeni i poczuł go w prawdziwej kieszeni, lecz skłamał Quirellowi że widzi jak Gryffindor wygrał Puchar Domów. Nagle Quirell zdjął turban na żądanie głosu i Harry zobaczył z tyłu jego głowy twarz, lecz była ona okropna. Na jej widok Harrego zapiekła straszliwie blizna, tak że zaćmiła mu widok. Głos powiedział Quirellowi że kamień znajduje się w kieszeni Harrego. Na co Quirell rzucił się na niego, ale gdy Harry dotknął go rękami jego ręka została poparzona. Tak Harry zaczął łapać rękami Quirella który spłonął a czarna mgła – Sami-Wiecie-Kto uciekł.
Harry obudził się w skrzydle szpitalnym. Dzięki temu incydentowi Gryffindor wygrał Puchar Domów. Harry uradowany wrócił do Dursley’ów.