Do 1215 roku monarcha angielski (podobnie, jak wielu innych władców feudalnych) mógł odebrać dowolnemu poddanemu wolność, własność, życie. W teorii, bo w praktyce możnowładcy byli często w stanie przeciwstawić się jego decyzjom i zakusom. I podczas jednego takiego przesilenia, gdy władcą był wyjątkowo nieudolny, chimeryczny, pechowy i tchórzliwy John (a kraj znalazł się na krawędzi wojny domowej, w konflikcie z Francją i papieżem Innocentym III), baronowie zjednoczyli się i zmusili króla do wystosowania łacińskiego dokumentu składającego się z preambuły i 63 ‘clauses’. Król bardzo szybko wyparł się zobowiązania, ale następcy je podtrzymali. I w ten to sposób 15 czerwca 1215 przyjmuje się za początek rządów prawa w Anglii.
Niektóre zapisy straciły szybko na aktualności, na inne Anglicy powołują się do dziś. To Magna Carta (the Big Charter) dała pierwsze prawa Londynowi. W USA jest traktowana tak serio, jak Deklaracja Niepodległości czy Konstytucja, a American Bar Association ‘pielgrzymuje’ czasem do miejsca podpisania dokumentu (wysepka Runnymede, Surrey) by tam ‘odnowić przyrzeczenie’ wierności jego pryncypiom.
Przeciętny Anglik ‘kojarzy’ Kartę i jest dumny, że coś takiego przytrafiło się właśnie jego narodowi. Gdy jakiś kontrakt jest niedopracowany – mówi: ‘not quite a Magna Carta’. Chce, by dzieci uczyły się o dokumencie przynajmniej tak pilnie i dokładnie, jak Amerykanie o swoich… Mądrzejsi potrafią wymienić prawa zagwarantowane w Karcie: ochronę wolności i mienia, wolności dla kościoła, proporcjonalność kary, wprowadzenie de facto jury (ławy przysięgłych), prawa dla obcych kupców…
Trzy najważniejsze Clauses robią wrażenie. 39: ‘No free man shall be seized or imprisoned or stripped of his rights and possessions, or outlawed or exiled, or deprived of his standing in any other way, nor will we proceed with force against him, or send others to do so, except by the lawful judgement of his equals or by the law of the land’. Gdy MPs sprzeciwiali się rządowemu pomysłowi przetrzymywania podejrzanych o terroryzm do 42 dni (obecnie – do 28 dni) – robili to zgodnie z zasadami wywiedzionymi wprost z Wielkiej Karty… Albo Clause 38: ‘No official shall place a man on trial upon his own unsupported statement, without producing credible witnesses to the truth of it’… Z kolei Clause 40 obiecywała skończyć ze stanem, w którym możni przestępcy mogli się wykupić z kłopotów. I to wszystko prawie 800 lat temu… Nawet wziąwszy pod uwagę przymusową sytuację króla – był to niesamowity moment w dziejach Wyspy i Europy. ‘The first touchstone of individual liberty’ – mówi moja Encyclopedia of Britain (autorstwa Bambera Gascoigne).
By otrzeć się o starożytną wielkość - lud muzeolubny pielgrzymuje do British Library, która jest w posiadaniu dwóch z czterech zachowanych egzemplarzy Karty z 1215 roku (pozostałe są w katedrach Salisbury i Lincoln; kancelaria królewska wysłała ponoć w roku 1215 po kopii każdemu szeryfowi i biskupowi). W ‘starej’ British Library Magna Carta była oblegana w gablocie usytuowanej na środku dużego pomieszczenia, zatłoczonego innymi gablotami. Teraz ma w obrębie Sir John Ritblat Treasures Gallery specjalną komnatę z efektami audio-video, planszami objaśniającymi tło historyczne i późniejsze losy zapisu, powiększonymi jego detalami i tym podobnymi chwytami wystawienniczymi. Komnata jest klimatyzowana jeszcze staranniej, niż reszta ‘skarbów’.
Z XIII wieku zachowało się 17 kopii dokumentu. Cztery z roku nadania, niewiele młodszy odpis (1217, w posiadaniu Oksfordzkiej Bodleian Library)… Dwa spośród tej siedemnastki są poza UK: jeden w Australii a drugi – z 1297 – w USA. Właścicielem tej ostatniej kopii (jedynej pozostającej w rękach prywatnych) był od 1984 do 6 grudnia 2007 miliarder Ross Perot, który wypożyczał dokument Archiwom Narodowym w Waszyngtonie, ale wreszcie postanowił go spieniężyć.
Aukcją, być może jedyną taką w dziejach, pasjonowano się od końca lata. Co dobrze zrobiło świadomości obywatelskiej: gdy poszłam się pokłonić Karcie w październiku, przeżywała oblężenie. Nie było tygodnia, by gdzieś w mediach nie pojawił się temat zawartości Karty bądź jej najstarszych kopii. Wreszcie sprzedano ‘amerykańską kopię’ – za $21m (mniej, niż oczekiwano, mówi polska notka przytoczona onegdaj przez Quake’a). Anglicy pogadali sobie jeszcze raz o tym, jak starożytne mają prawodawstwo (‘kult’ Karty Swobód datuje się co najmniej od czasów Cromwella). Właściwie nie wiadomo, czego zazdrościć bardziej: pergaminów, tradycji prawnej czy dobrego samopoczucia… Ale - gdyby się zagłębić w szczegóły… wyjątki… incydenty… – Hmmm…
By basiaacappella
Do 1215 roku monarcha angielski (podobnie, jak wielu innych władców feudalnych) mógł odebrać dowolnemu poddanemu wolność, własność, życie. W teorii, bo w praktyce możnowładcy byli często w stanie przeciwstawić się jego decyzjom i zakusom. I podczas jednego takiego przesilenia, gdy władcą był wyjątkowo nieudolny, chimeryczny, pechowy i tchórzliwy John (a kraj znalazł się na krawędzi wojny domowej, w konflikcie z Francją i papieżem Innocentym III), baronowie zjednoczyli się i zmusili króla do wystosowania łacińskiego dokumentu składającego się z preambuły i 63 ‘clauses’. Król bardzo szybko wyparł się zobowiązania, ale następcy je podtrzymali. I w ten to sposób 15 czerwca 1215 przyjmuje się za początek rządów prawa w Anglii.
Niektóre zapisy straciły szybko na aktualności, na inne Anglicy powołują się do dziś. To Magna Carta (the Big Charter) dała pierwsze prawa Londynowi. W USA jest traktowana tak serio, jak Deklaracja Niepodległości czy Konstytucja, a American Bar Association ‘pielgrzymuje’ czasem do miejsca podpisania dokumentu (wysepka Runnymede, Surrey) by tam ‘odnowić przyrzeczenie’ wierności jego pryncypiom.
Przeciętny Anglik ‘kojarzy’ Kartę i jest dumny, że coś takiego przytrafiło się właśnie jego narodowi. Gdy jakiś kontrakt jest niedopracowany – mówi: ‘not quite a Magna Carta’. Chce, by dzieci uczyły się o dokumencie przynajmniej tak pilnie i dokładnie, jak Amerykanie o swoich… Mądrzejsi potrafią wymienić prawa zagwarantowane w Karcie: ochronę wolności i mienia, wolności dla kościoła, proporcjonalność kary, wprowadzenie de facto jury (ławy przysięgłych), prawa dla obcych kupców…
Trzy najważniejsze Clauses robią wrażenie. 39: ‘No free man shall be seized or imprisoned or stripped of his rights and possessions, or outlawed or exiled, or deprived of his standing in any other way, nor will we proceed with force against him, or send others to do so, except by the lawful judgement of his equals or by the law of the land’. Gdy MPs sprzeciwiali się rządowemu pomysłowi przetrzymywania podejrzanych o terroryzm do 42 dni (obecnie – do 28 dni) – robili to zgodnie z zasadami wywiedzionymi wprost z Wielkiej Karty… Albo Clause 38: ‘No official shall place a man on trial upon his own unsupported statement, without producing credible witnesses to the truth of it’… Z kolei Clause 40 obiecywała skończyć ze stanem, w którym możni przestępcy mogli się wykupić z kłopotów. I to wszystko prawie 800 lat temu… Nawet wziąwszy pod uwagę przymusową sytuację króla – był to niesamowity moment w dziejach Wyspy i Europy. ‘The first touchstone of individual liberty’ – mówi moja Encyclopedia of Britain (autorstwa Bambera Gascoigne).
By otrzeć się o starożytną wielkość - lud muzeolubny pielgrzymuje do British Library, która jest w posiadaniu dwóch z czterech zachowanych egzemplarzy Karty z 1215 roku (pozostałe są w katedrach Salisbury i Lincoln; kancelaria królewska wysłała ponoć w roku 1215 po kopii każdemu szeryfowi i biskupowi). W ‘starej’ British Library Magna Carta była oblegana w gablocie usytuowanej na środku dużego pomieszczenia, zatłoczonego innymi gablotami. Teraz ma w obrębie Sir John Ritblat Treasures Gallery specjalną komnatę z efektami audio-video, planszami objaśniającymi tło historyczne i późniejsze losy zapisu, powiększonymi jego detalami i tym podobnymi chwytami wystawienniczymi. Komnata jest klimatyzowana jeszcze staranniej, niż reszta ‘skarbów’.
Z XIII wieku zachowało się 17 kopii dokumentu. Cztery z roku nadania, niewiele młodszy odpis (1217, w posiadaniu Oksfordzkiej Bodleian Library)… Dwa spośród tej siedemnastki są poza UK: jeden w Australii a drugi – z 1297 – w USA. Właścicielem tej ostatniej kopii (jedynej pozostającej w rękach prywatnych) był od 1984 do 6 grudnia 2007 miliarder Ross Perot, który wypożyczał dokument Archiwom Narodowym w Waszyngtonie, ale wreszcie postanowił go spieniężyć.
Aukcją, być może jedyną taką w dziejach, pasjonowano się od końca lata. Co dobrze zrobiło świadomości obywatelskiej: gdy poszłam się pokłonić Karcie w październiku, przeżywała oblężenie. Nie było tygodnia, by gdzieś w mediach nie pojawił się temat zawartości Karty bądź jej najstarszych kopii. Wreszcie sprzedano ‘amerykańską kopię’ – za $21m (mniej, niż oczekiwano, mówi polska notka przytoczona onegdaj przez Quake’a). Anglicy pogadali sobie jeszcze raz o tym, jak starożytne mają prawodawstwo (‘kult’ Karty Swobód datuje się co najmniej od czasów Cromwella). Właściwie nie wiadomo, czego zazdrościć bardziej: pergaminów, tradycji prawnej czy dobrego samopoczucia… Ale - gdyby się zagłębić w szczegóły… wyjątki… incydenty… – Hmmm…