Wyobraźmy sobie kraj, w którym infrastruktura komunikacyjna stoi na fatalnym poziomie, gdzie na 100 tyś mieszkańców przypada zaledwie jedno kino, co jest jednym z najsłabszych wyników na świecie, gdzie dystrybutorzy puszczają filmy tylko w największych ośrodkach; nie transportują ich do innych miast, bo, po pierwsze nie stać ich na zrobienie dodatkowych kopii, a po drugie koszty transportu są ogromne. Kopii nie ma, więc nie ma co grać, więc kina, te mniejsze, upadają. Jednym słowem, katastrofa, która - wyobraźmy sobie i to - nagle przemienia się w bajkę pt.: "Cyfrowa rewolucja". W kraju instaluje się firma, która wprowadza nowoczesny system, pozwalający poprzez satelitę ściągać konkretne filmy prosto do kin, nawet tych najmniejszych. Robi to na dodatek szybko, tanio i bezpiecznie.
Opisana powyżej bajka jest oparta na faktach: tak właśnie kilka lat temu, oczywiście w dużym uproszczeniu, wyglądała rewolucja cyfrowa w Brazylii. Czy jednak w Polsce może wydarzyć się podobny scenariusz, który pozwoli nam już niedługo cieszyć się filmami, wpadającymi prosto przez satelitę do każdego, nawet najmniejszego kina? Czy wszyscy będziemy delektować się świetną jakością obrazu i filmami, oglądanymi w dniu ich premiery?
Na razie to czysta fantastyka, choć, kto wie, może już niedługo. Coś wreszcie ruszyło. Mamy już projekt Kino RP, który zajmuje się cyfryzacją polskiej klasyki filmowej. Polskie telewizje sukcesywnie wprowadzają technologię cyfrową. Warto jeszcze dodać, że kilka miesięcy temu największe amerykańskie studia filmowe (Sony Pictures, Universal, Warner Bros, Paramount, 20th Century Fox, Walt Disney) podpisały porozumienie z liderem w dziedzinie cyfryzacji, belgijską firmą XDC, które na celu ma dostosowanie do nowej technologii 800 kin w całej Europie. Konsekwencją tych działań ma być rozpoczęcie negocjacji z europejskimi dystrybutorami i ustalenie ich finansowego zaangażowania w projekcie, którego całkowity koszt ma wynieść 945 milionów dolarów.
Już niedługo na dobre wystartować ma Narodowy Program Cyfryzacji Kin, pod patronatem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Kultury. Jak głosi oficjalny komunikat PISF: Projekt ten zakłada wyposażenie kin studyjnych oraz kin w mniejszych miejscowościach w całej Polsce w projektory cyfrowe 2K wraz z oprzyrządowaniem, a także stopniową pomoc w koniecznych remontach i modernizacji kin w 2009 r. Szacujemy, że łączny budżet programu wyniesie 45 mln zł. Celem programu jest stworzenie sieci kin cyfrowych w Polsce (ok. 300 sal do projekcji cyfrowej), uzyskanie lepszego dostępu do kopii filmowych, a także zwiększenie udziału polskiego i europejskiego kontentu w repertuarze kin. Efektem realizacji projektu ma być zwiększenie przychodów kin ze sprzedaży biletów, reklam i innych form działalności. A także, co ważne, uzyskanie bardzo korzystnego dostępu do kontentu cyfrowego funkcjonujących już w Europie 2 operatorów ponadnarodowych kina cyfrowego. Pod koniec ubiegłego roku została rozpisana ankieta skierowana do kiniarzy, która miała pomóc twórcom projektu w lepszym rozpoznaniu struktury, specyfiki polskiego sektora kinowego, głównego adresata programu cyfryzacji. Ankieta miała również odpowiedzieć na pytanie ile kin jest tak naprawdę zainteresowanych programem, a także pomóc w stworzeniu optymalnych rozwiązań. Niestety, na dziś dzień jej wyniki ciągle nie są znane, dlatego trudno określić zasady, na jakich małe kina miałyby się ubiegać o wsparcie ze strony Narodowego Programu Cyfryzacji Kin.
Na razie wiadomo, że Narodowy Program Cyfryzacji będzie wdrażała specjalnie ku temu powołana Fundacja Narodowego Programu Cyfryzacji. Jej zadaniem ma być pozyskiwanie środków na zakup nowoczesnej aparatury cyfrowej, zakup sprzętu, obsługa logistyczna, przeprowadzanie szkoleń. Cały program zaś zostanie oparty na modelu Virtual Print Fee (VPF - opłata od wirtualnej kopii), który jest modelem trójstronnym. Oprócz kina i dystrybutora jest jeszcze tzw. integrator rynku (będzie nim FNPC). To właśnie on negocjuje umowę z dystrybutorami (a najczęściej bezpośrednio z wielkimi studiami filmowymi), płaci za sprzęt, a potem w dłuższym okresie (umowy zawiera się zazwyczaj na dziesięć lat) odzyskuje wpłacone środki poprzez wpływy w przeważającej części pochodzące od dystrybutorów lub powiązanych z nimi studiów filmowych, które dzięki cyfryzacji oszczędzają spore pieniądze (nie muszą już produkować drogich kopii 35 mm), dzięki czemu są w stanie część z tych oszczędności przekazać integratorowi w postaci VPF.
Wyobraźmy sobie kraj, w którym infrastruktura komunikacyjna stoi na fatalnym poziomie, gdzie na 100 tyś mieszkańców przypada zaledwie jedno kino, co jest jednym z najsłabszych wyników na świecie, gdzie dystrybutorzy puszczają filmy tylko w największych ośrodkach; nie transportują ich do innych miast, bo, po pierwsze nie stać ich na zrobienie dodatkowych kopii, a po drugie koszty transportu są ogromne. Kopii nie ma, więc nie ma co grać, więc kina, te mniejsze, upadają. Jednym słowem, katastrofa, która - wyobraźmy sobie i to - nagle przemienia się w bajkę pt.: "Cyfrowa rewolucja". W kraju instaluje się firma, która wprowadza nowoczesny system, pozwalający poprzez satelitę ściągać konkretne filmy prosto do kin, nawet tych najmniejszych. Robi to na dodatek szybko, tanio i bezpiecznie.
Opisana powyżej bajka jest oparta na faktach: tak właśnie kilka lat temu, oczywiście w dużym uproszczeniu, wyglądała rewolucja cyfrowa w Brazylii. Czy jednak w Polsce może wydarzyć się podobny scenariusz, który pozwoli nam już niedługo cieszyć się filmami, wpadającymi prosto przez satelitę do każdego, nawet najmniejszego kina? Czy wszyscy będziemy delektować się świetną jakością obrazu i filmami, oglądanymi w dniu ich premiery?
Na razie to czysta fantastyka, choć, kto wie, może już niedługo. Coś wreszcie ruszyło. Mamy już projekt Kino RP, który zajmuje się cyfryzacją polskiej klasyki filmowej. Polskie telewizje sukcesywnie wprowadzają technologię cyfrową. Warto jeszcze dodać, że kilka miesięcy temu największe amerykańskie studia filmowe (Sony Pictures, Universal, Warner Bros, Paramount, 20th Century Fox, Walt Disney) podpisały porozumienie z liderem w dziedzinie cyfryzacji, belgijską firmą XDC, które na celu ma dostosowanie do nowej technologii 800 kin w całej Europie. Konsekwencją tych działań ma być rozpoczęcie negocjacji z europejskimi dystrybutorami i ustalenie ich finansowego zaangażowania w projekcie, którego całkowity koszt ma wynieść 945 milionów dolarów.
Już niedługo na dobre wystartować ma Narodowy Program Cyfryzacji Kin, pod patronatem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Kultury. Jak głosi oficjalny komunikat PISF: Projekt ten zakłada wyposażenie kin studyjnych oraz kin w mniejszych miejscowościach w całej Polsce w projektory cyfrowe 2K wraz z oprzyrządowaniem, a także stopniową pomoc w koniecznych remontach i modernizacji kin w 2009 r. Szacujemy, że łączny budżet programu wyniesie 45 mln zł. Celem programu jest stworzenie sieci kin cyfrowych w Polsce (ok. 300 sal do projekcji cyfrowej), uzyskanie lepszego dostępu do kopii filmowych, a także zwiększenie udziału polskiego i europejskiego kontentu w repertuarze kin. Efektem realizacji projektu ma być zwiększenie przychodów kin ze sprzedaży biletów, reklam i innych form działalności. A także, co ważne, uzyskanie bardzo korzystnego dostępu do kontentu cyfrowego funkcjonujących już w Europie 2 operatorów ponadnarodowych kina cyfrowego. Pod koniec ubiegłego roku została rozpisana ankieta skierowana do kiniarzy, która miała pomóc twórcom projektu w lepszym rozpoznaniu struktury, specyfiki polskiego sektora kinowego, głównego adresata programu cyfryzacji. Ankieta miała również odpowiedzieć na pytanie ile kin jest tak naprawdę zainteresowanych programem, a także pomóc w stworzeniu optymalnych rozwiązań. Niestety, na dziś dzień jej wyniki ciągle nie są znane, dlatego trudno określić zasady, na jakich małe kina miałyby się ubiegać o wsparcie ze strony Narodowego Programu Cyfryzacji Kin.
Na razie wiadomo, że Narodowy Program Cyfryzacji będzie wdrażała specjalnie ku temu powołana Fundacja Narodowego Programu Cyfryzacji. Jej zadaniem ma być pozyskiwanie środków na zakup nowoczesnej aparatury cyfrowej, zakup sprzętu, obsługa logistyczna, przeprowadzanie szkoleń. Cały program zaś zostanie oparty na modelu Virtual Print Fee (VPF - opłata od wirtualnej kopii), który jest modelem trójstronnym. Oprócz kina i dystrybutora jest jeszcze tzw. integrator rynku (będzie nim FNPC). To właśnie on negocjuje umowę z dystrybutorami (a najczęściej bezpośrednio z wielkimi studiami filmowymi), płaci za sprzęt, a potem w dłuższym okresie (umowy zawiera się zazwyczaj na dziesięć lat) odzyskuje wpłacone środki poprzez wpływy w przeważającej części pochodzące od dystrybutorów lub powiązanych z nimi studiów filmowych, które dzięki cyfryzacji oszczędzają spore pieniądze (nie muszą już produkować drogich kopii 35 mm), dzięki czemu są w stanie część z tych oszczędności przekazać integratorowi w postaci VPF.