Dnia 6 lutego bieżącego roku wraz z klasą oglądaliśmy film "Wesele" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Film ten poprzedziliśmy omówioną wcześniej w całości lekturą, napisaną przez fantastycznego i zarówno kontrowersyjnego pisarza Stanisława Wyspiańskiego. Akcja "Wesela" rozgrywa się w 1900 roku, lecz tak jak każdy film, nawet współczesny posiada swoje wady i zalety. Wydaje mi się nawet, że Andrzejowi Wajdzie trudniej było nakręcić ten film, gdyż jego zadaniem było wierne odtworzenie tego, co chciał przekazać prawowity autor dramatu. W rozszyfrowaniu wszystkich słów oraz w zapoznaniu się z "legendarnym" słownictwem pomogły mu umieszczone w dziele didaskalia. Przedstawiając reprezentantów inteligencji i chłopów, autor wprowadza równocześnie charakterystyczny dla tych grup sposób wyrażania się. Goście z Krakowa posługiwali się językiem bardziej wyszukanym, literackim, zaś mieszkańcy Bronowic mówili gwarą. Zadaniem A.Wajdy było bierne odtworzenie tego, poprzez dobranie wspaniałych aktorów, którzy doskonale poradzą sobie ze swoimi rolami. Według mnie dobór postaci był fantastyczny. Wszyscy świetnie poradzili sobie z odzwierciedleniem nawet najtrudniejszych kwestii, a także z okazywaniem emocji. Niektórzy z wykonawców "Wesela", jak Daniel Olbrychski (Pan Młody), Maja Komorowska (Rachela), Marek Walczewski (gospodarz), czy Bożena Dykiel (Kasia) po dzień dzisiejszy występują na planie filmowym i uznawane są za sławy ekranu. Są to oczywiście tylko nieliczni aktorzy, którzy występowali w "Weselu". Inni, choć równie ważni to: Ewa Ziętek (Panna Młoda), Andrzej Łapicki (poeta), Wojciech Pszoniak (dziennikarz i Stańczyk), Franciszek Pieczka (Czepiec), Hanna Skarżanka (Klimina), Małgorzata Lorentowicz (radczyni), Andrzej Szczepkowski (Nos), Mieczysław Czechowicz (ksiadz), Mieczysław Voit (Żyd), Kazimierz Opaliński (ojciec), Barbara Wrzesińska (Maryna), Mieczysław Stoor (Wojtek). Zasługują oni na wielkie uznanie oraz szacunek, gdyż z pewnością włożyli w tę ekranizację dużo emocji oraz poświęcenia. Za kostiumy odpowiedzialna była Krystyna Zachwatowicz. Uważam, że były one bardzo piękne. Dominowały w nich kolory, wstążki i pawie pióra, które zachwycały widzów. W dramacie tym spotkaliśmy 28 ostaci realistycznych oraz 7 postaci fantastycznych, jak: Chochoł, Wernyhora, Stańczyk, czy Rycerz. Wszystkie te postacie odgrywają bardzo ważna rolę w całym utworze, który nawiązuje do historycznego problemy Polski. Czekając na samoczynne rozwiązanie narodowych problemów społeczeństwo polskie zostało tu skrytykowane i przedstawione w ironicznym świetle jako niezdolne do samostanowienia, bierne, politycznie niedojrzałe. Wszystko to świetnie uchwycił Wajda w swej ekranizacji. Uważam także, że doskonale poradził sobie ze scenami fantastycznymi, jak choćby "chocholi taniec", czy spootkanie z Wernychorą. Dosadnie przedstawił wszystko to, co przekazał autor dramatu, tak byśmy my- widzowie- poprzez tę ekranizacją zrozumieli ówczesne problemy, nie tylko narodowościowe. Dotychczas przedstawiłam wszystkie zalety ekranizacji A. Wajdy, lecz coż byłby to za film, gdyby nie miał żadnych wad? Po pierwsze chciałabym się skupić na tym, iż film "Wesele" rożni sie nieco od pierwowzoru książki S. Wyspiańskiego. Wajda dodał do swego dzieła kilka scen, których nie było w książce, jak np. odgłos Dzwonu Zygmunta rozpoczynającego scenę I . Zapewne te dodatki miały służyć lepszemu zinterpretowaniu całego dzieła. Drugą, lecz według mnie ostatnią wadą jest muzyka filmowa. Mimo, iż była bardzo piękna i wprawiała nas, widzów w nastrój tamtej epoki, to jednak uwazam, że była ona za głośna w porównaniu do roli aktorów i zagłuszała ich, przez co miałam trudności z usłyszeniem ich kwestji. Uważam jednak, że Andrzej Wajda świetnie sobie poradził z odtworzeniem dzieła Stanisława Wyspiańskiego, jak również jestem przekonana, że zasługuje onna wielki szacunek poddając się tak ciężkiej pracy, która wcale nie poszła na marne. Polecam ten film wszystkim ludziom, i starszym i młodszym, gdyż na prawdę jest wart oglądania.
Dnia 6 lutego bieżącego roku wraz z klasą oglądaliśmy film "Wesele" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Film ten poprzedziliśmy omówioną wcześniej w całości lekturą, napisaną przez fantastycznego i zarówno kontrowersyjnego pisarza Stanisława Wyspiańskiego. Akcja "Wesela" rozgrywa się w 1900 roku, lecz tak jak każdy film, nawet współczesny posiada swoje wady i zalety. Wydaje mi się nawet, że Andrzejowi Wajdzie trudniej było nakręcić ten film, gdyż jego zadaniem było wierne odtworzenie tego, co chciał przekazać prawowity autor dramatu. W rozszyfrowaniu wszystkich słów oraz w zapoznaniu się z "legendarnym" słownictwem pomogły mu umieszczone w dziele didaskalia. Przedstawiając reprezentantów inteligencji i chłopów, autor wprowadza równocześnie charakterystyczny dla tych grup sposób wyrażania się. Goście z Krakowa posługiwali się językiem bardziej wyszukanym, literackim, zaś mieszkańcy Bronowic mówili gwarą. Zadaniem A.Wajdy było bierne odtworzenie tego, poprzez dobranie wspaniałych aktorów, którzy doskonale poradzą sobie ze swoimi rolami. Według mnie dobór postaci był fantastyczny. Wszyscy świetnie poradzili sobie z odzwierciedleniem nawet najtrudniejszych kwestii, a także z okazywaniem emocji. Niektórzy z wykonawców "Wesela", jak Daniel Olbrychski (Pan Młody), Maja Komorowska (Rachela), Marek Walczewski (gospodarz), czy Bożena Dykiel (Kasia) po dzień dzisiejszy występują na planie filmowym i uznawane są za sławy ekranu. Są to oczywiście tylko nieliczni aktorzy, którzy występowali w "Weselu". Inni, choć równie ważni to: Ewa Ziętek (Panna Młoda), Andrzej Łapicki (poeta), Wojciech Pszoniak (dziennikarz i Stańczyk), Franciszek Pieczka (Czepiec), Hanna Skarżanka (Klimina), Małgorzata Lorentowicz (radczyni), Andrzej Szczepkowski (Nos), Mieczysław Czechowicz (ksiadz), Mieczysław Voit (Żyd), Kazimierz Opaliński (ojciec), Barbara Wrzesińska (Maryna), Mieczysław Stoor (Wojtek). Zasługują oni na wielkie uznanie oraz szacunek, gdyż z pewnością włożyli w tę ekranizację dużo emocji oraz poświęcenia. Za kostiumy odpowiedzialna była Krystyna Zachwatowicz. Uważam, że były one bardzo piękne. Dominowały w nich kolory, wstążki i pawie pióra, które zachwycały widzów. W dramacie tym spotkaliśmy 28 ostaci realistycznych oraz 7 postaci fantastycznych, jak: Chochoł, Wernyhora, Stańczyk, czy Rycerz. Wszystkie te postacie odgrywają bardzo ważna rolę w całym utworze, który nawiązuje do historycznego problemy Polski. Czekając na samoczynne rozwiązanie narodowych problemów społeczeństwo polskie zostało tu skrytykowane i przedstawione w ironicznym świetle jako niezdolne do samostanowienia, bierne, politycznie niedojrzałe. Wszystko to świetnie uchwycił Wajda w swej ekranizacji. Uważam także, że doskonale poradził sobie ze scenami fantastycznymi, jak choćby "chocholi taniec", czy spootkanie z Wernychorą. Dosadnie przedstawił wszystko to, co przekazał autor dramatu, tak byśmy my- widzowie- poprzez tę ekranizacją zrozumieli ówczesne problemy, nie tylko narodowościowe. Dotychczas przedstawiłam wszystkie zalety ekranizacji A. Wajdy, lecz coż byłby to za film, gdyby nie miał żadnych wad? Po pierwsze chciałabym się skupić na tym, iż film "Wesele" rożni sie nieco od pierwowzoru książki S. Wyspiańskiego. Wajda dodał do swego dzieła kilka scen, których nie było w książce, jak np. odgłos Dzwonu Zygmunta rozpoczynającego scenę I . Zapewne te dodatki miały służyć lepszemu zinterpretowaniu całego dzieła. Drugą, lecz według mnie ostatnią wadą jest muzyka filmowa. Mimo, iż była bardzo piękna i wprawiała nas, widzów w nastrój tamtej epoki, to jednak uwazam, że była ona za głośna w porównaniu do roli aktorów i zagłuszała ich, przez co miałam trudności z usłyszeniem ich kwestji. Uważam jednak, że Andrzej Wajda świetnie sobie poradził z odtworzeniem dzieła Stanisława Wyspiańskiego, jak również jestem przekonana, że zasługuje onna wielki szacunek poddając się tak ciężkiej pracy, która wcale nie poszła na marne. Polecam ten film wszystkim ludziom, i starszym i młodszym, gdyż na prawdę jest wart oglądania.