Recenzja książki "mistrza i małgorzaty". bardzooo proszeeee !! <3 pilneee:*
Kar6
Michał Bułhakow- jest to tragiczna postać rosyjskiej-radzieckiej literatury. Nie określe innymi słowami tego pisarza , bo jakimi był poprostu tragicznym pisarzem.Niezbyt łatwe jest to do określenia fabuła ,więc spróbuje od początku.Tak więc wszystko się rozpoczyna ( akccja)w Moskwie w latach trzydziestych naszego wieku.Otóż spacerują po parku , dwaj literaci -redaktor i poeta.Nagle , niespodziewanie napotykają dziwnego, sprawiającego wrażenie cudzoziemca nieznajomego. Toczy się dyskusja poruszająca tematy religijne, podczas której obcy opisuje dokładnie scenę spotkania Poncjusza Piłata z Jezusem Chrystusem, dając niedwuznacznie do zrozumienia, że był jego bezpośrednim świadkiem.Dwaj Literaci twierdza że w przekonaniu o szaleństwie napotkanego człowieka, gdy z jego ust pada dość autorytatywne stwierdzenie, że redaktorowi Berliozowi pisana jest śmierć jeszcze tego dnia, pod kołami tramwaju. Obawiając się, że chory mężczyzna może być niebezpieczny, usiłują podtrzymać rozmowę, ale staje się on tylko coraz bardziej absurdalna. Redaktor Berlioz zostawia więc cudzoziemca na ławce razem z kolegą, by samemu pobiec po pomoc.Oddaliwszy się zaledwie o kilkadziesiąt metrów traci równowagę, upadając wprost na szyny. Nadjeżdżający tramwaj odcina mu głowę, pozbawia życia.I tak traci życie. Osłupiały Bezdomny usiłuje zatrzymać niezwykłego cudzoziemca, który jednak wymyka mu się z rąk. Na wpół oszalały poeta rusza w stronę siedziby stowarzyszenia literackiego, by poinformować kolegów redaktorów o śmierci Berlioza...
0 votes Thanks 0
olaczilla
W gruncie rzeczy nie jest tak trudno napisać recenzję - wystarczy mieć choćby niewielką wiedzę na dany temat, odrobinę tego, co zwą pisarskim polotem i świadomość własnych upodobań. Więc nie jest to takie trudne :). Ale odnieść się do dzieła pokroju "Mistrza i Małgorzaty"? O, to już wymaga dużo większych kompetencji: należy głębiej przeanalizować treść, przesłanie, metaforyczny sens utworu, znać życie autora i rosyjskie realia z I poł XX w., trzeba mieć także... odwagę, bo staje się twarzą w twarz z nieprzebraną rzeszą fanów Bułhakowa.
Ja więc pozwolę sobie... nie, nie napisać recenzję, z wyżej wymienionych powodów, a może też dlatego, że nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale pozwolę sobie... na swobodną wypowiedź o "Mistrzu...".
Na początek pytanie, które przyszło mi do głowy mniej więcej w połowie lektury - SKĄD SIĘ BIERZE POMYSŁY NA TAKIE KSIĄŻKI???
Wiadomo, że najlepiej pisze się o tym, co się dobrze zna. I owszem - Bułhakow przenosi nas, uśmiechając się ironicznie, do współczesnej sobie Rosji, jej półświatków i szarego życia mieszkańców... Ale sama historia Wolanda i jego świty? Motyw niezwykłej powieści o Poncjuszu Piłacie? Niesamowite przygody Korowiowa i Behemota??? Itd... itd...
Oto przedziwna tajemnica weny twórczej, która przychodzi znienacka pewnego dnia, zagnieżdża się w naszym sercu, przechadza po duszy, przesiaduje w głowie i wyprowadza na światło dzienne zupełnie nową cząstkę nas samych... Czasem jest źródłem niepokoju, niekiedy pozwala się dobrze bawić, ale jej najcenniejszą i najwspanialszą cechą jest utwierdzanie twórcy w wytrwałości. Bo, jak sądzę, nieraz już zdarzyło się, że jakiś niewierzący w siebie, przyszły wielki pisarz czy poeta siadał - jak mistrz - przed kominkiem i palił dopiero co powstały tekst strona po stronie, słowo po słowie... W ten sposób świat utracił z pewnością wielu Bułhakowów, Słowackich, Miłoszów...
Lecz nie tym razem! "Mistrz i Małgorzata" są dowodem zwycięstwa autora nad własną słabością, poczuciem bezsensu tworzenia, nudą :). Tak, tak! W końcu 12 lat spisywania jednej książki to kawał życia!
Ale, ale! Wracając do samej powieści - CZEMU SZATAN???
Czemu jednym z głównych bohaterów uczynił Rosjanin diabła?! I dlaczegóż wreszcie nie jest ten diabeł zwykłym piekielnym czartem, z ogonem i rogami, złym do granic możliwości, obłudnym, zepsutym, namawiającym do nieuczciwości i nieuczciwym? Co spowodowało, że Michaił Bułhakow, z zawadiackim uśmiechem, uczynił szatana wybawcą mistrza i Małgorzaty? I wreszcie - w jakim celu pozwolił, byśmy polubili uważaną powszechnie za niecną i haniebną z natury postać? :)
Hmm... Jest coś bardzo ludzkiego w takim a nie innym przedstawieniu diabła w powieści Rosjanina. W głębi duszy, podświadomie każdy z nas chciałby, żeby cały świat był dobry, a ludzie doskonali, idealni... Być może Bułhakow znalazł w tym lepszym świecie miejsce i dla szatana? Bo czyż nie prościej by było, gdyby istniał taki dobroduszny Woland? Dużo prościej. Czy można więc winić autora za tak niezwykłe przekształcenie postaci diabła? I czy jest coś złego w tym, że pod koniec książki żal nam, że wszyscy bohaterowie gdzieś znikają, rozchodzą się? Nie.
Mnie osobiście przykro zrobiło się, gdy czytałam rozdział "Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota" - czuło się, że są rzeczywiście ostatnie, a szkoda, bo obie wyżej wymienione postacie są bodaj najsympatyczniejsze w całej powieści!
I jeszcze jedna rzecz - utwór jest najzwyczajniej w świecie bardzo ciekawy! Może nieco spowalniają akcję fragmenty książki mistrza o Poncjuszu Piłacie, aczkolwiek są one - jak się przekonacie - nieodłączną częścią fabuły i bynajmniej nie zioną nudą :).
Cóż - mimo że w rzeczywistości szatan był, jest i będzie postacią zgoła nieprzyjazną w całej okazałości, warto poświęcić kilka dni (w moim przypadku 3, choć można z pewnością "pochłonąć" powieść w czasie krótszym :)) i zapoznać się z książką Michaiła Bułhakowa.
Nie zawsze jest tak, że to, co się najgoręcej poleca, reklamuje w najatrakcyjniejszy sposób i masowo rozpowszechnia, ma w sobie aż taką wartość, jak się to próbuje udowodnić. "Mistrz i Małgorzata" jest jednak faktycznie utworem WYJĄTKOWYM - jest to chyba najtrafniejsze jego określenie - i już za samą niebanalność i niezwykłość pomysłu i realizacji należą się Rosjaninowi brawa.
Przeczytajcie koniecznie - w czasie wakacji dobre książki "smakują" jeszcze lepiej! :
Nie określe innymi słowami tego pisarza , bo jakimi był poprostu tragicznym pisarzem.Niezbyt łatwe jest to do określenia fabuła ,więc spróbuje od początku.Tak więc wszystko się rozpoczyna ( akccja)w Moskwie w latach trzydziestych naszego wieku.Otóż spacerują po parku , dwaj literaci -redaktor i poeta.Nagle , niespodziewanie napotykają dziwnego, sprawiającego wrażenie cudzoziemca nieznajomego. Toczy się dyskusja poruszająca tematy religijne, podczas której obcy opisuje dokładnie scenę spotkania Poncjusza Piłata z Jezusem Chrystusem, dając niedwuznacznie do zrozumienia, że był jego bezpośrednim świadkiem.Dwaj Literaci twierdza że w przekonaniu o szaleństwie napotkanego człowieka, gdy z jego ust pada dość autorytatywne stwierdzenie, że redaktorowi Berliozowi pisana jest śmierć jeszcze tego dnia, pod kołami tramwaju. Obawiając się, że chory mężczyzna może być niebezpieczny, usiłują podtrzymać rozmowę, ale staje się on tylko coraz bardziej absurdalna. Redaktor Berlioz zostawia więc cudzoziemca na ławce razem z kolegą, by samemu pobiec po pomoc.Oddaliwszy się zaledwie o kilkadziesiąt metrów traci równowagę, upadając wprost na szyny. Nadjeżdżający tramwaj odcina mu głowę, pozbawia życia.I tak traci życie. Osłupiały Bezdomny usiłuje zatrzymać niezwykłego cudzoziemca, który jednak wymyka mu się z rąk. Na wpół oszalały poeta rusza w stronę siedziby stowarzyszenia literackiego, by poinformować kolegów redaktorów o śmierci Berlioza...
Ja więc pozwolę sobie... nie, nie napisać recenzję, z wyżej wymienionych powodów, a może też dlatego, że nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale pozwolę sobie... na swobodną wypowiedź o "Mistrzu...".
Na początek pytanie, które przyszło mi do głowy mniej więcej w połowie lektury - SKĄD SIĘ BIERZE POMYSŁY NA TAKIE KSIĄŻKI???
Wiadomo, że najlepiej pisze się o tym, co się dobrze zna. I owszem - Bułhakow przenosi nas, uśmiechając się ironicznie, do współczesnej sobie Rosji, jej półświatków i szarego życia mieszkańców... Ale sama historia Wolanda i jego świty? Motyw niezwykłej powieści o Poncjuszu Piłacie? Niesamowite przygody Korowiowa i Behemota??? Itd... itd...
Oto przedziwna tajemnica weny twórczej, która przychodzi znienacka pewnego dnia, zagnieżdża się w naszym sercu, przechadza po duszy, przesiaduje w głowie i wyprowadza na światło dzienne zupełnie nową cząstkę nas samych... Czasem jest źródłem niepokoju, niekiedy pozwala się dobrze bawić, ale jej najcenniejszą i najwspanialszą cechą jest utwierdzanie twórcy w wytrwałości. Bo, jak sądzę, nieraz już zdarzyło się, że jakiś niewierzący w siebie, przyszły wielki pisarz czy poeta siadał - jak mistrz - przed kominkiem i palił dopiero co powstały tekst strona po stronie, słowo po słowie... W ten sposób świat utracił z pewnością wielu Bułhakowów, Słowackich, Miłoszów...
Lecz nie tym razem! "Mistrz i Małgorzata" są dowodem zwycięstwa autora nad własną słabością, poczuciem bezsensu tworzenia, nudą :). Tak, tak! W końcu 12 lat spisywania jednej książki to kawał życia!
Ale, ale! Wracając do samej powieści - CZEMU SZATAN???
Czemu jednym z głównych bohaterów uczynił Rosjanin diabła?! I dlaczegóż wreszcie nie jest ten diabeł zwykłym piekielnym czartem, z ogonem i rogami, złym do granic możliwości, obłudnym, zepsutym, namawiającym do nieuczciwości i nieuczciwym? Co spowodowało, że Michaił Bułhakow, z zawadiackim uśmiechem, uczynił szatana wybawcą mistrza i Małgorzaty? I wreszcie - w jakim celu pozwolił, byśmy polubili uważaną powszechnie za niecną i haniebną z natury postać? :)
Hmm... Jest coś bardzo ludzkiego w takim a nie innym przedstawieniu diabła w powieści Rosjanina. W głębi duszy, podświadomie każdy z nas chciałby, żeby cały świat był dobry, a ludzie doskonali, idealni... Być może Bułhakow znalazł w tym lepszym świecie miejsce i dla szatana? Bo czyż nie prościej by było, gdyby istniał taki dobroduszny Woland? Dużo prościej. Czy można więc winić autora za tak niezwykłe przekształcenie postaci diabła? I czy jest coś złego w tym, że pod koniec książki żal nam, że wszyscy bohaterowie gdzieś znikają, rozchodzą się? Nie.
Mnie osobiście przykro zrobiło się, gdy czytałam rozdział "Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota" - czuło się, że są rzeczywiście ostatnie, a szkoda, bo obie wyżej wymienione postacie są bodaj najsympatyczniejsze w całej powieści!
I jeszcze jedna rzecz - utwór jest najzwyczajniej w świecie bardzo ciekawy! Może nieco spowalniają akcję fragmenty książki mistrza o Poncjuszu Piłacie, aczkolwiek są one - jak się przekonacie - nieodłączną częścią fabuły i bynajmniej nie zioną nudą :).
Cóż - mimo że w rzeczywistości szatan był, jest i będzie postacią zgoła nieprzyjazną w całej okazałości, warto poświęcić kilka dni (w moim przypadku 3, choć można z pewnością "pochłonąć" powieść w czasie krótszym :)) i zapoznać się z książką Michaiła Bułhakowa.
Nie zawsze jest tak, że to, co się najgoręcej poleca, reklamuje w najatrakcyjniejszy sposób i masowo rozpowszechnia, ma w sobie aż taką wartość, jak się to próbuje udowodnić. "Mistrz i Małgorzata" jest jednak faktycznie utworem WYJĄTKOWYM - jest to chyba najtrafniejsze jego określenie - i już za samą niebanalność i niezwykłość pomysłu i realizacji należą się Rosjaninowi brawa.
Przeczytajcie koniecznie - w czasie wakacji dobre książki "smakują" jeszcze lepiej! :