Recenzja jakies filmu około strone:) Prosze o napisanie. trzeba mi na dzisiaj..
Deliaaa
"Step Up" to film, który nie wymaga od widza zbyt wiele, jest to produkcja typowo rozrywkowa, nastawiona na dużą widownie i dużą publiczność jak na koncercie. Najlepiej taki film ogląda się przy dużej widowni w dużym kinie, w tych gigantycznych multipleksach.
Gdyż właśnie w Step Up najważniejsza jest muzyka, to muzyka w połączeniu z tańcem gra główne skrzypce. Historia przedstawiona przez Anne Fletcher, wcześniej aktorkę w takich produkcjach jak "Krzyk 2", "Titanic", "Szkołe uczuć" a ostatnio w "Pacyfikatorze". W dwóch z tych filmów reżyserka grała tancerkę więc, pociąg do zrobienia takiego filmu był ogromny. Poza tym jest ona doskonałym choreografem. Jeden z świetnych choreografów do pracy przy filmie polecił właśnie Anne: "Pracowałem z Anne od początku lat 90. Kiedy zacząłem realizować filmy, ona przejęła moją karierę choreograficzną i rozkwitła artystycznie. Zawsze miała doskonałe porozumienie z aktorami, była pełna pasji i zaangażowania, a przed wszystkim rozumiała, na czym polega dobre opowiadanie historii." Jest to historia bardzo emocjonalna, bardzo przejmująca. Oglądając ten film, zakładając że lubimy taniec, taką muzykę i romantyczne opowieści film spodoba się. Tego czego bałem się przed pójściem do kina to banalność treści, jaka mogę zobaczyć na ekranie. Scenariusz może i nie jest najlepszy, najoryginalniejszy ale jakby nie jest najważniejszy. Choć przedstawione są w nim treści bardzo też istotne, które wbrew pozorom można wyłapać. Pomijając tą romantyczną kwestie. Podobało mi się właśnie to zderzenie chłopaka, który być może po części na swoje życzenie ma życie takie jakie ma, tzn. pochodzi z biednych dzielnic Baltimore i dziewczyny, która z dzielnicami tymi nie ma nic wspólnego. Tyler i Nora poznają się przypadkowo, jak to w tego typu historiach bywa. Tyler włóczy się bo dzielnicach, "podprowadzając" samochody do gościa, który ich "potrzebuje". Robi to z dwoma śmiesznymi braćmi. Nie ma z pozoru żadnych wartości, taniec, muzyka, imprezy i koszykówka to jedyne na czym mu zależy. No oczywiście przyjaźń, która zostaje wystawiona na próbę też jest wszystkim co ten chłopak posiada. O postaci Tylera producent mówi tak: "Ta postać jest bardzo złożona – tłumaczy Feig. Wiedzieliśmy, że nie lada wyczynem będzie znalezienie chłopaka, który spełni nasze oczekiwania: charyzmatycznego, ale targanego konfliktami, twardego, lecz wzbudzającego sympatię, szorstkiego, ale romantycznego, nieszkolonego, ale świetnego tancerza."O odtwórcy roli Tylera (Channing Tatum) producent wypowiada się tak: "Jak tylko go zobaczyliśmy, wiedzieliśmy, że to będzie nasz Tyler – wspomina Feig. Potem ujrzeliśmy jak tańczy – po prostu płynął. Znalezienie go to była chwila prawdziwej ekscytacji". Tatum od razu wczuł się w rolę: "Nie stworzyłbym lepszej postaci, niż postać Tylera nakreślona w scenariuszu. To beztroski chłopak, który uwielbia taniec i dobrą zabawę, ale ma też tendencje do autodestrukcji. Myślę, że wszyscy chłopcy w tym wieku są trochę stuknięci i destruktywni. Na tym polega bycie nastolatkiem. Rozrabiasz i uczysz się na błędach. Na szczęście, w chwili gdy ląduje między dzieciakami o dużych ambicjach, w Tylerze coś się budzi. Zakochuje się w Norze i otwiera na świat". Natomiast Nora (Jenna Dewan) jest osobą bardzo ambitną, wie czego chce i czego pragnie. Nie traci czasu na snucie się po ulicach, tylko konsekwentnie dąży do wcześniej obranego celu. Uczy się w elitarnej szkole tańca, gdzie największy nacisk pokładany jest rozwijaniu tej właśnie umiejętności. Przygotowuje się do przedstawienia, od którego zależy jej przyszłość. "Była prawdziwym objawieniem – wspomina Feig. Wiedzieliśmy, że musi to być taka dziewczyna, która od razu przykuje uwagę Tylera, który pojawia się w progach Akademii z wiadrem i mopem i wprost tryska nienawiścią do wszystkich. Będzie chciał zrobić na niej wrażenie, poderwać ją. Jenna posiadała te nadzwyczajne przymioty." Dewan również zafascynowana była historią: "Podoba mi się to, że film opowiada od dwóch światach, które się spotykają i dwójce młodych ludzi, którzy wzajemnie się czegoś uczą. Tyler i Nora poznają się i budują swoje uczucie w nietypowy sposób. Tyler miał ciężkie życie i nie potrafi już niczego chcieć, bo dotąd tylko wszystko tracił. Poznając Norę widzi osobę, która walczy o realizację swoich celów. To rozpala również jego aspiracje, żeby określić i próbować zrealizować jakiś cel w życiu. On z kolei uczy Norę większego luzu, odpuszczania sobie niektórych spraw, wyzbycia się nadmiernej sztywności. Pokazuje jej czym jest prawdziwa miłość". Co oprócz tańca łączy tych dwoje? Obydwoje szukają zrozumienia dla tego co robią. W miarę poznawania bohaterów, widzimy, że pomimo statusu społecznego są to bardzo podobne do siebie postacie. Poznają się w momencie jak Tyler musi odpracować zniszczenia w szkole, w której uczy się Nora, jakie zrobił wraz z kumplami. Jedynie on został złapany. Od razu tworzy się między nimi więź, gdy kontuzja partnera Nory spowoduje, że zaczynają oni ze sobą pracować. Łączą ze sobą dwa odmienne style taneczne. Podobnie było w "W rytmie Hip-Hop" ("Save The Last Dance") tam też dwójka bohaterów połączyła taniec uliczny z baletem, z tym że mieli oni inny kolor skóry i to stanowiło dodatkową przeszkodę społeczną. W "Step Up" natomiast pochodzenie i sytuacja materialna jest tą przeszkodą. Niesamowite w takich filmach są właśnie taneczne i muzyczne popisy, to co muzyka potrafi zdziałać między dwojgiem ludzi. Pasja do tego co się robi powoduje niewiarygodną radość. Tyler i Nora potrafią wszystko przezwyciężyć z miłości do tańca. Co jeszcze powoduje, że do takich filmów sięga się częściej, siadając z grupką przyjaciół przed ekranem to widowisko, a przecież każdy z nas lubi wielkie widowiska. Mnie w kinie najbardziej porusza właśnie muzyka, a w połączeniu z tańcem daje piorunujące wrażenie. Zdjęcia do filmu można porównać z teledyskiem do piosenki gwiazdy MTV. Film ma taką oto specyfikę. Takie było podejrzewam założenie reżysera, bo w ten sposób obraz bardzo dużo zyskuje. Ładne zdjęcia, modne ubrania, nowoczesna, na czasie muzyka, coraz bardziej popularna w naszym kraju. "Taniec zmysłów" jest filmem o marzeniach, które każdy z nas ma, które każdy chciałby zrealizować a nie każdy ma taką szanse i możliwość, niestety. I chociaż każdy człowiek na to zasługuje, to jednak niektórzy dostają tylko jedną szansę.
Gdyż właśnie w Step Up najważniejsza jest muzyka, to muzyka w połączeniu z tańcem gra główne skrzypce. Historia przedstawiona przez Anne Fletcher, wcześniej aktorkę w takich produkcjach jak "Krzyk 2", "Titanic", "Szkołe uczuć" a ostatnio w "Pacyfikatorze". W dwóch z tych filmów reżyserka grała tancerkę więc, pociąg do zrobienia takiego filmu był ogromny. Poza tym jest ona doskonałym choreografem. Jeden z świetnych choreografów do pracy przy filmie polecił właśnie Anne: "Pracowałem z Anne od początku lat 90. Kiedy zacząłem realizować filmy, ona przejęła moją karierę choreograficzną i rozkwitła artystycznie. Zawsze miała doskonałe porozumienie z aktorami, była pełna pasji i zaangażowania, a przed wszystkim rozumiała, na czym polega dobre opowiadanie historii." Jest to historia bardzo emocjonalna, bardzo przejmująca. Oglądając ten film, zakładając że lubimy taniec, taką muzykę i romantyczne opowieści film spodoba się. Tego czego bałem się przed pójściem do kina to banalność treści, jaka mogę zobaczyć na ekranie. Scenariusz może i nie jest najlepszy, najoryginalniejszy ale jakby nie jest najważniejszy. Choć przedstawione są w nim treści bardzo też istotne, które wbrew pozorom można wyłapać. Pomijając tą romantyczną kwestie. Podobało mi się właśnie to zderzenie chłopaka, który być może po części na swoje życzenie ma życie takie jakie ma, tzn. pochodzi z biednych dzielnic Baltimore i dziewczyny, która z dzielnicami tymi nie ma nic wspólnego. Tyler i Nora poznają się przypadkowo, jak to w tego typu historiach bywa. Tyler włóczy się bo dzielnicach, "podprowadzając" samochody do gościa, który ich "potrzebuje". Robi to z dwoma śmiesznymi braćmi. Nie ma z pozoru żadnych wartości, taniec, muzyka, imprezy i koszykówka to jedyne na czym mu zależy. No oczywiście przyjaźń, która zostaje wystawiona na próbę też jest wszystkim co ten chłopak posiada. O postaci Tylera producent mówi tak: "Ta postać jest bardzo złożona – tłumaczy Feig. Wiedzieliśmy, że nie lada wyczynem będzie znalezienie chłopaka, który spełni nasze oczekiwania: charyzmatycznego, ale targanego konfliktami, twardego, lecz wzbudzającego sympatię, szorstkiego, ale romantycznego, nieszkolonego, ale świetnego tancerza."O odtwórcy roli Tylera (Channing Tatum) producent wypowiada się tak: "Jak tylko go zobaczyliśmy, wiedzieliśmy, że to będzie nasz Tyler – wspomina Feig. Potem ujrzeliśmy jak tańczy – po prostu płynął. Znalezienie go to była chwila prawdziwej ekscytacji". Tatum od razu wczuł się w rolę: "Nie stworzyłbym lepszej postaci, niż postać Tylera nakreślona w scenariuszu. To beztroski chłopak, który uwielbia taniec i dobrą zabawę, ale ma też tendencje do autodestrukcji. Myślę, że wszyscy chłopcy w tym wieku są trochę stuknięci i destruktywni. Na tym polega bycie nastolatkiem. Rozrabiasz i uczysz się na błędach. Na szczęście, w chwili gdy ląduje między dzieciakami o dużych ambicjach, w Tylerze coś się budzi. Zakochuje się w Norze i otwiera na świat". Natomiast Nora (Jenna Dewan) jest osobą bardzo ambitną, wie czego chce i czego pragnie. Nie traci czasu na snucie się po ulicach, tylko konsekwentnie dąży do wcześniej obranego celu. Uczy się w elitarnej szkole tańca, gdzie największy nacisk pokładany jest rozwijaniu tej właśnie umiejętności. Przygotowuje się do przedstawienia, od którego zależy jej przyszłość. "Była prawdziwym objawieniem – wspomina Feig. Wiedzieliśmy, że musi to być taka dziewczyna, która od razu przykuje uwagę Tylera, który pojawia się w progach Akademii z wiadrem i mopem i wprost tryska nienawiścią do wszystkich. Będzie chciał zrobić na niej wrażenie, poderwać ją. Jenna posiadała te nadzwyczajne przymioty." Dewan również zafascynowana była historią: "Podoba mi się to, że film opowiada od dwóch światach, które się spotykają i dwójce młodych ludzi, którzy wzajemnie się czegoś uczą. Tyler i Nora poznają się i budują swoje uczucie w nietypowy sposób. Tyler miał ciężkie życie i nie potrafi już niczego chcieć, bo dotąd tylko wszystko tracił. Poznając Norę widzi osobę, która walczy o realizację swoich celów. To rozpala również jego aspiracje, żeby określić i próbować zrealizować jakiś cel w życiu. On z kolei uczy Norę większego luzu, odpuszczania sobie niektórych spraw, wyzbycia się nadmiernej sztywności. Pokazuje jej czym jest prawdziwa miłość". Co oprócz tańca łączy tych dwoje? Obydwoje szukają zrozumienia dla tego co robią. W miarę poznawania bohaterów, widzimy, że pomimo statusu społecznego są to bardzo podobne do siebie postacie. Poznają się w momencie jak Tyler musi odpracować zniszczenia w szkole, w której uczy się Nora, jakie zrobił wraz z kumplami. Jedynie on został złapany. Od razu tworzy się między nimi więź, gdy kontuzja partnera Nory spowoduje, że zaczynają oni ze sobą pracować. Łączą ze sobą dwa odmienne style taneczne. Podobnie było w "W rytmie Hip-Hop" ("Save The Last Dance") tam też dwójka bohaterów połączyła taniec uliczny z baletem, z tym że mieli oni inny kolor skóry i to stanowiło dodatkową przeszkodę społeczną. W "Step Up" natomiast pochodzenie i sytuacja materialna jest tą przeszkodą. Niesamowite w takich filmach są właśnie taneczne i muzyczne popisy, to co muzyka potrafi zdziałać między dwojgiem ludzi. Pasja do tego co się robi powoduje niewiarygodną radość. Tyler i Nora potrafią wszystko przezwyciężyć z miłości do tańca. Co jeszcze powoduje, że do takich filmów sięga się częściej, siadając z grupką przyjaciół przed ekranem to widowisko, a przecież każdy z nas lubi wielkie widowiska. Mnie w kinie najbardziej porusza właśnie muzyka, a w połączeniu z tańcem daje piorunujące wrażenie. Zdjęcia do filmu można porównać z teledyskiem do piosenki gwiazdy MTV. Film ma taką oto specyfikę. Takie było podejrzewam założenie reżysera, bo w ten sposób obraz bardzo dużo zyskuje. Ładne zdjęcia, modne ubrania, nowoczesna, na czasie muzyka, coraz bardziej popularna w naszym kraju. "Taniec zmysłów" jest filmem o marzeniach, które każdy z nas ma, które każdy chciałby zrealizować a nie każdy ma taką szanse i możliwość, niestety. I chociaż każdy człowiek na to zasługuje, to jednak niektórzy dostają tylko jedną szansę.