Byłam na grzybach, po tym jak odłączyłam sie od grupy zrozumiałam że się zgubiłam. Zbliżała się noc, a ja nadal byłam w tym strasznym lesie. Myślałam że umre ze strachu, serce łomotało mi jak szalone. Myślałam tylko o tym, że zaraz znajdę wyjście z tego lasu.Na marne.Mineło jakieś 20 minut, a ja zgubiłam nadzieję na co kolwiek dobrego. Nagle zza krzaków wyskoczył króliczek, jedyna garstka dobra.Zbliżyłam się delikatnie, żeby go nie wystraszyć. Pogłaskałam go. Nagle odskoczył. Zauważyłam że jest już całkiem ciemno.Straciłam poczucie czasu. Moje nerwy rosły. Nagle opanował mnie na całym ciele strach. Strach jest to dla mnie najgorsze co może być. Sama w środku lasu i jeszcze strach. Do tego doszła panika. Zaczełam płakać.Wędrowałam cągle delej i dalej.Nagle poczułam, że od płaczu rozbolał mnie brzuch. Przypomniałam sobie także o głodzie. Nie jadłam już od dobrych 10 godzin. Zjadłabym nawet czerstwą kromkę chleba. Nagle usłyszałam że coś czai się zza krzakami. -KIM JESTEŚ?!-Krzyknełam z zachrypniętym od strachu głosie Zza krzaków wyskoczył pies.Oddychnełam ze spokojem. Pies podszedł do mnie merdając ogonkiem. Poszłam dalej, pies za mną. Nagle znalazłam odrobine słomy. Położyłam się na niej a pies położył się na mnie. Był jak kołdra.Ciepły i miły. Leżałam myśląc, że już nigdy nie odnajdę wyjścia z lasu. Nagle światło zaświeciło mi w oczy. Przymrużyłam oczy jak każdy, gdy zaświeci się jemu w oczy. Okazało się ze to był policjant. Mój strach minął poczułam szczęście.Okazało się ze grupa zgłosiła moje zaginięcie. Wszytsko skończyło się happy endem.
Byłam na grzybach, po tym jak odłączyłam sie od grupy zrozumiałam że się zgubiłam.
Zbliżała się noc, a ja nadal byłam w tym strasznym lesie.
Myślałam że umre ze strachu, serce łomotało mi jak szalone.
Myślałam tylko o tym, że zaraz znajdę wyjście z tego lasu.Na marne.Mineło jakieś 20 minut, a ja zgubiłam nadzieję na co kolwiek dobrego. Nagle zza krzaków wyskoczył króliczek, jedyna garstka dobra.Zbliżyłam się delikatnie, żeby go nie wystraszyć. Pogłaskałam go. Nagle odskoczył. Zauważyłam że jest już całkiem ciemno.Straciłam poczucie czasu. Moje nerwy rosły. Nagle opanował mnie na całym ciele strach. Strach jest to dla mnie najgorsze co może być. Sama w środku lasu i jeszcze strach. Do tego doszła panika. Zaczełam płakać.Wędrowałam cągle delej i dalej.Nagle poczułam, że od płaczu rozbolał mnie brzuch. Przypomniałam sobie także o głodzie. Nie jadłam już od dobrych 10 godzin. Zjadłabym nawet czerstwą kromkę chleba. Nagle usłyszałam że coś czai się zza krzakami.
-KIM JESTEŚ?!-Krzyknełam z zachrypniętym od strachu głosie
Zza krzaków wyskoczył pies.Oddychnełam ze spokojem. Pies podszedł do mnie merdając ogonkiem. Poszłam dalej, pies za mną. Nagle znalazłam odrobine słomy. Położyłam się na niej a pies położył się na mnie. Był jak kołdra.Ciepły i miły. Leżałam myśląc, że już nigdy nie odnajdę wyjścia z lasu. Nagle światło zaświeciło mi w oczy. Przymrużyłam oczy jak każdy, gdy zaświeci się jemu w oczy. Okazało się ze to był policjant. Mój strach minął poczułam szczęście.Okazało się ze grupa zgłosiła moje zaginięcie. Wszytsko skończyło się happy endem.
mam nadzieje ze pomogłam