Padał deszcz. Jedynym obrazem, który widziałam patrząc się przez okno, była woda, spływająca kanałem. O szyby odbijały się krople deszczu, który wydawały dźwięk dudnienia. Siedziałam wtedy w pokoju, i rozmyślałam co by tu zrobić. Zazwyczaj o tej porze, spotykałam się z Anią, Kubą i Maćkiem, ale wtedy z powodu pogody nie zanosiło się na to. [Około południa usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam schodami na dół w stronę wejścia. Otworzyłam wielkie, żelazne drzwi i u progu zobaczyłam moich przyjaciół. - Hej!- przywitała mnie od razy Ania- wiem, pogoda nie zbyt ciekawa, ale pomyśleliśmy, że razem możemy porobić coś ciekawego. -Cześć, wejdźcie- odpowiedziałam. Wszyscy udaliśmy się do salonu. Usiedliśmy na kanapie z czerwoną narzutą i piliśmy colę. - Jak podoba Ci się w nowym domu?- zapytał się mnie Maciek - Wiesz, nie zastanawiałam się wcześniej nad tym. Podobał mi się stary, było w nim kolorowo, nowocześnie. Widok z okna prowadził na park, gdzie przychodziła taka pani, ze śmiesznym pieskiem, ubranym zawsze w inne ubranka. Poza tym wszędzie było blisko, a tu?- ciągnęłam dalej- Podłoga skrzypi, wszystko jest z drewna, czuję się teraz jakbym przebywała u swoich dziadków. Ostatnio nawet w nocy, kiedy zeszłam do kuchni, czułam jak ściany i stare meble oddychają. To nie dla mnie. Nie ma tu nic ciekawego do roboty. [Przez następną godzinę rozmawialiśmy, o tym, jak to jest mieszkać w nowym domu. Kuba, jak to zawsze on, kalkulował zalety i wady przeprowadzki. Wpadliśmy na pomysł, że poszukamy jakiś rzeczy, które pomogą nam poznać, kim byli poprzedni mieszkańcy. W domu były to samo wyposażenie co przy dniu wprowadzenia się, więc wydawało nam się to jeszcze bardziej możliwe. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Chłopcy mieli zbadać piwnicę, zaś ja z Anią, przeszukać strychu. [Strych, był jedynym miejscem, do którego wcześniej nie zaglądałam. Pod stopami ciągnęła się drewniana posadzka. Ściany zaś, pokryte były starymi obrazami i drewnianymi belkami. Na podłodze stały poniszczone kartony. - Spójrz! Jaka ładna szkatułka- Zawołała mnie Ania, wychylając się z zza kartonów. Rzeczywiście. Między kartonami leżała nie wielka szkatułka, wielkości pudełka na herbatę. Ozdobiona była kolorowymi, mieniącymi się kawałkami szkła i kamieni. Zamek był wyżłobiony w piękne wzorki. Była tak piękna, że wpatrywałyśmy się w nią tak długo, aż nasi koledzy nas znaleźli. - Otwórzmy ją- zaproponował Maciek Chłopcy zbiegli ponownie do zakurzonej piwnicy, po klucze, jakie zostawili poprzedni właściciele. Od razy rzucił im się w oczy mały, srebrny kluczyk z zieloną przywieszką. Kluczyk idealnie pasował do zamka w znalezionym przedmiocie. -Na trzy, otwieramy- powiedziałam -Raz, dwa, trzy.. Chrzęstnął zamek i po chwili wieczko zostało podniesione do góry. - Patrzcie, jakieś zdjęcia!- krzyknęła z podekscytowania Ania. W szkatułce leżały stare, jeszcze czarno- białe fotografię. Usiedliśmy na posadzce i zaczęliśmy po kolei oglądać. Zdjęć było około dziesięć i na każdym była tajemnicza pani w kapeluszu, i pan, który widocznie dotrzymywał jej towarzystwa. Pokazane były rożne sytuacje. Osobiście najbardziej podobało mi się zdjęcie, kiedy pan i pani, wsiadali do balonu, aby później polecieć na przejażdżkę po niebie. [ Zabrawszy zdjęcia poszliśmy w czwórkę do salonu. Do wieczora rozmawialiśmy o ciekawym znalezisku i jego zawartości. To był niesamowity dzień.
Padał deszcz. Jedynym obrazem, który widziałam patrząc się przez okno, była woda, spływająca kanałem. O szyby odbijały się krople deszczu, który wydawały dźwięk dudnienia. Siedziałam wtedy w pokoju, i rozmyślałam co by tu zrobić. Zazwyczaj o tej porze, spotykałam się z Anią, Kubą i Maćkiem, ale wtedy z powodu pogody nie zanosiło się na to.
[Około południa usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam schodami na dół w stronę wejścia. Otworzyłam wielkie, żelazne drzwi i u progu zobaczyłam moich przyjaciół.
- Hej!- przywitała mnie od razy Ania- wiem, pogoda nie zbyt ciekawa, ale pomyśleliśmy, że razem możemy porobić coś ciekawego.
-Cześć, wejdźcie- odpowiedziałam.
Wszyscy udaliśmy się do salonu. Usiedliśmy na kanapie z czerwoną narzutą i piliśmy colę.
- Jak podoba Ci się w nowym domu?- zapytał się mnie Maciek
- Wiesz, nie zastanawiałam się wcześniej nad tym. Podobał mi się stary, było w nim kolorowo, nowocześnie. Widok z okna prowadził na park, gdzie przychodziła taka pani, ze śmiesznym pieskiem, ubranym zawsze w inne ubranka. Poza tym wszędzie było blisko, a tu?- ciągnęłam dalej- Podłoga skrzypi, wszystko jest z drewna, czuję się teraz jakbym przebywała u swoich dziadków. Ostatnio nawet w nocy, kiedy zeszłam do kuchni, czułam jak ściany i stare meble oddychają. To nie dla mnie. Nie ma tu nic ciekawego do roboty.
[Przez następną godzinę rozmawialiśmy, o tym, jak to jest mieszkać w nowym domu. Kuba, jak to zawsze on, kalkulował zalety i wady przeprowadzki. Wpadliśmy na pomysł, że poszukamy jakiś rzeczy, które pomogą nam poznać, kim byli poprzedni mieszkańcy. W domu były to samo wyposażenie co przy dniu wprowadzenia się, więc wydawało nam się to jeszcze bardziej możliwe. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Chłopcy mieli zbadać piwnicę, zaś ja z Anią, przeszukać strychu.
[Strych, był jedynym miejscem, do którego wcześniej nie zaglądałam. Pod stopami ciągnęła się drewniana posadzka. Ściany zaś, pokryte były starymi obrazami i drewnianymi belkami. Na podłodze stały poniszczone kartony.
- Spójrz! Jaka ładna szkatułka- Zawołała mnie Ania, wychylając się z zza kartonów.
Rzeczywiście. Między kartonami leżała nie wielka szkatułka, wielkości pudełka na herbatę. Ozdobiona była kolorowymi, mieniącymi się kawałkami szkła i kamieni. Zamek był wyżłobiony w piękne wzorki. Była tak piękna, że wpatrywałyśmy się w nią tak długo, aż nasi koledzy nas znaleźli.
- Otwórzmy ją- zaproponował Maciek
Chłopcy zbiegli ponownie do zakurzonej piwnicy, po klucze, jakie zostawili poprzedni właściciele. Od razy rzucił im się w oczy mały, srebrny kluczyk z zieloną przywieszką. Kluczyk idealnie pasował do zamka w znalezionym przedmiocie.
-Na trzy, otwieramy- powiedziałam -Raz, dwa, trzy..
Chrzęstnął zamek i po chwili wieczko zostało podniesione do góry.
- Patrzcie, jakieś zdjęcia!- krzyknęła z podekscytowania Ania.
W szkatułce leżały stare, jeszcze czarno- białe fotografię. Usiedliśmy na posadzce i zaczęliśmy po kolei oglądać. Zdjęć było około dziesięć i na każdym była tajemnicza pani w kapeluszu, i pan, który widocznie dotrzymywał jej towarzystwa. Pokazane były rożne sytuacje. Osobiście najbardziej podobało mi się zdjęcie, kiedy pan i pani, wsiadali do balonu, aby później polecieć na przejażdżkę po niebie.
[ Zabrawszy zdjęcia poszliśmy w czwórkę do salonu. Do wieczora rozmawialiśmy o ciekawym znalezisku i jego zawartości. To był niesamowity dzień.
Jak ustne to znaczy nie zkartki wiedz co chcesz się tego nauczyć na pamięć?:)__________