Pewnego dnia, gdy Krasnoludy, Bilbo i Gadnalf przemierzali przez las, zaczął padać deszcz i zapadł zmrok. Okazało się, że czarodzieja nie ma wśród nich. Postanowili zatem rozbić obóz w miejscu, gdzie stanęli. Kiedy rozniecali ognisko, jeden z kucy spłoszył się. Fili i Kili omal nie utonęli, ratując zwierzę. Niestety, rzeka porwała wszystkie bagaże, którymi kuc był objuczony. Większość z nich stanowiła żywność, tak więc niewiele zostało na kolację i śniadanię. Po chwili Balin pełniący straż, oznajmił,że niedaleko na wzgórzu widać wśród drzew światło. Przez moment wszyscy przyglądali się w stronę czerwonawego blasku. Po dłuższej wymianie zdań grupa zdecydowała ruszyć w kierunku wzgórza. Znalazłszy się blisko obranego punktu, Krasnoludy postanowiły wysłać Bilba na zwiady. Był przecież włamywaczem. Bilbo szybko, sprytnie i bezszelestnie dotarł do ogniska. Zobaczył pnie brzóz, płonące na ogromnym ogniu, beczkę piwa i trzech olbrzymów. Były to trolle. Wygrzewały się wygodnie, przypiekając baranie mięso i zlizując tłuszcz z palców. Jeden narzekał, że każdego dnia musi silić się baraniną, drugi marzył o ludzkim mięsie, trzeci zaś karcił dwóch pozostałych. W tym czasie Bilbo rozmyślał o złodziejskich sztuczkach, pełen rozterki nie wiedział, co poczynić. Wybrał w końcu kieszonkowca. W cieniu drzew zbliżył się za plecy Williama, kiedy Bert i Tom oddalili się ku beczce z piwem. Niepewnie, ale odważnie hobbit wsuną rękę do kieszeni trolla. Była w niej zaczarowana sakiewka, która pisnęła, gdy Bilbo zaczął ją wyciągać. William błyskawicznie złapał hobbita za kark. Trzej trolle zastanawiali się, co to za jeden. Po namyśle zarzucali Bilba pytaniami, w między czasie kłócąc się wzajemnie. Hobbit próbował wykorzystać dany moment na ucieczkę, ale Bert silnie trzymał jego nogę. Krasnoludy słyszały z oddali zgiełk, nie mogąc doczekać się powrotu hobbita, ruszyły w stronę ogniska. Wtedy trolle schwytały je w worki. William, Bill i Bert rozmyślali nad przygotowaniem potraw ze złapanych zdobyczy. Nie obyło się bez sprzecznej dyskusji, w którą wtrącił się nieznajomy głos. Trolle, mało inteligentne istoty miały wrażenie, że jeden drugiemu przygaduje. Po kilku minutach wszczęły bójkę. Okładały się i przezywały nawzajem, aż wreszcie postanowiły siadać na workach kolejno, żeby zmiażdżyć krasnoludy w galaretę. Wtedy głos odezwał się ponownie, a trolle wróciły do kłótni. Wreszcie zdenerwowani, byli gotowi wziąć się do roboty, ale znów usłyszeli głos. Oznajmił on, że świta dzień, co ich w kamień obróci. W tym momencie wzeszło słońce, a w gałęziach drzew rozległ się śpiew ptaków. Trolle nie mogły się odezwać, patrząc na siebie, w okamgnieniu wszyscy trzej zastygli w skały, z których powstali. Z zarośli wyłonił się Gandalf. Pomógł zejść z krzaka hobbitowi i wspólnie rozwiązali worki, tym samym uwalniając Krasnoludy. Bilbo opowiedział im całą historię, po czym ruszyli dalej. Przeszukując okolicę, natknęli się na ślady trollów. Idąc tym tropem, znaleźli ukryte w zaroślach wielkie kamienne drzwi do podziemi. Znalazłszy się w piwnicy, zmierzali ciemnymi korytarzami. Na gwoździach wzdłuż ścian wisiały ubrania, bronie i rozmaite miecze. Gandalf i Thorin wzięli dla siebie po pięknym mieczu, zaś Bilbowi wybrał nóż. Opuściwszy jaskinię, przespali się, odpoczęli i ruszyli w dalszą drogę.
Pewnego dnia, gdy Krasnoludy, Bilbo i Gadnalf przemierzali przez las, zaczął padać deszcz i zapadł zmrok. Okazało się, że czarodzieja nie ma wśród nich. Postanowili zatem rozbić obóz w miejscu, gdzie stanęli. Kiedy rozniecali ognisko, jeden z kucy spłoszył się. Fili i Kili omal nie utonęli, ratując zwierzę. Niestety, rzeka porwała wszystkie bagaże, którymi kuc był objuczony. Większość z nich stanowiła żywność, tak więc niewiele zostało na kolację i śniadanię. Po chwili Balin pełniący straż, oznajmił,że niedaleko na wzgórzu widać wśród drzew światło. Przez moment wszyscy przyglądali się w stronę czerwonawego blasku. Po dłuższej wymianie zdań grupa zdecydowała ruszyć w kierunku wzgórza. Znalazłszy się blisko obranego punktu, Krasnoludy postanowiły wysłać Bilba na zwiady. Był przecież włamywaczem. Bilbo szybko, sprytnie i bezszelestnie dotarł do ogniska. Zobaczył pnie brzóz, płonące na ogromnym ogniu, beczkę piwa i trzech olbrzymów. Były to trolle. Wygrzewały się wygodnie, przypiekając baranie mięso i zlizując tłuszcz z palców. Jeden narzekał, że każdego dnia musi silić się baraniną, drugi marzył o ludzkim mięsie, trzeci zaś karcił dwóch pozostałych. W tym czasie Bilbo rozmyślał o złodziejskich sztuczkach, pełen rozterki nie wiedział, co poczynić. Wybrał w końcu kieszonkowca. W cieniu drzew zbliżył się za plecy Williama, kiedy Bert i Tom oddalili się ku beczce z piwem. Niepewnie, ale odważnie hobbit wsuną rękę do kieszeni trolla. Była w niej zaczarowana sakiewka, która pisnęła, gdy Bilbo zaczął ją wyciągać. William błyskawicznie złapał hobbita za kark. Trzej trolle zastanawiali się, co to za jeden. Po namyśle zarzucali Bilba pytaniami, w między czasie kłócąc się wzajemnie. Hobbit próbował wykorzystać dany moment na ucieczkę, ale Bert silnie trzymał jego nogę. Krasnoludy słyszały z oddali zgiełk, nie mogąc doczekać się powrotu hobbita, ruszyły w stronę ogniska. Wtedy trolle schwytały je w worki. William, Bill i Bert rozmyślali nad przygotowaniem potraw ze złapanych zdobyczy. Nie obyło się bez sprzecznej dyskusji, w którą wtrącił się nieznajomy głos. Trolle, mało inteligentne istoty miały wrażenie, że jeden drugiemu przygaduje. Po kilku minutach wszczęły bójkę. Okładały się i przezywały nawzajem, aż wreszcie postanowiły siadać na workach kolejno, żeby zmiażdżyć krasnoludy w galaretę. Wtedy głos odezwał się ponownie, a trolle wróciły do kłótni. Wreszcie zdenerwowani, byli gotowi wziąć się do roboty, ale znów usłyszeli głos. Oznajmił on, że świta dzień, co ich w kamień obróci. W tym momencie wzeszło słońce, a w gałęziach drzew rozległ się śpiew ptaków. Trolle nie mogły się odezwać, patrząc na siebie, w okamgnieniu wszyscy trzej zastygli w skały, z których powstali. Z zarośli wyłonił się Gandalf. Pomógł zejść z krzaka hobbitowi i wspólnie rozwiązali worki, tym samym uwalniając Krasnoludy. Bilbo opowiedział im całą historię, po czym ruszyli dalej. Przeszukując okolicę, natknęli się na ślady trollów. Idąc tym tropem, znaleźli ukryte w zaroślach wielkie kamienne drzwi do podziemi. Znalazłszy się w piwnicy, zmierzali ciemnymi korytarzami. Na gwoździach wzdłuż ścian wisiały ubrania, bronie i rozmaite miecze. Gandalf i Thorin wzięli dla siebie po pięknym mieczu, zaś Bilbowi wybrał nóż. Opuściwszy jaskinię, przespali się, odpoczęli i ruszyli w dalszą drogę.