Pewnego dnia włóczęga przyszedł do domu starej kobiety. "Przepraszam" - rzekł włóczęga. "Jestem bardzo głodny. Czy mogłaby Pani dać mi coś do zjedzenia?" Ale staruszka była bardzo skąpa. "Odejdź stąd" - powiedziała. "Nie mam dla Ciebie żadnego jedzenia." "Oh" - westchnął wędrowiec. "A może ma pani trochę wody? Widzi Pani, mam magiczny kamień i mogę z niego zrobić zupę. Ale potrzebuję wody". "Magiczny kamien, tak?" - rzekła skąpa staruszka. "Owszem, mam trochę wody." Przyniosła rondel z wodą i położyła go na kuchence. Wędrowiec włożył do niego kamień. Po chwili spróbował zupy. "Mmm, jest bardzo dobra." - powiedział. "Czy ma Pani może sól i pieprz?" Starsza kobieta przyniosła sól i pieprz. "Mm, już lepiej" - rzekł włóczęga. "Przydałoby się trochę warzyw. Wielka szkoda, że nie ma pani żadnych warzyw.". "Mogę przynieść jakieś warzywa" - powiedziała kobieta. Pobiegła do ogrodu i przyniosła parę ziemniaków, marchewki, fasolę i dużą cebulę. Włóczęga włożył warzywa do rondla. "Czy zupa jest już gotowa?" - zapytała staruszka. "Prawie" - odrzekł wędrowiec. "Przydałoby się również mięso. Wielka szkoda, że nie ma Pani żadnego mięsa.". "Mogę przynieść jakieś mięso" - odpowiedziała kobieta. Staruszka pobiegła do piwnicy i wróciła z szynką i paroma kiełbasami. Włóczęga włożył je do garnka. "Dobrze" - powiedział po chwili wędrowiec. "Nie widzę już kamienia, więc zupa jest gotowa. Zupa ta świetnie smakuje z chlebem. Szkoda, że nie ma go Pani." "Mogę przynieś trochę chleba" - powiedziała kobieta. Podeszła do szafki i przyniosła bochenek chleba, masło i butelkę wina. Postawiła to na stole razem ze sztućcami. "Mmm, to jest pyszne!" - rzekła staruszka kiedy spróbowała zupy. "I zrobiłeś to tylko z tego magicznego kamienia.". Włóczęga uśmiechnął się, wziął do ręki nóż i ukroił sobie kolejną kromkę chleba.
Pewnego dnia włóczęga przyszedł do domu starej kobiety. "Przepraszam" - rzekł włóczęga. "Jestem bardzo głodny. Czy mogłaby Pani dać mi coś do zjedzenia?" Ale staruszka była bardzo skąpa. "Odejdź stąd" - powiedziała. "Nie mam dla Ciebie żadnego jedzenia." "Oh" - westchnął wędrowiec. "A może ma pani trochę wody? Widzi Pani, mam magiczny kamień i mogę z niego zrobić zupę. Ale potrzebuję wody". "Magiczny kamien, tak?" - rzekła skąpa staruszka. "Owszem, mam trochę wody."
Przyniosła rondel z wodą i położyła go na kuchence. Wędrowiec włożył do niego kamień. Po chwili spróbował zupy. "Mmm, jest bardzo dobra." - powiedział. "Czy ma Pani może sól i pieprz?" Starsza kobieta przyniosła sól i pieprz. "Mm, już lepiej" - rzekł włóczęga. "Przydałoby się trochę warzyw. Wielka szkoda, że nie ma pani żadnych warzyw.". "Mogę przynieść jakieś warzywa" - powiedziała kobieta. Pobiegła do ogrodu i przyniosła parę ziemniaków, marchewki, fasolę i dużą cebulę. Włóczęga włożył warzywa do rondla.
"Czy zupa jest już gotowa?" - zapytała staruszka. "Prawie" - odrzekł wędrowiec. "Przydałoby się również mięso. Wielka szkoda, że nie ma Pani żadnego mięsa.". "Mogę przynieść jakieś mięso" - odpowiedziała kobieta. Staruszka pobiegła do piwnicy i wróciła z szynką i paroma kiełbasami. Włóczęga włożył je do garnka.
"Dobrze" - powiedział po chwili wędrowiec. "Nie widzę już kamienia, więc zupa jest gotowa. Zupa ta świetnie smakuje z chlebem. Szkoda, że nie ma go Pani." "Mogę przynieś trochę chleba" - powiedziała kobieta. Podeszła do szafki i przyniosła bochenek chleba, masło i butelkę wina. Postawiła to na stole razem ze sztućcami.
"Mmm, to jest pyszne!" - rzekła staruszka kiedy spróbowała zupy. "I zrobiłeś to tylko z tego magicznego kamienia.". Włóczęga uśmiechnął się, wziął do ręki nóż i ukroił sobie kolejną kromkę chleba.