Owczarz Jarosz mieszkał w Budowie,niedaleko Słupska.Co rano wychodził z domu.Wędrował po wsi od jednego zabudowania do drugiego i zwoływał owce ,grając na dudach.Zwierzęta znały ten głos więc Same garnęły się do swego pasterza aby je zaprowadził na pastwisko.Często do tego wesołego pochodu przyłączały się dzieci gdyż chciały posłuchać muzyki.Mieszkańcy wsi zapraszali Jarosza zatem wieczorem owczarz brał dudy pod pachę i szedł do wskazanej chaty.Siadał w kąciku i grał to tańce,to śpiewki.Niekiedy zaproszono Jarosza na wesele ale zamożniejsi gospodarze coraz częściej sprowadzali muzyków ze skrzypcami,klarnetami i basem toteż owczarz grał przede wszystkim dla najbiedniejszych. Pewnego razu stanął przed Jaroszem dziwnie ubrany przybysz i poprosił aby owczarz zagrał na weselu.Jarosz rozpoznał w nim krasnoludka jednak niczemu się nie dziwił.Nie pytał go,kim jest ani czym zapłaci. Stary dudarz był zachwycony przyjęciem zgotowanym mu przez weselników.Długo grał i patrzył na tańce krasnoludków ale w końcu kiwnął głową raz,drugi i zasnął.Obudził się na pastwisku. Wieczorem rozebrał się w swojej chacie.W kieszeni znalazł garść konopnych kłaków.Zdumiał się bo nie przypominał sobie aby je tam kiedykolwiek włożył.Wyrzucił je.Następnego dnia zdziwił się jeszcze bardziej gdyż w drugiej kieszeni znalazł szczerozłote,błyszczące dukaty.To konopne kłaki przez noc zamieniły się w złoto.Jarosz gorączkowo szukał kłaków wyrzuconych poprzedniego wieczoru ale już ich nie odnalazł. Tam gdzie nie gdzie są przecinki plisss daję naj.;)
Zgłoś nadużycie!
Owczarz Jarosz mieszkał w Budowie, niedaleko Słupska. /Co rano wychodził domu./ Wędrował po wsi od jednego zabudowania do drugiego /i zawołał owce,/ grając na dudach. /Zwierzęta znały ten głos,/ więc same garnęły się do swego pasterza,/ aby je zaprowadził na pastwisko/. Często do tego wesołego pochodu przyłączały się dzieci,/ gdyż chciały posłuchać muzyki./ Mieszkańcy wsi zapraszali Jarosza,/ zatem wieczorem owczarz brał dudy pod pachę/ i szedł do wskazanej chaty./ Siadał w kąciku/i grał to tańce, to śpiewaki./Niekiedy zapraszano Jarosza na wesele/ ale zamożniejsi gospodarze coraz częściej sprowadzali muzykantów ze skrzypcami, klarnetami i basem,/ toteż owczarz grał przede wszystkim dla najbiedniejszych./ Pewnego razu stanął przed Jaroszem dziwnie ubrany przybysz/ i poprosił,/ aby owczarz zagrał na weselu. J/arosz rozpoznał w nim krasnoludka,/ jednak niczemu się nie dziwił./Nie pytał go,/ kim jest/ ani czym zapłaci./ Stary dudarz był zachwycony przyjęciem zgotowanym mu przez weselników./ Długo grał/ i patrzył na tańce krasnoludków,/ ale w końcu kiwnął głową raz, drugi/ i zasnął./ Obudził się na pastwisku./ Wieczorem rozbierał się w swojej chacie. /W kieszeni znalazł garść konopnych kłaków. /Zdumiał się,/ bo nie przypominał sobi,/ aby je tam kiedykolwiek włożył. /Wyrzucił je./ Następnego dnia zdziwił się jeszcze bardziej,/ gdyż w drugiej kieszeni znalazł szczerozłote, błyszczące dukaty. /To konopne kłaki przez noc zamieniły się w złoto./ Jarosz gorączkowo szukał kłaków wyrzuconych poprzedniego wieczoru,/ ale już ich nie odnalazł.