Autorami formalnego oskarżenia, które wreszcie wpłynęło do władz miasta, były trzy osoby – przede wszystkim Anytos, który dobrał sobie do pomocy Meletosa (jedynego, który zabiera głos w dialogu Platona) i Lykona. Anytos, wzbogacony garbarz ateński, miał zadawniony uraz do Sokratesa o Alkibiadesa, ucznia Sokratesa, którego kiedyś darzył homoseksualną miłością i przez którego został odrzucony. Kolejną przyczyną wrogości był Trazybul, syn Anytosa, który zaniedbywał pracę w warsztacie ojca na rzecz przebywania z Sokratesem.
Wszystko to sprawiło, że Anytos opłacił poetę Meletosa, aby ten sformułował i wniósł skargę przeciwko Sokratesowi. Sam też podpisał ją z retorem Lykonem.
Treść skargi brzmiała następująco:
O to zaskarżył pod przysięgą Meletos, syn Meletosa z Pittos, Sokratesa, syna Sofroniska z Alopeków: Zbrodnię popełnia Sokrates, bogów, których państwo uznaje, nie uznając, inne zaś nowe duchy wprowadzając; zbrodnię też popełnia, psując młodzież.
Zgodnie z prawem ateńskim oskarżyciele zaproponowali też wymiar kary: karę śmierci.
Część pierwsza
Na początku swojej obrony, ironicznie wyrażając podziw dla kunsztu słownego mowy oskarżycieli, Sokrates prosi sąd o zrozumienie, że będzie się bronił prostymi słowami, takimi, jakich zawsze używał w dysputach na rynku i ulicach Aten. I takim stylizowanym na mowę potoczną, a jednocześnie barwnym i jędrnym, językiem jest rzeczywiście napisana Obrona Sokratesa.
[edytuj]Wiem, że nic nie wiem
Sokrates odrzuca oskarżenia, stwierdzając, że nie ma w nich nic prawdziwego. Przypomina, że takie nieprawdziwe oskarżenia wysuwało wobec niego w przeszłości już wielu, (m.in. Arystofanes wChmurach), i najpierw chce bronić się przeciwko tym od dawna kursującym po Atenach potwarzom skierowanym przeciwko niemu. Nie jest prawdą, że popełnia zbrodnię i dopuszcza się występku, badając rzeczy ukryte pod ziemią i na niebie (19b), jak to ukazał Arystofanes, ponieważ nie interesuje się naukami przyrodniczymi i nie zna się na nich. Nie prowadzi też żadnych formalnych lekcji i nie bierze za to pieniędzy, jak filozofowie sofiści. Wyjaśnia, że za jego kłopoty częściowo odpowiedzialna jest wyrocznia delficka, do której kiedyś udał się jego przyjaciel Chajrefont i któremu wyrocznia powiedziała, że Sokrates jest najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Sokrates nie uważał się za mądrego, czuł się ignorantem, potem jednak zrozumiał, że wyrocznia może mieć rację. Jest najmądrzejszy, ponieważ w przeciwieństwie do innych zdaje sobie sprawę ze swojej niewiedzy (słowa te stały się później słynne jako Wiem, że nic nie wiem, chociaż dosłownie w takiej formie nie padają w Obronie Sokratesa). Kiedy zaczął o tym rozmawiać z ludźmi, okazało się, że politycy są zarozumiali, poeci nie rozumieją własnych utworów, rzemieślnicy uważali się za mądrych we wszystkim, chociaż dobrze wykonywali tylko swoje rzemiosło. Kiedy Sokrates wykazywał ich niewiedzę, stał się powszechnie znienawidzony, chociaż chciał tylko udowodnić, że ludzka mądrość jest mało warta i że prawdziwa mądrość przynależy tylko bogom.
Autorami formalnego oskarżenia, które wreszcie wpłynęło do władz miasta, były trzy osoby – przede wszystkim Anytos, który dobrał sobie do pomocy Meletosa (jedynego, który zabiera głos w dialogu Platona) i Lykona. Anytos, wzbogacony garbarz ateński, miał zadawniony uraz do Sokratesa o Alkibiadesa, ucznia Sokratesa, którego kiedyś darzył homoseksualną miłością i przez którego został odrzucony. Kolejną przyczyną wrogości był Trazybul, syn Anytosa, który zaniedbywał pracę w warsztacie ojca na rzecz przebywania z Sokratesem.
Wszystko to sprawiło, że Anytos opłacił poetę Meletosa, aby ten sformułował i wniósł skargę przeciwko Sokratesowi. Sam też podpisał ją z retorem Lykonem.
Treść skargi brzmiała następująco:
O to zaskarżył pod przysięgą Meletos, syn Meletosa z Pittos, Sokratesa, syna Sofroniska z Alopeków: Zbrodnię popełnia Sokrates, bogów, których państwo uznaje, nie uznając, inne zaś nowe duchy wprowadzając; zbrodnię też popełnia, psując młodzież.
Zgodnie z prawem ateńskim oskarżyciele zaproponowali też wymiar kary: karę śmierci.
Na początku swojej obrony, ironicznie wyrażając podziw dla kunsztu słownego mowy oskarżycieli, Sokrates prosi sąd o zrozumienie, że będzie się bronił prostymi słowami, takimi, jakich zawsze używał w dysputach na rynku i ulicach Aten. I takim stylizowanym na mowę potoczną, a jednocześnie barwnym i jędrnym, językiem jest rzeczywiście napisana Obrona Sokratesa.
[edytuj]Wiem, że nic nie wiemSokrates odrzuca oskarżenia, stwierdzając, że nie ma w nich nic prawdziwego. Przypomina, że takie nieprawdziwe oskarżenia wysuwało wobec niego w przeszłości już wielu, (m.in. Arystofanes wChmurach), i najpierw chce bronić się przeciwko tym od dawna kursującym po Atenach potwarzom skierowanym przeciwko niemu. Nie jest prawdą, że popełnia zbrodnię i dopuszcza się występku, badając rzeczy ukryte pod ziemią i na niebie (19b), jak to ukazał Arystofanes, ponieważ nie interesuje się naukami przyrodniczymi i nie zna się na nich. Nie prowadzi też żadnych formalnych lekcji i nie bierze za to pieniędzy, jak filozofowie sofiści. Wyjaśnia, że za jego kłopoty częściowo odpowiedzialna jest wyrocznia delficka, do której kiedyś udał się jego przyjaciel Chajrefont i któremu wyrocznia powiedziała, że Sokrates jest najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Sokrates nie uważał się za mądrego, czuł się ignorantem, potem jednak zrozumiał, że wyrocznia może mieć rację. Jest najmądrzejszy, ponieważ w przeciwieństwie do innych zdaje sobie sprawę ze swojej niewiedzy (słowa te stały się później słynne jako Wiem, że nic nie wiem, chociaż dosłownie w takiej formie nie padają w Obronie Sokratesa). Kiedy zaczął o tym rozmawiać z ludźmi, okazało się, że politycy są zarozumiali, poeci nie rozumieją własnych utworów, rzemieślnicy uważali się za mądrych we wszystkim, chociaż dobrze wykonywali tylko swoje rzemiosło. Kiedy Sokrates wykazywał ich niewiedzę, stał się powszechnie znienawidzony, chociaż chciał tylko udowodnić, że ludzka mądrość jest mało warta i że prawdziwa mądrość przynależy tylko bogom.