Wydarzenie, w którym Staś uwolnił siebie, Nel i Murzynów z rąk porywaczy, jest jednym z najciekawszych momentów kulminacyjnych w powieści Henryka Sienkiewicza pt. "W pustyni i w puszczy".Przebiegało to następująco: Stało się to dziewiątego dnia po wyruszeniu z Faszody śladami Smaina. Karawana posuwała się suchym skalistym wąwozem o wysokich ścianach.Nel płakała nad pobitym przez Gebhra do krwi Kali prowadzonym na sznurze przywiązanym do konia. Gdy zbliżali się do zakrętu, Saba wrócił z tamtąd z podkulonym ogonem i z jeżoną sierścią. Po minięciu zakrętu zrozumieli zachowanie psa i ostro zatrzymali niespokojne konie.Oto na niewielkiej skale pośrodku wąwozu, nie dalej niż sto kroków przed nimi leżał król puszczy- lew. Wszystkich sparaliżował strach, nie ruszając się z miejsca zastanawiali się, co począć. NIe mogli go ominąć ani się wycofać, ani wspiąć się na wysokie zbocza wąwozu. Gebh postanowił zabić Kalego i rzucić go lwu, co umożliwiłoby ucieczkę. Staś ostro zaprotestował uświadamiając Gebhrowi, że lew może pominąć trupa i popędzić za nimi. Porywacz zagroził, że następnymi ofiarami będą dzieci i murzyni. W tej sytuacji chłopak zaczął się domagać strzelby, obiecując że zabije lwa. Poparł go Chanis i Beduini. Gdy stucer znalazł się w rękach Stasia, chłopak wziął z pudła garść maboju z których dwa wsunoł do lufy. Zsiad z konia wolnym krokiem zbliżał siędwadzieścia kroków przed celem. Stanął, przygotowując się do strzału. Wiedział że od pewności ręki i celności oka zależy teraz o życie ludzi. Choć nie było to łatwe, opanował się starannie strzelił prosto między oczy lwa. Przygotowując się już do skoku. Po strzale zwierz wyprężył się i runął wzdłuż. Wtedy wówczas młody Tarkowski odwrócił się w stronę uradowanych teraz swoich prześladowców i mówiąc,że już nikogo nie skrzywdzą, oddał dwa celne strzały. Gebh i Chamis padli nie żywi, a dwaj Beduini uciekli za zakręt, rzucili się w jego stronę z nożami chcąc go zabić. Staś był szybszy załadował strucel, a Saba zagryzł źle postrzelonego Araba. Przerażona Nel zaczęła krzyczeć, murzyni błagali litość, a Staś zapewnił że to wszystko uczynił by wyrwać się z rąk prześladowców Odtąd zdani byli tylko na siebie.
Wydarzenie, w którym Staś uwolnił siebie, Nel i Murzynów z rąk porywaczy, jest jednym z najciekawszych momentów kulminacyjnych w powieści Henryka Sienkiewicza pt. "W pustyni i w puszczy".Przebiegało to następująco:
Stało się to dziewiątego dnia po wyruszeniu z Faszody śladami Smaina. Karawana posuwała się suchym skalistym wąwozem o wysokich ścianach.Nel płakała nad pobitym przez Gebhra do krwi Kali prowadzonym na sznurze przywiązanym do konia. Gdy zbliżali się do zakrętu, Saba wrócił z tamtąd z podkulonym ogonem i z jeżoną sierścią. Po minięciu zakrętu zrozumieli zachowanie psa i ostro zatrzymali niespokojne konie.Oto na niewielkiej skale pośrodku wąwozu, nie dalej niż sto kroków przed nimi leżał król puszczy- lew. Wszystkich sparaliżował strach, nie ruszając się z miejsca zastanawiali się, co począć. NIe mogli go ominąć ani się wycofać, ani wspiąć się na wysokie zbocza wąwozu.
Gebh postanowił zabić Kalego i rzucić go lwu, co umożliwiłoby ucieczkę. Staś ostro zaprotestował uświadamiając Gebhrowi, że lew może pominąć trupa i popędzić za nimi. Porywacz zagroził, że następnymi ofiarami będą dzieci i murzyni. W tej sytuacji chłopak zaczął się domagać strzelby, obiecując że zabije lwa. Poparł go Chanis i Beduini. Gdy stucer znalazł się w rękach Stasia, chłopak wziął z pudła garść maboju z których dwa wsunoł do lufy. Zsiad z konia wolnym krokiem zbliżał siędwadzieścia kroków przed celem. Stanął, przygotowując się do strzału. Wiedział że od pewności ręki i celności oka zależy teraz o życie ludzi. Choć nie było to łatwe, opanował się starannie strzelił prosto między oczy lwa. Przygotowując się już do skoku. Po strzale zwierz wyprężył się i runął wzdłuż. Wtedy wówczas młody Tarkowski odwrócił się w stronę uradowanych teraz swoich prześladowców i mówiąc,że już nikogo nie skrzywdzą, oddał dwa celne strzały. Gebh i Chamis padli nie żywi, a dwaj Beduini uciekli za zakręt, rzucili się w jego stronę z nożami chcąc go zabić. Staś był szybszy załadował strucel, a Saba zagryzł źle postrzelonego Araba. Przerażona Nel zaczęła krzyczeć, murzyni błagali litość, a Staś zapewnił że to wszystko uczynił by wyrwać się z rąk prześladowców
Odtąd zdani byli tylko na siebie.