Byleby w garści karabin, taki, co w boju nie chybi, Co mi tam śniegi Syberii, co mi tam piaski Libii. Co mi tam obóz, więzienie, głód, poniewierka, szkorbut - Radość żołnierską ładuję , jak chleb i naboje do torby! Na nic mi wszystkie nagrody, na nic mi wieńce sławy, Potrzebne mi mocne buty, żeby w nich dojść do Warszawy. Chcę, żeby głośno dudnił po świętym warszawskim bruku Obcas łatany w Narwiku, gwóźdź wyszczerbiony w Tobruku. Wiele się lądów zdeptało, wiele się krajów obeszło, A ziemia wciąż była polska pod każdą żołnierską podeszwą! Chcę ucałować tę ziemię, którą ukochałem dzieckiem, A jeśli paść, to gdzieś w Kraju, na piachu, na mazowieckim. Co mi tam troski, kolego! Idziemy przez kontynenty, Lecą nasze eskadry, płyną nasze okręty. My pokażemy światu, że Polski jesteśmy warci, Byleby but był mocny, byle karabin był w garści.
Trzymaj:
Byleby w garści karabin, taki, co w boju nie chybi,
Co mi tam śniegi Syberii, co mi tam piaski Libii.
Co mi tam obóz, więzienie, głód, poniewierka, szkorbut -
Radość żołnierską ładuję , jak chleb i naboje do torby!
Na nic mi wszystkie nagrody, na nic mi wieńce sławy,
Potrzebne mi mocne buty, żeby w nich dojść do Warszawy.
Chcę, żeby głośno dudnił po świętym warszawskim bruku
Obcas łatany w Narwiku, gwóźdź wyszczerbiony w Tobruku.
Wiele się lądów zdeptało, wiele się krajów obeszło,
A ziemia wciąż była polska pod każdą żołnierską podeszwą!
Chcę ucałować tę ziemię, którą ukochałem dzieckiem,
A jeśli paść, to gdzieś w Kraju, na piachu, na mazowieckim.
Co mi tam troski, kolego! Idziemy przez kontynenty,
Lecą nasze eskadry, płyną nasze okręty.
My pokażemy światu, że Polski jesteśmy warci,
Byleby but był mocny, byle karabin był w garści.