Prosze, niech mi ktoś napisze opis przeżyc wewnętrznych na temat albo... a)Nie spodziewałeś sie że w biegu na 400 metrow mozesz byc pierwszy na mecie A jednak udalo sie Wlasnie zakonczyles bieg ogloszono twoje wyciestwo wszyscy ci gratuluja b) na pierwszej lekcji bedzie klasowka do ktorej przygotowales sie gorliwie przez kilka dni Biegniesz do autobusu ale , niestety, nodjezdza on bez ciebie Juz nie zdazysz przed dzwonkiem a tak bardzo liczyles na dobra ocene c) twoj mlodszy brat zniszczyl ci cenna kolekcje znaczkow ktore zbierales przez kilka lat. Winowajca stoi przed toba skruszony ty trzymasz w reku dowod jego winy
Prosze pomozcie! :) dziekuje z gory za naprawde dobry opis daje naj
a)- byłam zaskoczona i nie moglam uwierzyc ze to wlasnie ja wygralam ten bieg. moje mysli rozbiegaly sie a ja bylam bardzo szczesliwa . moja radosc nie znala granic . wygrana wydawala mi sie niemozliwa .
b)- gonilam autobus ile tylko mialam sil w nogach niestety byl szybszy i nie dalam rady go dogonic. bylam smutna , zawiedziona i rozczarowana , poniewaz wczesniejszzego dnia dlugo sie uczylam zeby jak najlepiej napisac ta kartkowke na ktorej tak mi zalezalo.
c)- gdy zobaczylam ze muj brat zepsul mi moja kolekcje znaczkow myslalam ze wybuchne i nie powstrzymam sie zeby mu cos zrobic. bylam tak zdenerwowana ze moja zlosc az kipiala . muj brat byl w tym momencie czlow iekiem ktorego nienawidzilam. wiedzialamz e mam dowod na niego ale nie satysfakcjonowalo mnie to , bo zniszczyl on moja kolekcje.
a) Do tego startu przygotowywałam się bardzo długo. Choć nie wierzyłam, że mam jakiekolwiek szanse, to skoro zakwalifikowałam się do biegu na 400 metrów postanowiłam się do tego przyłożyć.
Codziennie wieczorem, przez miesiąc biegałam opracowaną przez siebie trasą. Nawet udało mi się przy tym wypracować mięśnie nóg.
Kiedy nadszedł ten dzień byłam bardzo zdenerwowana, zarzucałam sobie, że może powinnam była lepiej się przygotować. Postanowiłam więc, że przed wyjściem z domu pobiegam jeszcze pół godziny na rozgrzewkę. Pech chciał, że dzień wcześniej i całą noc padał deszcz, więc było mokro i ślisko.
Biegnąc poślizgnęłam się i przy tym chyba skręciłam kostkę. Bolała, ale nie na tyle by zrezygnować z czegoś, na co tyle pracowałam. Zacisnęłam zęby i poszłam do domu. Wzięłam rzeczy i ruszyłam na miejsce zawodów.
Kiedy wreszcie nadeszła ta chwila czułam ból w lewej nodze. Zamknęłam oczy i powtarzałam sobie, że dam radę. Jednak w głębi duszy czułam, że nie mam szans w takim stanie nawet na miejsce w pierwszej dziesiątce.
Nagle rozległ się głos sędziego, który ogłosił start. Ruszyłyśmy i zaczęłam biec równym tempem- tak jak wcześniej sobie opracowałam. Kostka nie była spuchnięta, więc na szczęście też nie zwichnięta, lecz dziwnie kuła.
Postarałam się o niej na chwilę zapomnieć i skoncentrowałam się na tym, by wyprzedzić kilka zawodniczek nie bięgnąc przy tym sprintem.
Czułam przyspieszone bicie swojego serca i oddech, ale co najdziwniejsze: nie czułam już bólu w kostce. Przy drugim okrążeniu już byłam 4, ale za chwilę dziewczyna przede mną zwolniła tempo dzięki czemu byłam 'na podium'. Obiecałam sobie nie stracić tego miejsca i z całych sił biegłam równym lecz coraz to szybszym tempem. Po chwili wyprzedziłam dziewczynę w zielonej bluzce i byłam już na drugiej pozycji.
Teraz walka była zacięta. Choć sama niezbyt wiedziałam co się dzieje, przez to, że kompletnie się nie spodziewałam podium to przyspieszyłam i biegłam już sprintem. Na kilkanaście metrów przed metą znów wyprzedziłam i... byłam pierwsza!
Serce biło mi jak oszalałe, kiedy zrobiłam skłon i starałam się nie zemdleć. To było niesamowite, wszyscy mi gratulowali a ja w głowie tylko dziękowałam Bogu, że ta kostka przestała mnie boleć.
SORRY NIE MAM ZBYT DUZEJ WENY ;/ TAKIE COŚ CI NAPISAŁAM, MOŻE AKURAT BĘDZIE SIE PODOBAŁO :)
a)- byłam zaskoczona i nie moglam uwierzyc ze to wlasnie ja wygralam ten bieg. moje mysli rozbiegaly sie a ja bylam bardzo szczesliwa . moja radosc nie znala granic . wygrana wydawala mi sie niemozliwa .
b)- gonilam autobus ile tylko mialam sil w nogach niestety byl szybszy i nie dalam rady go dogonic. bylam smutna , zawiedziona i rozczarowana , poniewaz wczesniejszzego dnia dlugo sie uczylam zeby jak najlepiej napisac ta kartkowke na ktorej tak mi zalezalo.
c)- gdy zobaczylam ze muj brat zepsul mi moja kolekcje znaczkow myslalam ze wybuchne i nie powstrzymam sie zeby mu cos zrobic. bylam tak zdenerwowana ze moja zlosc az kipiala . muj brat byl w tym momencie czlow iekiem ktorego nienawidzilam. wiedzialamz e mam dowod na niego ale nie satysfakcjonowalo mnie to , bo zniszczyl on moja kolekcje.
powinno byc dobrze ;)
a) Do tego startu przygotowywałam się bardzo długo. Choć nie wierzyłam, że mam jakiekolwiek szanse, to skoro zakwalifikowałam się do biegu na 400 metrów postanowiłam się do tego przyłożyć.
Codziennie wieczorem, przez miesiąc biegałam opracowaną przez siebie trasą. Nawet udało mi się przy tym wypracować mięśnie nóg.
Kiedy nadszedł ten dzień byłam bardzo zdenerwowana, zarzucałam sobie, że może powinnam była lepiej się przygotować. Postanowiłam więc, że przed wyjściem z domu pobiegam jeszcze pół godziny na rozgrzewkę. Pech chciał, że dzień wcześniej i całą noc padał deszcz, więc było mokro i ślisko.
Biegnąc poślizgnęłam się i przy tym chyba skręciłam kostkę. Bolała, ale nie na tyle by zrezygnować z czegoś, na co tyle pracowałam. Zacisnęłam zęby i poszłam do domu. Wzięłam rzeczy i ruszyłam na miejsce zawodów.
Kiedy wreszcie nadeszła ta chwila czułam ból w lewej nodze. Zamknęłam oczy i powtarzałam sobie, że dam radę. Jednak w głębi duszy czułam, że nie mam szans w takim stanie nawet na miejsce w pierwszej dziesiątce.
Nagle rozległ się głos sędziego, który ogłosił start. Ruszyłyśmy i zaczęłam biec równym tempem- tak jak wcześniej sobie opracowałam. Kostka nie była spuchnięta, więc na szczęście też nie zwichnięta, lecz dziwnie kuła.
Postarałam się o niej na chwilę zapomnieć i skoncentrowałam się na tym, by wyprzedzić kilka zawodniczek nie bięgnąc przy tym sprintem.
Czułam przyspieszone bicie swojego serca i oddech, ale co najdziwniejsze: nie czułam już bólu w kostce. Przy drugim okrążeniu już byłam 4, ale za chwilę dziewczyna przede mną zwolniła tempo dzięki czemu byłam 'na podium'. Obiecałam sobie nie stracić tego miejsca i z całych sił biegłam równym lecz coraz to szybszym tempem. Po chwili wyprzedziłam dziewczynę w zielonej bluzce i byłam już na drugiej pozycji.
Teraz walka była zacięta. Choć sama niezbyt wiedziałam co się dzieje, przez to, że kompletnie się nie spodziewałam podium to przyspieszyłam i biegłam już sprintem. Na kilkanaście metrów przed metą znów wyprzedziłam i... byłam pierwsza!
Serce biło mi jak oszalałe, kiedy zrobiłam skłon i starałam się nie zemdleć. To było niesamowite, wszyscy mi gratulowali a ja w głowie tylko dziękowałam Bogu, że ta kostka przestała mnie boleć.
SORRY NIE MAM ZBYT DUZEJ WENY ;/ TAKIE COŚ CI NAPISAŁAM, MOŻE AKURAT BĘDZIE SIE PODOBAŁO :)
Pozdrawiam.