Stanisław Wokulski to po części romantyk, a trochę pozytywista. Zatem z jednej strony nadwrażliwy, kierujący się sercem człowiek, a z drugiej racjonalista, kapitalista, ktoś twardo stąpający po ziemi. Między tymi skrajnie sprzecznymi cechami nie może być zgody. Dlatego w psychice bohatera trwała nieustanna walka i ciągłe ścieranie się tych wartości. Największym problemem Wokulskiego, choć nie zawinionym przez niego, to jednak jednym z tych, które później spowodowały jego klęskę, było to, iż urodził się w złym czasie. Ciężko bowiem człowiekowi, który lata dzieciństwa i wczesnej młodości nasiąknął ideałami romantyzmu, odnaleźć właściwe miejsce w dorosłym życiu, które przypadło na pozytywizm. Gdyby urodził się wcześniej, prawdopodobnie jego życie byłoby szczęśliwsze, a tak z sercem romantyka błąkał się w labiryncie pozytywistycznego kultu dla rozumu i techniki. Romantyczne westchnienia, podobnie jak idea zbrojnej walki o niepodległość nie sprawdziły się i zostały kategorycznie odrzucone przez kolejne pokolenie. Może gdyby pozytywizm nie był tak radykalny w stosunku do poprzedników, to takim ludziom jak Wokulski łatwiej przyszłoby zaadaptowanie się w nowych czasach. Przyznać jednak trzeba, że radził sobie całkiem nieźle. Myślę, że już samo to epokowe zawirowanie na stracie skazywało Stacha na klęskę. Jednak czasy dzieciństwa są tym etapem naszego życia, gdy kształtuje się nasz kręgosłup moralny i wrażliwość. Od tego później nie można się zupełnie odciąć, choć czasem wielu ludzi próbuje zapomnieć o nieszczęśliwym dzieciństwie lub o przykrych zdarzeniach z tego okresu. Zasadniczą "wadą" Wokulskiego w nowych czasach był zbytni emocjonalizm, który nie pasował do raczej niesentymentalnych czasów pozytywizmu i jego haseł, a zwłaszcza do kultu rozumu. Stąd załamanie psychiczne szybko dopadło bohatera, skazując go na nieustanne wewnętrzne tortury.
Myślę, że Wokulski miał szansę i całkiem dobrze radził sobie w pozytywistycznych realiach, ale niestety miał pecha, bo zakochał się w niewłaściwej kobiecie. Znów objawił się ów emocjonalizm, który miał też wpływ na wyobrażenia bohatera w kwestii miłości. Ukształtowany na lirykach miłosnych Mickiewicza kojarzył miłość ze wzlotem, szlachetnym uniesieniem. Niestety, jemu to uczucie podcięło skrzydła. Izabela Łęcka nie chciała, a właściwie nie potrafiła kochać. Pochodziła wprawdzie z arystokracji, ale jakże zubożałej na skutek pasożytniczego trybu życia jej ojca i jego karcianych długów. To jednak nie przeszkadzało jej w wystawnym życiu na koszt innych oraz w traktowaniu Wokulskiego jak kogoś gorszego. A przecież był on o wiele bogatszy od jej ojca. Mimo to Łęcka nie wyobrażała sobie, że kosztem utraty pozycji społecznej mogłaby zostać żoną kupca. Dlatego dobrze bawiła się, patrząc jak Stach poniża się coraz bardziej, by ją zdobyć. Szkoda, że w porę nie zorientował się, iż jest jedynie marionetką w rękach bezwzględnej, przebiegłej Izabeli. Ona z pewnością nie była godna aż tylu poświęceń i tak szczerego uczucia, którym bezinteresownie obdarzał ją Wokulski. Zarówno ta miłość, jak i niewłaściwie wybrany obiekt uczuć stały się też przyczyną jego klęski.
Wokulski wykorzystywany był podwójnie, bo z jednej strony gnębiła go Izabela, a z drugiej cwani arystokraci, którym nawet nie śniło się przyjęcie do swego szczelnie zamkniętego towarzystwa jakiegoś kupca. Chętnie jednak korzystali z jego doświadczenia w interesach. Arystokraci spoglądali na Wokulskiego z bezpiecznego dystansu, trochę drwili z jego naiwności, bo przecież żaden z nich nie miał zamiaru zaprzyjaźniać się z właścicielem sklepu. Oznaczałoby to przełamanie sztucznych barier, a przecież arystokracja za wszelką cenę chciała pozostać elitarna. Ponadto arystokratą zostawało się na postawie metryki, a nie późniejszych dokonań i nie można było się do tej grupy zapisać jak do elitarnego klubu.
Wokulski od wczesnej młodości poznał smak klęski, bo przecież powstanie, w którym pokładał - jak całe jego pokolenie - spore nadzieje, upadło. Potem legły w gruzach plany poświęcenia się dla nauki, bo został porażony miłością do Izabeli. Następnie zaczął pomnażać majątek, ale zarobione pieniądze nie dawały mu satysfakcji, bo Łęcka wciąż zachowywała się jak niezdobyta twierdza. Wokulski poniósł zatem klęskę w wielu dziedzinach życia, jako: romantyk i pozytywista, kochanek, niespełniony do końca naukowiec, patriota - mimo rozległych planów nie przeprowadził rewolucji technicznej, handlowiec - stracił sklep, wreszcie jako człowiek - bo sprzeniewierzył się własnej moralności, zdradził ideały.
Dlaczego poniósł klęskę? Zapewne dlatego, że nie potrafił dokonać wybory i zabrakło mu konsekwencji, powinien raz definitywnie przestać myśleć o Izabeli i zająć się normalnym życiem. Wtedy nie padłby ofiarom Łęckiej. Miał szansę na miłość, gdyby zainteresował się Stawską. Czy mógł uniknąć klęski? Myślę, że nie było to możliwe, również z przyczyn od niego niezależnych (życie na pograniczu epok). Przegrana, niesmak porażki wszystko to było wpisane w jego dzieje. Co z tego, że los dawał mu czasem szansę, skoro on był zbyt słaby, by iść całe życie pod prąd. Udało mu się to tylko raz, gdy udowodnił sobie i innym, że stać go, by się wykształcić i zdobyć fortunę.
Odpowiedź:
Stanisław Wokulski to po części romantyk, a trochę pozytywista. Zatem z jednej strony nadwrażliwy, kierujący się sercem człowiek, a z drugiej racjonalista, kapitalista, ktoś twardo stąpający po ziemi. Między tymi skrajnie sprzecznymi cechami nie może być zgody. Dlatego w psychice bohatera trwała nieustanna walka i ciągłe ścieranie się tych wartości. Największym problemem Wokulskiego, choć nie zawinionym przez niego, to jednak jednym z tych, które później spowodowały jego klęskę, było to, iż urodził się w złym czasie. Ciężko bowiem człowiekowi, który lata dzieciństwa i wczesnej młodości nasiąknął ideałami romantyzmu, odnaleźć właściwe miejsce w dorosłym życiu, które przypadło na pozytywizm. Gdyby urodził się wcześniej, prawdopodobnie jego życie byłoby szczęśliwsze, a tak z sercem romantyka błąkał się w labiryncie pozytywistycznego kultu dla rozumu i techniki. Romantyczne westchnienia, podobnie jak idea zbrojnej walki o niepodległość nie sprawdziły się i zostały kategorycznie odrzucone przez kolejne pokolenie. Może gdyby pozytywizm nie był tak radykalny w stosunku do poprzedników, to takim ludziom jak Wokulski łatwiej przyszłoby zaadaptowanie się w nowych czasach. Przyznać jednak trzeba, że radził sobie całkiem nieźle. Myślę, że już samo to epokowe zawirowanie na stracie skazywało Stacha na klęskę. Jednak czasy dzieciństwa są tym etapem naszego życia, gdy kształtuje się nasz kręgosłup moralny i wrażliwość. Od tego później nie można się zupełnie odciąć, choć czasem wielu ludzi próbuje zapomnieć o nieszczęśliwym dzieciństwie lub o przykrych zdarzeniach z tego okresu. Zasadniczą "wadą" Wokulskiego w nowych czasach był zbytni emocjonalizm, który nie pasował do raczej niesentymentalnych czasów pozytywizmu i jego haseł, a zwłaszcza do kultu rozumu. Stąd załamanie psychiczne szybko dopadło bohatera, skazując go na nieustanne wewnętrzne tortury.
Myślę, że Wokulski miał szansę i całkiem dobrze radził sobie w pozytywistycznych realiach, ale niestety miał pecha, bo zakochał się w niewłaściwej kobiecie. Znów objawił się ów emocjonalizm, który miał też wpływ na wyobrażenia bohatera w kwestii miłości. Ukształtowany na lirykach miłosnych Mickiewicza kojarzył miłość ze wzlotem, szlachetnym uniesieniem. Niestety, jemu to uczucie podcięło skrzydła. Izabela Łęcka nie chciała, a właściwie nie potrafiła kochać. Pochodziła wprawdzie z arystokracji, ale jakże zubożałej na skutek pasożytniczego trybu życia jej ojca i jego karcianych długów. To jednak nie przeszkadzało jej w wystawnym życiu na koszt innych oraz w traktowaniu Wokulskiego jak kogoś gorszego. A przecież był on o wiele bogatszy od jej ojca. Mimo to Łęcka nie wyobrażała sobie, że kosztem utraty pozycji społecznej mogłaby zostać żoną kupca. Dlatego dobrze bawiła się, patrząc jak Stach poniża się coraz bardziej, by ją zdobyć. Szkoda, że w porę nie zorientował się, iż jest jedynie marionetką w rękach bezwzględnej, przebiegłej Izabeli. Ona z pewnością nie była godna aż tylu poświęceń i tak szczerego uczucia, którym bezinteresownie obdarzał ją Wokulski. Zarówno ta miłość, jak i niewłaściwie wybrany obiekt uczuć stały się też przyczyną jego klęski.
Wokulski wykorzystywany był podwójnie, bo z jednej strony gnębiła go Izabela, a z drugiej cwani arystokraci, którym nawet nie śniło się przyjęcie do swego szczelnie zamkniętego towarzystwa jakiegoś kupca. Chętnie jednak korzystali z jego doświadczenia w interesach. Arystokraci spoglądali na Wokulskiego z bezpiecznego dystansu, trochę drwili z jego naiwności, bo przecież żaden z nich nie miał zamiaru zaprzyjaźniać się z właścicielem sklepu. Oznaczałoby to przełamanie sztucznych barier, a przecież arystokracja za wszelką cenę chciała pozostać elitarna. Ponadto arystokratą zostawało się na postawie metryki, a nie późniejszych dokonań i nie można było się do tej grupy zapisać jak do elitarnego klubu.
Wokulski od wczesnej młodości poznał smak klęski, bo przecież powstanie, w którym pokładał - jak całe jego pokolenie - spore nadzieje, upadło. Potem legły w gruzach plany poświęcenia się dla nauki, bo został porażony miłością do Izabeli. Następnie zaczął pomnażać majątek, ale zarobione pieniądze nie dawały mu satysfakcji, bo Łęcka wciąż zachowywała się jak niezdobyta twierdza. Wokulski poniósł zatem klęskę w wielu dziedzinach życia, jako: romantyk i pozytywista, kochanek, niespełniony do końca naukowiec, patriota - mimo rozległych planów nie przeprowadził rewolucji technicznej, handlowiec - stracił sklep, wreszcie jako człowiek - bo sprzeniewierzył się własnej moralności, zdradził ideały.
Dlaczego poniósł klęskę? Zapewne dlatego, że nie potrafił dokonać wybory i zabrakło mu konsekwencji, powinien raz definitywnie przestać myśleć o Izabeli i zająć się normalnym życiem. Wtedy nie padłby ofiarom Łęckiej. Miał szansę na miłość, gdyby zainteresował się Stawską. Czy mógł uniknąć klęski? Myślę, że nie było to możliwe, również z przyczyn od niego niezależnych (życie na pograniczu epok). Przegrana, niesmak porażki wszystko to było wpisane w jego dzieje. Co z tego, że los dawał mu czasem szansę, skoro on był zbyt słaby, by iść całe życie pod prąd. Udało mu się to tylko raz, gdy udowodnił sobie i innym, że stać go, by się wykształcić i zdobyć fortunę.