"Tomek w krainie kangurów" jest pierwszą częścią cyklu Alfreda Szklarskiego (publikującego również pod pseudonimami Alfred Bronowski lub Fred Garland), opowiadającego o perypetiach tytułowego bohatera, Tomasza Wilmowskiego. Początek XX wieku, Warszawa pod panowaniem Rosji. Tomek uczy się w jednym z gimnazjów, jednak jako syn rewolucjonisty opór przeciwko caratowi ma właściwie we krwi. Obecnie wychowywany jest przez siostrę swojej matki i jej rodzinę - Andrzej Wilmowski, jego ojciec, przed laty musiał uciekać z Polski za rozpowszechnianie nielegalnej (tzn. zakazanej przez władze carskie) prasy i podziemne nauczanie, a wkrótce potem zmarła matka chłopca. Wujostwo Karscy, a w szczególności ciotka, nieustannie lękają się o losy Tomka - obawiają się, że na skutek swojego gwałtownego charakteru i poczucia krzywdy całego narodu, prędzej czy później wpadnie w kłopoty. Przypomnieć należy, że w latach tamtych za spiskowanie przeciwko carowi i całemu ustrojowi w najlepszym razie groziło zesłanie na Sybir. Młodego Wilmowskiego poznajemy jako oddanego przyjaciela, gotowego zaryzykować własne dobro dla ratowania kolegi. Już na początku widać też, że cechuje go spore poczucie humoru, a także inteligencja i bystrość – swoje porachunki ze znienawidzonym szkolnym lizusem załatwia nie tylko bez użycia siły, ale wychodzi z tej próby sił jako bezsprzeczny zwycięzca. Jest lubiany, ponadto gdyby nie opinia „polskiego buntowszczyczka” jaka do niego przylgnęła w kręgu nauczycielskim byłby prymusem, uczy się bowiem bardzo dobrze – a jego ulubionym przedmiotem jest geografia. Trzeba przyznać, że w momencie, kiedy zostaje mu zaproponowany wyjazd do prawie zapomnianego ojca, chłopiec się waha. Nie tylko jest przywiązany do swoich opiekunów (i ich trójki dzieci), ale przede wszystkim czuje, że ma wobec nich wyraźny dług wdzięczności. Tęsknota za utraconym w dzieciństwie rodzicem jednak zwycięża i Tomek decyduje się wyjechać – w czym niemały udział ma wizja wyprawy do Australii - Andrzej Wilmowski, wykorzystując swoja wiedzę geografa, jest bowiem łowcą dzikich zwierząt. Pod opieką przyjaciela ojca, Jana Smugi (Wilmowski z wiadomych i oczywistych względów nie mógł przyjechać po syna do nieobecnej na mapach ojczyzny), Tomasz dociera do Triestu – tam następuje wzruszające, rodzinne powitanie po latach. Tomek szybko aklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Spory wpływ na jego dobre samopoczucie ma bosman Tadeusz Nowicki – jeden z marynarzy „Aligatora”, przebudowanego parowca, środka transportu wyprawy. Nowicki, również Warszawiak, szybko odnajduje wspólny język z chłopcem, i z czasem staje się nie tylko jego opiekunem, ale i najlepszym przyjacielem. Okazuje się również, że bosman także przymusowo musiał opuścić Polskę – to on był wspólnikiem i pomocnikiem Wilmowskiego w szerzeniu polskiej prasy i literatury. W czasie rejsu głównym zajęciem Tomka jest nauka, a później doskonalenie swoich umiejętności strzeleckich. Jego pierwszym nauczycielem zostaje właśnie bosman Nowicki, który w jednej z kotłowni urządza małą strzelnicę. Wszystko spowodowane jest żartem w trakcie jednej z rozmów – odbywającej się jeszcze na stałym lądzie -, kiedy to Tomkowi została zaproponowana funkcja głównego strzelca wyprawy. Wyczuwając konsternacje syna, Wilmowski poprosił swojego dawnego druha o dyskretne rozwiązanie tej sprawy – to właśnie dlatego Tomek większość swojego czasu spędza na strzelaniu do coraz mniejszych blaszanych puszek. Pierwszym przystankiem w drodze do „krainy kangurów” jest egipski Port Said. Duże, barwne miasto sprawia, że Tomek na wszystko patrzy szeroko otwartymi oczami. Łowców nie zrażają nawet dziwne wróżby, jakie ogłasza im zbierający pieniądze za swoje przepowiednie starzec. Nie wiedzą, jak szybko się one sprawdzą. Z Cejlonu (obecnie Sri Lanka) „Aligator” zabiera na swój pokład słonia i bengalskiego tygrysa. Niedługo później na oceanie rozpętuje się prawdziwy cyklon, zmuszający nawet Tomka do porzucenia swoich zajęć na strzelnicy i położenia się w kajucie. W czasie sztormu jeden z iluminatorów zostaje uszkodzony – pech chciał, że właśnie w pomieszczeniu, w którym umieszczony jest tygrys. Zapada zatem decyzja, że zwierzę zostanie przeniesione – przypadek sprawia, że do kotłowni, wykorzystywanej dotąd przez młodego Wilmowskiego. Nieświadomy niczego chłopiec następnego dnia rano zastaje tam przerażający obraz – Jan Smuga, bez broni i przyparty do ściany (dosłownie), a przed nim czający się, gotowy do skoku tygrys. Opanowując pierwsze emocje, Tomek oddaje popisowy strzał prosto między oczy – ku późniejszemu zaszokowaniu wszystkich nie tylko nie chybia, ale powoduje natychmiastową śmierć ogromnego kota. To chyba pierwszy z czynów młodego Wilmowskiego, które zjednują mu uznanie w oczach dorosłych i sprawiają, że traktują go oni jak równego sobie. Pierwszy, ale oczywiście nie ostatni, bo w każdym tomie Tomek dopisuje przynajmniej kilka do swojej „kolekcji”: jak chociażby uratowanie „Białej Róży” z rąk Pueblosów czy wyruszenie w niebezpieczną podróż w głąb Ameryki Południowej w celu odnalezienia przyjaciela (Jana Smugi). Tomek wykorzystuje swoje nowo nabyte zdolności m.in. w czasie nagonki na kangury, które kończy się powodzeniem głównie dzięki jego interwencji. Chłopiec bierze także udział w polowaniu na dzikie psy dingo, a w czasie samodzielnej wyprawy na strusie emu, razem z bosmanem Nowickim zmuszeni są przeczekać burzę piaskową w skalnej grocie. Najmilszy młodym czytelnikom jest jednak chyba moment poznania się Sally i Tomka. Jeden z miejscowych farmerów prosi bowiem łowców o pomoc w odszukaniu córki, najprawdopodobniej zagubionej w australijskim buszu. Kolejny raz odzywa się wrodzone szczęście Tomka – mimo nakazu ojca, by nie oddalał się z siedziby Allanów, chłopiec odnajduje dziewczynkę całkiem niedaleko farmy jej rodziców. Mała Sally ma skręconą nogę i dlatego nie mogła wrócić tam sama, co jednak nie przeszkadza jej całkowicie oczarować właśnie poznanego kolegi swoim wdziękiem. I przy okazji zadać mu nieskończoną liczbę pytań na każdy temat. Od razu jasne też staje się, że Sally potrafi bezbłędnie odgadywać myśli i emocje Tomka – niejednokrotnie stawało się to później przedmiotem jej delikatnych kpin. Powrót dzieci wszyscy witają z ogromną ulgą, a do chłopca już na stałe przylega etykietka bohatera. Na skutek tego wydarzenia do ekspedycji dołącza jeszcze jeden członek – w wyrazie wdzięczności za pomoc Sally ofiarowuje bowiem Tomkowi swojego pupila, psa, który miał znaczący wkład w jej odnalezienie. Można powiedzieć, że między Dingiem, skrzyżowaniem psa dingo z domowym, a jego nowym właścicielem od pierwszej chwili nawiązuje się nić porozumienia, a bardzo szybko okazuje się, że jest on niezastąpioną pomocą jeśli chodzi o tropienie czy przewidywanie kłopotów, które wyczuwa bezbłędnie. Ostatnią przygodą tytułowego bohatera na tym kontynencie jest przypadkowe natknięcie się na poszukiwaczy złota, a następnie udział w krwawych rozrachunkach między nimi, a siejącą postrach w okolicy przestępczą bandą. Mimo całej grozy sytuacji, w dogodnym momencie Tomek nie jest w stanie strzelić do człowieka. Na szczęście nie musi – wyręczają go jego starsi przyjaciele, którzy po zorientowaniu się w zniknięciu chłopca z obozu natychmiast spieszą z odsieczą. Mając już głowę pełną planów na nadchodzący rok, a przede wszystkim marzeń na następne wakacje, Tomek nawet z pewnym zadowoleniem wyjeżdża, a raczej wypływa z Australii. Dopiero na statku przypomina sobie o dziwnym podarunku starego poszukiwacza złota, i w towarzystwie dorosłych stwierdza, że otrzymał w prezencie niepozorną bryłę ziemi. Po uważniejszym przyglądnięciu się jej jednak, Smuga odkrywa, że to czysty nugat, oblepiony tylko gliną – O’Donnell wyraźnie obawiał się, że Wilmowski mógłby nie przyjąć jego „upominku”. Otrzymując przyrzeczenie ojca, że za uzyskane ze sprzedaży złotapieniądze sami zorganizują wyprawę do Afryki, w zamian sam obiecuje nadrobienie szkolnych zaległości natychmiast po rozpoczęciu nauki w Anglii.
"Tomek w krainie kangurów" jest pierwszą częścią cyklu Alfreda Szklarskiego (publikującego również pod pseudonimami Alfred Bronowski lub Fred Garland), opowiadającego o perypetiach tytułowego bohatera, Tomasza Wilmowskiego.
Początek XX wieku, Warszawa pod panowaniem Rosji. Tomek uczy się w jednym z gimnazjów, jednak jako syn rewolucjonisty opór przeciwko caratowi ma właściwie we krwi. Obecnie wychowywany jest przez siostrę swojej matki i jej rodzinę - Andrzej Wilmowski, jego ojciec, przed laty musiał uciekać z Polski za rozpowszechnianie nielegalnej (tzn. zakazanej przez władze carskie) prasy i podziemne nauczanie, a wkrótce potem zmarła matka chłopca. Wujostwo Karscy, a w szczególności ciotka, nieustannie lękają się o losy Tomka - obawiają się, że na skutek swojego gwałtownego charakteru i poczucia krzywdy całego narodu, prędzej czy później wpadnie w kłopoty. Przypomnieć należy, że w latach tamtych za spiskowanie przeciwko carowi i całemu ustrojowi w najlepszym razie groziło zesłanie na Sybir.
Młodego Wilmowskiego poznajemy jako oddanego przyjaciela, gotowego zaryzykować własne dobro dla ratowania kolegi. Już na początku widać też, że cechuje go spore poczucie humoru, a także inteligencja i bystrość – swoje porachunki ze znienawidzonym szkolnym lizusem załatwia nie tylko bez użycia siły, ale wychodzi z tej próby sił jako bezsprzeczny zwycięzca. Jest lubiany, ponadto gdyby nie opinia „polskiego buntowszczyczka” jaka do niego przylgnęła w kręgu nauczycielskim byłby prymusem, uczy się bowiem bardzo dobrze – a jego ulubionym przedmiotem jest geografia.
Trzeba przyznać, że w momencie, kiedy zostaje mu zaproponowany wyjazd do prawie zapomnianego ojca, chłopiec się waha. Nie tylko jest przywiązany do swoich opiekunów (i ich trójki dzieci), ale przede wszystkim czuje, że ma wobec nich wyraźny dług wdzięczności. Tęsknota za utraconym w dzieciństwie rodzicem jednak zwycięża i Tomek decyduje się wyjechać – w czym niemały udział ma wizja wyprawy do Australii - Andrzej Wilmowski, wykorzystując swoja wiedzę geografa, jest bowiem łowcą dzikich zwierząt. Pod opieką przyjaciela ojca, Jana Smugi (Wilmowski z wiadomych i oczywistych względów nie mógł przyjechać po syna do nieobecnej na mapach ojczyzny), Tomasz dociera do Triestu – tam następuje wzruszające, rodzinne powitanie po latach.
Tomek szybko aklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Spory wpływ na jego dobre samopoczucie ma bosman Tadeusz Nowicki – jeden z marynarzy „Aligatora”, przebudowanego parowca, środka transportu wyprawy. Nowicki, również Warszawiak, szybko odnajduje wspólny język z chłopcem, i z czasem staje się nie tylko jego opiekunem, ale i najlepszym przyjacielem. Okazuje się również, że bosman także przymusowo musiał opuścić Polskę – to on był wspólnikiem i pomocnikiem Wilmowskiego w szerzeniu polskiej prasy i literatury.
W czasie rejsu głównym zajęciem Tomka jest nauka, a później doskonalenie swoich umiejętności strzeleckich. Jego pierwszym nauczycielem zostaje właśnie bosman Nowicki, który w jednej z kotłowni urządza małą strzelnicę. Wszystko spowodowane jest żartem w trakcie jednej z rozmów – odbywającej się jeszcze na stałym lądzie -, kiedy to Tomkowi została zaproponowana funkcja głównego strzelca wyprawy. Wyczuwając konsternacje syna, Wilmowski poprosił swojego dawnego druha o dyskretne rozwiązanie tej sprawy – to właśnie dlatego Tomek większość swojego czasu spędza na strzelaniu do coraz mniejszych blaszanych puszek.
Pierwszym przystankiem w drodze do „krainy kangurów” jest egipski Port Said. Duże, barwne miasto sprawia, że Tomek na wszystko patrzy szeroko otwartymi oczami. Łowców nie zrażają nawet dziwne wróżby, jakie ogłasza im zbierający pieniądze za swoje przepowiednie starzec. Nie wiedzą, jak szybko się one sprawdzą.
Z Cejlonu (obecnie Sri Lanka) „Aligator” zabiera na swój pokład słonia i bengalskiego tygrysa. Niedługo później na oceanie rozpętuje się prawdziwy cyklon, zmuszający nawet Tomka do porzucenia swoich zajęć na strzelnicy i położenia się w kajucie. W czasie sztormu jeden z iluminatorów zostaje uszkodzony – pech chciał, że właśnie w pomieszczeniu, w którym umieszczony jest tygrys. Zapada zatem decyzja, że zwierzę zostanie przeniesione – przypadek sprawia, że do kotłowni, wykorzystywanej dotąd przez młodego Wilmowskiego. Nieświadomy niczego chłopiec następnego dnia rano zastaje tam przerażający obraz – Jan Smuga, bez broni i przyparty do ściany (dosłownie), a przed nim czający się, gotowy do skoku tygrys. Opanowując pierwsze emocje, Tomek oddaje popisowy strzał prosto między oczy – ku późniejszemu zaszokowaniu wszystkich nie tylko nie chybia, ale powoduje natychmiastową śmierć ogromnego kota.
To chyba pierwszy z czynów młodego Wilmowskiego, które zjednują mu uznanie w oczach dorosłych i sprawiają, że traktują go oni jak równego sobie. Pierwszy, ale oczywiście nie ostatni, bo w każdym tomie Tomek dopisuje przynajmniej kilka do swojej „kolekcji”: jak chociażby uratowanie „Białej Róży” z rąk Pueblosów czy wyruszenie w niebezpieczną podróż w głąb Ameryki Południowej w celu odnalezienia przyjaciela (Jana Smugi).
Tomek wykorzystuje swoje nowo nabyte zdolności m.in. w czasie nagonki na kangury, które kończy się powodzeniem głównie dzięki jego interwencji. Chłopiec bierze także udział w polowaniu na dzikie psy dingo, a w czasie samodzielnej wyprawy na strusie emu, razem z bosmanem Nowickim zmuszeni są przeczekać burzę piaskową w skalnej grocie.
Najmilszy młodym czytelnikom jest jednak chyba moment poznania się Sally i Tomka. Jeden z miejscowych farmerów prosi bowiem łowców o pomoc w odszukaniu córki, najprawdopodobniej zagubionej w australijskim buszu. Kolejny raz odzywa się wrodzone szczęście Tomka – mimo nakazu ojca, by nie oddalał się z siedziby Allanów, chłopiec odnajduje dziewczynkę całkiem niedaleko farmy jej rodziców. Mała Sally ma skręconą nogę i dlatego nie mogła wrócić tam sama, co jednak nie przeszkadza jej całkowicie oczarować właśnie poznanego kolegi swoim wdziękiem. I przy okazji zadać mu nieskończoną liczbę pytań na każdy temat. Od razu jasne też staje się, że Sally potrafi bezbłędnie odgadywać myśli i emocje Tomka – niejednokrotnie stawało się to później przedmiotem jej delikatnych kpin. Powrót dzieci wszyscy witają z ogromną ulgą, a do chłopca już na stałe przylega etykietka bohatera.
Na skutek tego wydarzenia do ekspedycji dołącza jeszcze jeden członek – w wyrazie wdzięczności za pomoc Sally ofiarowuje bowiem Tomkowi swojego pupila, psa, który miał znaczący wkład w jej odnalezienie. Można powiedzieć, że między Dingiem, skrzyżowaniem psa dingo z domowym, a jego nowym właścicielem od pierwszej chwili nawiązuje się nić porozumienia, a bardzo szybko okazuje się, że jest on niezastąpioną pomocą jeśli chodzi o tropienie czy przewidywanie kłopotów, które wyczuwa bezbłędnie.
Ostatnią przygodą tytułowego bohatera na tym kontynencie jest przypadkowe natknięcie się na poszukiwaczy złota, a następnie udział w krwawych rozrachunkach między nimi, a siejącą postrach w okolicy przestępczą bandą. Mimo całej grozy sytuacji, w dogodnym momencie Tomek nie jest w stanie strzelić do człowieka. Na szczęście nie musi – wyręczają go jego starsi przyjaciele, którzy po zorientowaniu się w zniknięciu chłopca z obozu natychmiast spieszą z odsieczą.
Mając już głowę pełną planów na nadchodzący rok, a przede wszystkim marzeń na następne wakacje, Tomek nawet z pewnym zadowoleniem wyjeżdża, a raczej wypływa z Australii. Dopiero na statku przypomina sobie o dziwnym podarunku starego poszukiwacza złota, i w towarzystwie dorosłych stwierdza, że otrzymał w prezencie niepozorną bryłę ziemi. Po uważniejszym przyglądnięciu się jej jednak, Smuga odkrywa, że to czysty nugat, oblepiony tylko gliną – O’Donnell wyraźnie obawiał się, że Wilmowski mógłby nie przyjąć jego „upominku”. Otrzymując przyrzeczenie ojca, że za uzyskane ze sprzedaży złotapieniądze sami zorganizują wyprawę do Afryki, w zamian sam obiecuje nadrobienie szkolnych zaległości natychmiast po rozpoczęciu nauki w Anglii.
Bardzo ciekawa książka myśle żę moglabym ją polecić każdemu