markkeda
Ira, Marta, Adam i Anton dołżny wstrecicsia w moskowskom kafe. Pierwoj priszla Marta. K niej srazu że podoszoł oficyant: - Dobryj dzień. Mieniu pożalujsta. Marta obraciłaś k oficyantu: - Spasibo. Ja oczeń chocziu pić. Prinisicie pożalujsta stakan kakowa-nibudz' napitka. Oficyant ulybnulsia i priedłożył: - Poprobujcie otlicznyj mors. - Szto takoje mors? Udziwiłaś Marta - Tak nazywajeca napitok iz jagod. - Charaszo ja poprobuju K stoliku podoszli Ira i Anton. A zaciem i Adam Zdrastwuj Marta! Kak my rady ciebia widzieć! Kak twoi dzieła? My soskucziliś po ciebie! To tylko 1 strona :)
- Dobryj dzień. Mieniu pożalujsta.
Marta obraciłaś k oficyantu:
- Spasibo. Ja oczeń chocziu pić. Prinisicie pożalujsta stakan kakowa-nibudz' napitka.
Oficyant ulybnulsia i priedłożył:
- Poprobujcie otlicznyj mors.
- Szto takoje mors? Udziwiłaś Marta
- Tak nazywajeca napitok iz jagod.
- Charaszo ja poprobuju
K stoliku podoszli Ira i Anton. A zaciem i Adam
Zdrastwuj Marta! Kak my rady ciebia widzieć! Kak twoi dzieła? My soskucziliś po ciebie!
To tylko 1 strona :)