Proszę o napisanie rozprawki na temat "czy obojętni są niewinni" Byle nie kopiować z neta przynajmniej strona A4.
Kredka000
Ludzie obojętni. Winni, czy nie? Wyobraź sobie, że idziesz ulicą. Przystanek autobusowy. Na ławce leży jakiś człowiek - z kącika ust sączy mu się krew, widać, że cierpi. Stojące metr dalej osoby wydają się niczego nie zauważać. Uparcie odwracają głowy. Co zrobisz? Podejdziesz do leżącego i zapytasz, czy coś się stało, postarasz się mu pomóc, czy może - tak jak reszta - staniesz obok i pomyślisz "Pewnie znów jakiś pijak"? Oczywiście niewykluczone, że to alkoholik wracający z nocnej zabawy. Być może, gdy go zagadniesz, obrzuci cię stekiem przekleństw i odczłapie chwiejnym krokiem. Być może, ale jak będziesz się czuć, gdy w wieczornych wiadomościach siedząc wygodnie przed telewizorem usłyszysz, że był to człowiek po wypadku samochodowym i właśnie zmarł w wyniku obrażeń, i że gdyby ktoś mu pomógł, nadal by żył? Zostanie ci to na sumieniu jeszcze przez wiele lat, może przez całe życie. Ludzie na przystanku są obojętni. Może nie usłyszą wieczornych wiadomości, lub nie skojarzą wydarzeń. Ale śmierć leżącego na ławce pozostanie faktem. Będą winni, nieświadomie, bo nie świadomie, ale winni. Gdyby ktoś zainterweniował, miałby przynajmniej czyste sumienie, a tak, wszyscy zaczną obracać się w kręgu "a gdyby" i "być może". Spójrz na to z drugiej strony. Jesteś człowiekiem po wypadku. Ledwo widzisz, nie możesz mówić z bólu, leżysz na przystankowej ławce. Ludzie obok mają klapki na oczach. Nie poprosisz ich o pomoc, nie dasz rady wykrztusić nawet kilku słów. Umierasz w otoczeniu obojętnych. Obojętni są winni. Nawet jak nic się nie stanie - istniało ryzyko.
Wyobraź sobie, że idziesz ulicą. Przystanek autobusowy. Na ławce leży jakiś człowiek - z kącika ust sączy mu się krew, widać, że cierpi. Stojące metr dalej osoby wydają się niczego nie zauważać. Uparcie odwracają głowy. Co zrobisz? Podejdziesz do leżącego i zapytasz, czy coś się stało, postarasz się mu pomóc, czy może - tak jak reszta - staniesz obok i pomyślisz "Pewnie znów jakiś pijak"?
Oczywiście niewykluczone, że to alkoholik wracający z nocnej zabawy. Być może, gdy go zagadniesz, obrzuci cię stekiem przekleństw i odczłapie chwiejnym krokiem. Być może, ale jak będziesz się czuć, gdy w wieczornych wiadomościach siedząc wygodnie przed telewizorem usłyszysz, że był to człowiek po wypadku samochodowym i właśnie zmarł w wyniku obrażeń, i że gdyby ktoś mu pomógł, nadal by żył? Zostanie ci to na sumieniu jeszcze przez wiele lat, może przez całe życie.
Ludzie na przystanku są obojętni. Może nie usłyszą wieczornych wiadomości, lub nie skojarzą wydarzeń. Ale śmierć leżącego na ławce pozostanie faktem. Będą winni, nieświadomie, bo nie świadomie, ale winni. Gdyby ktoś zainterweniował, miałby przynajmniej czyste sumienie, a tak, wszyscy zaczną obracać się w kręgu "a gdyby" i "być może".
Spójrz na to z drugiej strony. Jesteś człowiekiem po wypadku. Ledwo widzisz, nie możesz mówić z bólu, leżysz na przystankowej ławce. Ludzie obok mają klapki na oczach. Nie poprosisz ich o pomoc, nie dasz rady wykrztusić nawet kilku słów. Umierasz w otoczeniu obojętnych.
Obojętni są winni. Nawet jak nic się nie stanie - istniało ryzyko.