Orfeusz był młodym królem Tracji, o cudownym, pięknym głosie. Swoim śpiewem i grą na lutni zachwycał nie tylko ludzi, ale także zwierzęta, rośliny i rzeki. Jego żoną była nimfa drzewna, niezwykle piękna Eurydyka. Orfeusz miał szczupłą sylwetkę i był wysoki. Miał kręcone, złociste włosy, sięgające do ramion. Jego głowę zdobił wianek z kwiatów. Zazwyczaj nosił zieloną tunikę, na którą narzucał pomarańczowy szal. Orfeusz bardzo kochał swoją żonę i nie wyobrażał sobie życia bez niej. Kiedy więc umarła Orfeusz „… nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach i wołał „Eurydyko! Eurydyko!”…” Miłość Orfeusza do ukochanej nie miała granic. Dla niej postanowił iść do podziemi, wykazując tym wielką odwagę. Swoją piękną grą na lutni sprawił, że stopiły się twarde serca Charona, Cerbera,a nawet okrutnych Eryni i samego Hadesa. Bóg podziemi zgodził się oddać Orfeuszowi Eurydykę, lecz postawił mu jeden warunek – do wyjścia na powierzchnię, nie mógł on spojrzeć na swoją małżonkę. Niestety z powodu tęsknoty Orfeusz złamał dane słowo, za wcześnie się odwrócił i ukradkiem na nią spojrzał. Stracił Eurydykę na zawszę. Nigdy nie pogodził się z jej śmiercią. Potem jego życie straciło sens. Gdy umarł, rozszarpany przez orszak bachiczny i menady, jego „… głowa spadła do rzeki i mimo że była już zimna i bez życia, jeszcze zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki…” Myślę, że Orfeusz to niezwykła postać. Jego miłość do żony, odwaga jaką się wykazał idąc do podziemi, jest godna podziwu. Kochał i był wierny przez całe życie jednej osobie. To wspaniała cecha.
Orfeusz był młodym królem Tracji, o cudownym, pięknym głosie. Swoim śpiewem i grą na lutni zachwycał nie tylko ludzi, ale także zwierzęta, rośliny i rzeki. Jego żoną była nimfa drzewna, niezwykle piękna Eurydyka.
Orfeusz miał szczupłą sylwetkę i był wysoki. Miał kręcone, złociste włosy, sięgające do ramion. Jego głowę zdobił wianek z kwiatów. Zazwyczaj nosił zieloną tunikę, na którą narzucał pomarańczowy szal.
Orfeusz bardzo kochał swoją żonę i nie wyobrażał sobie życia bez niej. Kiedy więc umarła Orfeusz „… nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach i wołał „Eurydyko! Eurydyko!”…” Miłość Orfeusza do ukochanej nie miała granic. Dla niej postanowił iść do podziemi, wykazując tym wielką odwagę. Swoją piękną grą na lutni sprawił, że stopiły się twarde serca Charona, Cerbera,a nawet okrutnych Eryni i samego Hadesa. Bóg podziemi zgodził się oddać Orfeuszowi Eurydykę, lecz postawił mu jeden warunek – do wyjścia na powierzchnię, nie mógł on spojrzeć na swoją małżonkę. Niestety z powodu tęsknoty Orfeusz złamał dane słowo, za wcześnie się odwrócił i ukradkiem na nią spojrzał. Stracił Eurydykę na zawszę. Nigdy nie pogodził się z jej śmiercią. Potem jego życie straciło sens. Gdy umarł, rozszarpany przez orszak bachiczny i menady, jego „… głowa spadła do rzeki i mimo że była już zimna i bez życia, jeszcze zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki…”
Myślę, że Orfeusz to niezwykła postać. Jego miłość do żony, odwaga jaką się wykazał idąc do podziemi, jest godna podziwu. Kochał i był wierny przez całe życie jednej osobie. To wspaniała cecha.