W znaczeniu najbardziej ogólnym szczęście jest stanem świadomości wynikającym z pełnego zadowolenia płynącego z przyjemności, cnoty, doskonałości czy użyteczności. Pojęcia ‘szczęście’ można użyć również w odniesieniu do prywatnej oceny całości swojej egzystencji.
Należy odróżnić szczęście wynikające z chwilowego, doraźnego i nierozerwalnie związanego ze swoją przyczyną doznania od szczęścia będącego stanem trwałym, którego przyczyny nie można utożsamiać z jakimś konkretnym zjawiskiem czy zajściem.
Tyle z definicji szczęścia. Jednak na pewno nie oddaje ona tego pełnego przeżycia, czy też stanu. Szczęścia nie można utożsamiać z jakimkolwiek konkretnym zjawiskiem, czy zajściem? Tak więc, to ferrari które mam zamiar kupić za zarobione w pocie czoła pieniądze, tak naprawdę nie powinno dać mi szczęścia. A przecież, nawet je oglądając, dotykając to wyrafinowane dzieło sztuki, czułem się szczęśliwy przez dłuższy czas, nawet po wyjściu z salonu. Jednak jest chyba inaczej…
Podobno szczęście, to stan permanentny, zakrywany tylko przez różne czynniki, które tym szczęściem nie są. Ta teoria dużo bardziej mi pasuje, a przecież prawdą jest to, co sprawdza się w praktyce. Wystarczy spojrzeć na dzieci, które wydają się być całkiem szczęśliwe, choć nie zarabiają dużo, a właściwie nic, nie mają drogich ciuchów, czy samochodu i niekoniecznie się malują, chyba że „wyrodna” mama będzie miała taki kaprys. Pamiętasz pewnie jak przez mgłę, że radość sprawiały Ci najprostsze rzeczy i nie wiedziałeś, że potrzebujesz coś więcej. Byłeś szczęśliwy.
W znaczeniu najbardziej ogólnym szczęście jest stanem świadomości wynikającym z pełnego zadowolenia płynącego z przyjemności, cnoty, doskonałości czy użyteczności. Pojęcia ‘szczęście’ można użyć również w odniesieniu do prywatnej oceny całości swojej egzystencji.
Należy odróżnić szczęście wynikające z chwilowego, doraźnego i nierozerwalnie związanego ze swoją przyczyną doznania od szczęścia będącego stanem trwałym, którego przyczyny nie można utożsamiać z jakimś konkretnym zjawiskiem czy zajściem.
Tyle z definicji szczęścia. Jednak na pewno nie oddaje ona tego pełnego przeżycia, czy też stanu. Szczęścia nie można utożsamiać z jakimkolwiek konkretnym zjawiskiem, czy zajściem? Tak więc, to ferrari które mam zamiar kupić za zarobione w pocie czoła pieniądze, tak naprawdę nie powinno dać mi szczęścia. A przecież, nawet je oglądając, dotykając to wyrafinowane dzieło sztuki, czułem się szczęśliwy przez dłuższy czas, nawet po wyjściu z salonu. Jednak jest chyba inaczej…
Podobno szczęście, to stan permanentny, zakrywany tylko przez różne czynniki, które tym szczęściem nie są. Ta teoria dużo bardziej mi pasuje, a przecież prawdą jest to, co sprawdza się w praktyce. Wystarczy spojrzeć na dzieci, które wydają się być całkiem szczęśliwe, choć nie zarabiają dużo, a właściwie nic, nie mają drogich ciuchów, czy samochodu i niekoniecznie się malują, chyba że „wyrodna” mama będzie miała taki kaprys. Pamiętasz pewnie jak przez mgłę, że radość sprawiały Ci najprostsze rzeczy i nie wiedziałeś, że potrzebujesz coś więcej. Byłeś szczęśliwy.