Pierwszym duchem, a w zasadzie duchami, które przybyły do kaplicy były Aniołki. Rodzeństwo: Rózia i Józio zostali ukarani za to, że za życia ziemskiego niczego im nie brakowało. Dzieci były rozpieszczone i nigdy nie zaznały goryczy. Wola Boga mówi, że kto nie zazna goryczy na ziemi, ten nie będzie miał słodyczy w niebie. Wszystkie odpusty zostaną im dane, gdy skosztują niesmaku świata, z którego odeszły. Dlatego proszą wieśniaków o dwa ziarna gorczycy, symbolizujące znój życia. Odchodząc wypowiadają przestrogę:
„Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie.”
Po przeczytaniu tego pouczenia na myśl nasunęła mi się myśl Sofoklesa: „Bez bólu i cierpień nie istniejemy”. Tak często narzekamy, że jest nam źle, że inni mają lepiej..., a jednak lepiej jest cierpieć na ziemi i mieć wieczną chwałę w niebie, niźli cieszyć się i hulać w „tym życiu”, a potem mieć zamkniętą bramę do nieba, jak było w przypadku Rózi i Józia.
Drugim duchem odwiedzającym cmentarną kaplicę jest widmo dziedzica. Zły duch został skazany na tułaczkę pośród nocy za niedogodne życie doczesne. Zbrodnia jest wielka i dusza nie ma nadziei na niebo. Przeżywa wielkie katusze, gdyż jego duch nie oddzielił się jeszcze od ciała. Chciałby znaleźć ukojenie chociażby w piekle. Cały czas towarzyszy mu głód i pragnienie oraz ptaki będące duchami jego skrzywdzonych poddanych. Ma tak cierpieć dopóty, dopóki któryś z jego poddanych go nie nakarmi i nie napoi.
Aby wybawić złego dziedzica wystarczą dwa ziarnka pszenicy i miarka wody, której żałował swoim bliźnim, a które musi otrzymać od swojej służby. Tak więc grono wieśniaków zgromadzonych w kaplicy nie może mu pomóc, a jego podwładni też go nie nakarmią, gdyż w ten sposób chcą mu odpłacić za to, ze nie miał dla nich litości. Nie ma dla niego ratunku i nawet uroczyste dziady nie są w stanie ulżyć jego cierpieniu. Dziedzic odchodząc wypowiada słowa:
„Bo kto nie był ni razu człowiekiem Temu człowiek nic nie pomoże”.
Postępowanie tegoż mężczyzny można porównać do myśli Henriego Frederica: „Obojętność moralna to choroba bardzo kulturalnych ludzi”, a jego myśli po żalu za grzechy do przysłowia: „Nie czyń bliźniemu swemu, co tobie nie miłe”.
Trzecią zjawą jest duch dziewiętnastoletniej dziewczyny, pasterki, która odtrącała uczucie miłości od chłopców. Była ona niepoprawną romantyczką, żyła w nierealnym świecie, świecie marzeń i fantazji. Jej grzech polegał na tym, że nie przynosiła innym żadnego pożytku. Po śmierci jej duch unosił się w powietrzu, miotany przez wiatr, niezdolny do smutku i przeżywania bólu. Była samotna i chciała, aby chłopcy ujęli ją za dłonie i sprowadzili na ziemię. Ale niestety, jest tylko zjawą, a młodzieńcy nie mogą jej pomóc. Dziewczyna przed odejściem ostrzega:
„Kto nie dotkną ziemi ni razu Ten nigdy nie może być w niebie.”
Dlatego czasem warto jest twardo stanąć stopami na ziemi i spojrzeć na świat realnie. Oczywiście, można sobie pozwalać na chwile zapomnienia, ale nie za długie, aby nie skończyło się to tak jak w przypadku Zosi.
Podsumowując: gdyby zebrać pouczenia duchów wywołanych przez wieśniaków powstałby „przepis” na człowieka, który będzie zbawiony, człowieka będącego „człowiekiem”.
Tak więc „mieć trudne życie to wielki przywilej.”(Indira Ghandi). Przytoczę jeszcze tylko jeden bardzo ważny dl mnie element; Jan Twardowski „M-1”
Sekundy lecą na łeb na szyję minuty wyruszają w podróż niebezpieczną godziny przemijają jak lipiec i sierpień
a wszystko tylko po to by u Boga choć kawalerkę wynająć na wieczność.
Wina i kara bohaterów dramatu to nauka wynikająca z II części „Dziadów”.
Pierwszym duchem, a w zasadzie duchami, które przybyły do kaplicy były Aniołki. Rodzeństwo: Rózia i Józio zostali ukarani za to, że za życia ziemskiego niczego im nie brakowało. Dzieci były rozpieszczone i nigdy nie zaznały goryczy. Wola Boga mówi, że kto nie zazna goryczy na ziemi, ten nie będzie miał słodyczy w niebie. Wszystkie odpusty zostaną im dane, gdy skosztują niesmaku świata, z którego odeszły. Dlatego proszą wieśniaków o dwa ziarna gorczycy, symbolizujące znój życia. Odchodząc wypowiadają przestrogę:
„Kto nie doznał goryczy ni razu,
ten nie dozna słodyczy w niebie.”
Po przeczytaniu tego pouczenia na myśl nasunęła mi się myśl Sofoklesa: „Bez bólu i cierpień nie istniejemy”. Tak często narzekamy, że jest nam źle, że inni mają lepiej..., a jednak lepiej jest cierpieć na ziemi i mieć wieczną chwałę w niebie, niźli cieszyć się i hulać w „tym życiu”, a potem mieć zamkniętą bramę do nieba, jak było w przypadku Rózi i Józia.
Drugim duchem odwiedzającym cmentarną kaplicę jest widmo dziedzica. Zły duch został skazany na tułaczkę pośród nocy za niedogodne życie doczesne. Zbrodnia jest wielka i dusza nie ma nadziei na niebo. Przeżywa wielkie katusze, gdyż jego duch nie oddzielił się jeszcze od ciała. Chciałby znaleźć ukojenie chociażby w piekle. Cały czas towarzyszy mu głód i pragnienie oraz ptaki będące duchami jego skrzywdzonych poddanych. Ma tak cierpieć dopóty, dopóki któryś z jego poddanych go nie nakarmi i nie napoi.
Aby wybawić złego dziedzica wystarczą dwa ziarnka pszenicy i miarka wody, której żałował swoim bliźnim, a które musi otrzymać od swojej służby. Tak więc grono wieśniaków zgromadzonych w kaplicy nie może mu pomóc, a jego podwładni też go nie nakarmią, gdyż w ten sposób chcą mu odpłacić za to, ze nie miał dla nich litości. Nie ma dla niego ratunku i nawet uroczyste dziady nie są w stanie ulżyć jego cierpieniu. Dziedzic odchodząc wypowiada słowa:
„Bo kto nie był ni razu człowiekiem
Temu człowiek nic nie pomoże”.
Postępowanie tegoż mężczyzny można porównać do myśli Henriego Frederica: „Obojętność moralna to choroba bardzo kulturalnych ludzi”, a jego myśli po żalu za grzechy do przysłowia: „Nie czyń bliźniemu swemu, co tobie nie miłe”.
Trzecią zjawą jest duch dziewiętnastoletniej dziewczyny, pasterki, która odtrącała uczucie miłości od chłopców. Była ona niepoprawną romantyczką, żyła w nierealnym świecie, świecie marzeń i fantazji. Jej grzech polegał na tym, że nie przynosiła innym żadnego pożytku. Po śmierci jej duch unosił się w powietrzu, miotany przez wiatr, niezdolny do smutku i przeżywania bólu. Była samotna i chciała, aby chłopcy ujęli ją za dłonie i sprowadzili na ziemię. Ale niestety, jest tylko zjawą, a młodzieńcy nie mogą jej pomóc. Dziewczyna przed odejściem ostrzega:
„Kto nie dotkną ziemi ni razu
Ten nigdy nie może być w niebie.”
Dlatego czasem warto jest twardo stanąć stopami na ziemi i spojrzeć na świat realnie. Oczywiście, można sobie pozwalać na chwile zapomnienia, ale nie za długie, aby nie skończyło się to tak jak w przypadku Zosi.
Podsumowując: gdyby zebrać pouczenia duchów wywołanych przez wieśniaków powstałby „przepis” na człowieka, który będzie zbawiony, człowieka będącego „człowiekiem”.
Tak więc „mieć trudne życie to wielki przywilej.”(Indira Ghandi). Przytoczę jeszcze tylko jeden bardzo ważny dl mnie element; Jan Twardowski „M-1”
Sekundy lecą na łeb na szyję
minuty wyruszają w podróż niebezpieczną
godziny przemijają jak lipiec i sierpień
a wszystko tylko po to
by u Boga
choć kawalerkę wynająć na wieczność.
Wina i kara bohaterów dramatu to nauka wynikająca z II części „Dziadów”.
źródło: http://www.sciaga.pl/tekst/27118-28-przeslanie_moralne_ii_czesci_dziadow_adama_mickiewicza