Szybkie, piękne samochody, jeszcze piękniejsze kobiety i mężczyźni jak z żurnala - to bohaterowie filmu "Szybcy i wściekli". Wszystko okraszone emocjami wyścigów i działalności na pograniczu prawa lub raczej daleko poza nim. Ci wspaniali twardziele to przede wszystkim Dominic - niepokonany bohater wyścigów, przeprowadzanych nielegalnie pod osłoną nocy, jego buntowniczy kumple i piękny blondasek Brian, który usiłuje wślizgnąć się do tego zamkniętego grona. Otaczają ich wspaniałe kobiety: Letty -'ostra' dziewczyna Dominica i Mia, siostra tegoż, której wspomniany blond-heros głęboko zapada w serce. Po wielu podejściach Brianaowi udaje się podbić także Dominica, którego ratuje przed aresztowaniem i zadziwia swoją umiejętnością zabawy za kierownicą. Wszystkich łączą samochodowe pościgi - prawdziwy teatr ulicy, urastający do rangi rytualnych zgromadzeń, przyciągających tłumy entuzjastów. To pole walki, podsycana przez adrenalinę wojna nerwów, eksplozja seksualnego napięcia i niekontrolowanej, zawrotnej prędkości. Ukazana tu subkultura ma swoje zaczepienie w rzeczywistości - w rejonie przemysłowych przedmieść Los Angeles naprawdę odbywają się tego typu wyścigi, które dla jego uczestników nie stanowią jedynie hobby. Związany jest z nimi cały styl życia, który za sprawą Internetu, specjalistycznych czasopism, zatacza coraz szersze kręgi na całym świecie. To świat oparty na własnych rytuałach, posługujący się swoistym językiem, sławiący swoich bohaterów, a nierzadko też czarne charaktery. Wszystko odbywa się bowiem poza prawem.
Oczywiście to nie moje, ale pozmieniaj coś i dodaj od siebie i masz gotowe, mam nadzieję że pomogłem ;).
Drodzy kinomani "Fast Five" to najnowsza odsłona dobrze nam już znanej serii o super szybkich samochodach. Większość z nas, z pewnością zdążyła się już "zakochać" w warczących silnikach i przepięknych brykach bohaterów i niewątpliwie w przystojnych Toretto czy Brianie O'Connerze. "Szybcy i wściekli" to jedna z tych z serii, która trafia do szerokiego grona odbiorców. Podoba się zarówno ludziom ceniącym dobrą i ciekawą fabułę, wyśmienite aktorstwo, elementy humorystyczne, jak i efekty specjalne. Nie trudno się domyślić, że apetyt fanów na piątą cześć rósł wraz z każdym kolejnym zwiastunem. Oczekiwania były więc ogromne. Fani mieli nadzieje na dobre niezobowiązujące kino akcji, a krytycy na stojący na bardzo wysokim poziomie film akcji. Czy twórcy sprostali zadaniu i udało im się zadowolić wszystkich zainteresowanych? Mogę jednoznacznie odpowiedzieć, że jak najbardziej tak. "Fast Five" to prawdziwy majstersztyk kina akcji, obowiązkowa pozycja dla każdego szanującego się fana wspomnianego powyżej gatunku.
Najnowsza odsłona "Szybkich i wściekłych" rozpoczyna się powtórzeniem ostatnich scen z poprzedniej części. Toretto został skazany i jest przewożony do więzienia, w którym ma spędzić resztę swojego życia. Jak jednak wiadomo, przyjaciele bohatera nie pozwolą "zgnić koledze w pudle". Brian O'Conner wraz ze swoją narzeczoną Mią Toretto doprowadzają do kontrolowanego wypadku, podczas którego uwalniają swojego znajomego.
Już pierwsze dziesięć minut filmu pokazuje reżyserski kunszt Justina Lina i zapowiada niezwykle widowiskową produkcję. Po czwartej części, która swoją drogą była obrazem niezwykle udanym i efekciarskim, nie sądziłem, że twórcy mogą mnie czymś zaskoczyć, a jednak myliłem się i to bardzo. Ale po kolei...
Fabuła filmu jest jedną z mocniejszych stron omawianego obrazu. Najnowsza cześć przygód Toretta to nie jakiś spin-off, jak w przypadku "Szybcy i wściekli: Tokio drift", lecz pełnometrażowa kontynuacja, rozwijająca niedokończone wątki z poprzednich części. Ciekawym rozwiązaniem zastosowanym przez producentów, było zebranie większości bohaterów, znanych nam z poprzednich części, w najnowszej odsłonie. Spotkamy tutaj, między innymi: charyzmatycznego czarnoskórego Romana Pearca, kolegę Briana, Teja, Vincea i wielu, wielu innych. Nie będę zdradzać wątków produkcji, aby nie popsuć Wam zabawy, za to powiem jedynie, że scenariusz "Fast Five", który z pozoru może się wydawać liniowy i niezbyt skomplikowany jest naprawdę bardzo ciekawy, intrygujący oraz zabawy. Nie raz zarówno uśmiejecie się, jak i wzruszycie, mogę Wam to zagwarantować. Zwrócę jeszcze uwagę, że warto zostać chwilkę dłużej na napisach końcowych, a będziecie mieli okazję zobaczyć bardzo ciekawa scenkę podczas, której dowiecie się, jak to określiła policjantka, że "martwi wracają do życia". O co chodzi? Tego dowiecie się dopiero po seansie.
Kolejny, nie mniej udany element produkcji to efekty specjalne. Są po prostu boskie. Wgniatają w fotel i nie pozwalają się nudzić. Mówię tutaj oczywiście o wyścigach bohaterów i pościgach policyjnych. Chciałbym także, zwrócić uwagę na sceny strzelanin, czy chociażby scenę walki wręcz między Toretto a Hobbsem, która również stoi na bardzo wysokim poziomie. Żałuję tylko, że twórcy nie pokusili się o skorzystanie z technologii 3d. Tutaj akurat jej użycie byłoby bardzo uzasadnione. Niektóre sceny po prostu zapierały dech w piersiach. A co by było, gdyby zostały zrealizowany we wspomnianej wyżej technologi? Mogę się niestety tylko domyślać.
Na uwagę zasługuje dobry soundtrack. Chociaż nie przepadam za taką muzyką, to użyty podkład dźwiękowy w filmie wcale mi nie przeszkadzał, a nawet bardzo mi się spodobał. Nie tylko było na co popatrzeć, ale również było i co posłuchać.
Na plus należy zapisać świetną scenografię. Skąpane w świetle słońca Rio robi wrażenie, a super szybkie samochody pobudzają naszą wyobraźnię. Biedacy na ulicach, dealerzy i ich obstawy w każdym ciemnym zakamarku, czy w końcu same slumsy. Tak, naprawdę w pewnym momencie czułem się, jakbym razem z bohaterami znajdował się w centrum Rio. Producenci spisali się na medal, bez dwóch zdań.
Na pochwałę zasługuje także aktorstwo. Vin Diesel i Paul Walker przeszli samych siebie. Włożyli w swoje role jeszcze więcej serca niż poprzednio. Grali z pasją, a to dla widzów jest przecież najważniejsze. Jordana Brewster jak i Tyrese Gibson,Tyrese Gibsonchociaż tym razem bardziej na drugim planie, również zagrali na poziomie. Można się było wczuć w grane przez aktorów postaci, dzięki czemu ich los nie był nam obojętny. Wprowadzenie do obrazu obok Vina Diesela, innej super gwiazdy kina akcji Dwaynea Johnsona, okazało się "strzałem w dziesiątkę". Zagrali rewelacyjnie, a ich potyczki dostarczają nam nie lada rozrywki. Zdecydowanie obaj mają wielki talent.
"Fast Five" to film pozbawiony błędów i uchybień. Jest prawdziwą ucztą dla każdego, kto chce obejrzeć niezobowiązujący, ale przy tym niegłupi i sprawnie zrealizowany film akcji. To naprawdę trzeba zobaczyć. Polecam.
Szybkie, piękne samochody, jeszcze piękniejsze kobiety i mężczyźni jak z żurnala - to bohaterowie filmu "Szybcy i wściekli". Wszystko okraszone emocjami wyścigów i działalności na pograniczu prawa lub raczej daleko poza nim. Ci wspaniali twardziele to przede wszystkim Dominic - niepokonany bohater wyścigów, przeprowadzanych nielegalnie pod osłoną nocy, jego buntowniczy kumple i piękny blondasek Brian, który usiłuje wślizgnąć się do tego zamkniętego grona. Otaczają ich wspaniałe kobiety: Letty -'ostra' dziewczyna Dominica i Mia, siostra tegoż, której wspomniany blond-heros głęboko zapada w serce. Po wielu podejściach Brianaowi udaje się podbić także Dominica, którego ratuje przed aresztowaniem i zadziwia swoją umiejętnością zabawy za kierownicą. Wszystkich łączą samochodowe pościgi - prawdziwy teatr ulicy, urastający do rangi rytualnych zgromadzeń, przyciągających tłumy entuzjastów. To pole walki, podsycana przez adrenalinę wojna nerwów, eksplozja seksualnego napięcia i niekontrolowanej, zawrotnej prędkości. Ukazana tu subkultura ma swoje zaczepienie w rzeczywistości - w rejonie przemysłowych przedmieść Los Angeles naprawdę odbywają się tego typu wyścigi, które dla jego uczestników nie stanowią jedynie hobby. Związany jest z nimi cały styl życia, który za sprawą Internetu, specjalistycznych czasopism, zatacza coraz szersze kręgi na całym świecie. To świat oparty na własnych rytuałach, posługujący się swoistym językiem, sławiący swoich bohaterów, a nierzadko też czarne charaktery. Wszystko odbywa się bowiem poza prawem.
Oczywiście to nie moje, ale pozmieniaj coś i dodaj od siebie i masz gotowe, mam nadzieję że pomogłem ;).
Drodzy kinomani "Fast Five" to najnowsza odsłona dobrze nam już znanej serii o super szybkich samochodach. Większość z nas, z pewnością zdążyła się już "zakochać" w warczących silnikach i przepięknych brykach bohaterów i niewątpliwie w przystojnych Toretto czy Brianie O'Connerze. "Szybcy i wściekli" to jedna z tych z serii, która trafia do szerokiego grona odbiorców. Podoba się zarówno ludziom ceniącym dobrą i ciekawą fabułę, wyśmienite aktorstwo, elementy humorystyczne, jak i efekty specjalne. Nie trudno się domyślić, że apetyt fanów na piątą cześć rósł wraz z każdym kolejnym zwiastunem. Oczekiwania były więc ogromne. Fani mieli nadzieje na dobre niezobowiązujące kino akcji, a krytycy na stojący na bardzo wysokim poziomie film akcji. Czy twórcy sprostali zadaniu i udało im się zadowolić wszystkich zainteresowanych? Mogę jednoznacznie odpowiedzieć, że jak najbardziej tak. "Fast Five" to prawdziwy majstersztyk kina akcji, obowiązkowa pozycja dla każdego szanującego się fana wspomnianego powyżej gatunku.
Najnowsza odsłona "Szybkich i wściekłych" rozpoczyna się powtórzeniem ostatnich scen z poprzedniej części. Toretto został skazany i jest przewożony do więzienia, w którym ma spędzić resztę swojego życia. Jak jednak wiadomo, przyjaciele bohatera nie pozwolą "zgnić koledze w pudle". Brian O'Conner wraz ze swoją narzeczoną Mią Toretto doprowadzają do kontrolowanego wypadku, podczas którego uwalniają swojego znajomego.
Już pierwsze dziesięć minut filmu pokazuje reżyserski kunszt Justina Lina i zapowiada niezwykle widowiskową produkcję. Po czwartej części, która swoją drogą była obrazem niezwykle udanym i efekciarskim, nie sądziłem, że twórcy mogą mnie czymś zaskoczyć, a jednak myliłem się i to bardzo. Ale po kolei...
Fabuła filmu jest jedną z mocniejszych stron omawianego obrazu. Najnowsza cześć przygód Toretta to nie jakiś spin-off, jak w przypadku "Szybcy i wściekli: Tokio drift", lecz pełnometrażowa kontynuacja, rozwijająca niedokończone wątki z poprzednich części. Ciekawym rozwiązaniem zastosowanym przez producentów, było zebranie większości bohaterów, znanych nam z poprzednich części, w najnowszej odsłonie. Spotkamy tutaj, między innymi: charyzmatycznego czarnoskórego Romana Pearca, kolegę Briana, Teja, Vincea i wielu, wielu innych. Nie będę zdradzać wątków produkcji, aby nie popsuć Wam zabawy, za to powiem jedynie, że scenariusz "Fast Five", który z pozoru może się wydawać liniowy i niezbyt skomplikowany jest naprawdę bardzo ciekawy, intrygujący oraz zabawy. Nie raz zarówno uśmiejecie się, jak i wzruszycie, mogę Wam to zagwarantować. Zwrócę jeszcze uwagę, że warto zostać chwilkę dłużej na napisach końcowych, a będziecie mieli okazję zobaczyć bardzo ciekawa scenkę podczas, której dowiecie się, jak to określiła policjantka, że "martwi wracają do życia". O co chodzi? Tego dowiecie się dopiero po seansie.
Kolejny, nie mniej udany element produkcji to efekty specjalne. Są po prostu boskie. Wgniatają w fotel i nie pozwalają się nudzić. Mówię tutaj oczywiście o wyścigach bohaterów i pościgach policyjnych. Chciałbym także, zwrócić uwagę na sceny strzelanin, czy chociażby scenę walki wręcz między Toretto a Hobbsem, która również stoi na bardzo wysokim poziomie. Żałuję tylko, że twórcy nie pokusili się o skorzystanie z technologii 3d. Tutaj akurat jej użycie byłoby bardzo uzasadnione. Niektóre sceny po prostu zapierały dech w piersiach. A co by było, gdyby zostały zrealizowany we wspomnianej wyżej technologi? Mogę się niestety tylko domyślać.
Na uwagę zasługuje dobry soundtrack. Chociaż nie przepadam za taką muzyką, to użyty podkład dźwiękowy w filmie wcale mi nie przeszkadzał, a nawet bardzo mi się spodobał. Nie tylko było na co popatrzeć, ale również było i co posłuchać.
Na plus należy zapisać świetną scenografię. Skąpane w świetle słońca Rio robi wrażenie, a super szybkie samochody pobudzają naszą wyobraźnię. Biedacy na ulicach, dealerzy i ich obstawy w każdym ciemnym zakamarku, czy w końcu same slumsy. Tak, naprawdę w pewnym momencie czułem się, jakbym razem z bohaterami znajdował się w centrum Rio. Producenci spisali się na medal, bez dwóch zdań.
Na pochwałę zasługuje także aktorstwo. Vin Diesel i Paul Walker przeszli samych siebie. Włożyli w swoje role jeszcze więcej serca niż poprzednio. Grali z pasją, a to dla widzów jest przecież najważniejsze. Jordana Brewster jak i Tyrese Gibson,Tyrese Gibsonchociaż tym razem bardziej na drugim planie, również zagrali na poziomie. Można się było wczuć w grane przez aktorów postaci, dzięki czemu ich los nie był nam obojętny. Wprowadzenie do obrazu obok Vina Diesela, innej super gwiazdy kina akcji Dwaynea Johnsona, okazało się "strzałem w dziesiątkę". Zagrali rewelacyjnie, a ich potyczki dostarczają nam nie lada rozrywki. Zdecydowanie obaj mają wielki talent.
"Fast Five" to film pozbawiony błędów i uchybień. Jest prawdziwą ucztą dla każdego, kto chce obejrzeć niezobowiązujący, ale przy tym niegłupi i sprawnie zrealizowany film akcji. To naprawdę trzeba zobaczyć. Polecam.