Józef Skawiński urodził się dn. 27 Września 1812 roku, w małej wsi o nazwie Sarnaki. Jego rodzice zmarli gdy był jeszcze małym dzieckiem. Jako młody chłopak wałczył w powstaniu listopadowym , w Polsce(1830-31). Po klęsce jak większość Polaków wyemigrował, w obawie przed rosyjskimi prześladowaniami. W Hiszpanii w 1833-40r. wziął udział w wojnie karlistowskiej, później w legii francuskiej, na Węgrzech (1848-49), a następnie w St. Zjednoczonych w wojnie secesyjnej od 1861-65r.. Za wzorowe postawy na polu bitwy otrzymał wiele medali i odznaczeń. Po burzliwej przeszłości zdecydował się być harpunnikiem na wielorybniku. Szukał złota w Australii i diamentów w Afryce. W Indiach Wsch. został strzelcem rządowym, a w Kalifornii założył farmę. Handlował dzikimi plemionami zamieszkującymi Brazylię. Prowadził tez warsztat kowalski w Arkansas i zarządzał fabryką cygar na Hawanie. Jednak nic z tego wszystkiego nie wyszło. Farma została zniszczona przez suszę, a warsztat spłonął. Zaciągnął się na statek w charakterze majtka, aż w końcu udało mu się dostać posadę latarnika w Aspinwall. W latarni spędził niecały rok. Następnie wsiadł na statek do Nowego Jorku w poszukiwaniu swego miejąca. Niestety nie udało mu się szczęśliwie dotrzeć do celu. Skawiński nie zapalił latarni i statek osiadł na mieliźnie. Skromne oszczędności i kilka książek od wydawnictwa to całe bogactwo biednego człowieka w nieprzyjaznym kraju. Józef pamiętał słowa zapisane w ,,Panu Tadeuszu? A. Mickiewicza, które jak opętane były w jego głowie. Czuł ogromną tęsknotę za ojczystą Polską. Miał zbyt mało pieniędzy by moc do niej popłynąć, wiec postanowił, że zostanie i uczciwie zarobi brakującą kwotę. Zatrzymał się w hotelu i z samego tanka wybrał się na poszukiwanie pracy. Po drodze zaczepił kobietę, która okazała się być Polką i jakby tego było mało kobieta zaproponowała, ze dołoży mu brakującą kwotę, w zamian za opiekę nad synem. Po dwóch godzinach byli już na statku. Cały czas rozmawiali, a Staruszek wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Były Latarnik nie kryl wzruszenie gdy statek przybył do portu. Józef Skawiński zamieszkał u owej damy. Miał swój własny pokój i wyżywienie. Opiekował się chłopcem, aż do końca swoich dni.
Józef Skawiński urodził się dn. 27 Września 1812 roku, w małej wsi o nazwie Sarnaki.
Jego rodzice zmarli gdy był jeszcze małym dzieckiem. Jako młody chłopak wałczył w powstaniu listopadowym , w Polsce(1830-31). Po klęsce jak większość Polaków wyemigrował, w obawie przed rosyjskimi prześladowaniami.
W Hiszpanii w 1833-40r. wziął udział w wojnie karlistowskiej, później w legii francuskiej, na Węgrzech (1848-49), a następnie w St. Zjednoczonych w wojnie secesyjnej od 1861-65r..
Za wzorowe postawy na polu bitwy otrzymał wiele medali i odznaczeń.
Po burzliwej przeszłości zdecydował się być harpunnikiem na wielorybniku. Szukał złota w Australii i diamentów w Afryce.
W Indiach Wsch. został strzelcem rządowym, a w Kalifornii założył farmę. Handlował dzikimi plemionami zamieszkującymi Brazylię. Prowadził tez warsztat kowalski w Arkansas i zarządzał fabryką cygar na Hawanie.
Jednak nic z tego wszystkiego nie wyszło. Farma została zniszczona przez suszę, a warsztat spłonął.
Zaciągnął się na statek w charakterze majtka, aż w końcu udało mu się dostać posadę latarnika w Aspinwall. W latarni spędził niecały rok.
Następnie wsiadł na statek do Nowego Jorku w poszukiwaniu swego miejąca.
Niestety nie udało mu się szczęśliwie dotrzeć do celu. Skawiński nie zapalił latarni i statek osiadł na mieliźnie.
Skromne oszczędności i kilka książek od wydawnictwa to całe bogactwo biednego człowieka w nieprzyjaznym kraju.
Józef pamiętał słowa zapisane w ,,Panu Tadeuszu? A. Mickiewicza, które jak opętane były w jego głowie. Czuł ogromną tęsknotę za ojczystą Polską.
Miał zbyt mało pieniędzy by moc do niej popłynąć, wiec postanowił, że zostanie i uczciwie zarobi brakującą kwotę.
Zatrzymał się w hotelu i z samego tanka wybrał się na poszukiwanie pracy. Po drodze zaczepił kobietę, która okazała się być Polką i jakby tego było mało kobieta zaproponowała, ze dołoży mu brakującą kwotę, w zamian za opiekę nad synem.
Po dwóch godzinach byli już na statku. Cały czas rozmawiali, a Staruszek wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.
Były Latarnik nie kryl wzruszenie gdy statek przybył do portu.
Józef Skawiński zamieszkał u owej damy. Miał swój własny pokój i wyżywienie. Opiekował się chłopcem, aż do końca swoich dni.