Każdy przeżywa młodość we własnym zakresie. Wiele zależy od środowiska
w jakim się wychowujemy, a także naszego charakteru i innych czynników zewnętrznych. Młodość bywa szalona, bo w jakimże innym okresie przychodzą nam tak szalone pomysły? Nagle możemy przenosić góry dla akcydentalnie spotkanego osobnika płci przeciwnej, zaczynamy buntować się przed rodzicami i ''systemem'', który zaczynamy dostrzegać. Nigdy nie przeżyjemy drugi raz tych samych wagarów i nie znajdziemy się w samej bieliźnie przed fontanną w mieście. Czasem w młodości popełniamy błędy, ale przecież po deszczu często wychodzi słońce, więc pozwalamy sobie na taką nauczkę. Arbitralni znajomi mogą próbować wciągnąć nas do swojej paczki za małe grzeszki typu narkotyki, papierosy i alkohol. Tu pojawia się problem tej trudnej młodości, gdzie z jednej strony możemy zdawać sobie sprawę z zagrożenia, ale z drugiej ciągnie nas ciekawość, a także ta burza hormonów, przekładająca się na swoisty bunt. Niektórzy ulegają grupie wciągając się w błędne koło nałogu. Wtedy pojawiają się niekończące się dylematy. Dochodzi problem z rodzicami, nagle robimy sobie zaległości w nauce na taką skalę, że może dojść do wyrzucenia ze szkoły. Na szczęście nie są to tak częste przypadki i większość młodych ludzi potrafi cieszyć się życiem łapiąc chwilę. Bardzo powszechne stało się twierdzenie ''Carpe diem'' Horacego. Możemy więc wykorzystywać swe życie najprościej i najradośniej w świecie. To właśnie w okresie dojrzewania, gdy jesteśmy tuż, tuż od dorosłości zaczynamy snuć plany na przyszłość, decydować o tym co chcemy osiągnąć. To jak i czy do tego dojdziemy jest kwestią tylko i wyłącznie subiektywną. Myślę, że młodość może być na tyle radosna, że nie warto jej dopingować innymi używkami. Wszystko przecież zależy od punktu widzenia, więc załóżmy choć na chwilę różowe okulary (no, może w ciemnych oprawkach).
Każdy przeżywa młodość we własnym zakresie. Wiele zależy od środowiska
w jakim się wychowujemy, a także naszego charakteru i innych czynników zewnętrznych. Młodość bywa szalona, bo w jakimże innym okresie przychodzą nam tak szalone pomysły? Nagle możemy przenosić góry dla akcydentalnie spotkanego osobnika płci przeciwnej, zaczynamy buntować się przed rodzicami i ''systemem'', który zaczynamy dostrzegać. Nigdy nie przeżyjemy drugi raz tych samych wagarów i nie znajdziemy się w samej bieliźnie przed fontanną w mieście. Czasem w młodości popełniamy błędy, ale przecież po deszczu często wychodzi słońce, więc pozwalamy sobie na taką nauczkę. Arbitralni znajomi mogą próbować wciągnąć nas do swojej paczki za małe grzeszki typu narkotyki, papierosy i alkohol. Tu pojawia się problem tej trudnej młodości, gdzie z jednej strony możemy zdawać sobie sprawę z zagrożenia, ale z drugiej ciągnie nas ciekawość, a także ta burza hormonów, przekładająca się na swoisty bunt. Niektórzy ulegają grupie wciągając się w błędne koło nałogu. Wtedy pojawiają się niekończące się dylematy. Dochodzi problem z rodzicami, nagle robimy sobie zaległości w nauce na taką skalę, że może dojść do wyrzucenia ze szkoły. Na szczęście nie są to tak częste przypadki i większość młodych ludzi potrafi cieszyć się życiem łapiąc chwilę. Bardzo powszechne stało się twierdzenie ''Carpe diem'' Horacego. Możemy więc wykorzystywać swe życie najprościej i najradośniej w świecie. To właśnie w okresie dojrzewania, gdy jesteśmy tuż, tuż od dorosłości zaczynamy snuć plany na przyszłość, decydować o tym co chcemy osiągnąć. To jak i czy do tego dojdziemy jest kwestią tylko i wyłącznie subiektywną. Myślę, że młodość może być na tyle radosna, że nie warto jej dopingować innymi używkami. Wszystko przecież zależy od punktu widzenia, więc załóżmy choć na chwilę różowe okulary (no, może w ciemnych oprawkach).