Potrzebuje referat na temat: przyczyny upadku zachodniego Rzymu na minimum 3 strony
Paulaa1997
Przyczyny upadku cesarstwa rzymskiego od wieków budziły zażarte spory między historykami. Debatę zapoczątkował angielski historyk z XVIII wieku Edward Gibbon w swoim monumentalnym dziele Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego. Jednej z najważniejszych przyczyn schyłku potęgi Rzymu i jego upadku upatruje się w gigantycznych kosztach (tak finansowych jak i ludzkich) wojen jakie prowadziło imperium w drugiej połowie II wieku n.e. (szczególnie z Persją i Markomanami). Przywleczona z Persji zaraza (najpewniej dżuma), która zdziesiątkowała legiony, oraz fundusze jakie wydano na obronę przed najazdami plemion germańskich i sarmackich, zachęconych opustoszałym limesem (niebagatelną rolę odegrały tu powstałe z inicjatywy Rzymian germańskie przylimesowe państwa klienckie), spowodowały katastrofę finansów państwa. Kolejne próby podreperowania skarbu imperium sprowadzały się głównie do psucia pieniądza (obniżania zawartości kruszcu w stopach z których bito monety). Równie ważną, jak się wydaje, przyczyną, pociągającą za sobą moc innych, był fakt, że Rzym zaprzestał podbojów. Psychologiczna siła klęski w bitwie w Lesie Teutoburskim, choć nieporównywalna z zagrożeniem jakie niosły np. wieloletnie zmagania z Kartaginą, była tak ogromna, że w okresie swego największego rozkwitu imperium z własnej woli zrezygnowało z ekspansji na większą skalę. Rzym był potężny i skonsolidowany, gdy parł naprzód, a armia złożona z chłopów, odbywających obowiązkową służbę, biła się o ziemię. Z czasem wodzowie-zdobywcy zamienili się w intrygantów, a armia zaczęła odgrywać coraz większą rolę w polityce. Później armia zawodowa stała się wręcz jej najważniejszym elementem. Również uwolniona od obowiązku wojskowego biedota, szczególnie plebs Rzymu, stała się łatwym do manipulowania przedmiotem w walce politycznej. Już w I-II w. n.e. poziom życia, szczególnie w miastach, był bardzo wysoki, a Rzymianie przestali odczuwać chęć do walki. Rzymscy proletariusze godzili się najwyżej na wstępowanie w szeregi pretorianów lub kohort miejskich. Na przełomie II i III wieku n.e. nastąpiła ostatnia próba kontynuowania ekspansjonistycznej polityki. Brak wojen oznaczał brak niewolników, którego handel nie mógł zlikwidować. Zmiana etnicznego składu, coraz mniej licznych, niewolnych (słabo wykwalifikowani barbarzyńcy z północy kontynentu) spowodowała nawrót do gospodarki prostszej, produkcji wymagającej mniejszych nakładów (zastępowanie roślin wysokiej jakości gorszymi, ale łatwiejszymi w uprawie, porzucanie sadownictwa na rzecz gospodarki zbożowej). Powodowało to także przekształcanie się wielkich (i coraz większych, produkcję bowiem, przy braku wykwalifikowanej siły roboczej powiększano przez kumulację ziemi) gospodarstw typu villa, nastawionych z początku na zbyt towarów do rozrastających się miast, w latyfundia – coraz bardziej samowystarczalne kompleksy o przewadze gospodarki ekstensywnej. W latyfundiach zaczynały kształtować się stosunki przypominające gospodarkę feudalną (przywiązywanie kolonów do ziemi). Ich rozwijająca się samowystarczalność znacznie osłabiła gospodarkę towarowo-pieniężną i spowodowała upadek produkcji rzemieślniczej w miastach. To pociągnęło za sobą pauperyzację ludności miejskiej i zmniejszanie się jej zdolności nabywczej (co jeszcze bardziej napędzało izolację wielkich gospodarstw wiejskich). Trudności finansowe próbowano rozwiązać przez inflację (przełom w tej dziedzinie nastąpił za Sewerów) i ucisk fiskalny, co również przyspieszyło upadek miast, przy jednoczesnym ograniczaniu ich autonomii. Imperium jako gospodarcza całość zaczęło się rozpadać. Użyteczne narzędzie polityczne jakim miała być armia zbuntowało się. Pozbawiona celu i chwały jaką przynosiły podboje, świadomym wyborem politycznym (testament Augusta) zepchnięta do obrony „zaokrąglanych” (coraz częściej przez wycofywanie się) granic, w efekcie stała się siłą bezrozumną, nieokiełznaną, wynoszącą i odwołującą (czytaj mordującą) cesarzy (słabi budzili pogardę wojska i społeczeństwa, silni - wrogość). Każda próba przywrócenia dyscypliny, kończyła się tragicznie dla pomysłodawcy (Gallien, Aurelian, Probus i inni). Politykę bezwzględnego podboju i romanizacji zastąpiła, w perspektywie zabójcza, polityka utrzymywania „państw satelickich” i „oswajania” barbarzyńców (Arminiusz, Maroboduus, Wanniusz). Co gorsza coraz częściej zatrudnianio w wojsku wojowników, najpierw z podbitych prowincji, a potem w ogóle spoza imperium, którzy mieli bronić imperium przed swoimi współplemieńcami, nie będąc w żaden sposób z nim związani (lekcji powstania Civilisa nie pamiętano zbyt długo). Uzbrojeni przez Rzym, świadomi jego techniki wojennej i taktyki, stali się Germanie bezpośrednią przyczyną barbaryzacji i rozpadu zachodniego imperium na państwa plemienne, zapoczątkowując średniowiecze.
Jednej z najważniejszych przyczyn schyłku potęgi Rzymu i jego upadku upatruje się w gigantycznych kosztach (tak finansowych jak i ludzkich) wojen jakie prowadziło imperium w drugiej połowie II wieku n.e. (szczególnie z Persją i Markomanami). Przywleczona z Persji zaraza (najpewniej dżuma), która zdziesiątkowała legiony, oraz fundusze jakie wydano na obronę przed najazdami plemion germańskich i sarmackich, zachęconych opustoszałym limesem (niebagatelną rolę odegrały tu powstałe z inicjatywy Rzymian germańskie przylimesowe państwa klienckie), spowodowały katastrofę finansów państwa. Kolejne próby podreperowania skarbu imperium sprowadzały się głównie do psucia pieniądza (obniżania zawartości kruszcu w stopach z których bito monety).
Równie ważną, jak się wydaje, przyczyną, pociągającą za sobą moc innych, był fakt, że Rzym zaprzestał podbojów. Psychologiczna siła klęski w bitwie w Lesie Teutoburskim, choć nieporównywalna z zagrożeniem jakie niosły np. wieloletnie zmagania z Kartaginą, była tak ogromna, że w okresie swego największego rozkwitu imperium z własnej woli zrezygnowało z ekspansji na większą skalę. Rzym był potężny i skonsolidowany, gdy parł naprzód, a armia złożona z chłopów, odbywających obowiązkową służbę, biła się o ziemię. Z czasem wodzowie-zdobywcy zamienili się w intrygantów, a armia zaczęła odgrywać coraz większą rolę w polityce. Później armia zawodowa stała się wręcz jej najważniejszym elementem. Również uwolniona od obowiązku wojskowego biedota, szczególnie plebs Rzymu, stała się łatwym do manipulowania przedmiotem w walce politycznej.
Już w I-II w. n.e. poziom życia, szczególnie w miastach, był bardzo wysoki, a Rzymianie przestali odczuwać chęć do walki. Rzymscy proletariusze godzili się najwyżej na wstępowanie w szeregi pretorianów lub kohort miejskich. Na przełomie II i III wieku n.e. nastąpiła ostatnia próba kontynuowania ekspansjonistycznej polityki.
Brak wojen oznaczał brak niewolników, którego handel nie mógł zlikwidować. Zmiana etnicznego składu, coraz mniej licznych, niewolnych (słabo wykwalifikowani barbarzyńcy z północy kontynentu) spowodowała nawrót do gospodarki prostszej, produkcji wymagającej mniejszych nakładów (zastępowanie roślin wysokiej jakości gorszymi, ale łatwiejszymi w uprawie, porzucanie sadownictwa na rzecz gospodarki zbożowej). Powodowało to także przekształcanie się wielkich (i coraz większych, produkcję bowiem, przy braku wykwalifikowanej siły roboczej powiększano przez kumulację ziemi) gospodarstw typu villa, nastawionych z początku na zbyt towarów do rozrastających się miast, w latyfundia – coraz bardziej samowystarczalne kompleksy o przewadze gospodarki ekstensywnej. W latyfundiach zaczynały kształtować się stosunki przypominające gospodarkę feudalną (przywiązywanie kolonów do ziemi). Ich rozwijająca się samowystarczalność znacznie osłabiła gospodarkę towarowo-pieniężną i spowodowała upadek produkcji rzemieślniczej w miastach. To pociągnęło za sobą pauperyzację ludności miejskiej i zmniejszanie się jej zdolności nabywczej (co jeszcze bardziej napędzało izolację wielkich gospodarstw wiejskich). Trudności finansowe próbowano rozwiązać przez inflację (przełom w tej dziedzinie nastąpił za Sewerów) i ucisk fiskalny, co również przyspieszyło upadek miast, przy jednoczesnym ograniczaniu ich autonomii. Imperium jako gospodarcza całość zaczęło się rozpadać.
Użyteczne narzędzie polityczne jakim miała być armia zbuntowało się. Pozbawiona celu i chwały jaką przynosiły podboje, świadomym wyborem politycznym (testament Augusta) zepchnięta do obrony „zaokrąglanych” (coraz częściej przez wycofywanie się) granic, w efekcie stała się siłą bezrozumną, nieokiełznaną, wynoszącą i odwołującą (czytaj mordującą) cesarzy (słabi budzili pogardę wojska i społeczeństwa, silni - wrogość). Każda próba przywrócenia dyscypliny, kończyła się tragicznie dla pomysłodawcy (Gallien, Aurelian, Probus i inni). Politykę bezwzględnego podboju i romanizacji zastąpiła, w perspektywie zabójcza, polityka utrzymywania „państw satelickich” i „oswajania” barbarzyńców (Arminiusz, Maroboduus, Wanniusz). Co gorsza coraz częściej zatrudnianio w wojsku wojowników, najpierw z podbitych prowincji, a potem w ogóle spoza imperium, którzy mieli bronić imperium przed swoimi współplemieńcami, nie będąc w żaden sposób z nim związani (lekcji powstania Civilisa nie pamiętano zbyt długo). Uzbrojeni przez Rzym, świadomi jego techniki wojennej i taktyki, stali się Germanie bezpośrednią przyczyną barbaryzacji i rozpadu zachodniego imperium na państwa plemienne, zapoczątkowując średniowiecze.