1.Spotkanie Zbyszka i Danusi w gospodzie " pod Lutnym Turem " w Tyńcu. a)oczarowanie śpiewem i urodą dziewczyny, b)ślubowanie rycerskie. 2.Zaatakowanie posła krzyżackiego. 3.Przybycie do Krakowa i uczta u Władysława Jagiełły. a)skarga krzyżaka na rycerza z Bogdańca, b)wstawiennictwo Powały z Taczewa i Anny Danuty, c ) Zbyszko w więzieniu. 4.Skazanie rycerza na śmierć. a) nakrycie głowy nałęczką - uratowanie od śmierci , b) zaręczyny. 5.Rozmowa Zbyszka i Juranda. a)prośba o rękę Danusi i odmowa ojca. 6.Zbyszko wyrusza do Bogdańca. 7.Spotkanie młodych na dworze księcia Janusza Mazowieckiego. a)przyjście na pomoc Danusi i księżnej w czasie polowania, b)choroba Zbyszka, c) Zbyszko pasowany na rycerza. d ) potajemny ślub rycerza z Bogdańca i Danusi. 8.Porwanie Jurandówny przez Krzyżaków a) decyzja o poszukiwaniu żony, b) wyznanie prawdy dotyczącej ślubu . 9. Poszukiwanie Danusi. a)Zbyszko otrzymuje glejt, b) walka Zbyszka i Rotgiera c) wyprawa na Żmudź. 10.Odnalezienie Danusi. a)choroba dziewczyny , b)troskliwa opieka Zbyszka , c) powrót do Spychowa 11. Smierć Danusi.
W zajeździe "Pod Lutym Turem" Maćko z Bogdańca i jego bratanek Zbyszko zatrzymali się, aby nabrać sił do dalszej wędrówki. Wkrótce do sali zajazdu wpadł pachołek i obwieścił nowinę: Księżna Anna Danuta Mazowiecka, podróżująca ze swoim dworem, postanowiła odpocząć w gospodzie. Natychmiast usunięto biedniejszą szlachtę i chłopstwo, przygotowano stoły do wieczerzy. Oczekiwano rychłego przybycia Księżnej. Wreszcie z oddali zaczęła dobiegać muzyka - to dwór księżnej śpiewał radosne pieśni. Księżna i członkowie jej orszaku wkroczyli do gospody i rozpoczęto posiłek.
Po skończonej wieczerzy zebrani zapragnęli posłuchać kilku pieśni. Dwórka Danusia, faworytka Księżnej Pani, z pomocą lutni rozpoczęła swój śpiew. Miała niesamowity, łagodny głos, pełen słodyczy i delikatności. Jednak w kilka chwil od rozpoczęcia przez Danusię śpiewu o mało co nie doszło do wypadku - osoba siedząca na tej samej ławie, na której stała i śpiewała dziewczyna, podniosła się bez uprzedzenia. Danusia runęła w dół, jednak szybka reakcja Zbyszka z Bogdańca, który pochwycił ją w locie, zapobiegła tragedii.
Oczarowany dwórką rycerz wyznał dziewczynie miłość i, klęknąwszy, przyrzekł kochać ją do końca życia. Usłyszawszy następnie, w jaki sposób Danusia straciła swoją matkę obiecał również, jako rodzaj zemsty za doznaną od Krzyżaków krzywdę, trzy umieszczone na krzyżackich hełmach, pawie pióra. Zapewne młody człowiek do końca nie wiedział, na jakie niebezpieczeństwo się naraża, ale oczarowany wdziękiem Danusi zakochał się w niej bez pamięci i pragnął jak najszybciej zaimponować jej i zdobyć piękną dwórkę tylko dla siebie.
Po tym spotkaniu Zbyszko wyruszył razem ze stryjem do Krakowa. Na szlaku do Tyńca młodzieniec zauważył w oddali ciągnący na Kraków orszak rycerzy z pawimi piórami. Niewiele myśląc nadstawił kopię i ruszył w kierunku jadących z zamiarem zdobycia swego wymarzonego trofeum. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że jest to poseł krzyżacki - Liechtenstein, podróżujący do Polski do króla Władysława Jagiełły. W ostatniej chwili rycerz Powała z Taczewa pochwycił i zniszczył kopię Zbyszka, ratując w ten sposób życie krzyżackiego posła.
Jednak Lichtenstein pałał żądzą zemsty za postępek Zbyszka - rozkazał młodemu rycerzowi przeprosić go na klęcząco. To był jego warunek przebaczenia występku. Jednakże gdyby Zbyszko uczynił temu żądaniu zadość, straciłby całą rycerską cześć i stałby się pośmiewiskiem. Chłopak odmówił Krzyżakowi, na co ten ostatni zagroził mu, iż poskarży się do króla Władysława Jagiełły. W takich sprawach winowajcę skazywano na karę śmierci, ale bratanek Maćka z Bogdańca nie przestraszył się - wolał śmierć niż hańbę i Krzyżakowi się nie pokłonił. Ustalono, iż Zbyszko (który obiecał to na swój honor) przybędzie do sądu na stosowne wezwanie.
Po przybyciu do Krakowa obaj rycerze znów spotkali się ze sobą - tym razem na śniadaniu wydanym ku czci polskiego monarchy i zgromadzonych licznie gości. Tym samym zwiększało się prawdopodobieństwo, iż czyn Zbyszka wyjdzie na jaw a mściwy Krzyżak zażąda satysfakcji, a więc głowy młodzieńca. Liechtenstein był chytrym człowiekiem, dlatego początkowo usiłował bardzo ogólnie przekazać swoje pretensje, gdy jednak to nie pomogło otwarcie zażądał wymierzenia kary dzielnemu rycerzowi Danusi. Król oraz zgromadzeni na uczcie dostojni goście oburzyli się ogromnie, bowiem przywilej nietykalności posła był świętym prawem, którego złamanie okrywało hańbą całe królestwo, w tym i samego króla. Na wyraźne wezwanie Zbyszko, mimo powszechnej niechęci zgromadzonych skierowanej przeciwko jego osobie, dzielnie wystąpił na środek sali i przyznał się do zarzucanego mu czynu. Król po odbyciu narady nakazał wtrącić Zbyszka do wieży, gdzie miał czekać na wykonanie wyroku.
Wobec beznadziejnej sytuacji i perspektywy rychłej śmierci wielu radziło młodzieńcowi, aby powiesił się. Zbyszko jednak, jako wierzący chrześcijanin, stanowczo odrzucił taki pomysł. Długi pobyt w więzieniu urozmaicany był odwiedzinami życzliwych mu ludzi. Niestety, kilka dni po śmierci królowej Jadwigi wyznaczono wreszcie termin egzekucji rycerza.
Ponieważ ówcześni traktowali stracenia skazańców także jako swego rodzaju widowisko, egzekucja Zbyszka przyciągnęła sporo gawiedzi miejskiej, zaciekawionej wydarzeniem. Młodzieniec kroczył na szafot drogą wyściełaną kwiatami. W pewnym momencie na jego drodze znalazł się rycerz Powała razem z ubraną na biało Danusią, która nakryła głowę skazańca białą chustą krzycząc zwyczajową formułkę: "Mój ci jest!". W reakcji na to tłum zaczął domagać się, aby stanęli przed kasztelanem krakowskim. Urzędnik, zgodnie z pradawnym zwyczajem, uznał rację Danusi i puścił Zbyszka wolno. W ten sposób, dzięki wykorzystaniu prawa zwyczajowego, które pozwalało pannie "wykupić" skazańca od wyroku, jeśli ten się z nią potem ożeni, udało się ocalić Zbyszka z Bogdańca od śmierci.
Po tych wydarzeniach Maćko ze swoim bratankiem wrócili do rodowego Bogdańca, bowiem stan zdrowia Maćka znacznie się pogorszył. W tym samym czasie przybył do Bogdańca sam Jurand ze Spychowa, który był ojcem ukochanej Zbyszka. Pomimo próśb Jurand nie zgodził się na małżeństwo swojej córki, pomimo namowy wielu osób.
W drodze do Bogdańca Zbyszko i Maćko spotkali swego dawnego sąsiada - Zycha ze Zgorzelic, który podróżował z córką Jagienką. Dziewczyna oczarowała Zbyszka od pierwszego wejrzenia, choć jednocześnie nie mógł on przestać myśleć o Danusi. Dlatego też, pomimo swoje ogromnej sympatii do Jagienki, kiedy tylko stryj poczuł się lepiej, młodzieniec ruszył na Mazowsze, aby zobaczyć ukochaną. Przybył akurat w czasie, kiedy wszyscy sposobili się do polowania. Na polowaniu Zbyszko wykazał się wielkim męstwem - narażając życie ocalił księżną od niewątpliwej śmierci, jednakże chroniąc księżną młodzieniec odniósł poważne rany. Pewny rychłej śmierci wyprosił u miejscowego kapłana formalne pasowanie na rycerza, który uczynił to niezwłocznie.
Po pewnym czasie nadeszła od Juranda ze Spychowa wiadomość, że z powodu pogarszającego się wzroku pragnie jeszcze raz zobaczyć swą ukochaną córkę - Danusię. Zbyszko pamiętając, iż Jurand nie wyraził zgody na ich małżeństwo oraz nie wiedząc, kiedy znów zobaczy ukochaną, zaczął błagać księżną o zgodę na sekretny ślub z Danusią. Księżna wyraziła zgodę i w nocy Zbyszko i Danusia dokonali ceremonii zaślubin. W kilka godzin po zaślubinach Danusia wyjechała do Juranda.
Zbyszko natomiast dalej wracał do zdrowia, jednocześnie tęskniąc do swojej żony. Po dojściu do pełni sił rycerz wyruszył ponownie na dwór księcia mazowieckiego, a następnie (razem z księciem i dworem) pojechał do Ciechanowa, gdzie miała przybyć także Danusia ze swoim ojcem. W Ciechanowie właśnie miano także spędzić święta Bożego Narodzenia. Z powodu wyjątkowo mroźnej zimy warunki do podróży były bardzo złe, dlatego zaczęto martwić się na dworze księcia o przybycie Jurandowego orszaku.
Wreszcie rozpoczęto wieczerzę wigilijną, jednocześnie oczekując przybycia podróżnych. Niestety, wyczekiwani goście ciągle się nie pojawiali, co zaczęło wzbudzać podejrzenia i obawy. Nagle, pod koniec wigilijnej wieczerzy, na sali pojawił się pachołek, oznajmiając, iż niedaleko grodu natrafiono na jakichś ludzi z taborem. Zbyszko natychmiast wskoczył na konia i popędził do wskazanego miejsca. Natrafił na Juranda, Danusi jednak nie odnalazł. Wycieńczony Jurand długo zbierał siły. Okazało się, iż Danusia nie dojechała w ogóle do Spychowa. Powszechnie uważano, iż za zniknięciem Danusi odpowiadają rycerze zakonni.
Załamany porwaniem Danusi Zbyszko postanowił wyruszyć na poszukiwania. Razem z posłami polskimi udał się do Malborka, aby błagać Wielkiego Mistrza o pomoc. Szczęśliwy traf sprawił, że w stolicy Zakonu odbywały się właśnie turnieje rycerskie, w których uczestniczył między innymi brat najwyższego urzędnika Zakonu (Wielkiego Mistrza) - Ulrich von Jungingen. Los dał, ze podczas jednej z potyczek Zbyszko walczył właśnie z nim i pokonał go. Młodzieniec postanowił jednak darować życie Krzyżakowi, a ten z wdzięczności obiecał pomóc polskiemu rycerzowi w poszukiwaniach Danusi. Jednak wędrówka po państwie zakonnym nie przyniosła spodziewanego celu - w żadnym z odwiedzanych przez Zbyszka zamków i miejscowości nie było jego ukochanej.
Po nieudanych poszukiwaniach nieszczęśliwy mąż powrócił do rodowego Bogdańca. Ze stanu smutku wyrwała go dopiero nadarzająca się okazja odpłacenia Krzyżakom za wyrządzone zło: książę Witold bronił Żmudzi przed wojskami Zakonu i pilnie potrzebował polskich posiłków. Razem ze stryjem Maćkiem Zbyszko zdecydował się na wzięcie udziału w tej walce.
Podczas jednej z potyczek na Żmudzi rycerze złapali człowieka, który podobno widział Danusię, a potem jednego z porywaczy - komtura szczytnieckiego zamku. Dzięki temu poszukiwania Danusi zakończyły się wreszcie sukcesem. Schorowaną, zabiedzoną dziewczynę Zbyszko chciał odwieźć jak najszybciej do jej ojca, Juranda (okaleczonego okrutnie prze Krzyżaków), jednak stan zdrowia Danusi coraz bardziej się pogarszał. Wreszcie, pomimo troskliwej opieki Zbyszka dawna dwórka księżnej mazowieckiej zmarła na krótko przed planowanym przybyciem do Spychowa. Zbyszko był kompletnie załamany.
Zmarłą pochowano z należnymi jej honorami, opłakując przy tym ją samą i jej męża Zbyszka, który był także niemalże na wpół-umarły. Miłość jego życia spoczęła w zimnym grobie.
1.Spotkanie Zbyszka i Danusi w gospodzie " pod Lutnym Turem " w Tyńcu.
a)oczarowanie śpiewem i urodą dziewczyny,
b)ślubowanie rycerskie.
2.Zaatakowanie posła krzyżackiego.
3.Przybycie do Krakowa i uczta u Władysława Jagiełły.
a)skarga krzyżaka na rycerza z Bogdańca,
b)wstawiennictwo Powały z Taczewa i Anny Danuty,
c ) Zbyszko w więzieniu.
4.Skazanie rycerza na śmierć.
a) nakrycie głowy nałęczką - uratowanie od śmierci ,
b) zaręczyny.
5.Rozmowa Zbyszka i Juranda.
a)prośba o rękę Danusi i odmowa ojca.
6.Zbyszko wyrusza do Bogdańca.
7.Spotkanie młodych na dworze księcia Janusza Mazowieckiego.
a)przyjście na pomoc Danusi i księżnej w czasie polowania,
b)choroba Zbyszka,
c) Zbyszko pasowany na rycerza.
d ) potajemny ślub rycerza z Bogdańca i Danusi.
8.Porwanie Jurandówny przez Krzyżaków
a) decyzja o poszukiwaniu żony,
b) wyznanie prawdy dotyczącej ślubu .
9. Poszukiwanie Danusi.
a)Zbyszko otrzymuje glejt,
b) walka Zbyszka i Rotgiera
c) wyprawa na Żmudź.
10.Odnalezienie Danusi.
a)choroba dziewczyny ,
b)troskliwa opieka Zbyszka ,
c) powrót do Spychowa
11. Smierć Danusi.
W zajeździe "Pod Lutym Turem" Maćko z Bogdańca i jego bratanek Zbyszko zatrzymali się, aby nabrać sił do dalszej wędrówki. Wkrótce do sali zajazdu wpadł pachołek i obwieścił nowinę: Księżna Anna Danuta Mazowiecka, podróżująca ze swoim dworem, postanowiła odpocząć w gospodzie. Natychmiast usunięto biedniejszą szlachtę i chłopstwo, przygotowano stoły do wieczerzy. Oczekiwano rychłego przybycia Księżnej. Wreszcie z oddali zaczęła dobiegać muzyka - to dwór księżnej śpiewał radosne pieśni. Księżna i członkowie jej orszaku wkroczyli do gospody i rozpoczęto posiłek.
Po skończonej wieczerzy zebrani zapragnęli posłuchać kilku pieśni. Dwórka Danusia, faworytka Księżnej Pani, z pomocą lutni rozpoczęła swój śpiew. Miała niesamowity, łagodny głos, pełen słodyczy i delikatności. Jednak w kilka chwil od rozpoczęcia przez Danusię śpiewu o mało co nie doszło do wypadku - osoba siedząca na tej samej ławie, na której stała i śpiewała dziewczyna, podniosła się bez uprzedzenia. Danusia runęła w dół, jednak szybka reakcja Zbyszka z Bogdańca, który pochwycił ją w locie, zapobiegła tragedii.
Oczarowany dwórką rycerz wyznał dziewczynie miłość i, klęknąwszy, przyrzekł kochać ją do końca życia. Usłyszawszy następnie, w jaki sposób Danusia straciła swoją matkę obiecał również, jako rodzaj zemsty za doznaną od Krzyżaków krzywdę, trzy umieszczone na krzyżackich hełmach, pawie pióra. Zapewne młody człowiek do końca nie wiedział, na jakie niebezpieczeństwo się naraża, ale oczarowany wdziękiem Danusi zakochał się w niej bez pamięci i pragnął jak najszybciej zaimponować jej i zdobyć piękną dwórkę tylko dla siebie.
Po tym spotkaniu Zbyszko wyruszył razem ze stryjem do Krakowa. Na szlaku do Tyńca młodzieniec zauważył w oddali ciągnący na Kraków orszak rycerzy z pawimi piórami. Niewiele myśląc nadstawił kopię i ruszył w kierunku jadących z zamiarem zdobycia swego wymarzonego trofeum. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że jest to poseł krzyżacki - Liechtenstein, podróżujący do Polski do króla Władysława Jagiełły. W ostatniej chwili rycerz Powała z Taczewa pochwycił i zniszczył kopię Zbyszka, ratując w ten sposób życie krzyżackiego posła.
Jednak Lichtenstein pałał żądzą zemsty za postępek Zbyszka - rozkazał młodemu rycerzowi przeprosić go na klęcząco. To był jego warunek przebaczenia występku. Jednakże gdyby Zbyszko uczynił temu żądaniu zadość, straciłby całą rycerską cześć i stałby się pośmiewiskiem. Chłopak odmówił Krzyżakowi, na co ten ostatni zagroził mu, iż poskarży się do króla Władysława Jagiełły. W takich sprawach winowajcę skazywano na karę śmierci, ale bratanek Maćka z Bogdańca nie przestraszył się - wolał śmierć niż hańbę i Krzyżakowi się nie pokłonił. Ustalono, iż Zbyszko (który obiecał to na swój honor) przybędzie do sądu na stosowne wezwanie.
Po przybyciu do Krakowa obaj rycerze znów spotkali się ze sobą - tym razem na śniadaniu wydanym ku czci polskiego monarchy i zgromadzonych licznie gości. Tym samym zwiększało się prawdopodobieństwo, iż czyn Zbyszka wyjdzie na jaw a mściwy Krzyżak zażąda satysfakcji, a więc głowy młodzieńca. Liechtenstein był chytrym człowiekiem, dlatego początkowo usiłował bardzo ogólnie przekazać swoje pretensje, gdy jednak to nie pomogło otwarcie zażądał wymierzenia kary dzielnemu rycerzowi Danusi. Król oraz zgromadzeni na uczcie dostojni goście oburzyli się ogromnie, bowiem przywilej nietykalności posła był świętym prawem, którego złamanie okrywało hańbą całe królestwo, w tym i samego króla. Na wyraźne wezwanie Zbyszko, mimo powszechnej niechęci zgromadzonych skierowanej przeciwko jego osobie, dzielnie wystąpił na środek sali i przyznał się do zarzucanego mu czynu. Król po odbyciu narady nakazał wtrącić Zbyszka do wieży, gdzie miał czekać na wykonanie wyroku.
Wobec beznadziejnej sytuacji i perspektywy rychłej śmierci wielu radziło młodzieńcowi, aby powiesił się. Zbyszko jednak, jako wierzący chrześcijanin, stanowczo odrzucił taki pomysł. Długi pobyt w więzieniu urozmaicany był odwiedzinami życzliwych mu ludzi. Niestety, kilka dni po śmierci królowej Jadwigi wyznaczono wreszcie termin egzekucji rycerza.
Ponieważ ówcześni traktowali stracenia skazańców także jako swego rodzaju widowisko, egzekucja Zbyszka przyciągnęła sporo gawiedzi miejskiej, zaciekawionej wydarzeniem. Młodzieniec kroczył na szafot drogą wyściełaną kwiatami. W pewnym momencie na jego drodze znalazł się rycerz Powała razem z ubraną na biało Danusią, która nakryła głowę skazańca białą chustą krzycząc zwyczajową formułkę: "Mój ci jest!". W reakcji na to tłum zaczął domagać się, aby stanęli przed kasztelanem krakowskim. Urzędnik, zgodnie z pradawnym zwyczajem, uznał rację Danusi i puścił Zbyszka wolno. W ten sposób, dzięki wykorzystaniu prawa zwyczajowego, które pozwalało pannie "wykupić" skazańca od wyroku, jeśli ten się z nią potem ożeni, udało się ocalić Zbyszka z Bogdańca od śmierci.
Po tych wydarzeniach Maćko ze swoim bratankiem wrócili do rodowego Bogdańca, bowiem stan zdrowia Maćka znacznie się pogorszył. W tym samym czasie przybył do Bogdańca sam Jurand ze Spychowa, który był ojcem ukochanej Zbyszka. Pomimo próśb Jurand nie zgodził się na małżeństwo swojej córki, pomimo namowy wielu osób.
W drodze do Bogdańca Zbyszko i Maćko spotkali swego dawnego sąsiada - Zycha ze Zgorzelic, który podróżował z córką Jagienką. Dziewczyna oczarowała Zbyszka od pierwszego wejrzenia, choć jednocześnie nie mógł on przestać myśleć o Danusi. Dlatego też, pomimo swoje ogromnej sympatii do Jagienki, kiedy tylko stryj poczuł się lepiej, młodzieniec ruszył na Mazowsze, aby zobaczyć ukochaną. Przybył akurat w czasie, kiedy wszyscy sposobili się do polowania. Na polowaniu Zbyszko wykazał się wielkim męstwem - narażając życie ocalił księżną od niewątpliwej śmierci, jednakże chroniąc księżną młodzieniec odniósł poważne rany. Pewny rychłej śmierci wyprosił u miejscowego kapłana formalne pasowanie na rycerza, który uczynił to niezwłocznie.
Po pewnym czasie nadeszła od Juranda ze Spychowa wiadomość, że z powodu pogarszającego się wzroku pragnie jeszcze raz zobaczyć swą ukochaną córkę - Danusię. Zbyszko pamiętając, iż Jurand nie wyraził zgody na ich małżeństwo oraz nie wiedząc, kiedy znów zobaczy ukochaną, zaczął błagać księżną o zgodę na sekretny ślub z Danusią. Księżna wyraziła zgodę i w nocy Zbyszko i Danusia dokonali ceremonii zaślubin. W kilka godzin po zaślubinach Danusia wyjechała do Juranda.
Zbyszko natomiast dalej wracał do zdrowia, jednocześnie tęskniąc do swojej żony. Po dojściu do pełni sił rycerz wyruszył ponownie na dwór księcia mazowieckiego, a następnie (razem z księciem i dworem) pojechał do Ciechanowa, gdzie miała przybyć także Danusia ze swoim ojcem. W Ciechanowie właśnie miano także spędzić święta Bożego Narodzenia. Z powodu wyjątkowo mroźnej zimy warunki do podróży były bardzo złe, dlatego zaczęto martwić się na dworze księcia o przybycie Jurandowego orszaku.
Wreszcie rozpoczęto wieczerzę wigilijną, jednocześnie oczekując przybycia podróżnych. Niestety, wyczekiwani goście ciągle się nie pojawiali, co zaczęło wzbudzać podejrzenia i obawy. Nagle, pod koniec wigilijnej wieczerzy, na sali pojawił się pachołek, oznajmiając, iż niedaleko grodu natrafiono na jakichś ludzi z taborem. Zbyszko natychmiast wskoczył na konia i popędził do wskazanego miejsca. Natrafił na Juranda, Danusi jednak nie odnalazł. Wycieńczony Jurand długo zbierał siły. Okazało się, iż Danusia nie dojechała w ogóle do Spychowa. Powszechnie uważano, iż za zniknięciem Danusi odpowiadają rycerze zakonni.
Załamany porwaniem Danusi Zbyszko postanowił wyruszyć na poszukiwania. Razem z posłami polskimi udał się do Malborka, aby błagać Wielkiego Mistrza o pomoc. Szczęśliwy traf sprawił, że w stolicy Zakonu odbywały się właśnie turnieje rycerskie, w których uczestniczył między innymi brat najwyższego urzędnika Zakonu (Wielkiego Mistrza) - Ulrich von Jungingen. Los dał, ze podczas jednej z potyczek Zbyszko walczył właśnie z nim i pokonał go. Młodzieniec postanowił jednak darować życie Krzyżakowi, a ten z wdzięczności obiecał pomóc polskiemu rycerzowi w poszukiwaniach Danusi. Jednak wędrówka po państwie zakonnym nie przyniosła spodziewanego celu - w żadnym z odwiedzanych przez Zbyszka zamków i miejscowości nie było jego ukochanej.
Po nieudanych poszukiwaniach nieszczęśliwy mąż powrócił do rodowego Bogdańca. Ze stanu smutku wyrwała go dopiero nadarzająca się okazja odpłacenia Krzyżakom za wyrządzone zło: książę Witold bronił Żmudzi przed wojskami Zakonu i pilnie potrzebował polskich posiłków. Razem ze stryjem Maćkiem Zbyszko zdecydował się na wzięcie udziału w tej walce.
Podczas jednej z potyczek na Żmudzi rycerze złapali człowieka, który podobno widział Danusię, a potem jednego z porywaczy - komtura szczytnieckiego zamku. Dzięki temu poszukiwania Danusi zakończyły się wreszcie sukcesem. Schorowaną, zabiedzoną dziewczynę Zbyszko chciał odwieźć jak najszybciej do jej ojca, Juranda (okaleczonego okrutnie prze Krzyżaków), jednak stan zdrowia Danusi coraz bardziej się pogarszał. Wreszcie, pomimo troskliwej opieki Zbyszka dawna dwórka księżnej mazowieckiej zmarła na krótko przed planowanym przybyciem do Spychowa. Zbyszko był kompletnie załamany.
Zmarłą pochowano z należnymi jej honorami, opłakując przy tym ją samą i jej męża Zbyszka, który był także niemalże na wpół-umarły. Miłość jego życia spoczęła w zimnym grobie.