Ciężko jest wyobrazić sobie że jest się syberyjskim zesłańsem, lecz spróbować warto. Pamiętam był to luty 1966r zima doskwierała jak nigdy. Głód, ból, strach prześladował nas na każdym kroku. Cieżkie prace fizyczne które wykańczały organim. Wręcz coś przeraźliwego. Jedyna iskierka w tym wszystkim mój mąż Steffan i córeczka Laura. Niestety zabrano mi nawet ich zdjęcia.Nikt naprawdę nie wiedział który jest dzień miesiąca, liczne choroby wykańczały nas. Śmierć w swym strasznym obliczu czaiła się na każdym kroku i czychała tylko na zawahanie wiary w coś pozytywnego. Mijały dni, mięsiące, lata niestety końca nie było. Jedni umierali na ich miejsce przychodzili nowi było to piekło na ziemi. Pisałam ten pamiętnik w ukryciu, lecz miałam dostęp do kartki pożółkniałego pergaminu i atramentu opisując to mam nadzieje że kiedyś odczyta i wspomni o nas... o nas zapomnianych przez Boga.
Ciężko jest wyobrazić sobie że jest się syberyjskim zesłańsem, lecz spróbować warto. Pamiętam był to luty 1966r zima doskwierała jak nigdy. Głód, ból, strach prześladował nas na każdym kroku. Cieżkie prace fizyczne które wykańczały organim. Wręcz coś przeraźliwego. Jedyna iskierka w tym wszystkim mój mąż Steffan i córeczka Laura. Niestety zabrano mi nawet ich zdjęcia.Nikt naprawdę nie wiedział który jest dzień miesiąca, liczne choroby wykańczały nas. Śmierć w swym strasznym obliczu czaiła się na każdym kroku i czychała tylko na zawahanie wiary w coś pozytywnego. Mijały dni, mięsiące, lata niestety końca nie było. Jedni umierali na ich miejsce przychodzili nowi było to piekło na ziemi. Pisałam ten pamiętnik w ukryciu, lecz miałam dostęp do kartki pożółkniałego pergaminu i atramentu opisując to mam nadzieje że kiedyś odczyta i wspomni o nas... o nas zapomnianych przez Boga.