W łódeczce z żaglami Lato dziś przybyło. Stanęło na brzegu I tak zanuciło:
"Wnoszę lato słoneczne I plaże bezpieczne. Miejcie lato z pogodą I wycieczki z przygodą.
Daję lato z piosenką I gitarą pod ręką. A uczucie radości W waszych sercach Niech gości".
Potem swą łódeczkę Zręcznie przekręciło, Do żeglarskich regat Wnet się dołączyło.
J e s i e ń
Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka, Słońce rozpływa się gasnącym złotem. Pierścień dni moich z wolna się zamyka, Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.
Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem Na pola szarym cichnące milczeniem. Serce uśmierza się tętnem głębokiem. Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?
Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu, Zanim z mym cieniem zostaniemy sami. Czemu mi rzucasz kamień do ogrodu I mącisz moją rozmowę z ptakami?
Choinka z lasu Stoi śnieżna, wyniosła z zielonymi igłami. Przyszła z lasu, gdzie rosła wraz ze swymi siostrami. Pachnie mrozem i borem, i żywicą, i korą. Jeszcze dzisiaj wieczorem w strój ją barwny ubiorą. Kule na niej zabłysną przezroczyste i kruche, na gałązkach zawisną kolorowe łańcuchy. I sto świeczek zapłonie Dzieci cieszyć się będą Gdy się wieczór rozdzwoni I rozśpiewa kolędą
LATO
W łódeczce z żaglami
Lato dziś przybyło.
Stanęło na brzegu
I tak zanuciło:
"Wnoszę lato słoneczne
I plaże bezpieczne.
Miejcie lato z pogodą
I wycieczki z przygodą.
Daję lato z piosenką
I gitarą pod ręką.
A uczucie radości
W waszych sercach
Niech gości".
Potem swą łódeczkę
Zręcznie przekręciło,
Do żeglarskich regat
Wnet się dołączyło.
J e s i e ń
Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.
Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierza się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?
Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu,
Zanim z mym cieniem zostaniemy sami.
Czemu mi rzucasz kamień do ogrodu
I mącisz moją rozmowę z ptakami?
Stoi śnieżna, wyniosła
z zielonymi igłami.
Przyszła z lasu, gdzie rosła
wraz ze swymi siostrami.
Pachnie mrozem i borem,
i żywicą, i korą.
Jeszcze dzisiaj wieczorem
w strój ją barwny ubiorą.
Kule na niej zabłysną
przezroczyste i kruche,
na gałązkach zawisną
kolorowe łańcuchy.
I sto świeczek zapłonie
Dzieci cieszyć się będą
Gdy się wieczór rozdzwoni
I rozśpiewa kolędą
RYSUNEK
,,-Co robisz, synku?
- Rysuję ptaka.
Oto dziób,
skrzydła,
łapki.
Skończyłem!
- Nie kończ.
Rysuj dalej.
Narysuj mu drzewo,
narysuj mu gniazdo,
narysuj mu przyjaciela."
WRZESIEŃ
,,Już za nami ciepłe lato,
cień głęboki, upał, burze,
ale mamy wrzesień za to
i najczystrzy błękit w górze.
W lesie - cisza pod dębami
i orzechy na leszczynie.
czy do lasu pójdziesz z nami,
nim błękitny wrzesień minie?
W polu pachnie ziemia świeża,
przeorana blaskiem pługa,
wkrótce przyjdze tu po ścieżkach
mokra słota i szaruga
A nad rzeką? Cicho, pusto
przez dzień cały aż do świtu
Prawda, że i wody lustro
pochłodniało do błękitu?
Tylko w szkole ruch i życie,
tak jak przedtem w polu, w lesie.
Tylko w szkole, czy słyszycie?
Huczy szumny, gwarny wrzesień.
MARZENIA
Ja nie lubię chodzić do szkoły,
choć nie ma nic we mnie z lenia.
Ja nie lubię chodzić do szkoły
- bo w tornistrze nie mieszczą się marzenia.
W szkole jest wielki porządek.
Nikt nie trzyma pod ławką marzeń.
Muszę zostawiać je w domu,
pod stołem
albo w jakiejś szparze.
A one wciąż rosną.
Odbywają samotne podróże.
I kiedy wracam ze szkoły,
za dalekie są,
za duże.
Liczę na UŚMIECH :D