A: Witam Państwa bardzo serdecznie, witam wszystkich telewidzów przed telewizorami. Jak Państwo widzieli, przed chwilą zakończyliśmy emisję kolejnej części naszego reality show pt. "Gw...(zdziwienie połączone z zażenowaniem) "Gwiazdy tańczą ze zwierzętami" no i widzieli Państwo, co się stało... głosami telewidzów z turnieju odpadła para: Justyna Steczkowska i słoń. No niestety oboje nie pogodzili się z tym werdyktem, wpadli w furię... Zaczęli demolować studio. No... Słonia się jeszcze dało uspokoić, ale... (bezradność). Wobec tego w turnieju zostają dwie pary, trzy pary, nie dwie - dobrze mówię, gdyż para: Ewelina Flinta i lew mmm... została w trakcie próby w tragiczny sposób zdekompletowana, no i niestety no lew nie będzie tańczył sam, tym bardziej, że jest objedzony. Wobec tego w turnieju zostają dwie pary. A mianowicie: Tomasz Kot i pies, a także - Iwan i Delfin i delfin. Uwaga: tego programu nie będzie, jeśli abonament zostanie zlikwidowany (podstępny wzrok). Dobrze, wobec tego, że w studio idzie na dwa tygodnie do remontu, zapraszam na nasz premierowy teleturniej. Zapraszam trójkę zawodników, chodźcie kochani!
(wchodzi trójka zawodników)
Oto oni... Nasza wspaniała trójka. em, ym... Może na początek, niejako na rozgrzewkę, krótki konkurs sms-owy. Pytanie - proste, dla naszych telewidzów, proszę odgadnąć: Kto z naszej trójki jest kobietą? Tutaj podpowiem osobom, które się wahają, że jest to Elżbieta. I do wygrania są cenne nagrody, gdyż do wygrania jest skuter i wycieczka do Pakistanu - właśnie tym skuterem. Także jest o co walczyć. I teraz uwaga - na czym polega zadanie naszych zawodników? Otóż mają oni odgadnąć za pomocą kilku pytań, kim jest, ukryty w tym worku, nasz człowiek zagadka.
(wchodzi człowiek w worku)
Witamy człowieka zagadkę!
Jak tam panie Łukaszu, wszystko dobrze?
B: aa, y, a tam.
(A ociera czoło o worek)
A: Dobra, Kochani, a więc - cóż... mamy trójkę zawodników, mamy człowieka zagadkę, jednym słowem witam w teleturnieju "TO IDIOTYCZNE"!
E: Przepraszam bardzo...
A: Tak?
E: A czemu ten teleturniej nazywa się "To idiotyczne"?
A: A, zagadka ta... ten tytuł wyjaśni się chyba sam pod koniec programu. Teraz się tym nie zajmujmy. Teraz uwaga, zanim poznamy tożsamość naszego człowieka - zagadki, proponuję, abyśmy poznali naszych zawodników. Obok mnie stoi Elżbieta. Elżbieta pochodzi z...
C: Koła.
A: Z Koła. (wybucha śmiechem) Z koła gospodyń wiejskich, tak? (śmieje się)
(C zażenowana)
A dodaje:... nie.
C: Jest taka miejscowość - Koło.
A: Tak, oczywiście. Jest taka miejscowość - Koło. Żartowałem sobie, znam ją bardzo dobrze, oczywiście. Co więcej, mam nawet w domu sedes z Koła. Dobrze.
C: Z takiego koła od samochodu...
(A - marszy się)
A: Nie, nie, jest taka miejscowość - Koło. Tak się nazywa miejscowość. Koło. Koło Konina. Koło. W sensie - niedaleko, blisko, koło... niedaleko.
(C myśli... nagle olśnienie)
C: Wiem, mieszkam tam!
A: No to żeśmy sobie pogadali. Jak państwo widzą – Elżbieta nie jest faworytem w naszym teleturnieju. I co jest tam Elżbieto, mieszkasz w tym Kole i co tam porabiasz…
C: Jestem barmanką i pracuję w pubie „Szwajcarska plaża”.
A: O! Am (odwraca się do tyłu)
(B kiwa głową przecząco, mruczy cicho)
B:W Szwajcarii nie ma plaży, nie?
A: Znaczy… Szwajcaria nie ma dostępu do morza.
C: Ale może ma do plaży! (ten charakterystyczny śmiech)
(wszyscy biją brawo, nawet człowiek w worku)
A: Prawda, jak to mówią – „Poznasz głupiego po śmiechu jego”. Dobrze, mieszkasz tam, robisz, pracujesz, robisz drinki?
C: Tak.
A: Robisz. Józef – tu pytanie do Józefa. Halo – centrala… Józef. Powiedz nam – jaki jest twój ulubiony drink?
D: No jaki…
A: Nie wiem jaki, no to ja się ciebie pytam, jaki… jaki jest twój ulubiony drink?
D: Bardzo dobrze.
A: Jak Państwo widzą, walka o ostatnie miejsce będzie zacięta. No ale… jaki jest twój ulubiony drink? No nie wiem, jaki, czy to jest whisky z colą, gin z tonikiem, malibu z mlekiem.
D: Szklanka z wódką…
(wszyscy biją brawa – łącznie z człowiekiem w worku)
A: Prawda. Siła prostoty. I został nam Tadeusz… Tadeusz, który mieszka… gdzie?
E: W łodzi.
A: W Łodzi! Ooo, bardzo ładne miasto…
E: …która cumuje w Bobrownikach.
A: yyyyhhhh…
(zwija się w pół)
A: ah. Czyli mamy bardzo wyrównany poziom. … w Bobrownikach. A powiedz nam, a jaka rzeka przepływa przez Bobrowniki?
E: Wieprz.
A: Wieprz!
D: Jak wieprz, to chyba przebiega, chrum chrum chrum (i pokazuje jednocześnie, że przebiega)
C: Nie, nie, panie Józefie, pan nawet nie wie, jak świnki potrafią pływać. Naprawdę!
(A zaczyna podsłuchiwać rozmowę)
D: Potrafią, ale nie całe…
C: No to jak?
D: Jak kiedyś gotowałem świński ryj, to tylko tłuszcz pływał. Także nie. Nie.
A: Dobrze. Słuchajcie teraz…
C: Moja ciotka mieszka w Tłuszczu.
D: A moja w Maśle.
C: Oooo…
E: Chyba w Jaśle… W Ja – a – śle.
A: Uwaga, (przekrzykuje zawodników) tego programu też nie będzie, jeśli abonament zostanie zlikwidowany. Dobrze. Dobrze. Mieszkasz w tych swoich Bobrownikach i powiedz nam, co tam porabiasz.
(E – wielkie zdziwienie)
A: Ooo, chyba w miętkie dostał.
E: Ciężko powiedzieć.
A: Tak, to widzę, widzę. Widzę, co tam się dzieje. Ale spróbuj chłopie, dźwignij to.
E: Wstaję tak mniej-więcej koło 9-tej.
A: O której?
E: Dziewiątej.
C i D powtarzają:
C i D: Dziewiątej.
E: Idę do łazienki, robię se przed lustrem przedziałek…
(E myśli)
A: I? Co dalej? Jaka kolejna sensacyjna przygoda?
E: W zasadzie mam już fajrant.
A: Aha. No to jak wyłysiejesz, będziesz mógł spać do 10-tej! Dobrze. Został nam jeszcze Józef, z którym chciałem słówko zamienić. Józef… mieszka na Pomorzu. A więc jesteś Józefie Pomorzaninem
(D – zakłopotanie, pokazuje na siebie ze zdziwieniem)
A: Widzę, że Józef jest tym faktem zaskoczony. A dokładnie mieszkasz, gdzie?
(D kiwa głową twierdząco, po czym szybko i niewyraźnie mówi)
D: W Czortowie.
A: Gdzie:
D: W Czortowie.
A: Nie wiem, co on tam wydukał pod nosem. A tu mam napisane, że mieszkasz w Trzebiatowie.
D: No. To co się pytasz?!
A: Dobrze.
D: A ty skąd jesteś? Pan skąd?
A: JA?! Wszystkich was to interesuje?! (odwraca się w drugą stronę, wystrasza się worka i krzyczy „aaa!”, mruczy pod nosem: Ogłupiają też w tym programie.) Ja pochodzę z tej, yy, ze Stalowej Woli.
D: Bardzo dobrze, bardzo dobrze. W Stalowej Woli się urodził Szopen. (pokazuje, jak grał)
A: Tak. W koparce. Powiedz nam lepiej, mieszkasz w Trzebiatowie Józefie i czym się parasz?
(E się odsuwa od D, D się głupio patrzy na A)
D: Nic z tych rzeczy, bracie.
(E się z powrotem przysuwa)
A: No to się cieszę, ale chodziło mi o to, no… jak rano wstajesz, tak, to, no to, no to, co robisz… gdzie idziesz…
D: Na koło.
A: Na koło. No ale płacą ci za to?! Nie. Pieniądze gdzie zarabiasz?!
D: A… W bibliotece. Bo jestem tym tam, no… bibliotekarzem. Się okazało – na Pomorzu.
A: Ty jesteś bibliotekarzem?! W bibliotece pracujesz?! Naprawdę?! I ludziom książki wydajesz?!
D: No a co, kartofle?!
A: Przepraszam, że tak się dopytuję, ale… wiadomo, kiedy głupi żartuje?! Dobrze, jesteś bibliotekarzem. O! To powiedz nam taką rzecz… Gdybyś nagle znalazł się sam jeden na bezludnej wyspie, to jaką jedną, jedyną książkę na tę bezludną wyspę byś ze sobą zabrał.
D: Trudne pytanie, się właśnie go bałem, bo tyle jest książek, literatura rosyjska, amerykańska, ale jedną książkę!
A: Jedną.
D. 150 technik samogwałtu.
(człowiek w worku szturcha A, a przysuwa do niego ucho)
A: Co?
(B odpowiada zmarnowany)
B: Yyyyyyhhhhhhh, ej, streszczajcie się tam.
A: Dlaczego?
B: Streszczajcie się, bo w tym worku jest strasznie duszno.
A: No – od tego jest worek. Widziały gały, co brały, tak?
B: Panie, jak tu wali nawozem.
A: Tak, właśnie, bardzo pana przepraszam, bo tu teść wywoził obornik na działkę, już nie zdążyłem popłukać.
B: Nie, nie, nie, kochany, jeszcze tu zwymiotuję.
A: Dobrze, tylko niech pan nie zdejmuje worka, bo zobaczą…
B: Nie no panie, ja tu uduszę się.
A: Dobra spiep**** pan, co mi tutaj miętolisz nad uchem, miętolasz jeden.
D: Co on chce?
A: Nic nie chce! (złość) Jest zadowolony, że ma pracę. Proszę bardzo, (i teraz szorstki akcent) bawimy się! Uwaga. Musicie zgadnąć, kto się znajduje w tym worku. I teraz, uwaga, możecie zadawać tylko takie pytania, na które nasz gość może odpowiedzieć tylko „tak” albo „nie”.
E: A ile mamy czasu?
A: Aż się skończy powietrze w worku. Także nie ma na co czekać, zaczynamy. Czas start, proszę bardzo.
(A się odsuwa)
C: Jakiej jesteś płci tajemnicza osobo?
B: Przykro mi, ale na to pytanie nie da się odpowiedzieć „tak” lub „nie”.
A: Inaczej się spytaj.
D: To po głosie słychać, że chłop siedzi.
A: JÓZEF!
C: Czy jest pan kobietą?
B: Nie.
C: Czy jest pan mężczyzną?
B: No jak nie kobietą, to kim idiotko…
C: Na moje pytania proszę odpowiadać „tak” lub „nie”.
B: Tak idiotko!
D: Zna pan języki obce?
B: Nie.
D: Jest pan prezydentem.
C i D: Tak, tak!
A: Nie! To nie on, to nie on. Jeszcze jeden taki numer i wylatujesz stąd na zbity pysk.
D: Ale zabawa…
E: Ma pan brata?
B: Tak.
E: Cholera, no…
A: Co „cholera, no”?
E: Bo jakby on nie miał brata, to ja bym wiedział, kto to jest.
A: W jaki sposób?!
E: Mój znajomy nie ma brata.
A: Jezuniu kochany, proszę bardzo… Co teraz…
C: Czy jest pan wysoki?
D: Jest dokładnie taki, jak ten worek. No karakan raczej.
C: A jak kucnął?! A poza tym, panie Józefie, co tam widać, jak go worek zasłania?
D: No worek to może zasłaniać, nie wiem, że jest Murzynem, a nie takie rzeczy oczywiste.
C: A właśnie – czy jest pan Murzynem?
B: Nie.
C: Czyli Murzynka…
D: Czy pan to robi ręką?
B: Co robię…
D: To, co pan robi.
B: A skąd pan wie, że ja to robię?! Nie no, a to niech se pan robi, mi nie o to chodzi. Tylko, czy w robocie, pracy, czy pan używa rąk.
A: Nie no, Józek, przepraszam cię bardzo, ja tu zainterweniuję, wiem, że ten temat to jest twój konik, ale… proszę cię bardzo, jednak – zlituj się, człowieku.
E: Czy lubi się pan przebierać w damskie ciuchy?
A: Tak. ….. NIE! To on mówi! Nie…
B: Panie, wyciągnijcie mnie stąd, bo zemdleję na tej karuzeli.
A: Dobra, koniec. Koniec, skończył się czas.
C: Już?
A: Już. Tam chłopina zdycha, a jeszcze tego. Proszę bardzo, w takim razie – strzelamy. Kto to jest? Elżbieta…
C: Bardzo wysoka Murzynka albo Michał Wiśniewski.
A: Ten z czerwonymi? (pokazuje na włosy)
C: Z tymi.
A: Co ma w nosie to… (pokazuje, co ma w nosie)
C: To.
A: Dlaczego myślisz, że to on?
C: Wszędzie się pcha, to i do worka wlazł.
A: Takiej Elżbiety jeszcze nie znałem. Proszę bardzo, Tadeusz?
E: To jest nauczyciel, na bank.
A: Dlaczego?
E: Bo zarabia grosze i pewnie dorabia jako pajac.
A: Brutalna diagnoza, ale… no…Jest to prawdopodobne. I, proszę bardzo… Józef.
D: Można powtórzyć pytanie?
A: Można. Józef, kto jest w tym worku?
D: Ratownik pływacki w czepku.
A: y… Można powtórzyć odpowiedź?
D: Józef, kto jest w tym worku?
A: Wiesz co, baranie, to ja się ciebie pytam, kto jest w tym worku, a nie ty mnie.
D: Mnie?
A: Ja się ciebie pytam, kto jest w tym worku.
D: Mnie. Ratownik pływacki w czepku.
A: Boże, widzę, że się uczepiłeś tego jak piana płotu, ale… dlaczego? Dlaczego to jest ratownik pływacki?
D: Bo ma czepek.
A: Dobra, uwaga. Rozwiązanie. Na początek rozstrzygnięcie naszego konkursu sms – owego. Pytanie brzmiało: Kto z naszej trójki jest kobietą? Tutaj niespodzianki nie było. Wygrała Elżbieta. Ale, co ciekawe, tylko trzeba głosami z Józefem.
E: Ale przecież… to idiotyczne.
A: Tak. Mówiłem, że się wyjaśni tytuł pod koniec i się wyjaśnił. Teraz najciekawsze. Kto znajduje się w tym worku… Elżbieta uważa, że jest to…
C: Bardzo wysoka Murzynka albo Michał Wiśniewski.
E: Nauczyciel, na bank.
D: Ratownik pływacki, który w czepku jest.
A: Dobrze. Kulminejszyn! Proszę o werble… (zdejmuje worek – a tam ratownik pływacki w czepku). Czyli wszystko jasne, w worku znajdował się ratownik pływacki.
D: Co ty chciałeś, dzieciaku… Apropo – wiesz może, jaka jest najczęstsza przyczyna utonięć?
A: Alkohol.
D: Woda.
A: Dobrze. Wobec tego główną nagrodę otrzymuje lew, jest to 25 tysięcy złotych. Już wiesz, na co przeznaczysz te pieniądze?
D: Na wycieczkę…
A: Na wycieczkę. Aż się boję spytać, dokąd...
D: Na bezludną wyspę!
A: W takim razie oszczędzaj ręce. I powiedz nam taką rzecz, najciekawsze jest to pytanie w tym programie, jak na to wpadłeś, że jest to ratownik pływacki. W którym momencie, no nie wiem, podjąłeś trop, kiedy zacząłeś węszyć… Krótko mówiąc – no skąd wiedziałeś, że jest to ratownik pływacki?!
D: Widziałem na zapleczu, jak się do worka pakuje.
A – prezenter
B – człowiek zagadka
C – Elżbieta
D – Józef
E – Tadeusz
A: Witam Państwa bardzo serdecznie, witam wszystkich telewidzów przed telewizorami. Jak Państwo widzieli, przed chwilą zakończyliśmy emisję kolejnej części naszego reality show pt. "Gw...(zdziwienie połączone z zażenowaniem) "Gwiazdy tańczą ze zwierzętami" no i widzieli Państwo, co się stało... głosami telewidzów z turnieju odpadła para: Justyna Steczkowska i słoń. No niestety oboje nie pogodzili się z tym werdyktem, wpadli w furię... Zaczęli demolować studio. No... Słonia się jeszcze dało uspokoić, ale... (bezradność). Wobec tego w turnieju zostają dwie pary, trzy pary, nie dwie - dobrze mówię, gdyż para: Ewelina Flinta i lew mmm... została w trakcie próby w tragiczny sposób zdekompletowana, no i niestety no lew nie będzie tańczył sam, tym bardziej, że jest objedzony. Wobec tego w turnieju zostają dwie pary. A mianowicie: Tomasz Kot i pies, a także - Iwan i Delfin i delfin. Uwaga: tego programu nie będzie, jeśli abonament zostanie zlikwidowany (podstępny wzrok). Dobrze, wobec tego, że w studio idzie na dwa tygodnie do remontu, zapraszam na nasz premierowy teleturniej. Zapraszam trójkę zawodników, chodźcie kochani!
(wchodzi trójka zawodników)
Oto oni... Nasza wspaniała trójka. em, ym... Może na początek, niejako na rozgrzewkę, krótki konkurs sms-owy. Pytanie - proste, dla naszych telewidzów, proszę odgadnąć: Kto z naszej trójki jest kobietą? Tutaj podpowiem osobom, które się wahają, że jest to Elżbieta. I do wygrania są cenne nagrody, gdyż do wygrania jest skuter i wycieczka do Pakistanu - właśnie tym skuterem. Także jest o co walczyć. I teraz uwaga - na czym polega zadanie naszych zawodników? Otóż mają oni odgadnąć za pomocą kilku pytań, kim jest, ukryty w tym worku, nasz człowiek zagadka.
(wchodzi człowiek w worku)
Witamy człowieka zagadkę!
Jak tam panie Łukaszu, wszystko dobrze?
B: aa, y, a tam.
(A ociera czoło o worek)
A: Dobra, Kochani, a więc - cóż... mamy trójkę zawodników, mamy człowieka zagadkę, jednym słowem witam w teleturnieju "TO IDIOTYCZNE"!
E: Przepraszam bardzo...
A: Tak?
E: A czemu ten teleturniej nazywa się "To idiotyczne"?
A: A, zagadka ta... ten tytuł wyjaśni się chyba sam pod koniec programu. Teraz się tym nie zajmujmy. Teraz uwaga, zanim poznamy tożsamość naszego człowieka - zagadki, proponuję, abyśmy poznali naszych zawodników. Obok mnie stoi Elżbieta. Elżbieta pochodzi z...
C: Koła.
A: Z Koła. (wybucha śmiechem) Z koła gospodyń wiejskich, tak? (śmieje się)
(C zażenowana)
A dodaje:... nie.
C: Jest taka miejscowość - Koło.
A: Tak, oczywiście. Jest taka miejscowość - Koło. Żartowałem sobie, znam ją bardzo dobrze, oczywiście. Co więcej, mam nawet w domu sedes z Koła. Dobrze.
C: Z takiego koła od samochodu...
(A - marszy się)
A: Nie, nie, jest taka miejscowość - Koło. Tak się nazywa miejscowość. Koło. Koło Konina. Koło. W sensie - niedaleko, blisko, koło... niedaleko.
(C myśli... nagle olśnienie)
C: Wiem, mieszkam tam!
A: No to żeśmy sobie pogadali. Jak państwo widzą – Elżbieta nie jest faworytem w naszym teleturnieju. I co jest tam Elżbieto, mieszkasz w tym Kole i co tam porabiasz…
C: Jestem barmanką i pracuję w pubie „Szwajcarska plaża”.
A: O! Am (odwraca się do tyłu)
(B kiwa głową przecząco, mruczy cicho)
B:W Szwajcarii nie ma plaży, nie?
A: Znaczy… Szwajcaria nie ma dostępu do morza.
C: Ale może ma do plaży! (ten charakterystyczny śmiech)
(wszyscy biją brawo, nawet człowiek w worku)
A: Prawda, jak to mówią – „Poznasz głupiego po śmiechu jego”. Dobrze, mieszkasz tam, robisz, pracujesz, robisz drinki?
C: Tak.
A: Robisz. Józef – tu pytanie do Józefa. Halo – centrala… Józef. Powiedz nam – jaki jest twój ulubiony drink?
D: No jaki…
A: Nie wiem jaki, no to ja się ciebie pytam, jaki… jaki jest twój ulubiony drink?
D: Bardzo dobrze.
A: Jak Państwo widzą, walka o ostatnie miejsce będzie zacięta. No ale… jaki jest twój ulubiony drink? No nie wiem, jaki, czy to jest whisky z colą, gin z tonikiem, malibu z mlekiem.
D: Szklanka z wódką…
(wszyscy biją brawa – łącznie z człowiekiem w worku)
A: Prawda. Siła prostoty. I został nam Tadeusz… Tadeusz, który mieszka… gdzie?
E: W łodzi.
A: W Łodzi! Ooo, bardzo ładne miasto…
E: …która cumuje w Bobrownikach.
A: yyyyhhhh…
(zwija się w pół)
A: ah. Czyli mamy bardzo wyrównany poziom. … w Bobrownikach. A powiedz nam, a jaka rzeka przepływa przez Bobrowniki?
E: Wieprz.
A: Wieprz!
D: Jak wieprz, to chyba przebiega, chrum chrum chrum (i pokazuje jednocześnie, że przebiega)
C: Nie, nie, panie Józefie, pan nawet nie wie, jak świnki potrafią pływać. Naprawdę!
(A zaczyna podsłuchiwać rozmowę)
D: Potrafią, ale nie całe…
C: No to jak?
D: Jak kiedyś gotowałem świński ryj, to tylko tłuszcz pływał. Także nie. Nie.
A: Dobrze. Słuchajcie teraz…
C: Moja ciotka mieszka w Tłuszczu.
D: A moja w Maśle.
C: Oooo…
E: Chyba w Jaśle… W Ja – a – śle.
A: Uwaga, (przekrzykuje zawodników) tego programu też nie będzie, jeśli abonament zostanie zlikwidowany. Dobrze. Dobrze. Mieszkasz w tych swoich Bobrownikach i powiedz nam, co tam porabiasz.
(E – wielkie zdziwienie)
A: Ooo, chyba w miętkie dostał.
E: Ciężko powiedzieć.
A: Tak, to widzę, widzę. Widzę, co tam się dzieje. Ale spróbuj chłopie, dźwignij to.
E: Wstaję tak mniej-więcej koło 9-tej.
A: O której?
E: Dziewiątej.
C i D powtarzają:
C i D: Dziewiątej.
E: Idę do łazienki, robię se przed lustrem przedziałek…
(E myśli)
A: I? Co dalej? Jaka kolejna sensacyjna przygoda?
E: W zasadzie mam już fajrant.
A: Aha. No to jak wyłysiejesz, będziesz mógł spać do 10-tej! Dobrze. Został nam jeszcze Józef, z którym chciałem słówko zamienić. Józef… mieszka na Pomorzu. A więc jesteś Józefie Pomorzaninem
(D – zakłopotanie, pokazuje na siebie ze zdziwieniem)
A: Widzę, że Józef jest tym faktem zaskoczony. A dokładnie mieszkasz, gdzie?
(D kiwa głową twierdząco, po czym szybko i niewyraźnie mówi)
D: W Czortowie.
A: Gdzie:
D: W Czortowie.
A: Nie wiem, co on tam wydukał pod nosem. A tu mam napisane, że mieszkasz w Trzebiatowie.
D: No. To co się pytasz?!
A: Dobrze.
D: A ty skąd jesteś? Pan skąd?
A: JA?! Wszystkich was to interesuje?! (odwraca się w drugą stronę, wystrasza się worka i krzyczy „aaa!”, mruczy pod nosem: Ogłupiają też w tym programie.) Ja pochodzę z tej, yy, ze Stalowej Woli.
D: Bardzo dobrze, bardzo dobrze. W Stalowej Woli się urodził Szopen. (pokazuje, jak grał)
A: Tak. W koparce. Powiedz nam lepiej, mieszkasz w Trzebiatowie Józefie i czym się parasz?
(E się odsuwa od D, D się głupio patrzy na A)
D: Nic z tych rzeczy, bracie.
(E się z powrotem przysuwa)
A: No to się cieszę, ale chodziło mi o to, no… jak rano wstajesz, tak, to, no to, no to, co robisz… gdzie idziesz…
D: Na koło.
A: Na koło. No ale płacą ci za to?! Nie. Pieniądze gdzie zarabiasz?!
D: A… W bibliotece. Bo jestem tym tam, no… bibliotekarzem. Się okazało – na Pomorzu.
A: Ty jesteś bibliotekarzem?! W bibliotece pracujesz?! Naprawdę?! I ludziom książki wydajesz?!
D: No a co, kartofle?!
A: Przepraszam, że tak się dopytuję, ale… wiadomo, kiedy głupi żartuje?! Dobrze, jesteś bibliotekarzem. O! To powiedz nam taką rzecz… Gdybyś nagle znalazł się sam jeden na bezludnej wyspie, to jaką jedną, jedyną książkę na tę bezludną wyspę byś ze sobą zabrał.
D: Trudne pytanie, się właśnie go bałem, bo tyle jest książek, literatura rosyjska, amerykańska, ale jedną książkę!
A: Jedną.
D. 150 technik samogwałtu.
(człowiek w worku szturcha A, a przysuwa do niego ucho)
A: Co?
(B odpowiada zmarnowany)
B: Yyyyyyhhhhhhh, ej, streszczajcie się tam.
A: Dlaczego?
B: Streszczajcie się, bo w tym worku jest strasznie duszno.
A: No – od tego jest worek. Widziały gały, co brały, tak?
B: Panie, jak tu wali nawozem.
A: Tak, właśnie, bardzo pana przepraszam, bo tu teść wywoził obornik na działkę, już nie zdążyłem popłukać.
B: Nie, nie, nie, kochany, jeszcze tu zwymiotuję.
A: Dobrze, tylko niech pan nie zdejmuje worka, bo zobaczą…
B: Nie no panie, ja tu uduszę się.
A: Dobra spiep**** pan, co mi tutaj miętolisz nad uchem, miętolasz jeden.
D: Co on chce?
A: Nic nie chce! (złość) Jest zadowolony, że ma pracę. Proszę bardzo, (i teraz szorstki akcent) bawimy się! Uwaga. Musicie zgadnąć, kto się znajduje w tym worku. I teraz, uwaga, możecie zadawać tylko takie pytania, na które nasz gość może odpowiedzieć tylko „tak” albo „nie”.
E: A ile mamy czasu?
A: Aż się skończy powietrze w worku. Także nie ma na co czekać, zaczynamy. Czas start, proszę bardzo.
(A się odsuwa)
C: Jakiej jesteś płci tajemnicza osobo?
B: Przykro mi, ale na to pytanie nie da się odpowiedzieć „tak” lub „nie”.
A: Inaczej się spytaj.
D: To po głosie słychać, że chłop siedzi.
A: JÓZEF!
C: Czy jest pan kobietą?
B: Nie.
C: Czy jest pan mężczyzną?
B: No jak nie kobietą, to kim idiotko…
C: Na moje pytania proszę odpowiadać „tak” lub „nie”.
B: Tak idiotko!
D: Zna pan języki obce?
B: Nie.
D: Jest pan prezydentem.
C i D: Tak, tak!
A: Nie! To nie on, to nie on. Jeszcze jeden taki numer i wylatujesz stąd na zbity pysk.
D: Ale zabawa…
E: Ma pan brata?
B: Tak.
E: Cholera, no…
A: Co „cholera, no”?
E: Bo jakby on nie miał brata, to ja bym wiedział, kto to jest.
A: W jaki sposób?!
E: Mój znajomy nie ma brata.
A: Jezuniu kochany, proszę bardzo… Co teraz…
C: Czy jest pan wysoki?
D: Jest dokładnie taki, jak ten worek. No karakan raczej.
C: A jak kucnął?! A poza tym, panie Józefie, co tam widać, jak go worek zasłania?
D: No worek to może zasłaniać, nie wiem, że jest Murzynem, a nie takie rzeczy oczywiste.
C: A właśnie – czy jest pan Murzynem?
B: Nie.
C: Czyli Murzynka…
D: Czy pan to robi ręką?
B: Co robię…
D: To, co pan robi.
B: A skąd pan wie, że ja to robię?! Nie no, a to niech se pan robi, mi nie o to chodzi. Tylko, czy w robocie, pracy, czy pan używa rąk.
A: Nie no, Józek, przepraszam cię bardzo, ja tu zainterweniuję, wiem, że ten temat to jest twój konik, ale… proszę cię bardzo, jednak – zlituj się, człowieku.
E: Czy lubi się pan przebierać w damskie ciuchy?
A: Tak. ….. NIE! To on mówi! Nie…
B: Panie, wyciągnijcie mnie stąd, bo zemdleję na tej karuzeli.
A: Dobra, koniec. Koniec, skończył się czas.
C: Już?
A: Już. Tam chłopina zdycha, a jeszcze tego. Proszę bardzo, w takim razie – strzelamy. Kto to jest? Elżbieta…
C: Bardzo wysoka Murzynka albo Michał Wiśniewski.
A: Ten z czerwonymi? (pokazuje na włosy)
C: Z tymi.
A: Co ma w nosie to… (pokazuje, co ma w nosie)
C: To.
A: Dlaczego myślisz, że to on?
C: Wszędzie się pcha, to i do worka wlazł.
A: Takiej Elżbiety jeszcze nie znałem. Proszę bardzo, Tadeusz?
E: To jest nauczyciel, na bank.
A: Dlaczego?
E: Bo zarabia grosze i pewnie dorabia jako pajac.
A: Brutalna diagnoza, ale… no…Jest to prawdopodobne. I, proszę bardzo… Józef.
D: Można powtórzyć pytanie?
A: Można. Józef, kto jest w tym worku?
D: Ratownik pływacki w czepku.
A: y… Można powtórzyć odpowiedź?
D: Józef, kto jest w tym worku?
A: Wiesz co, baranie, to ja się ciebie pytam, kto jest w tym worku, a nie ty mnie.
D: Mnie?
A: Ja się ciebie pytam, kto jest w tym worku.
D: Mnie. Ratownik pływacki w czepku.
A: Boże, widzę, że się uczepiłeś tego jak piana płotu, ale… dlaczego? Dlaczego to jest ratownik pływacki?
D: Bo ma czepek.
A: Dobra, uwaga. Rozwiązanie. Na początek rozstrzygnięcie naszego konkursu sms – owego. Pytanie brzmiało: Kto z naszej trójki jest kobietą? Tutaj niespodzianki nie było. Wygrała Elżbieta. Ale, co ciekawe, tylko trzeba głosami z Józefem.
E: Ale przecież… to idiotyczne.
A: Tak. Mówiłem, że się wyjaśni tytuł pod koniec i się wyjaśnił. Teraz najciekawsze. Kto znajduje się w tym worku… Elżbieta uważa, że jest to…
C: Bardzo wysoka Murzynka albo Michał Wiśniewski.
E: Nauczyciel, na bank.
D: Ratownik pływacki, który w czepku jest.
A: Dobrze. Kulminejszyn! Proszę o werble… (zdejmuje worek – a tam ratownik pływacki w czepku). Czyli wszystko jasne, w worku znajdował się ratownik pływacki.
D: Co ty chciałeś, dzieciaku… Apropo – wiesz może, jaka jest najczęstsza przyczyna utonięć?
A: Alkohol.
D: Woda.
A: Dobrze. Wobec tego główną nagrodę otrzymuje lew, jest to 25 tysięcy złotych. Już wiesz, na co przeznaczysz te pieniądze?
D: Na wycieczkę…
A: Na wycieczkę. Aż się boję spytać, dokąd...
D: Na bezludną wyspę!
A: W takim razie oszczędzaj ręce. I powiedz nam taką rzecz, najciekawsze jest to pytanie w tym programie, jak na to wpadłeś, że jest to ratownik pływacki. W którym momencie, no nie wiem, podjąłeś trop, kiedy zacząłeś węszyć… Krótko mówiąc – no skąd wiedziałeś, że jest to ratownik pływacki?!
D: Widziałem na zapleczu, jak się do worka pakuje.
(B ucieka, A go goni ze złością)
http://www.joemonster.org/filmy/27417/Kabaret_Moralnego_Niepokoju_Rodzice_ze_wsi
jest to link to skeczu
licze na naj