Rozdział 1Brzegiem Waładynki posuwał się w kierunku Dniestru orszak kilkunastu ludzi. Kozacy wieźli przywiązaną między końmi kołyskę, w której ktoś leżał. Przebyli Wraże Uroczyszcze i dotarli do Czortowego Jaru. Horpyna oznajmiła że tu są już bezpieczni od nieczystych duchów. Nikt też z ludzi tego miejsca nie odnajdzie. Bohun kazał ostrożnie przenieść nieprzytomną kniaziównę do chaty. Dziewczyna pchnęła się nożem, gdy ujrzała go w Barze, wpadającego do jej komnaty. Kozacy wspaniale ozdobili izbę przeznaczoną dla Heleny i ostrożnie ją tam przenieśli.Rozdział 2Helena obudziła się i przypomniała sobie, co wydarzyło się w Barze. Do izby wszedł Bohun. Wyznał jej swoją miłość, kniaziówna jednak odpowiedziała, że nigdy go nie pokocha. Uniesiony gniewem Kozak obiecał zabić Skrzetuskiego, tego jednak zemdlona dziewczyna już nie usłyszała. Kiedy oprzytomniała, dowiedziała się od Dońcówny, gdzie się znajduje.Rozdział 3Dwa dni później Bohun przykazywał Horpynie, by zajęła się gorliwie Heleną i opowiadał o swoim uczuciu. Nie potrafiłby skrzywdzić Heleny.Czarownica wróżyła z koła wodnego. Zobaczyła śmierć swojego brata, pułkownika Dońca, Bohunowi przepowiedziała sławę wielkiego wodza i ostrzegała przed zdradą przyjaciela.Bohun długo żegnał się z kniaziówną.Rozdział 4Przyjaciele współczuli Skrzetuskiemu i bardzo się o niego martwili. Zagłoba proponował, by natychmiast wyruszyli w chłopskim przebraniu na poszukiwania Heleny. Wołodyjowski wyjaśnił, że to niemożliwe, bo jako żołnierze nie mogą bez pozwolenia opuścić chorągwi. Dodał też, że nawet gdyby mieli zgodę księcia, nie pojechaliby, aby nie porzucać służby dla prywaty. Skrzetuski otrzymał rozkaz wyjścia z podjazdem na Jarmolińce. Przyjaciele chcieli mu towarzyszyć, udali się więc do księcia. W drodze zaczepił Skrzetuskiego pijany pan Łaszcz. Obrażał uczucia namiestnika i rzucił się na niego z szablą. Skrzetuski wytrącił mu broń. Urażony strażnik koronny domagał się, by książę ukarał rycerza. Jeremi po wysłuchaniu relacji Zaćwilichowskiego wypisał Skrzetuskiemu nominację na porucznika, co było niemałym zaszczytem. Kazał też Łaszczowi opuścić obóz.Namiestnikiem w miejsce Skrzetuskiego został mianowany Podbipięta.W drodze Skrzetuski zwierzył się Wołodyjowskiemu, że zamierza odnaleźć Helenę i wykupić ją z haniebnej niewoli, a potem szukać pocieszenia w klasztorze.Rozdział 5Skrzetuski posuwał się z oddziałem nocami, a w dzień odpoczywał po lasach. Miał się dowiedzieć , co robi Krzywonos i czy Tatarzy przybyli już za Dniepr. Właściwie zbadaniem tego powinni zająć się regimentarze, ale ponieważ żaden z nich tego nie zrobił, książę posłał swego oficera.Skrzetuski rozpuścił wieści, że za nim idzie cała wyprawa Jaremy oraz że regimentarze pobili Chmiela. Kiedy wiadomości te dotarły do Krzywonosa, kozacki wódz zaczął się cofać, nie chciał znów spotkać straszliwego księcia. Wysłał Bohuna, by ten zdobył jeńców.Skrzetuski zaproponował, by podzielić podjazd na mniejsze oddziały, które pojawią się w różnych miejscach. Jednym z tych oddziałków dowodził Zagłoba.Rozdział 6Pan Zagłoba z początku czuł się bardzo niepewnie. Widząc uszanowanie, z jakim żołnierze traktowali Wołodyjowskiego, nabrał animuszu. Zameldowano mu o jakichś jeźdźcach. Okazało się, że to chłopskie wesele. Szlachcic kazał otoczyć weselników, nazwał ich buntownikami. Poczęstowany garncem miodu, okazał swoją łaskawość i dał się zaprosić na wesele. Szybko się upił, podobnie jak żołnierze. Nocą nawiedzały go koszmary - wydawało mu się, że jakieś zmory siadają na nim, przygniatają do ziemi. Kiedy się obudził, ujrzał wpatrującego się weń Bohuna.Rozdział 7Kozak przypomniał szlachcicowi, jak się rozstali. Zagłoba już w myślach żegnał się z życiem, gdy usłyszał, że Helena żyje. Później Bohun nakazał zamknąć go w chlewie.Szlachcic został sam. Z trudem uwolnił się z więzów, przemyśliwał nad sposobami ucieczki. Usłyszał rozmowę mołojców o jakimś wyjeździe za Jampol. Ponieważ zrozumiał, że nie może uciec, postanowił zginąć w walce. Wszedł na stryszek, wciągnął za sobą drabinę. Tuż przed świtem Kozacy zauważyli zniknięcie jeńca. Próbowali dostać się na strych, ale uzbrojony szlachcic bronił się zajadle. Wszystko wskazywało na to, że za chwilę znów wpadnie w ręce wrogów. Nagle rozległy się strzały i jakby bitewna wrzawa. Zagłoba wyjrzał przez otwór w dachu i ujrzał pogrom mołojców. Widział uciekającego Bohuna i goniącego za nim małego rycerza. Nim Wołodyjowski wrócił, Zagłoba pozbierał pozostawione przez Bohuna kosztowności. Pokazał wybawcy zabitych przez siebie w chlewie Kozaków i połączone oddziały ruszyły ku Jarmolińcom.Rozdział 8Bohun zaledwie z kilkunastoma mołojcami wrócił do Krzywonosa, straszliwie cierpiąc z powodu przegranej. Okrutny wódz przebaczył mu jednak klęskę, bo i sam obawiał się Jaremy. Był przy tym pewien, że sam książę prowadzi wyprawę, bo tak zeznawali żołnierze Zagłoby, którzy też w to wierzyli.Zagłoba tymczasem szeroko przechwalał się swoją walką w chlewie. Dodał też, że jest najlepszym spośród czterech oficerów wodzem, bo stracił tylko dwóch ludzi, podczas gdy pozostali po kilkunastu. Jednak to on przywiózł najpewniejsze wieści o Krzywonosie. Powiedział też, że Helena żyje i jest bezpiecznie ukryta za Jampolem. Wszystko to wywnioskował z rozmowy z Bohunem. Przyjaciele postanowili ruszyć na poszukiwania natychmiast po odprowadzeniu chorągwi.Nocą przybył Wierszułł z wieścią o klęsce pod Piławcami. Długo nie mógł się uspokoić. Chmielnicki wraz z Tatarami pokonał wojska Rzeczypospolitej. Regimentarze uciekli po pierwszym dniu walki. Księciu już wcześniej odebrano dowództwo. Jeremi wysłał go, by odnalazł i ostrzegł Skrzetuskiego.Rozdział 9Rozbitkowie spod Piławiec schronili się we Lwowie. Miasto było pełne żołnierzy i uciekinierów. Wśród tłumu łatwo wybuchała panika. Skrzetuski powoli przepychał się przez zatłoczone ulice. Spotkał Kuszla, który zaprowadził go do kościoła Bernardynów, gdzie zgromadzili się na naradę obecni w mieście dostojnicy. Panował gwar, przekrzykiwano się nawzajem. Książę przemówił. Powiedział, że nie może prowadzić wojsk, bo są wyznaczeni regimentarze. Przerwały mu okrzyki gniewu. Ze wstydem słuchał ich podczaszy koronny, jeden z regimentarzy. Wojewoda kijowski prosił księcia, by przyjął buławę, podczaszy zaś zrzekł się dowództwa. Książę nie opierał się dłużej, przyjął ofiarowaną mu władzę.Rozdział 10Tydzień później Jeremi, przysposobiwszy miasto do obrony, opuścił Lwów. Niektórzy uważali to za dowód zdrady. Generał Arciszewski wyjaśnił, że wyjazd jest dowodem roztropności - naczelny wódz nie może pozostać w oblężonym mieście.Książę pozostawił Skrzetuskiego w ufortyfikowanym Zamościu, a sam ruszył ku Warszawie, by od sejmu uzyskać środki na zaciąg nowych wojsk i poprzeć swego kandydata na elekcji. W drodze spotkał się z małżonką, która z fraucymerem wyjechała mu na spotkanie. Wołodyjowski opowiadał Anusi Borzobohatej o panu Longinusie. Zauważył, że ktoś mu się uważnie przygląda. To był zakochany w Anusi Charłamp z litewskiej chorągwi petyhorców.Orszak książęcy powoli ciągnął w stronę Warszawy. Trakt był zajęty przez tłumy szlachty zdążającej na elekcję. Wołodyjowski jechał z rozkazem księcia do chorągwi, gdy spotkał Charłampa. Litwin wyzwał go na pojedynek. Chciał walczyć zaraz, lecz mały rycerz nie mógł się pojedynkować, bo jechał z rozkazem. Obiecał stawić się w stolicy.Rozdział 11Upłynęło kilka tygodni. Szlachta wciąż przybywała na elekcję. Książę był zwolennikiem królewicza Karola, młodszego brata Jana Kazimierza. Zabiegał też o wyekwipowanie wojska. Wysłał Wołodyjowskiego po zakup koni. W drodze mały rycerz natknął się na Charłampa, który nalegał na natychmiastową walkę. Wołodyjowski prosił o kilka dni zwłoki, gdyż najpierw musiał wypełnić rozkaz. Z trudem udało się przekonać upartego Litwina. Umówili się na sobotnie popołudnie w Lipkowie.W umówionym dniu Wołodyjowski z Zagłobą i Kuszlem stawili się o godzinę wcześniej. W karczmie spotkali Bohuna, który został wysłany przez Chmielnickiego z listem do Jana Kazimierza. Mały rycerz chciał go aresztować, lecz Kozak był posłem. Wyzwali się na pojedynek. Próbowali namówić Kozaka, by zdradził miejsce ukrycia kniaziówny, on w zamian zażądał przyrzeczenia, że jeśli mu się powiedzie, nie będą jej szukać.Świadkami pojedynku byli Charłamp i dwaj panowie Sieliccy. Wołodyjowski i Bohun przygotowali się do walki. Zagłoba dał znak do jej rozpoczęcia.Rozdział 12Wydawało się, że mały rycerz szybko ulegnie potężnemu Kozakowi. Wołodyjowski z początku się bronił. W pewnej chwili upadł. To było zamierzone, bo gdy szabla Bohuna chybiła, Wołodyjowski ciął go przez pierś. Wszyscy podziwiali sprawność fechtmistrza. Zagłoba pogodził Charłampa i Wołodyjowskiego. Na prośbę esauła Eliaszeńki wspólnie zanieśli ciężko rannego Bohuna do karczmy. Tam Zagłoba opatrzył mu rany. Odjechali przekonani, że watażka wkrótce umrze.Rozdział 13Wołodyjowski z obawą zameldował księciu o zabiciu Bohuna. Jeremi podarował mu za to cenny pierścień i zapowiedział, by wyjechali pod Zamość, przekazać Skrzetuskiemu tę nowinę i pozwolenie na wyjazd w poszukiwaniu Heleny. Obaj przyjaciele wstąpili w mieście do karczmy, by uczcić wygrany pojedynek.Rozdział 14Królem wybrano Jana Kazimierza. Książę udał się z nim do Krakowa na koronację, Wołodyjowski z Zagłobą zaś poprowadzili chorągiew dragonów do Zamościa. W Końskowoli spotkali Podbipiętę jadącego z listami do księcia. Opowiedzieli mu o śmierci Bohuna. On zdał im relację z oblężenia Zamościa. Powiedział o swoim spotkaniu z Bohunem w obozie Chmielnickiego. Dowiedzieli się także, że Skrzetuskiego nie zastaną w Zamościu, gdyż wyjechał walczyć z luźnymi grupami Kozaków.Rozdział 15W Zamościu otrzymali rozkaz, by udać się do Zbaraża. Nim tam dotarli, nadeszła zima. Dowiedzieli się o śmierci Krzeczowskiego wbitego na pal przez Niemców z radziwiłłowskiego regimentu. W Zbarażu zastali Wierszułła, który powiedział im o wyjeździe Skrzetuskiego. Po kilku dniach otrzymali od niego list. Pan Jan pisał, że wraz z kupcami ormiańskimi udaje się do Jahorlika szukać Kurcewiczówny. Obaj przyjaciele byli niezadowoleni, gdyż musieli bezczynnie czekać w Zbarażu.Rozdział 16Komisarze wysłani do układów z Chmielnickim nie mieli łatwego życia. Mimo ochrony stu dragonów i czterystu mołojców przysłanych pod wodzą pułkownika Dońca przed hetmana kozackiego, śmierć z rąk czerni stale im groziła. Tak było też tego wieczoru, kiedy dotarł do nich Skrzetuski w przebraniu chłopskim. Poprosił o pozwolenie przyłączenia się do delegacji. Wojewoda Kisiel pozwolił i obiecał wstawić się w jego sprawie u Chmielnickiego. Od pana Krzetowskiego dowiedział się o śmierci Bohuna. Nie wiedział jednak, czy można wierzyć Zagłobie.Rozdział 17Nazajutrz komisarze ruszyli dalej, wciąż poniżani przez Kozaków. Wojewoda bracławski aż rozchorował się ze zgryzoty, że w jego osobie tak pohańbiono Rzeczpospolitą. Skrzetuski zastępował chorego dowódcę dragonów. Wreszcie Chmielnicki dał znać, że czeka na posłów w Perejasławiu. Wyjechał im naprzeciw i przywitał bardzo dumnie. Już w pierwszym momencie dał im do zrozumienia, jak bardzo ich lekceważy. Myślał już o udzielnym księstwie dla siebie.Skrzetuski szukał między pułkownikami otaczającymi hetmana twarzy Bohuna. Nie zauważył go, lecz znalazł innych znajomych. Zapytał jednego z nich o watażkę. Usłyszał, że Chmielnicki zakazał udzielać odpowiedzi na wszelkie pytania posłów, więcej - każdy, kto pytał, miał być zabity. Porucznik zrozumiał, że niełatwo mu będzie coś tu osiągnąć.Rozdział 18Następnego dnia posłowie wręczyli Chmielnickiemu dary królewskie: buławę hetmańską i chorągiew z orłem. Tuż przed ceremonią Skrzetuski wydał rozkaz, by wszyscy dragoni wraz z nim odjechali. Chmielnicki odebrał dary i zaprosił posłów na obiad. Szybko się upił i ubliżał komisarzom, podobnie jak jego pułkownicy. Następnego dnia przybył z wizytą do Kisiela. Nocą, już dobrze pijany, przypomniał sobie o Skrzetuskim. Powiedział, że to jego druh, bo poturbował kiedyś Czaplińskiego. Za to jest gotów spełnić każdą jego prośbę. Polski rycerz chciał walczyć z Bohunem. Wówczas dowiedział się o jego śmierci. Poprosił więc o pozwolenie odszukania Heleny i bez trudu je uzyskał. Następnego dnia wyjechał z Perejasławia.Rozdział 19Wołodyjowski i Zagłoba nudzili się w Zbarażu i niepokoili o Skrzetuskiego. Zamierzali już ruszyć, by go szukać. W końcu marca przybył z listem Kozak Zachar. Skrzetuski pisał o swoich poszukiwaniach i pomocy, jaką otrzymał od Chmielnickiego. Wypytali więc starego Zachara o wszystko. Kozak nie mógł uwierzyć, że to Wołodyjowski zabił Bohuna.Rozdział 20Chmielnicki zabiegał o pomoc u Tatarów i sposobił się do wojny. Księcia odsunięto od spraw wojskowych i mógł już dowodzić tylko własną dywizją. Wysyłał więc swoich oficerów na podjazdy. Walczyli z luźnymi watahami Kozaków i bandami zbójeckimi, jakich nie brakowało. Tu wykazywał się szczególnie pan Wołodyjowski. Po powrocie z jednej z takich wypraw był dziwnie markotny. Przedstawił Zagłobie dwóch rycerzy, Kurcewiczów-Bułyhów, braci stryjecznych Heleny. Opowiedzieli o śmierci siostry. Mieli tę wiadomość od Skrzetuskiego, który teraz leżał chory. Wszyscy niezmiernie żałowali przyjaciela.Rozdział 21Przybity tą wiadomością Zagłoba zmienił się nie do poznania, wspominał ucieczkę z Heleną przez step. Niespodziewanie do Zbaraża przybył Rzędzian z wiadomością, że kniaziówna żyje. Opowiedział, jak we Włodawie spotkał rannego Bohuna. Podobnie jak kilka miesięcy wcześniej i teraz go pielęgnował. Kozacki pułkownik, biorąc go za przyjaciela, zdradził mu miejsce ukrycia Heleny, dał piernacz, czyli buzdygan - oznakę wyższych oficerów na Zaporożu i wysłał do Horpyny z wiadomością, by przewiozła pannę do Kijowa. Przed wyjazdem Rzędzian wydał Bohuna w ręce władz.Postanowili wyruszyć jeszcze tego samego dnia: Rzędzian, Wołodyjowski, Zagłoba. Z trudem przekonali Podbipiętę, by pozostał. Nikomu nie zdradzili celu swej wyprawy.Rozdział 22Wyjechali we trzech. Zagłoba kupił kilka dobrych koni i stroje kozackiej starszyzny. W drodze stary szlachcic opowiadał o swoich przygodach. W Jampolu zostali przyjęci przez Burłaja, któremu przedstawili się jako przyjaciele Bohuna. Kozak dał im świeże konie, a Rzędzian wyłudził od niego sporą sumę pieniędzy.Tuż przed wjechaniem w Czortowy Jar Rzędzian przygotował pistolet ze święconą kulą. Zastrzelił Horpynę, Zagłoba usiekł karła Czeremisa. Wołodyjowski pierwszy wbiegł do izby Heleny. Wyjaśnił, że są przyjaciółmi Skrzetuskiego.Rozdział 23Jar. Pospiesznie dążyli na zachód. Kozakom mówili, że wiozą narzeczoną dla Bohuna i opuścili jeszcze tej samej nocy pokazywali otrzymany od Burłaja piernacz. Jeśli mogli, kupowali wypoczęte konie, nie pozbywając się jednak bachmatów burłajowych. Przed Płoskirowem znów zatrzymali się w lesie, a Zagłoba pojechał do miasta po konie. Wrócił przerażony. Dopiero, gdy odjechali dość daleko, wyjaśnił, że widział Bohuna. Domyślili się, że pan Regowski, któremu Rzędzian wydał Kozaka, wypuścił go, bo żył w nieprzyjaźni ze Skrzetuskim. Jechali teraz bardziej ostrożnie.Byli już o kilka mil od Zbaraża, gdy zauważyli uciekające wilki i sarny. Wołodyjowski zrozumiał, że nadchodzą Tatarzy. Popędzili konie. Wkrótce zauważyli ścigający ich czambuł. Koń Zagłoby zaczął się potykać. Wołodyjowski nakazał Rzędzianowi, by uciekał z Heleną, a sam ze starym szlachcicem pozostał, by opóźnić pościg. Zabili trzech Tatarów, potem ukryli się w wykrocie.Usłyszeli strzały i bitewną wrzawę. To podjazd Kuszla starł się z czambułem. Obaj rycerze byli uratowani. Ustalili, że nie powiedzą Skrzetuskiemu o celu wyprawy, bo nie są pewni, czy Rzędzianowi uda się uratować pannę.Rozdział 24W Zbarażu były już zgromadzone wszystkie wojska koronne, których żołnierze oświadczyli regimentarzom, że będą bić się tylko pod rozkazami księcia Wiśniowieckiego. Zagłoba i Wołodyjowski spotkali się ze Skrzetuskim. Zgodnie z umową nie mówili mu o wyprawie za Jampol. Zagłoba krytykował wojska koronne.Wszyscy oczekiwali na przybycie księcia. Którejś nocy rozpętała się straszliwa burza. Deszcz rozmył część usypanych wałów ziemnych. Następnego dnia również padało. Dopiero po południu ukazała się przepiękna tęcza, którą poczytywano za dobry omen. Wołodyjowski wypatrzył wychodzące spod tęczy wojsko. To nadciągał ze swoją dywizją oczekiwany książę Jeremi. Jeden z regimentarzy, pan Lanckoroński, zdecydował się oddać mu swą buławę. To samo uczynili pozostali - uznali dowództwo księcia.Następnego dnia pod zamkiem pojawili się pierwsi Tatarzy. Próbowali zagarnąć spóźniony tabor polski, lecz książę wysłał przeciw nim kilka chorągwi i po chwili ocalone wozy wjechały pomiędzy okopy. Zagłoba przechwalał się patrzącym na walkę, mówiąc, że Wołodyjowski od niego nauczył się fechtunku. Do wieczora nadciągnęły główne siły Chmielnickiego i chana. Rycerze oceniali je na kilkaset tysięcy. Przeciw nim Jeremi miał piętnaście tysięcy żołnierzy, wliczając służbę obozową.Chmielnicki przysłał posła z oznajmieniem, że następnego dnia zamierza ucztować w zamku. Książę odesłał mu odpowiedź, że ucztę wydaje tego wieczoru. I rzeczywiście hetman kozacki i chan widzieli wieczorem jasno oświetlony zamek i słyszeli dobiegające zeń wiwaty. Tatar oświadczył, że wolałby być po przeciwnej stronie. Chmielnicki zapewnił go, że zamek zostanie nazajutrz zdobyty, a łupy i jeńcy przypadną Tatarom.Trzynastego lipca we wtorek Chmielnicki rozpoczął szturm o zachodzie słońca. Kozacy pognali przed sobą stada wołów, a za nimi jeńców. Ich ciała zapełniły fosę i mołojcy uderzyli na wały. Przywitano ich ogniem armat i broni ręcznej. Chmielnicki osobiście prowadził coraz to nowe pułki do ataku. Piechota polska utrzymała pozycję. Po dwóch godzinach walki Kozacy cofnęli się zdziesiątkowani. Chwilę później Chmielnicki ponowił atak, ale utrudzonym regimentom przyszedł z pomocą pułkownik Machnicki i natarcie odparto. Po półgodzinie Kozacy uderzyli po raz trzeci. Wówczas na okopie pojawił się sam książę. Mołojcy zatrzymali się, zdjęci dziwnym strachem. Napierani przez dalsze szeregi, szli dalej. Zza wału wyszły chorągwie husarskie i z impetem uderzyły na nacierających. Rozbiły w puch pułki kozackie, odrzuciły zastępujących im drogę Tatarów Tuhaj-beja, którego ciężko zranił Skrzetuski, i uderzyły na czworoboki janczarów. Tu wyróżnił się pan Longinus. Husarze zawrócili dopiero od taborów.Tymczasem po drugiej stronie obozu polskiego mogło dojść do klęski. Atakujący tam Burłaj omal co nie przerwał obrony. Na szczęście udaremniła mu to wracająca husaria, uderzając w bok jego pułków. Zagłoba starł się z samym Burłajem. Dzięki zaskoczeniu Kozaka szlachcicowi udało się go pokonać.Książę ocenił rozmiar bitwy, wydał rozkaz zmniejszenia wielkości okopu.Chmielnicki z rozpaczy chciał się upić. Pułkownicy ostrzegli go przed ponownym szturmem. Obawiał się też reakcji chana. Tak jak przewidział, Tatar był wściekły. Chmielnicki był zręcznym politykiem. Tak poprowadził rozmowę, że chan sam obiecał pokonać Jeremiego. Nad pobojowiskiem zapadła noc.Rozdział 25Nazajutrz w obozie polskim stał już nowy wał. Zagłoba przechwalał się pokonaniem Burłaja. Dał do zrozumienia, że jego czyn jest największy spośród wszystkich bitewnych dokonań. Kiedy nadszedł książę, szlachcic rzucił myśl, by zorganizować wycieczkę (atak za wały na obóz przeciwnika).Chmielnicki rozpoczął regularne oblężenie. Obóz polski otoczyły szańce i podkopy. Co kilka dni (16 i 19 lipca) Kozacy ruszali do szturmu, lecz zawsze cofali się z dużymi stratami. Nocą, po ostatnim szczególnie zaciekłym ataku, rozpętała się burza. Wówczas książę wysłał Skrzetuskiego i starostę krasnostawskiego z wycieczką. Posłał także Zagłobę, a Wołodyjowski dołączył jako ochotnik. Zdobyto szaniec kozacki, podpalono machiny oblężnicze, pan Longinus zaś dał popis siły, rozbijając olbrzymim głazem beluardę, czyli ruchomą wieżę. W drodze powrotnej zaginęli Wołodyjowski i Podbipięta. Kiedy wszyscy wracali, by ich odnaleźć, zobaczyli obu rycerzy wycofujących się przed Kozakami.Rozdział 26Znów usypano nowe wały. Od czasu do czasu Kozacy szturmowali i zawsze bezskutecznie. Żołnierzy jednak ubywało. Mimo ran i zmęczenia trwali na stanowiskach. Pokochali swego wodza. Na jego rozkaz gotowi byli na wszystko. Kiedyś, gdy w jednej chorągwi kończył się proch, książę wskazał szaniec kozacki, mówiąc, że tam bliżej niż do zamku, jej żołnierze natychmiast rzucili się do ataku, zdobyli szaniec i zapas prochu.24 lipca Kozacy zaproponowali układy. Do ich obozu pojechał Zaćwilichowski. W tym czasie rycerze polscy i Kozacy rozmawiali przez wały bez wrogości. Zaćwilichowski powrócił z niczym, Chmielnicki postawił warunki nie do przyjęcia. Jeszcze tego wieczoru odparto kolejny szturm. Oblężenie trwało się dalej. Czasem staczano pojedynki, tu wyróżniał się Wołodyjowski, ale i Zagłobie udało się pokonać sławnego zagończyka, Dudara. Za to stary szlachcic nie miał równych w szermierce słownej. Swoimi wyzwiskami doprowadzał Kozaków do bezsilnej wściekłości. W kozackim obozie śpiewano pieśni o niezwyciężonym Jaremie.Rozdział 27Którejś ciemnej nocy czterej przyjaciele siedzieli w okopie, dzieląc się zdobytą przez Wołodyjowskiego flaszką gorzałki. Zagłoba jak zwykle docinał Podbipięcie i opowiadał o reprymendzie, jaką otrzymał wraz z księdzem Żabkowskim od księcia za pobicie kalwińskiego kapelana. Wtem mały rycerz nakazał ciszę. Usłyszał kroki zza wału. Ostrzegli inne stanowiska i księcia. Wszyscy w ciszy oczekiwali kolejnego szturmu.Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów. Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi.Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta.Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić.Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.Rozdział 28Następnego dnia Kozacy podsunęli pod wały kilkanaście machin oblężniczych. Na najwyższej z nich wisiało ciało pana Podbipięty. Na ten widok Zagłoba pierwszy rzucił się za okop, a za nim jeszcze kilkuset ludzi. Zniszczyli beluardy i odebrali ciało przyjaciela. Nocą urządzono mu okazały pogrzeb.Wieczorem wyszedł pan Skrzetuski. Wybrał inną drogę. Dostał się do jednego ze stawów i ukrywając się w trzcinach zarastających brzegi, próbował przedostać się do rzeczki, a nią dalej. Nie była to łatwa droga. Staw był duży i miał muliste dno. Rycerz był osłabiony gorączką i głodem. Kilka razy trafił na pływające trupy. Wydawało mu się, że zabłądził. Rankiem dotarł do ujścia rzeczki. Ukrył się w trzcinach. Przy wygasłym ognisku koniuchów kozackich znalazł ogryzione kości i trochę porzuconej rzepy, miał więc czym zaspokoić głód. Ukrył się na zarośniętej trzciną łasze piaskowej. Śmiertelnie znużony zasnął. Z pokrwawioną twarzą mógł być wzięty za wyrzuconego przez wodę trupa. Obudził się wieczorem. Po zapadnięciu ciemności ruszył rzeką dalej.Dotarł do taborów. Tu trzciny były wycięte, na obu brzegach zaś stali strażnicy: jeden kozacki, drugi tatarski. Na szczęście zebrano tam też łodzie. Stały blisko siebie sczepione burtami. Rycerz przemknął się pod ich osłoną. Wkrótce dotarł do lasu. Czekała go jeszcze daleka droga do króla.Rozdział 29W Toporowie we dworze siedział król, kanclerz Ossoliński i Radziejowski. Kanclerz doradzał, by nadal czekać i hamował zapał królewski, twierdząc, że pospolite ruszenie jeszcze nie nadeszło, a pod Zbarażem z pewnością stoi chan. Król nakazał zdobyć języka. Zamierzał jeszcze objechać obóz, gdy doniesiono mu, że przybył towarzysz ze Zbaraża. Wprowadzono Skrzetuskiego. Był osłabiony i wynędzniały. Opowiedział o sytuacji oblężonych. Król natychmiast nakazał wojskom wymarsz. Zbaraskiego rycerza zabrał na nocleg do plebanii ksiądz Cieciszowski, kapelan królewski.Rozdział 30Skrzetuski był nieprzytomny przez kilka dni. Kiedy się ocknął, zobaczył pochylonego nad sobą Rzędziana. Pachołek opowiedział mu, jak się znalazł w Toporowie. Wspomniał też o swojej wyprawie z Wołodyjowskim i Zagłobą. Nagabywany przez pana opowiedział o uwolnieniu kniaziówny i o swoich późniejszych przygodach. Umknął przed czambułem tatarskim, ale natrafił na kozaków Dońca. Wyjaśnił mu, że wiezie narzeczoną dla Bohuna. Kozak uwierzył, ale chciał ich przy sobie zatrzymać. Wówczas został pobity przez polski podjazd. Uratowana Helena towarzyszyła kasztelanowej witowskiej, która miała wkrótce nadjechać do Toporowa. Pan Jan wstał i ubrał się, chciał natychmiast ruszyć jej naprzeciw. Wówczas nadjechali Zagłoba i Wołodyjowski. Od nich Skrzetuski dowiedział się o zakończeniu oblężenia i zawarciu pokoju w Zborowie. Wspólnie ruszyli na spotkanie Kurcewiczówny. Rycerz nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy ją ujrzał.W drodze do Tarnopola Wołodyjowski oznajmił Skrzetuskiemu, że Bohun jest w niewoli u księcia. Po powrocie znad Waładynki uderzył na czele niewielkiego oddziału na wychodzące ze Zbaraża wojsko książęce i został pokonany przez pana Michała. Książę postanowił podarować Kozaka Skrzetuskiemu. Ten jednak nie zamierzał rywala ani zabić, ani pohańbić. Rzędzian prosił, by darować mu Bohuna, bo chciał na nim dokonać zemsty, lecz Skrzetuski i na to się nie zgodził.EpilogChmielnicki wznowił wojnę dwa lata później. Wraz z chanem prowadzili półmilionową armię. Ale teraz Rzeczpospolita była przygotowana. Król miał pod swoimi rozkazami ponad sto tysięcy żołnierzy oraz tłumy czeladzi.Wojska spotkały się pod Beresteczkiem. Stoczono tu trzydniową bitwę, po której chan uciekł, a Chmielnicki opuścił swoje wojska. Pozostali Kozacy pod wodzą Dziedziały założyli ufortyfikowany obóz w widłach Pleszowy. Zbuntowali się przeciw wodzowi i nowym obrali Bohuna. Ten zbudował potężny most przez bagna i kiedy miał wyprowadzać wojska, wybuchła panika. Czerń rzuciła się w kierunku wojsk królewskich. Bitwa zakończyła się rzezią. Nie znaleziono ciała Bohuna.W następnych latach jeszcze nieraz o nim słyszano. Stał się wodzem niezależnym od Chmielnickiego. Po śmierci księcia to właśnie on zapanował nad dawnymi ziemiami Jaremy. Zamieszkał w odbudowanej wiosce, którą nazwał Rozłogi i tam umarł.
Rozdział 1Brzegiem Waładynki posuwał się w kierunku Dniestru orszak kilkunastu ludzi. Kozacy wieźli przywiązaną między końmi kołyskę, w której ktoś leżał. Przebyli Wraże Uroczyszcze i dotarli do Czortowego Jaru. Horpyna oznajmiła że tu są już bezpieczni od nieczystych duchów. Nikt też z ludzi tego miejsca nie odnajdzie. Bohun kazał ostrożnie przenieść nieprzytomną kniaziównę do chaty. Dziewczyna pchnęła się nożem, gdy ujrzała go w Barze, wpadającego do jej komnaty. Kozacy wspaniale ozdobili izbę przeznaczoną dla Heleny i ostrożnie ją tam przenieśli.Rozdział 2Helena obudziła się i przypomniała sobie, co wydarzyło się w Barze. Do izby wszedł Bohun. Wyznał jej swoją miłość, kniaziówna jednak odpowiedziała, że nigdy go nie pokocha. Uniesiony gniewem Kozak obiecał zabić Skrzetuskiego, tego jednak zemdlona dziewczyna już nie usłyszała. Kiedy oprzytomniała, dowiedziała się od Dońcówny, gdzie się znajduje.Rozdział 3Dwa dni później Bohun przykazywał Horpynie, by zajęła się gorliwie Heleną i opowiadał o swoim uczuciu. Nie potrafiłby skrzywdzić Heleny.Czarownica wróżyła z koła wodnego. Zobaczyła śmierć swojego brata, pułkownika Dońca, Bohunowi przepowiedziała sławę wielkiego wodza i ostrzegała przed zdradą przyjaciela.Bohun długo żegnał się z kniaziówną.Rozdział 4Przyjaciele współczuli Skrzetuskiemu i bardzo się o niego martwili. Zagłoba proponował, by natychmiast wyruszyli w chłopskim przebraniu na poszukiwania Heleny. Wołodyjowski wyjaśnił, że to niemożliwe, bo jako żołnierze nie mogą bez pozwolenia opuścić chorągwi. Dodał też, że nawet gdyby mieli zgodę księcia, nie pojechaliby, aby nie porzucać służby dla prywaty. Skrzetuski otrzymał rozkaz wyjścia z podjazdem na Jarmolińce. Przyjaciele chcieli mu towarzyszyć, udali się więc do księcia. W drodze zaczepił Skrzetuskiego pijany pan Łaszcz. Obrażał uczucia namiestnika i rzucił się na niego z szablą. Skrzetuski wytrącił mu broń. Urażony strażnik koronny domagał się, by książę ukarał rycerza. Jeremi po wysłuchaniu relacji Zaćwilichowskiego wypisał Skrzetuskiemu nominację na porucznika, co było niemałym zaszczytem. Kazał też Łaszczowi opuścić obóz.Namiestnikiem w miejsce Skrzetuskiego został mianowany Podbipięta.W drodze Skrzetuski zwierzył się Wołodyjowskiemu, że zamierza odnaleźć Helenę i wykupić ją z haniebnej niewoli, a potem szukać pocieszenia w klasztorze.Rozdział 5Skrzetuski posuwał się z oddziałem nocami, a w dzień odpoczywał po lasach. Miał się dowiedzieć , co robi Krzywonos i czy Tatarzy przybyli już za Dniepr. Właściwie zbadaniem tego powinni zająć się regimentarze, ale ponieważ żaden z nich tego nie zrobił, książę posłał swego oficera.Skrzetuski rozpuścił wieści, że za nim idzie cała wyprawa Jaremy oraz że regimentarze pobili Chmiela. Kiedy wiadomości te dotarły do Krzywonosa, kozacki wódz zaczął się cofać, nie chciał znów spotkać straszliwego księcia. Wysłał Bohuna, by ten zdobył jeńców.Skrzetuski zaproponował, by podzielić podjazd na mniejsze oddziały, które pojawią się w różnych miejscach. Jednym z tych oddziałków dowodził Zagłoba.Rozdział 6Pan Zagłoba z początku czuł się bardzo niepewnie. Widząc uszanowanie, z jakim żołnierze traktowali Wołodyjowskiego, nabrał animuszu. Zameldowano mu o jakichś jeźdźcach. Okazało się, że to chłopskie wesele. Szlachcic kazał otoczyć weselników, nazwał ich buntownikami. Poczęstowany garncem miodu, okazał swoją łaskawość i dał się zaprosić na wesele. Szybko się upił, podobnie jak żołnierze. Nocą nawiedzały go koszmary - wydawało mu się, że jakieś zmory siadają na nim, przygniatają do ziemi. Kiedy się obudził, ujrzał wpatrującego się weń Bohuna.Rozdział 7Kozak przypomniał szlachcicowi, jak się rozstali. Zagłoba już w myślach żegnał się z życiem, gdy usłyszał, że Helena żyje. Później Bohun nakazał zamknąć go w chlewie.Szlachcic został sam. Z trudem uwolnił się z więzów, przemyśliwał nad sposobami ucieczki. Usłyszał rozmowę mołojców o jakimś wyjeździe za Jampol. Ponieważ zrozumiał, że nie może uciec, postanowił zginąć w walce. Wszedł na stryszek, wciągnął za sobą drabinę. Tuż przed świtem Kozacy zauważyli zniknięcie jeńca. Próbowali dostać się na strych, ale uzbrojony szlachcic bronił się zajadle. Wszystko wskazywało na to, że za chwilę znów wpadnie w ręce wrogów. Nagle rozległy się strzały i jakby bitewna wrzawa. Zagłoba wyjrzał przez otwór w dachu i ujrzał pogrom mołojców. Widział uciekającego Bohuna i goniącego za nim małego rycerza. Nim Wołodyjowski wrócił, Zagłoba pozbierał pozostawione przez Bohuna kosztowności. Pokazał wybawcy zabitych przez siebie w chlewie Kozaków i połączone oddziały ruszyły ku Jarmolińcom.Rozdział 8Bohun zaledwie z kilkunastoma mołojcami wrócił do Krzywonosa, straszliwie cierpiąc z powodu przegranej. Okrutny wódz przebaczył mu jednak klęskę, bo i sam obawiał się Jaremy. Był przy tym pewien, że sam książę prowadzi wyprawę, bo tak zeznawali żołnierze Zagłoby, którzy też w to wierzyli.Zagłoba tymczasem szeroko przechwalał się swoją walką w chlewie. Dodał też, że jest najlepszym spośród czterech oficerów wodzem, bo stracił tylko dwóch ludzi, podczas gdy pozostali po kilkunastu. Jednak to on przywiózł najpewniejsze wieści o Krzywonosie. Powiedział też, że Helena żyje i jest bezpiecznie ukryta za Jampolem. Wszystko to wywnioskował z rozmowy z Bohunem. Przyjaciele postanowili ruszyć na poszukiwania natychmiast po odprowadzeniu chorągwi.Nocą przybył Wierszułł z wieścią o klęsce pod Piławcami. Długo nie mógł się uspokoić. Chmielnicki wraz z Tatarami pokonał wojska Rzeczypospolitej. Regimentarze uciekli po pierwszym dniu walki. Księciu już wcześniej odebrano dowództwo. Jeremi wysłał go, by odnalazł i ostrzegł Skrzetuskiego.Rozdział 9Rozbitkowie spod Piławiec schronili się we Lwowie. Miasto było pełne żołnierzy i uciekinierów. Wśród tłumu łatwo wybuchała panika. Skrzetuski powoli przepychał się przez zatłoczone ulice. Spotkał Kuszla, który zaprowadził go do kościoła Bernardynów, gdzie zgromadzili się na naradę obecni w mieście dostojnicy. Panował gwar, przekrzykiwano się nawzajem. Książę przemówił. Powiedział, że nie może prowadzić wojsk, bo są wyznaczeni regimentarze. Przerwały mu okrzyki gniewu. Ze wstydem słuchał ich podczaszy koronny, jeden z regimentarzy. Wojewoda kijowski prosił księcia, by przyjął buławę, podczaszy zaś zrzekł się dowództwa. Książę nie opierał się dłużej, przyjął ofiarowaną mu władzę.Rozdział 10Tydzień później Jeremi, przysposobiwszy miasto do obrony, opuścił Lwów. Niektórzy uważali to za dowód zdrady. Generał Arciszewski wyjaśnił, że wyjazd jest dowodem roztropności - naczelny wódz nie może pozostać w oblężonym mieście.Książę pozostawił Skrzetuskiego w ufortyfikowanym Zamościu, a sam ruszył ku Warszawie, by od sejmu uzyskać środki na zaciąg nowych wojsk i poprzeć swego kandydata na elekcji. W drodze spotkał się z małżonką, która z fraucymerem wyjechała mu na spotkanie. Wołodyjowski opowiadał Anusi Borzobohatej o panu Longinusie. Zauważył, że ktoś mu się uważnie przygląda. To był zakochany w Anusi Charłamp z litewskiej chorągwi petyhorców.Orszak książęcy powoli ciągnął w stronę Warszawy. Trakt był zajęty przez tłumy szlachty zdążającej na elekcję. Wołodyjowski jechał z rozkazem księcia do chorągwi, gdy spotkał Charłampa. Litwin wyzwał go na pojedynek. Chciał walczyć zaraz, lecz mały rycerz nie mógł się pojedynkować, bo jechał z rozkazem. Obiecał stawić się w stolicy.Rozdział 11Upłynęło kilka tygodni. Szlachta wciąż przybywała na elekcję. Książę był zwolennikiem królewicza Karola, młodszego brata Jana Kazimierza. Zabiegał też o wyekwipowanie wojska. Wysłał Wołodyjowskiego po zakup koni. W drodze mały rycerz natknął się na Charłampa, który nalegał na natychmiastową walkę. Wołodyjowski prosił o kilka dni zwłoki, gdyż najpierw musiał wypełnić rozkaz. Z trudem udało się przekonać upartego Litwina. Umówili się na sobotnie popołudnie w Lipkowie.W umówionym dniu Wołodyjowski z Zagłobą i Kuszlem stawili się o godzinę wcześniej. W karczmie spotkali Bohuna, który został wysłany przez Chmielnickiego z listem do Jana Kazimierza. Mały rycerz chciał go aresztować, lecz Kozak był posłem. Wyzwali się na pojedynek. Próbowali namówić Kozaka, by zdradził miejsce ukrycia kniaziówny, on w zamian zażądał przyrzeczenia, że jeśli mu się powiedzie, nie będą jej szukać.Świadkami pojedynku byli Charłamp i dwaj panowie Sieliccy. Wołodyjowski i Bohun przygotowali się do walki. Zagłoba dał znak do jej rozpoczęcia.Rozdział 12Wydawało się, że mały rycerz szybko ulegnie potężnemu Kozakowi. Wołodyjowski z początku się bronił. W pewnej chwili upadł. To było zamierzone, bo gdy szabla Bohuna chybiła, Wołodyjowski ciął go przez pierś. Wszyscy podziwiali sprawność fechtmistrza. Zagłoba pogodził Charłampa i Wołodyjowskiego. Na prośbę esauła Eliaszeńki wspólnie zanieśli ciężko rannego Bohuna do karczmy. Tam Zagłoba opatrzył mu rany. Odjechali przekonani, że watażka wkrótce umrze.Rozdział 13Wołodyjowski z obawą zameldował księciu o zabiciu Bohuna. Jeremi podarował mu za to cenny pierścień i zapowiedział, by wyjechali pod Zamość, przekazać Skrzetuskiemu tę nowinę i pozwolenie na wyjazd w poszukiwaniu Heleny. Obaj przyjaciele wstąpili w mieście do karczmy, by uczcić wygrany pojedynek.Rozdział 14Królem wybrano Jana Kazimierza. Książę udał się z nim do Krakowa na koronację, Wołodyjowski z Zagłobą zaś poprowadzili chorągiew dragonów do Zamościa. W Końskowoli spotkali Podbipiętę jadącego z listami do księcia. Opowiedzieli mu o śmierci Bohuna. On zdał im relację z oblężenia Zamościa. Powiedział o swoim spotkaniu z Bohunem w obozie Chmielnickiego. Dowiedzieli się także, że Skrzetuskiego nie zastaną w Zamościu, gdyż wyjechał walczyć z luźnymi grupami Kozaków.Rozdział 15W Zamościu otrzymali rozkaz, by udać się do Zbaraża. Nim tam dotarli, nadeszła zima. Dowiedzieli się o śmierci Krzeczowskiego wbitego na pal przez Niemców z radziwiłłowskiego regimentu. W Zbarażu zastali Wierszułła, który powiedział im o wyjeździe Skrzetuskiego. Po kilku dniach otrzymali od niego list. Pan Jan pisał, że wraz z kupcami ormiańskimi udaje się do Jahorlika szukać Kurcewiczówny. Obaj przyjaciele byli niezadowoleni, gdyż musieli bezczynnie czekać w Zbarażu.Rozdział 16Komisarze wysłani do układów z Chmielnickim nie mieli łatwego życia. Mimo ochrony stu dragonów i czterystu mołojców przysłanych pod wodzą pułkownika Dońca przed hetmana kozackiego, śmierć z rąk czerni stale im groziła. Tak było też tego wieczoru, kiedy dotarł do nich Skrzetuski w przebraniu chłopskim. Poprosił o pozwolenie przyłączenia się do delegacji. Wojewoda Kisiel pozwolił i obiecał wstawić się w jego sprawie u Chmielnickiego. Od pana Krzetowskiego dowiedział się o śmierci Bohuna. Nie wiedział jednak, czy można wierzyć Zagłobie.Rozdział 17Nazajutrz komisarze ruszyli dalej, wciąż poniżani przez Kozaków. Wojewoda bracławski aż rozchorował się ze zgryzoty, że w jego osobie tak pohańbiono Rzeczpospolitą. Skrzetuski zastępował chorego dowódcę dragonów. Wreszcie Chmielnicki dał znać, że czeka na posłów w Perejasławiu. Wyjechał im naprzeciw i przywitał bardzo dumnie. Już w pierwszym momencie dał im do zrozumienia, jak bardzo ich lekceważy. Myślał już o udzielnym księstwie dla siebie.Skrzetuski szukał między pułkownikami otaczającymi hetmana twarzy Bohuna. Nie zauważył go, lecz znalazł innych znajomych. Zapytał jednego z nich o watażkę. Usłyszał, że Chmielnicki zakazał udzielać odpowiedzi na wszelkie pytania posłów, więcej - każdy, kto pytał, miał być zabity. Porucznik zrozumiał, że niełatwo mu będzie coś tu osiągnąć.Rozdział 18Następnego dnia posłowie wręczyli Chmielnickiemu dary królewskie: buławę hetmańską i chorągiew z orłem. Tuż przed ceremonią Skrzetuski wydał rozkaz, by wszyscy dragoni wraz z nim odjechali. Chmielnicki odebrał dary i zaprosił posłów na obiad. Szybko się upił i ubliżał komisarzom, podobnie jak jego pułkownicy. Następnego dnia przybył z wizytą do Kisiela. Nocą, już dobrze pijany, przypomniał sobie o Skrzetuskim. Powiedział, że to jego druh, bo poturbował kiedyś Czaplińskiego. Za to jest gotów spełnić każdą jego prośbę. Polski rycerz chciał walczyć z Bohunem. Wówczas dowiedział się o jego śmierci. Poprosił więc o pozwolenie odszukania Heleny i bez trudu je uzyskał. Następnego dnia wyjechał z Perejasławia.Rozdział 19Wołodyjowski i Zagłoba nudzili się w Zbarażu i niepokoili o Skrzetuskiego. Zamierzali już ruszyć, by go szukać. W końcu marca przybył z listem Kozak Zachar. Skrzetuski pisał o swoich poszukiwaniach i pomocy, jaką otrzymał od Chmielnickiego. Wypytali więc starego Zachara o wszystko. Kozak nie mógł uwierzyć, że to Wołodyjowski zabił Bohuna.Rozdział 20Chmielnicki zabiegał o pomoc u Tatarów i sposobił się do wojny. Księcia odsunięto od spraw wojskowych i mógł już dowodzić tylko własną dywizją. Wysyłał więc swoich oficerów na podjazdy. Walczyli z luźnymi watahami Kozaków i bandami zbójeckimi, jakich nie brakowało. Tu wykazywał się szczególnie pan Wołodyjowski. Po powrocie z jednej z takich wypraw był dziwnie markotny. Przedstawił Zagłobie dwóch rycerzy, Kurcewiczów-Bułyhów, braci stryjecznych Heleny. Opowiedzieli o śmierci siostry. Mieli tę wiadomość od Skrzetuskiego, który teraz leżał chory. Wszyscy niezmiernie żałowali przyjaciela.Rozdział 21Przybity tą wiadomością Zagłoba zmienił się nie do poznania, wspominał ucieczkę z Heleną przez step. Niespodziewanie do Zbaraża przybył Rzędzian z wiadomością, że kniaziówna żyje. Opowiedział, jak we Włodawie spotkał rannego Bohuna. Podobnie jak kilka miesięcy wcześniej i teraz go pielęgnował. Kozacki pułkownik, biorąc go za przyjaciela, zdradził mu miejsce ukrycia Heleny, dał piernacz, czyli buzdygan - oznakę wyższych oficerów na Zaporożu i wysłał do Horpyny z wiadomością, by przewiozła pannę do Kijowa. Przed wyjazdem Rzędzian wydał Bohuna w ręce władz.Postanowili wyruszyć jeszcze tego samego dnia: Rzędzian, Wołodyjowski, Zagłoba. Z trudem przekonali Podbipiętę, by pozostał. Nikomu nie zdradzili celu swej wyprawy.Rozdział 22Wyjechali we trzech. Zagłoba kupił kilka dobrych koni i stroje kozackiej starszyzny. W drodze stary szlachcic opowiadał o swoich przygodach. W Jampolu zostali przyjęci przez Burłaja, któremu przedstawili się jako przyjaciele Bohuna. Kozak dał im świeże konie, a Rzędzian wyłudził od niego sporą sumę pieniędzy.Tuż przed wjechaniem w Czortowy Jar Rzędzian przygotował pistolet ze święconą kulą. Zastrzelił Horpynę, Zagłoba usiekł karła Czeremisa. Wołodyjowski pierwszy wbiegł do izby Heleny. Wyjaśnił, że są przyjaciółmi Skrzetuskiego.Rozdział 23Jar. Pospiesznie dążyli na zachód. Kozakom mówili, że wiozą narzeczoną dla Bohuna i opuścili jeszcze tej samej nocy pokazywali otrzymany od Burłaja piernacz. Jeśli mogli, kupowali wypoczęte konie, nie pozbywając się jednak bachmatów burłajowych. Przed Płoskirowem znów zatrzymali się w lesie, a Zagłoba pojechał do miasta po konie. Wrócił przerażony. Dopiero, gdy odjechali dość daleko, wyjaśnił, że widział Bohuna. Domyślili się, że pan Regowski, któremu Rzędzian wydał Kozaka, wypuścił go, bo żył w nieprzyjaźni ze Skrzetuskim. Jechali teraz bardziej ostrożnie.Byli już o kilka mil od Zbaraża, gdy zauważyli uciekające wilki i sarny. Wołodyjowski zrozumiał, że nadchodzą Tatarzy. Popędzili konie. Wkrótce zauważyli ścigający ich czambuł. Koń Zagłoby zaczął się potykać. Wołodyjowski nakazał Rzędzianowi, by uciekał z Heleną, a sam ze starym szlachcicem pozostał, by opóźnić pościg. Zabili trzech Tatarów, potem ukryli się w wykrocie.Usłyszeli strzały i bitewną wrzawę. To podjazd Kuszla starł się z czambułem. Obaj rycerze byli uratowani. Ustalili, że nie powiedzą Skrzetuskiemu o celu wyprawy, bo nie są pewni, czy Rzędzianowi uda się uratować pannę.Rozdział 24W Zbarażu były już zgromadzone wszystkie wojska koronne, których żołnierze oświadczyli regimentarzom, że będą bić się tylko pod rozkazami księcia Wiśniowieckiego. Zagłoba i Wołodyjowski spotkali się ze Skrzetuskim. Zgodnie z umową nie mówili mu o wyprawie za Jampol. Zagłoba krytykował wojska koronne.Wszyscy oczekiwali na przybycie księcia. Którejś nocy rozpętała się straszliwa burza. Deszcz rozmył część usypanych wałów ziemnych. Następnego dnia również padało. Dopiero po południu ukazała się przepiękna tęcza, którą poczytywano za dobry omen. Wołodyjowski wypatrzył wychodzące spod tęczy wojsko. To nadciągał ze swoją dywizją oczekiwany książę Jeremi. Jeden z regimentarzy, pan Lanckoroński, zdecydował się oddać mu swą buławę. To samo uczynili pozostali - uznali dowództwo księcia.Następnego dnia pod zamkiem pojawili się pierwsi Tatarzy. Próbowali zagarnąć spóźniony tabor polski, lecz książę wysłał przeciw nim kilka chorągwi i po chwili ocalone wozy wjechały pomiędzy okopy. Zagłoba przechwalał się patrzącym na walkę, mówiąc, że Wołodyjowski od niego nauczył się fechtunku. Do wieczora nadciągnęły główne siły Chmielnickiego i chana. Rycerze oceniali je na kilkaset tysięcy. Przeciw nim Jeremi miał piętnaście tysięcy żołnierzy, wliczając służbę obozową.Chmielnicki przysłał posła z oznajmieniem, że następnego dnia zamierza ucztować w zamku. Książę odesłał mu odpowiedź, że ucztę wydaje tego wieczoru. I rzeczywiście hetman kozacki i chan widzieli wieczorem jasno oświetlony zamek i słyszeli dobiegające zeń wiwaty. Tatar oświadczył, że wolałby być po przeciwnej stronie. Chmielnicki zapewnił go, że zamek zostanie nazajutrz zdobyty, a łupy i jeńcy przypadną Tatarom.Trzynastego lipca we wtorek Chmielnicki rozpoczął szturm o zachodzie słońca. Kozacy pognali przed sobą stada wołów, a za nimi jeńców. Ich ciała zapełniły fosę i mołojcy uderzyli na wały. Przywitano ich ogniem armat i broni ręcznej. Chmielnicki osobiście prowadził coraz to nowe pułki do ataku. Piechota polska utrzymała pozycję. Po dwóch godzinach walki Kozacy cofnęli się zdziesiątkowani. Chwilę później Chmielnicki ponowił atak, ale utrudzonym regimentom przyszedł z pomocą pułkownik Machnicki i natarcie odparto. Po półgodzinie Kozacy uderzyli po raz trzeci. Wówczas na okopie pojawił się sam książę. Mołojcy zatrzymali się, zdjęci dziwnym strachem. Napierani przez dalsze szeregi, szli dalej. Zza wału wyszły chorągwie husarskie i z impetem uderzyły na nacierających. Rozbiły w puch pułki kozackie, odrzuciły zastępujących im drogę Tatarów Tuhaj-beja, którego ciężko zranił Skrzetuski, i uderzyły na czworoboki janczarów. Tu wyróżnił się pan Longinus. Husarze zawrócili dopiero od taborów.Tymczasem po drugiej stronie obozu polskiego mogło dojść do klęski. Atakujący tam Burłaj omal co nie przerwał obrony. Na szczęście udaremniła mu to wracająca husaria, uderzając w bok jego pułków. Zagłoba starł się z samym Burłajem. Dzięki zaskoczeniu Kozaka szlachcicowi udało się go pokonać.Książę ocenił rozmiar bitwy, wydał rozkaz zmniejszenia wielkości okopu.Chmielnicki z rozpaczy chciał się upić. Pułkownicy ostrzegli go przed ponownym szturmem. Obawiał się też reakcji chana. Tak jak przewidział, Tatar był wściekły. Chmielnicki był zręcznym politykiem. Tak poprowadził rozmowę, że chan sam obiecał pokonać Jeremiego. Nad pobojowiskiem zapadła noc.Rozdział 25Nazajutrz w obozie polskim stał już nowy wał. Zagłoba przechwalał się pokonaniem Burłaja. Dał do zrozumienia, że jego czyn jest największy spośród wszystkich bitewnych dokonań. Kiedy nadszedł książę, szlachcic rzucił myśl, by zorganizować wycieczkę (atak za wały na obóz przeciwnika).Chmielnicki rozpoczął regularne oblężenie. Obóz polski otoczyły szańce i podkopy. Co kilka dni (16 i 19 lipca) Kozacy ruszali do szturmu, lecz zawsze cofali się z dużymi stratami. Nocą, po ostatnim szczególnie zaciekłym ataku, rozpętała się burza. Wówczas książę wysłał Skrzetuskiego i starostę krasnostawskiego z wycieczką. Posłał także Zagłobę, a Wołodyjowski dołączył jako ochotnik. Zdobyto szaniec kozacki, podpalono machiny oblężnicze, pan Longinus zaś dał popis siły, rozbijając olbrzymim głazem beluardę, czyli ruchomą wieżę. W drodze powrotnej zaginęli Wołodyjowski i Podbipięta. Kiedy wszyscy wracali, by ich odnaleźć, zobaczyli obu rycerzy wycofujących się przed Kozakami.Rozdział 26Znów usypano nowe wały. Od czasu do czasu Kozacy szturmowali i zawsze bezskutecznie. Żołnierzy jednak ubywało. Mimo ran i zmęczenia trwali na stanowiskach. Pokochali swego wodza. Na jego rozkaz gotowi byli na wszystko. Kiedyś, gdy w jednej chorągwi kończył się proch, książę wskazał szaniec kozacki, mówiąc, że tam bliżej niż do zamku, jej żołnierze natychmiast rzucili się do ataku, zdobyli szaniec i zapas prochu.24 lipca Kozacy zaproponowali układy. Do ich obozu pojechał Zaćwilichowski. W tym czasie rycerze polscy i Kozacy rozmawiali przez wały bez wrogości. Zaćwilichowski powrócił z niczym, Chmielnicki postawił warunki nie do przyjęcia. Jeszcze tego wieczoru odparto kolejny szturm. Oblężenie trwało się dalej. Czasem staczano pojedynki, tu wyróżniał się Wołodyjowski, ale i Zagłobie udało się pokonać sławnego zagończyka, Dudara. Za to stary szlachcic nie miał równych w szermierce słownej. Swoimi wyzwiskami doprowadzał Kozaków do bezsilnej wściekłości. W kozackim obozie śpiewano pieśni o niezwyciężonym Jaremie.Rozdział 27Którejś ciemnej nocy czterej przyjaciele siedzieli w okopie, dzieląc się zdobytą przez Wołodyjowskiego flaszką gorzałki. Zagłoba jak zwykle docinał Podbipięcie i opowiadał o reprymendzie, jaką otrzymał wraz z księdzem Żabkowskim od księcia za pobicie kalwińskiego kapelana. Wtem mały rycerz nakazał ciszę. Usłyszał kroki zza wału. Ostrzegli inne stanowiska i księcia. Wszyscy w ciszy oczekiwali kolejnego szturmu.Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów. Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi.Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta.Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić.Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.Rozdział 28Następnego dnia Kozacy podsunęli pod wały kilkanaście machin oblężniczych. Na najwyższej z nich wisiało ciało pana Podbipięty. Na ten widok Zagłoba pierwszy rzucił się za okop, a za nim jeszcze kilkuset ludzi. Zniszczyli beluardy i odebrali ciało przyjaciela. Nocą urządzono mu okazały pogrzeb.Wieczorem wyszedł pan Skrzetuski. Wybrał inną drogę. Dostał się do jednego ze stawów i ukrywając się w trzcinach zarastających brzegi, próbował przedostać się do rzeczki, a nią dalej. Nie była to łatwa droga. Staw był duży i miał muliste dno. Rycerz był osłabiony gorączką i głodem. Kilka razy trafił na pływające trupy. Wydawało mu się, że zabłądził. Rankiem dotarł do ujścia rzeczki. Ukrył się w trzcinach. Przy wygasłym ognisku koniuchów kozackich znalazł ogryzione kości i trochę porzuconej rzepy, miał więc czym zaspokoić głód. Ukrył się na zarośniętej trzciną łasze piaskowej. Śmiertelnie znużony zasnął. Z pokrwawioną twarzą mógł być wzięty za wyrzuconego przez wodę trupa. Obudził się wieczorem. Po zapadnięciu ciemności ruszył rzeką dalej.Dotarł do taborów. Tu trzciny były wycięte, na obu brzegach zaś stali strażnicy: jeden kozacki, drugi tatarski. Na szczęście zebrano tam też łodzie. Stały blisko siebie sczepione burtami. Rycerz przemknął się pod ich osłoną. Wkrótce dotarł do lasu. Czekała go jeszcze daleka droga do króla.Rozdział 29W Toporowie we dworze siedział król, kanclerz Ossoliński i Radziejowski. Kanclerz doradzał, by nadal czekać i hamował zapał królewski, twierdząc, że pospolite ruszenie jeszcze nie nadeszło, a pod Zbarażem z pewnością stoi chan. Król nakazał zdobyć języka. Zamierzał jeszcze objechać obóz, gdy doniesiono mu, że przybył towarzysz ze Zbaraża. Wprowadzono Skrzetuskiego. Był osłabiony i wynędzniały. Opowiedział o sytuacji oblężonych. Król natychmiast nakazał wojskom wymarsz. Zbaraskiego rycerza zabrał na nocleg do plebanii ksiądz Cieciszowski, kapelan królewski.Rozdział 30Skrzetuski był nieprzytomny przez kilka dni. Kiedy się ocknął, zobaczył pochylonego nad sobą Rzędziana. Pachołek opowiedział mu, jak się znalazł w Toporowie. Wspomniał też o swojej wyprawie z Wołodyjowskim i Zagłobą. Nagabywany przez pana opowiedział o uwolnieniu kniaziówny i o swoich późniejszych przygodach. Umknął przed czambułem tatarskim, ale natrafił na kozaków Dońca. Wyjaśnił mu, że wiezie narzeczoną dla Bohuna. Kozak uwierzył, ale chciał ich przy sobie zatrzymać. Wówczas został pobity przez polski podjazd. Uratowana Helena towarzyszyła kasztelanowej witowskiej, która miała wkrótce nadjechać do Toporowa. Pan Jan wstał i ubrał się, chciał natychmiast ruszyć jej naprzeciw. Wówczas nadjechali Zagłoba i Wołodyjowski. Od nich Skrzetuski dowiedział się o zakończeniu oblężenia i zawarciu pokoju w Zborowie. Wspólnie ruszyli na spotkanie Kurcewiczówny. Rycerz nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy ją ujrzał.W drodze do Tarnopola Wołodyjowski oznajmił Skrzetuskiemu, że Bohun jest w niewoli u księcia. Po powrocie znad Waładynki uderzył na czele niewielkiego oddziału na wychodzące ze Zbaraża wojsko książęce i został pokonany przez pana Michała. Książę postanowił podarować Kozaka Skrzetuskiemu. Ten jednak nie zamierzał rywala ani zabić, ani pohańbić. Rzędzian prosił, by darować mu Bohuna, bo chciał na nim dokonać zemsty, lecz Skrzetuski i na to się nie zgodził.EpilogChmielnicki wznowił wojnę dwa lata później. Wraz z chanem prowadzili półmilionową armię. Ale teraz Rzeczpospolita była przygotowana. Król miał pod swoimi rozkazami ponad sto tysięcy żołnierzy oraz tłumy czeladzi.Wojska spotkały się pod Beresteczkiem. Stoczono tu trzydniową bitwę, po której chan uciekł, a Chmielnicki opuścił swoje wojska. Pozostali Kozacy pod wodzą Dziedziały założyli ufortyfikowany obóz w widłach Pleszowy. Zbuntowali się przeciw wodzowi i nowym obrali Bohuna. Ten zbudował potężny most przez bagna i kiedy miał wyprowadzać wojska, wybuchła panika. Czerń rzuciła się w kierunku wojsk królewskich. Bitwa zakończyła się rzezią. Nie znaleziono ciała Bohuna.W następnych latach jeszcze nieraz o nim słyszano. Stał się wodzem niezależnym od Chmielnickiego. Po śmierci księcia to właśnie on zapanował nad dawnymi ziemiami Jaremy. Zamieszkał w odbudowanej wiosce, którą nazwał Rozłogi i tam umarł.