Jak trudno być człowiekiem . Małym , wielkim . Dorosłym ,dzieckiem. Wzrastać w poczuciu własnej niemocy i oglądać galerie niespełnionych marzeń .Ubolewać nad kolekcją niepowodzeń . Karmić oczy porażkami i niedolą tych , którzy zdążają za mną i przede mną . Jak ciężki bywa bagaż , który niesiemy . Droga
nigdy nie jest prosta . Prowadzi albo pod górę ,albo w dól. Serce wystukuje kolejne minuty i sekundy . Prowadzi nas do nieuchronnego końca . Jak łatwo być Człowiekiem. Zarazem dorosłym i dzieckiem . Puszczać wodze wyobraźni , by zwalczać niepowodzenia , troski , smuteczki . Otwierać oczy ,by dojrzeć sens istnienia . Mieć dwie dłonie , w tym jedną zawsze wyciągniętą w kierunku potrzebujących , słabszych . Usta , które potrafią mówić ciepłe słowa . Rozumieć ,że nie istnieje koniunkcja rzeczywistości ze światem marzeń . I przyjąć ten pewnik spokojnie , umiejąć odnajdywać cień nadziei nawet w najskrytszych zaułkach ludzkiego losu . I walczyć o przetrwanie swoich słów , czynów .
Pisała felietony do różnych gazet w cyklu "Lektury nadobowiązkowe". Zostały one potem wydane w formie książkowej, może są gdzieś u ciebie w bibliotece, bo w necie nigdzie nie znalazłam.
Jak trudno być człowiekiem . Małym , wielkim . Dorosłym ,dzieckiem.
Wzrastać w poczuciu własnej niemocy i oglądać galerie niespełnionych marzeń .Ubolewać nad kolekcją niepowodzeń . Karmić oczy porażkami i niedolą tych , którzy zdążają za mną i przede mną . Jak ciężki bywa bagaż , który niesiemy .
Droga
nigdy nie jest prosta . Prowadzi albo pod górę ,albo w dól.
Serce wystukuje kolejne minuty i sekundy . Prowadzi nas do nieuchronnego końca .
Jak łatwo być Człowiekiem. Zarazem dorosłym i dzieckiem . Puszczać wodze wyobraźni , by zwalczać niepowodzenia , troski , smuteczki . Otwierać oczy ,by dojrzeć sens istnienia . Mieć dwie dłonie , w tym jedną zawsze wyciągniętą w kierunku potrzebujących , słabszych . Usta , które potrafią mówić ciepłe słowa .
Rozumieć ,że nie istnieje koniunkcja rzeczywistości ze światem marzeń .
I przyjąć ten pewnik spokojnie , umiejąć odnajdywać cień nadziei nawet w najskrytszych zaułkach ludzkiego losu . I walczyć o przetrwanie swoich słów , czynów .
Ja miałam taki w szkole.
Pisała felietony do różnych gazet w cyklu "Lektury nadobowiązkowe". Zostały one potem wydane w formie książkowej, może są gdzieś u ciebie w bibliotece, bo w necie nigdzie nie znalazłam.