Głównym bohaterem \"Katarynki\" Bolesława Prusa jest pan Tomasz, mieszkający w Warszawie przy ulicy Miodowej. Był kawalerem i mecenasem. Pan Tomasz o rumianej twarzy, szpakowatych bakach oraz swych siwych, delikatnych oczach przyciągał wiele kobiet. Za zwyczaj chodził lekko pochylony i trzymał ręce w kieszeniach. Ponadto ubierał się wykwintnie. Nosił ciemnogranatowe palto, szare spodnie oraz połyskujące w słońcu i trochę przyszarzały cylinder. Był mężczyzną potrafiącym docenić piękno sztuki. Będąc ulubieńcem wszelkich oper i teatrów, umiał również dostrzec urodę każdej kobiet, czarując je swoim urokiem i miłością do malarstwa i muzyki klasycznej. Pan Tomasz to człowiek wykształcony, toteż chętnie udzielający rad prawniczych znajomym. Choć kochał muzykę, nienawidził katarynek. Twierdził, że płynąca z nich muzyka jest fałszywa i sztuczna - dlatego też płacił swemu stróżowi, aby na podwórko nie wpuszczał kataryniarzy. Jednakże wewnętrzna zmiana jaka zaszła w panu Tomaszu na widok szczęśliwej, roześmianej, klaszczącej w dłonie niewidomej dziewczynki, która nieświadomie wkroczyła w jego uporządkowane życie, zmieniła stosunek do katarynek. I właśnie od tego momentu mężczyzna zezwolił na ich wpuszczanie, aby móc dawać dziecku szczęście. Mecenas był szanowanym człowiekiem, choć byli i tacy, którzy uważali go za dziwaka. Mimo przywyknięcia pana Tomasza do samotności, ustabilizowanego i wygodnego życia, postanowił pomóc niewidomej dziewczynce, poczynając od szukania lekarzy, którzy mogliby jej pomóc. Moim zdaniem pan Tomasz był dobrym człowiekiem, mającym również swoje zwyczaje i zasady. Lecz, gdy niespodziewanie w jego życiu pojawiła się chora dziewczynka to i on sam się zmienił. Jej szczęście spowodowało pojawienie się u niego litości, współczucia, smutku, ale i uczucia chęci dawania pomocy. Był wrażliwy na krzywdę ludzką, co ukazały ( i pewnym sensie podsumowały jego osobę ) słowa: \"Biedne dziecko!... Powinienem był zająć się nim od dawna...\"
Głównym bohaterem \"Katarynki\" Bolesława Prusa jest pan Tomasz, mieszkający w Warszawie przy ulicy Miodowej. Był kawalerem i mecenasem.
Pan Tomasz o rumianej twarzy, szpakowatych bakach oraz swych siwych, delikatnych oczach przyciągał wiele kobiet. Za zwyczaj chodził lekko pochylony i trzymał ręce w kieszeniach. Ponadto ubierał się wykwintnie. Nosił ciemnogranatowe palto, szare spodnie oraz połyskujące w słońcu i trochę przyszarzały cylinder.
Był mężczyzną potrafiącym docenić piękno sztuki. Będąc ulubieńcem wszelkich oper i teatrów, umiał również dostrzec urodę każdej kobiet, czarując je swoim urokiem i miłością do malarstwa i muzyki klasycznej. Pan Tomasz to człowiek wykształcony, toteż chętnie udzielający rad prawniczych znajomym. Choć kochał muzykę, nienawidził katarynek. Twierdził, że płynąca z nich muzyka jest fałszywa i sztuczna - dlatego też płacił swemu stróżowi, aby na podwórko nie wpuszczał kataryniarzy.
Jednakże wewnętrzna zmiana jaka zaszła w panu Tomaszu na widok szczęśliwej, roześmianej, klaszczącej w dłonie niewidomej dziewczynki, która nieświadomie wkroczyła w jego uporządkowane życie, zmieniła stosunek do katarynek. I właśnie od tego momentu mężczyzna zezwolił na ich wpuszczanie, aby móc dawać dziecku szczęście.
Mecenas był szanowanym człowiekiem, choć byli i tacy, którzy uważali go za dziwaka. Mimo przywyknięcia pana Tomasza do samotności, ustabilizowanego i wygodnego życia, postanowił pomóc niewidomej dziewczynce, poczynając od szukania lekarzy, którzy mogliby jej pomóc.
Moim zdaniem pan Tomasz był dobrym człowiekiem, mającym również swoje zwyczaje i zasady. Lecz, gdy niespodziewanie w jego życiu pojawiła się chora dziewczynka to i on sam się zmienił. Jej szczęście spowodowało pojawienie się u niego litości, współczucia, smutku, ale i uczucia chęci dawania pomocy. Był wrażliwy na krzywdę ludzką, co ukazały ( i pewnym sensie podsumowały jego osobę ) słowa: \"Biedne dziecko!... Powinienem był zająć się nim od dawna...\"