Potrzebuję na dziś tekst książki stary człowiek i morze :) może być skopiowany:) daje naj:)
ZabaxD
Ta krótka nowelka powstała w 1952 i opisuje krótką, tragikomiczną historyjkę starego rybaka o imieniu Santiago. W połowach towarzyszy mu często chłopiec, Manolin, który chce się uczyć rybołówstwa. Lecz rybaka spotyka pech i gdy od 40 dni nie może nic złowić, rodzice zabraniają chłopcu pływać z Santiago i nakazują zmienić mu łódź. Następnego dnia Santiago wypływa już sam i na przekór losu jest to właśnie dzień dlań przełomowy. Najpierw łowi małego tuńczyka, którego zarzuca na przynętę i po niedługim czasie czuje, że bierze jakaś większa ryba. Jeszcze nie wie, że jest to potężny marlin o długości 18 stóp. Czuje tylko, że złowił olbrzyma, gdyż nie jest w stanie przyciągnąć go do łodzi, a ryba ciągle stawia opór. Zaczyna się mordercza walka między Santiago a marlinem. Najpierw ryba odciąga łódź staruszka w głąb oceanu. Rybak tęskni za chłopcem, gdyż wie, że teraz jego pomoc byłaby nieoceniona. Wspomina wspólne podróże, rozmawia też z ptakami, a nawet z marlinem, by tylko zabić dokuczliwą samotność. Jednak ich walka przybiera niekorzystne dla starca obroty. Najpierw linka od wędki wpija się w dłoń Santiago, gdy ryba ciągnie coraz mocniej. W końcu pod wpływem jednego z szarpnięć marlina rybak przewraca się i rozcina sobie łuk brwiowy. Ale udaje mu się utrzymać rybę. Mimo to nie kończą się na tym fizyczne dolegliwości rybaka. Skutkiem zranienia ręki, Santiago łapie dojmujący skurcz. Lecz nie łamie się, a pociechą są dla niego wspomnienia z lat młodości, gdy siłował się z pewnym murzynem na rękę przez całą dobę. Wygrał, a pamięć o tamtym wydarzeniu odrodziła w nim przekonanie, iż nawet teraz, gdy jest już starcem, zdoła pokonać rybę. Mimo to ciągle nie wie, jakiej jest ona wielkości. Uświadamia to sobie dopiero, gdy ta wynurza się w pewnym momencie. Okazuje się być większa od samej łodzi Santiago. Rybak jest podekscytowany. Szala w walce przechyla się na jego stronę, gdy ryba zaczyna krążyć – znaczy to, że traci siły. Gdy marlin nieustannie kołuje wokół łodzi, rybak przymierza się z harpunem i trafia nim rybę w serce. Zwija wędkę i ciągnąc ofiarę przy łodzi, wraca na wyspę. Jest jednak przed nim długa droga, gdyż marlin zdążył odciągnąć łódź bardzo daleko. Ku zgrozie rybaka, przypływają rekiny, zwabione krwią uśmierconego marlina. Santiago nieomal wpada w rozpacz. Stara się bronić przed intruzami wiosłem z umocowanym na końcu nożem. Udaje mu się odgonić dwa rekiny, lecz traci nagle swą ostatnią broń – nóż. Odtąd rekiny wyżerają zupełnie zdobycz rybaka. Gdy Santiago dopływa do swej wyspy, Hawany, z marlina pozostaje tylko szkielet. Jest tak zmęczony, że w drodze do swej palmowej chaty przewraca się kilka razy. Zasypia, a rankiem odwiedza go Manolin, którzy przez kilka dni nieobecności starca martwił się o niego, nie wiedząc, co się z nim dzieje. W tym czasie inni rybacy i turyści podziwiają potężny szkielet ryby, zaś chłopak obiecuje Santiago, że odtąd pozostanie u jego boku i bez względu na decyzję rodziców, to u niego właśnie będzie się uczył rybołówstwa. Ta tragiczna historia chwyta za serce. Niemniej jednak to streszczenie nie odzwierciedla dramatu, jaki przytrafił się biednemu starcowi. Dlatego – jako autor tego streszczenia – czuję wyrzuty sumienia, iż streściłem niechlubnie te piękne opowiadanie Hemingwaya. Mam bowiem świadomość, iż niektórzy po przeczytaniu tego tekstu nie sięgną do książki, a przecież nie taki jest cel streszczeń! Dlatego pragnę zachęcić do lektury tego opowiadanka, gdyż jest to naprawdę cieniutka książka, która nie zabierze Tobie, Czytelniku, więcej niż godzinę z życia, a wzbogaci doprawdy o wiele…
W połowach towarzyszy mu często chłopiec, Manolin, który chce się uczyć rybołówstwa. Lecz rybaka spotyka pech i gdy od 40 dni nie może nic złowić, rodzice zabraniają chłopcu pływać z Santiago i nakazują zmienić mu łódź. Następnego dnia Santiago wypływa już sam i na przekór losu jest to właśnie dzień dlań przełomowy. Najpierw łowi małego tuńczyka, którego zarzuca na przynętę i po niedługim czasie czuje, że bierze jakaś większa ryba. Jeszcze nie wie, że jest to potężny marlin o długości 18 stóp. Czuje tylko, że złowił olbrzyma, gdyż nie jest w stanie przyciągnąć go do łodzi, a ryba ciągle stawia opór. Zaczyna się mordercza walka między Santiago a marlinem. Najpierw ryba odciąga łódź staruszka w głąb oceanu. Rybak tęskni za chłopcem, gdyż wie, że teraz jego pomoc byłaby nieoceniona. Wspomina wspólne podróże, rozmawia też z ptakami, a nawet z marlinem, by tylko zabić dokuczliwą samotność. Jednak ich walka przybiera niekorzystne dla starca obroty. Najpierw linka od wędki wpija się w dłoń Santiago, gdy ryba ciągnie coraz mocniej. W końcu pod wpływem jednego z szarpnięć marlina rybak przewraca się i rozcina sobie łuk brwiowy. Ale udaje mu się utrzymać rybę. Mimo to nie kończą się na tym fizyczne dolegliwości rybaka. Skutkiem zranienia ręki, Santiago łapie dojmujący skurcz. Lecz nie łamie się, a pociechą są dla niego wspomnienia z lat młodości, gdy siłował się z pewnym murzynem na rękę przez całą dobę. Wygrał, a pamięć o tamtym wydarzeniu odrodziła w nim przekonanie, iż nawet teraz, gdy jest już starcem, zdoła pokonać rybę. Mimo to ciągle nie wie, jakiej jest ona wielkości. Uświadamia to sobie dopiero, gdy ta wynurza się w pewnym momencie. Okazuje się być większa od samej łodzi Santiago. Rybak jest podekscytowany.
Szala w walce przechyla się na jego stronę, gdy ryba zaczyna krążyć – znaczy to, że traci siły. Gdy marlin nieustannie kołuje wokół łodzi, rybak przymierza się z harpunem i trafia nim rybę w serce. Zwija wędkę i ciągnąc ofiarę przy łodzi, wraca na wyspę. Jest jednak przed nim długa droga, gdyż marlin zdążył odciągnąć łódź bardzo daleko. Ku zgrozie rybaka, przypływają rekiny, zwabione krwią uśmierconego marlina. Santiago nieomal wpada w rozpacz. Stara się bronić przed intruzami wiosłem z umocowanym na końcu nożem. Udaje mu się odgonić dwa rekiny, lecz traci nagle swą ostatnią broń – nóż. Odtąd rekiny wyżerają zupełnie zdobycz rybaka. Gdy Santiago dopływa do swej wyspy, Hawany, z marlina pozostaje tylko szkielet. Jest tak zmęczony, że w drodze do swej palmowej chaty przewraca się kilka razy. Zasypia, a rankiem odwiedza go Manolin, którzy przez kilka dni nieobecności starca martwił się o niego, nie wiedząc, co się z nim dzieje. W tym czasie inni rybacy i turyści podziwiają potężny szkielet ryby, zaś chłopak obiecuje Santiago, że odtąd pozostanie u jego boku i bez względu na decyzję rodziców, to u niego właśnie będzie się uczył rybołówstwa.
Ta tragiczna historia chwyta za serce. Niemniej jednak to streszczenie nie odzwierciedla dramatu, jaki przytrafił się biednemu starcowi. Dlatego – jako autor tego streszczenia – czuję wyrzuty sumienia, iż streściłem niechlubnie te piękne opowiadanie Hemingwaya. Mam bowiem świadomość, iż niektórzy po przeczytaniu tego tekstu nie sięgną do książki, a przecież nie taki jest cel streszczeń! Dlatego pragnę zachęcić do lektury tego opowiadanka, gdyż jest to naprawdę cieniutka książka, która nie zabierze Tobie, Czytelniku, więcej niż godzinę z życia, a wzbogaci doprawdy o wiele…
Ps: mam nadzieję że pomogłam...liczę na naj