Potrzebuję korekty tego tekstu:). Jest to moje wypracowanie na temat: "Skawiński czytał pana Tadeusza nie oczami a sercem" (miała to być po cz. Charakterystyka a po części opis przeżyć wewnętrznych). Chodzi mi przede wszystkim o interpunkcję, powtarzanie się niektórych zwrotów ew. stylistyka tekstu. Nie jet to trudne ale mi sprawia to problem:) Miłego czytania i poprawiania:).
Maddie
milena666
Mężczyzna nie był młody, miał lat siedemdziesiąt albo i więcej, pomimo wieku Zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca - zachował z małej litery.
Czytał on „pana Tadeusza” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze. - czytał on książkę pt. "Pan Tadeusz"
0 votes Thanks 0
aniciab
Gdy Skawiński rozpoczynał swoją pracę w Latarni był przekonany, że znalazł swoje miejsce na ziemi. Po przemierzeniu niemal wszystkich kontynentów był szczęśliwy, że nadszedł kres jego tułaczki. Mężczyzna nie był młody, miał lat siedemdziesiąt albo i więcej, pomimo wieku zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca. Był opalony i zatroskany, ale jednocześnie wyglądał na uczciwego. Dążył na oślep do szczęścia, chwytał każdą dostępną pracę, był m.in. kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce oraz strzelcem rządowym w Indiach. Bohater, brał też udział w wielu bitwach i powstaniach, dowody swej odwagi przedstawiał starając się o posadę Latarnika. Skawiński był wytrwały i samowystarczalny, i to te dwie cechy zaprowadziły go aż do Aspinwall. Był również człowiekiem niepogodzonym ze swym losem. Ze spokojnego, nieugiętego żołnierza stał się roztkliwiającym się nad swym losem nieudolnym starcem. Podniecał go widok podobny do krajobrazów jego młodości, piosenki usłyszane gdzieś na polu bitwy. Był przekonany, że należy mu się odpoczynek, który znalazł w Latarni. Gdy po raz pierwszy zapalił swoją światło latarni, z niedowierzaniem pytał się sam siebie czy to prawda. Nasycał się widokiem morza, mew, oswajał się z myślą o spokojnej śmierci pośród morskich głębin. Po paru tygodniach Latarnia była dla niego „pół-grobem”. Przywykł do swojej samotni, do ryb, do smacznych ślimaków. Czół się szczęśliwy, albo raczej chciał być szczęśliwy mając to, co zesłał mu los. I tak żył dopóki nie przyszła do niego paczka owinięta szarym płótnem. Zaciekawiony starzec rozciął materiał i z niedowierzaniem przetarł oczy. Tam za oceanem, w jego kamiennej samotni „odnalazł” go język ojczysty. W chwili gdy przeczytał tytuł książki nastąpiło „przebudzenie”. Zaczął czytać, a jego drżący głos roznosił się echem po pomieszczeniu i wracał do jego serca wzbudzając euforię. Ryknął, rzucił się na ziemię, rozpłakał. Targała nim przez całe dotychczasowe życie tęsknota za czymś odległym. Teraz, kiedy uświadomił sobie, co to było płaczem przepraszał swą ukochaną ojczyznę. Usprawiedliwiał się przed nią, jak przed zapomnianą niegdyś kobietą, która czekała i tęskniła. Trzęsącymi się rękoma chwycił ponownie książkę. Nie dbał już o latarnie, bowiem „Ta co jasnej broni Częstochowy” zabrała jego duszę i przeniosła na łąkę gdzie jako dziecko chował się w trawie i rozmawiał z ptakami. Oderwał się od świata by znów zasnąć pośród znanych stron. Moim zdaniem Skawiński to pozytywna postać. Czytał on „Pana Tadeusza” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze.
Brakowało chyba kilku przecinków i dopisałam.
0 votes Thanks 0
c101
Gdy Skawiński rozpoczynał swoją pracę w Latarni był przekonany, że znalazł swoje miejsce na ziemi. Po przemierzeniu niemal wszystkich kontynentów był szczęśliwy, że nadszedł kres jego tułaczki. Mężczyzna nie był młody, miał lat siedemdziesiąt albo i więcej, jednak pomimo wieku zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca. Mimo tego, że miał wiele trosk zachował pogodę ducha. Wyglądał na prawego i uczciwego człowieka. Na oślep dążył do szczęścia, chwytał każdą dostępną pracę był m.in. kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce oraz strzelcem rządowym w Indiach. Bohater brał też udział w wielu bitwach i powstaniach, dowody swej odwagi przedstawiał starając się o posadę Latarnika. Skawiński był wytrwały i samowystarczalny, i to te dwie cechy zaprowadziły go aż do Aspinwall. Nie pogodził się on jednak ze swoim losem. Ze spokojnego, nieugiętego żołnierza stał się roztkliwiającym się nad swym losem nieudolnym starcem. Interesowały go widoki podobne do krajobrazów jego młodości, piosenki usłyszane gdzieś na polu bitwy. Był przekonany, że należy mu się odpoczynek, który znalazł w Latarni. Gdy po raz pierwszy zapalił swoje światło latarni, z niedowierzaniem pytał się sam siebie czy to prawda. Nasycał się widokiem morza, mew, oswajał się z myślą o spokojnej śmierci pośród morskich głębin. Po paru tygodniach Latarnia była dla niego „pół-grobem”. Przywykł do swojej samotni, do ryb, do smacznych ślimaków. Czuł się szczęśliwy, albo raczej chciał być szczęśliwy mając to, co zesłał mu los. I tak żył dopóki nie przyszła do niego paczka owinięta szarym płótnem. Zaciekawiony starzec rozciął materiał i z niedowierzaniem przetarł oczy. Tam za oceanem, w jego kamiennej samotni „odnalazł” go język ojczysty. W chwili, gdy przeczytał tytuł książki nastąpiło „przebudzenie”. Zaczął czytać, a jego drżący głos roznosił się echem po pomieszczeniu i wracał do jego serca wzbudzając euforię. Ryknął, rzucił się na ziemię, rozpłakał. Targała nim przez całe dotychczasowe życie tęsknota za czymś odległym. Teraz, kiedy uświadomił sobie, co to było płaczem przepraszał swą ukochaną ojczyznę. Usprawiedliwiał się przed nią, jak przed zapomnianą niegdyś kobietą, która czekała i tęskniła. Trzęsącymi się rękoma chwycił ponownie książkę. Nie dbał już o latarnie, bowiem „Ta, co jasnej broni Częstochowy” zabrała jego duszę i przeniosła na łąkę, gdzie jako dziecko chował się w trawie i rozmawiał z ptakami. Oderwał się od świata by znów zasnąć pośród znanych stron. Moim zdaniem Skawiński to pozytywna postać. Czytał on książkę, pt. "Pan Tadeusz” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze.
Brakowało paru przecinków, było kilka błędów gramatycznych i ortograficznych. Ale tak ogólnie to spoko. Wszystkie poprawki masz w tekście.
Zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca - zachował z małej litery.
Czytał on „pana Tadeusza” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze. - czytał on książkę pt. "Pan Tadeusz"
Mężczyzna nie był młody, miał lat siedemdziesiąt albo i więcej, pomimo wieku
zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca. Był opalony i zatroskany, ale jednocześnie wyglądał na uczciwego.
Dążył na oślep do szczęścia, chwytał każdą dostępną pracę, był m.in. kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce oraz strzelcem rządowym w Indiach. Bohater, brał też udział w wielu bitwach i powstaniach, dowody swej odwagi przedstawiał starając się o posadę Latarnika.
Skawiński był wytrwały i samowystarczalny, i to te dwie cechy zaprowadziły go aż do Aspinwall. Był również człowiekiem niepogodzonym ze swym losem. Ze spokojnego, nieugiętego żołnierza stał się roztkliwiającym się nad swym losem nieudolnym starcem. Podniecał go widok podobny do krajobrazów jego młodości, piosenki usłyszane gdzieś na polu bitwy. Był przekonany, że należy mu się odpoczynek, który znalazł w Latarni.
Gdy po raz pierwszy zapalił swoją światło latarni, z niedowierzaniem pytał się sam siebie czy to prawda. Nasycał się widokiem morza, mew, oswajał się z myślą o spokojnej śmierci pośród morskich głębin. Po paru tygodniach Latarnia była dla niego „pół-grobem”. Przywykł do swojej samotni, do ryb, do smacznych ślimaków. Czół się szczęśliwy, albo raczej chciał być szczęśliwy mając to, co zesłał mu los. I tak żył dopóki nie przyszła do niego paczka owinięta szarym płótnem. Zaciekawiony starzec rozciął materiał i z niedowierzaniem przetarł oczy. Tam za oceanem, w jego kamiennej samotni „odnalazł” go język ojczysty. W chwili gdy przeczytał tytuł książki nastąpiło „przebudzenie”.
Zaczął czytać, a jego drżący głos roznosił się echem po pomieszczeniu i wracał do jego serca wzbudzając euforię. Ryknął, rzucił się na ziemię, rozpłakał. Targała nim przez całe dotychczasowe życie tęsknota za czymś odległym. Teraz, kiedy uświadomił sobie, co to było płaczem przepraszał swą ukochaną ojczyznę. Usprawiedliwiał się przed nią, jak przed zapomnianą niegdyś kobietą, która czekała i tęskniła. Trzęsącymi się rękoma chwycił ponownie książkę. Nie dbał już o latarnie, bowiem „Ta co jasnej broni Częstochowy” zabrała jego duszę i przeniosła na łąkę gdzie jako dziecko chował się w trawie i rozmawiał z ptakami. Oderwał się od świata by znów zasnąć pośród znanych stron.
Moim zdaniem Skawiński to pozytywna postać. Czytał on „Pana Tadeusza” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze.
Brakowało chyba kilku przecinków i dopisałam.
Mężczyzna nie był młody, miał lat siedemdziesiąt albo i więcej, jednak pomimo wieku zachował postawę i bystry wzrok młodzieńca. Mimo tego, że miał wiele trosk zachował pogodę ducha. Wyglądał na prawego i uczciwego człowieka. Na oślep dążył do szczęścia, chwytał każdą dostępną pracę był m.in. kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce oraz strzelcem rządowym w Indiach. Bohater brał też udział w wielu bitwach i powstaniach, dowody swej odwagi przedstawiał starając się o posadę Latarnika.
Skawiński był wytrwały i samowystarczalny, i to te dwie cechy zaprowadziły go aż do Aspinwall. Nie pogodził się on jednak ze swoim losem. Ze spokojnego, nieugiętego żołnierza stał się roztkliwiającym się nad swym losem nieudolnym starcem. Interesowały go widoki podobne do krajobrazów jego młodości, piosenki usłyszane gdzieś na polu bitwy. Był przekonany, że należy mu się odpoczynek, który znalazł w Latarni.
Gdy po raz pierwszy zapalił swoje światło latarni, z niedowierzaniem pytał się sam siebie czy to prawda. Nasycał się widokiem morza, mew, oswajał się z myślą o spokojnej śmierci pośród morskich głębin. Po paru tygodniach Latarnia była dla niego „pół-grobem”. Przywykł do swojej samotni, do ryb, do smacznych ślimaków. Czuł się szczęśliwy, albo raczej chciał być szczęśliwy mając to, co zesłał mu los. I tak żył dopóki nie przyszła do niego paczka owinięta szarym płótnem. Zaciekawiony starzec rozciął materiał i z niedowierzaniem przetarł oczy. Tam za oceanem, w jego kamiennej samotni „odnalazł” go język ojczysty. W chwili, gdy przeczytał tytuł książki nastąpiło „przebudzenie”.
Zaczął czytać, a jego drżący głos roznosił się echem po pomieszczeniu i wracał do jego serca wzbudzając euforię. Ryknął, rzucił się na ziemię, rozpłakał. Targała nim przez całe dotychczasowe życie tęsknota za czymś odległym. Teraz, kiedy uświadomił sobie, co to było płaczem przepraszał swą ukochaną ojczyznę. Usprawiedliwiał się przed nią, jak przed zapomnianą niegdyś kobietą, która czekała i tęskniła. Trzęsącymi się rękoma chwycił ponownie książkę. Nie dbał już o latarnie, bowiem „Ta, co jasnej broni Częstochowy” zabrała jego duszę i przeniosła na łąkę, gdzie jako dziecko chował się w trawie i rozmawiał z ptakami. Oderwał się od świata by znów zasnąć pośród znanych stron.
Moim zdaniem Skawiński to pozytywna postać. Czytał on książkę, pt. "Pan Tadeusz” sercem, a w ostatnich stronach noweli otworzył przed nami swoje wrażliwe oblicze.
Brakowało paru przecinków, było kilka błędów gramatycznych i ortograficznych. Ale tak ogólnie to spoko.
Wszystkie poprawki masz w tekście.