Poszukuję jakiegoś fajnego wiersza lub fragmentu prozy na konkurs recytatorski. Konkurs jest za dwa tygodnie, ale wolałabym już zacząć się uczyć.
Oceniane będzie również dobranie utworu do własnych zainteresować itp.
Żebyście wiedzieli w jakich kategoriach szukać, to opowiem Wam trochę o sobie.
Mam 13, jestem uczennicą 1 klasy gimnazjum. Interesuję się przede wszystkim muzyką (głównie klasyczną) oraz literaturą, hand-made (robię biżuterię), sportem.
Myślałam, żeby wybrać jakiś wiersz o muzyce, ale - mimo że wydawało mi się, że znajdę tego strasznie dużo - nie mogę znaleźć niczego fajnego.
Znalazłam taki:
Konstanty Ildefons Gałczyński
"Ech muzyka, muzyka"
O, dajcie mi te małe skrzypce
Może na skrzypcach wygram
Wiatr i pochyłą ulicę
I noc, co taka niezwykła
Ech, muzyka, muzyka, muzyka
Spod smyka zielony kurz
Lecą gwiazdy zielone spod smyka
Damy karo, bukiety róż.
Uwzględnijcie mizerne granie
I nie bijcie, gdy wezmę źle
Jakiś ton na strunie baraniej
Na g, d, a, czy e.
Prowadzi muzyka za smykiem
Drzewa w niemej podzięce,
Oczami za smykiem suną
Zgrabiałe duże ręce
Na moście stoją. Przez liście
Światło na smyk sypie
Słuchajcie - to dziecko nuci
W czarodziejskim pudełku skrzypiec
I myślę, że jeśli nie znajdę niczego lepszego, to wybiorę ten, ale proszę o pomoc. Może akurat jakieś znacie? Proszę o podanie tytułu i autora. Wolałabym, żeby to było jakiegoś dosyć znanego autora, ale niekoniecznie. Nie może to być wasza praca, ani wzięta z jakiegoś bloga itp. Jednym słowem - praca amatora. Sama dobrze wiem, że często prace amatorów są lepsze niż niejednego dosyć znanego poety, ale cóż... regulamin konkursu...
Z góry dziękuję :)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Wanda Chotomska - "Preludium deszczowe" ;)
Najpierw były plakaty na mieście,
sto pięćdziesiąt, a może i dwieście.
Na plakatach litery metrowe:
"Wielki koncert - Preludium Deszczowe"
Ludzie stali, plakaty czytali,
nie pytali, gdzie będzie ten koncert,
tylko biegli pod pomnik Chopina,
do Łazienek, gdzie wierzby płaczące.
Pół Warszawy pobiegło do parku,
więc ja także ruszyłam tą trasą,
a że każdy parasol miał w ręku,
więc ja także przyniosłam parasol.
Tak się właśnie to wszystko zaczęło-
był pan Chopin na swoim cokole,
a dokoła tłum ludzi ogromny
i wetknięte w ten tłum parasole
Fortepianu właściwie nie było.
Jeden pan nawet o to się czepiał,
ale dziecko, bo z dzieckiem przyszedł,
powiedziało, że widzi fortepian.
-Widzisz?
-Widzę, klawisze grają.
-Słyszysz?
-Słyszę, deszcz w liściach dzwoni
Pod wierzbami w Łazienkach Chopin
krople deszczu kołysze w dłoni.
Parasole zakryły niebo,
rozkwitają w jesiennym zmierzchu.
-Słyszysz?
-Słyszę Preludium Deszczowe.
-Widzisz?
-Widzę początek deszczu...
Na wszelki wypadek sprawdź jeszcze w jakiejś książce, czy tekst jest na pewno dobry ;D