Poniższy tekst przekształć na język uczniowski, współczesny.
Po chwili orszak ruszył dalej, ale w milczeniu; dopiero gdy już Krześnię było widać, zmacał się opat po pasie, obrócił go ku przodowi, tak aby łatwo było chwycić za rękojeść korda, i rzekł:
- A stary Wilk z Brzozowej pewnie z dobrym pocztem przyjedzie.
- Pewnie - potwierdził Zych - ale coś tam słudzy gadali, że zachorzał.
- A jeden z moich kleryków słyszał, że ma na nas nastąpić przed gospodą po kościele.
- Nie uczyniłby on tego bez zapowiedzi i zwłaszcza po mszy świętej.
- Niech mu tam Bóg ześle upamiętanie. Ja wojny z nikim nie szukam i krzywdy cierpliwie znoszę.
Tu obejrzał się na swoich szpylmanów i rzekł:
- Nie wydobywać mi mieczów i pamiętać, żeście duchowni słudzy, a dopiero gdyby tamci pierwsi wydobyli, to w nich!
Zbyszko zaś, jadąc wedle Jagienki, wypytywał ją ze swej strony o sprawy, o które mu głównie chodziło.
- Cztana i młodego Wilka zastaniem niechybnie w Krześni -mówił. - Pokażesz mi ich z daleka, abym wiedział, którzy są.
- Dobrze, Zbyszku - odrzekła Jagienka.
- Przed kościołem i po kościele zapewne cię oni spotykają. Coże wówczas robią?
- Służą mi, jako umieją.
- Nie będą ci dziś służyli, rozumiesz? A ona odrzekła znów niemal z pokorą:
- Dobrze, Zbyszku.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Za moment ruszyła ekipa, ale cichaczem;dopiero gdy już Krześnię lukneli, pomacał się opat po pasie, wykręcił do przodu, tak żeby było łatwo złapać za szable i zagaił:
- Stary Wilk z Brzozowej pewnie dobrego newsa zapoda jak przyjdzie.
- Się rozumie - potwierdził Zych - ale słudzy coś gadali, że choroba go dopadła.
- Jednemu z moich kleryków obiło się o uszy, że ma do nas wpaść przed knajpe po kościele.
- Nie odwaliłby tak beż żadnego dzynka i to jeszcze po mszy.
- Niech Bóg sprawi, żeby się z deka ogarnął. Ja nie chce żeby mi ktoś zrobił armagedon bo cierpliwy kolo jestem.
Luknął na swoich ludzi i powiedział:
- Nie wyjmować mi szabli i pamiętać, że jesteście religijni ludzie, a dopiero jak oni pierwsi zapodadzą, to dawać w nich!
A Zbyszko tymczasem wypytywał Jagienke o sprawy, o które mu ogólnie chodziło.
- Cztan i jary Wilk pewnie balują w Krześni - mówił. - Pokażesz mi ich z daleka żebym wiedział którzy to.
- Spoko Zbyszku - odpowiedziała Jagienka.
- Przed i po kościele pewnie się z nimi widujesz. Co wtedy robią?
- Służą mi jak najlepiej, a co?
- Dzisiaj nie będą, kumasz?
A ona mu powiedziała z pokorą:
- No dobra Zbyszek.