Poniżej zapisano tytuł i trzy początkowe zdania opowiadania.Dokończ ten tekst tak, aby miał on szczęśliwe zakończenie.Wykorzystaj słownictwo, dzięki któremu opowiadanie stanie się ciekawe i barwne.
"W sadzie" Dziś już własciwie nie pamietam czy to był wspaniały sen czy tez wszystko wydażyło sie naprawdę.Jak okiem sięgnać rozciągał się sad.Końca ogrodzenia nie mozna było dostrzec,ale bramę pozostawiono otwartą, jakby miała zapraszać do wejścia...
Proszę,żeby nie było to z innych stron bo będę zgłaszać nadużycie...Dam Naj!!! :**
"W sadzie" Dziś już właściwie nie pamiętam, czy to był wspaniały sen, czy tez wszystko wydarzyło sie naprawdę. Jak okiem sięgnać rozciągał się sad. Końca ogrodzenia nie mozna było dostrzec,ale bramę pozostawiono otwartą, jakby miała zapraszać do wejścia. Po chwili wahania podeszłam do wejścia i niepewnie dotknęłam furtki. Później przechadzałam się już pięknymi, zielonymi alejkami wśród drzew obwieszonych wszelakiego rodzaju owocami. Na wielkiem jabłoni zauważyłam czerwone jabłka. Podeszłam bliżej. Jedna z gałęzi uginała się pod ciężarem owoców tak nisko, że znalazła się prawie na poziomie moich oczu. Musnęłam lekko liście i u moich stóp znalazł się błyszczący do słońca efekt ciężkiej pracy właścicieli sadu. Podniosłam znalezisko, odgryzając kawałek. "No, chyba nie zemdleję jak Królewna Śnieżka" - uśmiechnęłam się do swoich myśli. Jedząc owoc szłam dalej między drzewami. Gdzieś pod śliwą zauważyłam ławeczkę. Zbliżyłam się do niej.
Ciemne drewno było częściowo porośnięte pnączem. Sprawiało to niesamowite wrażenie. Usiadłam delektując się jabłkiem i spoglądając na korony drzew, przez które prześwitywało słońce. Przyknęłam lekko oczy. Lekki i ciepły wiatr owiał moją twarz.
"W sadzie"
Dziś już właściwie nie pamiętam, czy to był wspaniały sen, czy tez wszystko wydarzyło sie naprawdę. Jak okiem sięgnać rozciągał się sad. Końca ogrodzenia nie mozna było dostrzec,ale bramę pozostawiono otwartą, jakby miała zapraszać do wejścia.
Po chwili wahania podeszłam do wejścia i niepewnie dotknęłam furtki. Później przechadzałam się już pięknymi, zielonymi alejkami wśród drzew obwieszonych wszelakiego rodzaju owocami.
Na wielkiem jabłoni zauważyłam czerwone jabłka. Podeszłam bliżej. Jedna z gałęzi uginała się pod ciężarem owoców tak nisko, że znalazła się prawie na poziomie moich oczu. Musnęłam lekko liście i u moich stóp znalazł się błyszczący do słońca efekt ciężkiej pracy właścicieli sadu. Podniosłam znalezisko, odgryzając kawałek.
"No, chyba nie zemdleję jak Królewna Śnieżka" - uśmiechnęłam się do swoich myśli.
Jedząc owoc szłam dalej między drzewami. Gdzieś pod śliwą zauważyłam ławeczkę. Zbliżyłam się do niej.
Ciemne drewno było częściowo porośnięte pnączem. Sprawiało to niesamowite wrażenie.
Usiadłam delektując się jabłkiem i spoglądając na korony drzew, przez które prześwitywało słońce. Przyknęłam lekko oczy. Lekki i ciepły wiatr owiał moją twarz.
Nie wiem, czy o to chodziło, ale proszę :)