Lisek Marcinek, który był policjantem jechał leśną dróżką na swoim motorze, gdy za zakrętem zatrzymał go wielce przejęty Pan Bóbr. - Witaj Lisku Marcinku - powiedział zdenerwowany. - Dzień dobry, Panie Bobrze - odpowiedział grzecznie Marcinek - czy coś cię stało? - Potrzebuje Pan pomocy? - Szczerze mówiąc to chętnie - powiedział Pan Bóbr i otarł pot z czoła kraciastą chustką - mam kłopot. Gdzieś zaginał mój synek Krzysio a dzisiaj są imieniny mojej żony. Będą prawie wszyscy mieszkańcy całego naszego lasu, będzie też nasz Brat Bernardyn - i mamy w domu moc roboty. Posłałem Krzysia po zakupy, ale do tej pory nie wrócił. - Niech Pan się nie martwi Panie Bobrze - powiedział Lisek Marcinek - postaram się go odnaleźć jak najszybciej. Na pewno wróci przed przyjęciem. Ale obaj nie wiedzieli, że mały Krzysio ma zwichniętą łapkę i dostał się do wilczej nory. A Wilki miały paskudną opinię u pozostałych mieszkańców lasu. Lisek Marcinek pożegnał się z Panem Bobrem i pojechał w stronę sklepu dokąd - według słów jego taty - udał się mały boberek. Wszedł do sklepu i porozmawiał z jego właścicielką - Panią Gęsią. - Tak Marcinku - powiedziała Gęś Matylda - Krzyś był tutaj, ale nie miałam niestety rodzynek, których potrzebował. bardzo się zmartwił i pobiegł w stronę autobusu. - Dziękuję Matyldo - powiedział Marcinek - poszukam go na przystanku. Ale na przystanku też nie było Krzysia. Marcinek spojrzał na ziemię i zamyślił się. Widział ślady bobrzątka, ale i ślady innego zwierzątka - ślady małego wilczka. Lisek marcinek postanowił udać się do mieszkania Państwa Wilków, którzy mieszkali w mrocznej części lasu. Kiedy tam dojechał zerwał się silny wiatr i trochę zaczęło kropić. Lisek Marcinek zapukał do drzwi. - Dzień dobry - powiedział do Pana Wilka otwierającego drzwi - czy mogę wejść? Pan Wilk popatrzył się przez chwile i wreszcie powiedział niechętnie: - Proszę wejść Marcinku. Jak rozumiem, przychodzisz jako policjant? - Chciałbym tylko zadać pytanie Twojemu synkowi - zaczął Marcinek, kiedy zaproszony gestem gospodarza usadowił się w wygodnym fotelu. nie wiem czy o to chodziło !
Co robił pan bóbr????
Co go interesowała????
Jak wyglądał????
Lisek Marcinek, który był policjantem jechał leśną dróżką na swoim motorze, gdy za zakrętem zatrzymał go wielce przejęty Pan Bóbr.
- Witaj Lisku Marcinku - powiedział zdenerwowany.
- Dzień dobry, Panie Bobrze - odpowiedział grzecznie Marcinek - czy coś cię stało? -
Potrzebuje Pan pomocy?
- Szczerze mówiąc to chętnie - powiedział Pan Bóbr i otarł pot z czoła kraciastą chustką - mam kłopot. Gdzieś zaginał mój synek Krzysio a dzisiaj są imieniny mojej żony. Będą prawie wszyscy mieszkańcy całego naszego lasu, będzie też nasz Brat Bernardyn - i mamy w domu moc roboty. Posłałem Krzysia po zakupy, ale do tej pory nie wrócił.
- Niech Pan się nie martwi Panie Bobrze - powiedział Lisek Marcinek - postaram się go odnaleźć jak najszybciej. Na pewno wróci przed przyjęciem.
Ale obaj nie wiedzieli, że mały Krzysio ma zwichniętą łapkę i dostał się do wilczej nory. A Wilki miały paskudną opinię u pozostałych mieszkańców lasu.
Lisek Marcinek pożegnał się z Panem Bobrem i pojechał w stronę sklepu dokąd - według słów jego taty - udał się mały boberek. Wszedł do sklepu i porozmawiał z jego właścicielką - Panią Gęsią.
- Tak Marcinku - powiedziała Gęś Matylda - Krzyś był tutaj, ale nie miałam niestety rodzynek, których potrzebował. bardzo się zmartwił i pobiegł w stronę autobusu.
- Dziękuję Matyldo - powiedział Marcinek - poszukam go na przystanku.
Ale na przystanku też nie było Krzysia. Marcinek spojrzał na ziemię i zamyślił się. Widział ślady bobrzątka, ale i ślady innego zwierzątka - ślady małego wilczka. Lisek marcinek postanowił udać się do mieszkania Państwa Wilków, którzy mieszkali w mrocznej części lasu. Kiedy tam dojechał zerwał się silny wiatr i trochę zaczęło kropić. Lisek Marcinek zapukał do drzwi. - Dzień dobry - powiedział do Pana Wilka otwierającego drzwi - czy mogę wejść?
Pan Wilk popatrzył się przez chwile i wreszcie powiedział niechętnie: - Proszę wejść Marcinku. Jak rozumiem, przychodzisz jako policjant?
- Chciałbym tylko zadać pytanie Twojemu synkowi - zaczął Marcinek, kiedy zaproszony gestem gospodarza usadowił się w wygodnym fotelu.
nie wiem czy o to chodziło !