Napisz opowiadanie z dialogiem rozpoczynając od słów "Pewnego dnia po lekcjach spotkaliśmy się.... (opowiadanie realistyczne) dam najjj
nicolaak
Pewnego dnia po lekcjach spotkaliśmy się wszyscy. Wszyscy, to znaczy cała nasza klasa. Był (i tu wymieniasz uczniów z twojej klasy, ja wymienię ze swojej) Dominik, była też Monika, Arek. Byli wszyscy. No, może oprócz nauczycielki. Spotkaliśmy się tam gdzie zawsze organizujemy spotkania, czyli koło pizzeri. Uważałam, że to najlepsze miejsce, żeby pogadać, a przy okazji coś zjeść. Marek był głodny, więc od razu swoim śmiesznym głosem ogłosił; - A może najpierw pójdziemy coś zjeść? Słyszycie? Burczy mi w brzuchu. - Oj Marek, nie przeginaj. Ty cały czas coś jesz. Czy ty kiedyś przestaniesz? - powiedziała Monika. - "Oj Marek, nie przeginaj" - powiedział irytującym głosem Marek, przedrzeźniając Monikę. - Dobra, przestańmy się kłócić. Marek, niech ci będzie, chodźmy na tą pizzę. Tylko co później będziemy robić? - zapytałam. - Może pójdziemy nad rzekę? Tam zawsze jest tyle radości! - - Zresztą ładną mamy pogodę! - powiedziała Kasia. Kasia to zawsze tak ma, że ma świetne pomysły, i zawsze coś odpowiedniego powie. Wszyscy się zgodziliśmy. - Nie przedłużając, chodźmy już do tej pizzeri. - Marek się niecierpliwił. No to weszliśmy. Marek - jak to Marek. Zamówił bardzo dużą pizzę hawajską. Zjedliśmy wszyscy po dwa kawałki, i poszliśmy nad rzekę, zgodnie z pomysłem Anii. Godziny mijały i mijały, a my kąpaliśmy się w rzece.(oczywiście strzeżonej przez ratownika) Wszyscy śmiali się i wygłupiali. Po wielkim "prysznicu" w rzece wszyscy się rozeszli. Szkoda, bo było całkiem fajnie. Wkrótce ja też poszłam do domu. Była ze mną Martyna, ponieważ mieszkamy całkiem blisko siebie. Szłyśmy przez około 20 minut, już widziałam mój dom. Mama Martyny stała przed drzwiami jej domu, a Martyna pomachała mi na pożegnanie. Ja pobiegłam do mojego domu. Chciałam jak najszybciej opowiedzieć mamie o miło spędzonym dniu. Z jednej strony byłam bezsilna, zmęczona, wyczerpana, a z drugiej było we mnie pełno emocji. Poszłabym tam jeszcze raz, ale no cóż... Przynajmniej spędziłam ten dzień w miłym towarzystwie nad rzeką. I nie żałuję... Było cudownie :)
- A może najpierw pójdziemy coś zjeść? Słyszycie? Burczy mi w brzuchu.
- Oj Marek, nie przeginaj. Ty cały czas coś jesz. Czy ty kiedyś przestaniesz? - powiedziała Monika.
- "Oj Marek, nie przeginaj" - powiedział irytującym głosem Marek, przedrzeźniając Monikę.
- Dobra, przestańmy się kłócić. Marek, niech ci będzie, chodźmy na tą pizzę. Tylko co później będziemy robić? - zapytałam.
- Może pójdziemy nad rzekę? Tam zawsze jest tyle radości! -
- Zresztą ładną mamy pogodę! - powiedziała Kasia.
Kasia to zawsze tak ma, że ma świetne pomysły, i zawsze coś odpowiedniego powie. Wszyscy się zgodziliśmy.
- Nie przedłużając, chodźmy już do tej pizzeri. - Marek się niecierpliwił.
No to weszliśmy. Marek - jak to Marek. Zamówił bardzo dużą pizzę hawajską.
Zjedliśmy wszyscy po dwa kawałki, i poszliśmy nad rzekę, zgodnie z pomysłem Anii. Godziny mijały i mijały, a my kąpaliśmy się w rzece.(oczywiście strzeżonej przez ratownika) Wszyscy śmiali się i wygłupiali. Po wielkim "prysznicu" w rzece wszyscy się rozeszli. Szkoda, bo było całkiem fajnie. Wkrótce ja też poszłam do domu. Była ze mną Martyna, ponieważ mieszkamy całkiem blisko siebie. Szłyśmy przez około 20 minut, już widziałam mój dom. Mama Martyny stała przed drzwiami jej domu, a Martyna pomachała mi na pożegnanie. Ja pobiegłam do mojego domu. Chciałam jak najszybciej opowiedzieć mamie o miło spędzonym dniu. Z jednej strony byłam bezsilna, zmęczona, wyczerpana, a z drugiej było we mnie pełno emocji. Poszłabym tam jeszcze raz, ale no cóż... Przynajmniej spędziłam ten dzień w miłym towarzystwie nad rzeką. I nie żałuję... Było cudownie :)
__________________________________________________-
Może być takie trochę krótkie? :) Pozdrawiam - Nicola + Liczę na naj ;p