Musiałem się wybrać do puszczy aby zdobyć niedźwiedzie sadło dla mojego stryja Maćka. To mogło mu aby pomóc w uleczeniu rany spowodowanej twkiącym grotem. Wyszłem wieczorem do lasu . Zabrałem ze sobą topór i widły. Udałem się w stronę barci. Tam miał być niedźwiedź, dowiedziałem się tego z opowieści ludzi pracujących przy puszczy. Mając pełny ekwipunek udałem się na łowiecką wyprawę.
Szedłem około pół godziny. Kiedy doszedłem w wyznaczone miejsce zobaczyłem kilkanaście barci. Schowałem się za kłodą i przyczaiłem się na niedźwiedzia. Siedziałem w bezruchu trzymając kurczowo widły. Mój topór leżał obok mnie, abym mógł go szybko dosięgnąć. Sen mnie wiele razy usypiał ale się nie poddawałem. Po pewnym czasie usłyszałem szelest nieopodal mnie za krzakami. Wzbudziło to we mnie napięcie. Myślałem, że już on nadszedł. Jednak szelest szybko ucichł. Po pół godzinie usłyszałem donośne chrząkanie niedźwiedzia poszukującego miód. Wtedy zrozumiałem, że on nadchodzi. Jego głos był tak mocny, że czułem jak wszystko drży wokół mnie. Ujrzałem jak podchodzi on do barci. Wtedy wyskoczyłem za drzewa i rzuciełem się na niego z widłami. Stanął na dwóch łapach. Wbiłem mu widły, a on zparł się na nich. Nie mogłem go utrzymać. Myślałem, że już będzie po mnie, lecz nagle przybiegła Jagienka. Pomogła mi utrzymać widły. Dzieki jej pomocy dosięgłem topora i zadałem niedźwiedziowi cios. Puściliśmy widły a on upadł i po chwili przestał oddychać.Po jego zabiciu wypatroszyliśmy go w celu zebrania sadła. Rozpaliliśmy ognisko. Byliśmy oboje bardzo zmęczeni. Podziękowałem jej za pomoc , gdyż bez niej bym na pewno zginął. Spytałem się jej dlaczego przyszła za mną. Odpowiedziała mi, że kiedyś jeden z jej pachołków zginął w czasie wyprawy na niedźwiedzia. Po wielu tygodniach musiałem iść na kolejną wyprawę. Tym razem na bobra. Udaliśmy się nad jeziora. Długo wypatrywaliśy bobra. Kiedy już go zobaczyliśmy to Jagienka go ustrzeliła z łuku. Miałem po niego iść lecz mnie zatrzymała mówiąc, że tu są bagna i rychło utonę. Wracając do domu Jagienka pobiegła nad jeziora mówiąc mi, że zostawiła tam swoje strzały. Kiedy po cichu poszedłem za nią zobaczyłem jak nago ona popłynęła po bobra. Kiedy wyszła z wody i się ubrała podszedłem do niej.
Bardzo się zawstydziła. Po krótkiej rozmowie pomogłem jej wycisnąć włosy z wody. Wracając do domu oboje rozmawialiśmy o udanej wyprawie. Idąc czułem jaką doskonałą dziewczyną jest Jagienka. Czułem wielką radość z jej obecności przy mnie w czasie wypraw. Była ona dla mnie ważną osobą.
Musiałem się wybrać do puszczy aby zdobyć niedźwiedzie sadło dla mojego stryja Maćka. To mogło mu aby pomóc w uleczeniu rany spowodowanej twkiącym grotem. Wyszłem wieczorem do lasu . Zabrałem ze sobą topór i widły. Udałem się w stronę barci. Tam miał być niedźwiedź, dowiedziałem się tego z opowieści ludzi pracujących przy puszczy. Mając pełny ekwipunek udałem się na łowiecką wyprawę.
Szedłem około pół godziny. Kiedy doszedłem w wyznaczone miejsce zobaczyłem kilkanaście barci. Schowałem się za kłodą i przyczaiłem się na niedźwiedzia. Siedziałem w bezruchu trzymając kurczowo widły. Mój topór leżał obok mnie, abym mógł go szybko dosięgnąć. Sen mnie wiele razy usypiał ale się nie poddawałem. Po pewnym czasie usłyszałem szelest nieopodal mnie za krzakami. Wzbudziło to we mnie napięcie. Myślałem, że już on nadszedł. Jednak szelest szybko ucichł. Po pół godzinie usłyszałem donośne chrząkanie niedźwiedzia poszukującego miód. Wtedy zrozumiałem, że on nadchodzi. Jego głos był tak mocny, że czułem jak wszystko drży wokół mnie. Ujrzałem jak podchodzi on do barci. Wtedy wyskoczyłem za drzewa i rzuciełem się na niego z widłami. Stanął na dwóch łapach. Wbiłem mu widły, a on zparł się na nich. Nie mogłem go utrzymać. Myślałem, że już będzie po mnie, lecz nagle przybiegła Jagienka. Pomogła mi utrzymać widły. Dzieki jej pomocy dosięgłem topora i zadałem niedźwiedziowi cios. Puściliśmy widły a on upadł i po chwili przestał oddychać.Po jego zabiciu wypatroszyliśmy go w celu zebrania sadła. Rozpaliliśmy ognisko. Byliśmy oboje bardzo zmęczeni. Podziękowałem jej za pomoc , gdyż bez niej bym na pewno zginął. Spytałem się jej dlaczego przyszła za mną. Odpowiedziała mi, że kiedyś jeden z jej pachołków zginął w czasie wyprawy na niedźwiedzia. Po wielu tygodniach musiałem iść na kolejną wyprawę. Tym razem na bobra. Udaliśmy się nad jeziora. Długo wypatrywaliśy bobra. Kiedy już go zobaczyliśmy to Jagienka go ustrzeliła z łuku. Miałem po niego iść lecz mnie zatrzymała mówiąc, że tu są bagna i rychło utonę. Wracając do domu Jagienka pobiegła nad jeziora mówiąc mi, że zostawiła tam swoje strzały. Kiedy po cichu poszedłem za nią zobaczyłem jak nago ona popłynęła po bobra. Kiedy wyszła z wody i się ubrała podszedłem do niej.
Bardzo się zawstydziła. Po krótkiej rozmowie pomogłem jej wycisnąć włosy z wody. Wracając do domu oboje rozmawialiśmy o udanej wyprawie. Idąc czułem jaką doskonałą dziewczyną jest Jagienka. Czułem wielką radość z jej obecności przy mnie w czasie wypraw. Była ona dla mnie ważną osobą.