"Polska i Niemcy - ciekawe sąsiedztwo. przyjrzenie się sąsiedztwu Polski i Niemiec przez pryzmat stereotypów. jaki miały one wpływ na kształtowanie się tego sąsiedztwa? mówimy o trudnym sąsiedztwie z Niemcami, ale nie można przypisywać wszystkiego przeżyciom II wojny światowej, bowiem wizerunek złego niemca tworzony był w polsce już dużo wcześniej. (geneza stereotypu, czym jest stereotyp, dobre i złe strony stereotypów, skąd się biorą, jak kształtował się stereotyp Niemca w Polsce, jakie są jego źródła, kiedy sie pojawiają, jaki mają wpływ na postrzeganie Niemca, cechy charakterystyczne "typowego Niemca".)
- fakty historyczne ale tez wlasne przemyslenia i wnioski.
dzięki :)
Zgłoś nadużycie!
Postaram się przybliżyć kilka ważnych momentów czy pól kontaktu i konfliktu polsko-niemieckiego, nie koncentrując się zgodnie z tym jak to robimy na ogół na wieku dwudziestym. Wiemy wszyscy, że w mediach, w naszej świadomości ten wiek dwudziesty zajmuje znacznie więcej miejsca niż jakikolwiek inny a ja państwu zaproponuje lekturę tych dziesięciu wieków z innym punktem ciężkości, to znaczy jak to było również przed rokiem 1815. To będzie kilka takich snopów światła rzuconych na polsko-niemieckie stosunki, zaczynając oczywiście od początku. Mamy powstanie państwa Piastów, które wraz z chrztem wchodzi do rodziny narodów europejskich. Na początku znajduje się w bardzo ścisłych, ważnych dla niego stosunkach z cesarstwem. Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, wizja że cesarstwo napiera na państwo Piastów próbując je wymazać z mapy Europy. Bardziej znany epizod na styku Rzeszy Niemieckiej i powstającej Polski to oczywiście zjazd gnieźnieński w tysięcznym roku. Ta słynna miniatura, którą na pewno wszyscy pamiętamy – cztery regiony, cztery krainy historyczne, cztery królestwa, które składają się na Cesarstwo i jednym z tych przyszłych królestw jest Sklavinia, czyli powstająca w tym momencie Polska. Polska nie jest równoprawnym partnerem Cesarstwa, jest jednym z jego potencjalnych składników, tak wygląda ta wizja ottońskiej Europy, jednoczącej się koło tysięcznego roku. I drugi element który w wizji 10 wieków zmagania, tego drang nach osten, to jest podstawowy dla Polski element cywilizacyjny, który następuje gdzieś tam koło wieku dwunastego a trwa w gruncie rzeczy do czasów nowożytnych. Dwa procesy w gruncie rzeczy. Jedno to jest kolonizacja na prawie niemieckim czyliwprowadzanie nowoczesnych rozwiązań umożliwiających lokowanie miast i tworzenie ośrodków handlowych, a drugie to jest kolonizacja, głównie niemiecka, na terenie państwa piastowskiego. Jak mówię, te dwa procesy należy rozróżnić, bo wcale nie zawsze i nie głównie kolonizacja niemiecka jest jednoznaczna z kolonizacją na prawie niemieckim – na tej zasadzie są lokowane miasta w całej Polsce przez Polaków i przybyszów z Zachodniej Europy, z których część to są oczywiści Niemcy ale bynajmniej nie wszyscy. I rzeczywistym skutkiem tego jest postępująca germanizacja, która dokonuje się w sposób zupełnie bezkrwawy, ewolucyjnie, właśnie na bazie tego procesu kolonizacyjnego, germanizacja tego co dzisiaj nazywamy Dolnym Śląskiem i Pomorzem. Drugi epizod w historii, również średniowieczny to jest Zakon Krzyżacki, jeśli to możliwe to łączy się z nim w polskim wspomnieniu jeszcze więcej nieporozumień niż ze współżyciem państwa Piastów i Cesarstwa. Zakon Krzyżacki to jest najbardziej nowoczesne państwo w Europie Środkowej. To jest jednocześnie państwo skażone głębokimi wadami strukturalnymi. Nowoczesność polega między innymi na niesłychanej skuteczności aparatu fiskalnego, czego poddani pod żadną szerokością geograficzną jeszcze nigdy nie lubili. Nowoczesność polega również na braku związku tego zakonu, który musi przestrzegać celibatu jednak, polega na braku związku aparatu państwowego z miejscowymi elitami. Zakon Krzyżacki, będąc niesłychani nowoczesnym, potężnym, prężnym państwem europejskim nie jest się w stanie na tych ziemiach, które podbija i cywilizuje zakorzeniać, zresztą sprowadza na te ziemie masowo osadników z Polski, stąd mamy dzisiaj nazwę geograficzną Warmia i Mazury na pamiątkę naszych osadników z Mazowsza, którzy kolonizowali teren pruski. I w momencie kiedy ten zakon w1410 ponosi wielką klęskę militarną, ten niesłychany ucisk aparatu fiskalnego i jakby strukturalne wyobcowanie elity państwowej od elit miejscowych, o tego, co byśmy nazwali dzisiaj ziemiaństwem prowadzi prostą drogą do degradacji tego państwa, no oprócz tego, że w ogóle ubył mu w tym momencie właściwy powód pobytu na 3 ziemiach, które dzisiaj nazywamy Prusami. Kiedy Krzyżacy tam przychodzili, mieli pogańskich Prusów, pogańskich Litwinów, była misja cywilizacyjna, którą Zakon wypełniał, w 1410 roku nie było już kogo chrystianizować. Stąd prosta droga do rokoszu mieszkańców miast i ziemiaństwa pruskiego i poddania się władzy króla polskiego. Jednym słowem wizja Henryka Sienkiewicza, do którego jeszcze wrócę czyli Zakonu Krzyżackiego jako tej drugiej emanacji tego drang nach osten i odwiecznej wrogości, którą on, w tej powieści, którą żeśmy wszyscy czytali, uosabia, naprawdę niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Potem mamy Polskę Jagiellonów i Habsburgów. Znowu w telegraficznym skrócie. Państwo pamiętają znowu nawiążę do Sienkiewicza w czasie Potopu, tam na kartach tej powieści pojawia się jeden wysłannik cesarza i to jest taki, który knuje ze Szwedami. Rzeczywistość była zupełnie inna. Monarchie Habsburgów i Jagiellonów a potem Habsburgów i monarchia elekcyjna w Polsce były, można powiedzieć, strukturalnymi sojusznikami e Europie, miały dość wspólne interesy, natomiast w gruncie rzeczy brakowało im, poza rywalizacją dynastyczną, pól konfliktu. W 1515 roku na zjeździe wiedeńskim ten problem rywalizacji dynastii został jak wiadomo w ten sposób rozstrzygnięty, że Jagiellonowie i Habsburgowie w dwóch parach wstąpili w dwa związki małżeńskie i została określona zasada, że ten, które będzie w stanie dostarczyć męskiego potomka będzie dziedziczył całość, co oznaczało panowanie w królestwie Czech i Węgier, co też nastąpiło po śmierci ostatniego Jagiellona w 1526 roku, kiedy Węgry i Czechy przeszły pod władzę Habsburgów. Oprócz tego mamy mnóstwo przykładów współpracy, w wojnie trzydziestoletniej, w której Polska nie uczestniczyła, Lisowczycy, znani tutaj wszystkim, byli tutaj nieformalnym korpusem posiłkowym wojsk austriackich, które posiłkowały Polskę w stałych bojach ze Szwecją, bo wspólnym wrogiem obu mocarstw w XVII wieku to właśnie była Szwecja. Czarna legenda Habsburgów w Polsce pojawia się w gruncie rzeczy wraz z monarchią elekcyjną, bo Habsburgowie są jedną z tych dynastii europejskich, które były w stanie złamać opór stanów i to dla polskiej szlachty wybierającej swojego władcę, Habsburgowie są jednym z tych przykładów dróg, czarnych, którymi nie należy podążać. I oczywiście ostatni przykład tego spokojnego współżycia Cesarstwa i Królestwa to jest odsiecz wiedeńska 1683 roku, kiedy to też, wszyscy pamiętamy z lektur Jasienicy, czyni się Janowi III ten wyrzut, że pomaszerował pod Wiedeń, po co on tych Habsburgów bronił? Oczywiście pytanie odwrotne, gdyby Osmanowie usadowili się w Wiedniu, gdyby zdobyli Wiedeń, jak wyglądałaby dalsza sytuacja strategiczna Rzeczpospolitej. I potem kolejny element tego naszego współżycia w czasach, nazwijmy to, przedrozbiorowych to są Prusy. Mocarstwo, które przez długie dziesięciolecia będąc lennikiem Korony jeszcze wtedy nie jest mocarstwem, robi karierę europejską na koszt dwóch państw. Jedno to jest Austria. Zagarnięcie Śląska w 1740 roku czyni z tego hohenzollernowskiego kopciuszka jednego z pierwszych rozgrywających na scenie europejskiej. I druga ofiara awansu Prus do grona pięciu potęg europejskich to jest Rzeczpospolita, to jest pierwszy, trzeci rozbiór czyli utrata Pomorza Gdańskiego, utrata Wielkopolski, ziem, które nie odgrywały z punktu widzenia Prus aż tak kluczowej roli ekonomicznej jak podbity parę dziesięcioleci wcześniej Śląsk, ale oczywiście strategicznie połączenie tego, co jest późniejszymi Prusami Wschodnimi z Brandenburgią i z Pomorzem czyli właśnie zabór Pomorza Gdańskiego i Wielkopolski, bez tego potęgi Prus w XIX wieku też sobie nie możemy wyobrazić. I jednocześnie ten udział w rozbiorach Polski, ze strony Prus podkreślam, a nie Niemiec, czyni z Prus stałego zakładnika polityki rosyjskiej w Europie. Nie może być, o tym wiedzą wszyscy Hohenzollernowie, o tym wie Bismarck, nie może być konfliktu prusko-rosyjskiego, strukturalnego wojennego, bo to oznacza powrót do kwestii rozbiorów, to oznacza zupełnie nowe rozdanie kart w Europie Środkowej. Fryderyk II już się skarżył, że przez te rozbiory, przy ich wszystkich zaletach, które świetnie znał, Prusy stają się takim małpim państwem Rosji w Europie, stają się taką małpeczką, którą można dyrygować z Petersburga. I to dziedzictwo Prusy wnoszą w wiek XIX i wnoszą do Rzeszy, która się pod ich przewodnictwem w roku 1871 zjednoczy. Jesteśmy tym samym w wieku XIX - Polska podzielona między trzy mocarstwa, spośród których dwa są pół-niemieckie. Polska, która 4 zostaje na nowo podzielona na Kongresie Wiedeńskim 1815 roku. I tu zaczyna się część tej historii wspólnej, która jest najbardziej zapomniana i równie mocno zniekształcona jak dzieje np. Zakonu Krzyżackiego. Otóż traktat wiedeński pozostawiał nierozwiązaną całą masę kwestii narodowych w Europie, między innymi polską, węgierską, włoską, ale też i niemiecką. Panowanie Habsburgów, Hohenzollernów i innych absolutystycznych dynastii było dokładnie przeciwieństwem tego, do czego dążyli Niemcy, którzy chcieli się zjednoczyć w jednym pastwie. Stąd wzięła się wspólnota, jak mówię dzisiaj, bardzo nieszczęśliwie cytowana bardzo chętnie przez polityków, zwłaszcza niemieckich, ale jednak istniejąca realnie wspólnota liberalnego ruchu w Polsce skierowanego przeciwko trzem zaborcom, ruchu narodowo-wyzwoleńczego, jak to się kiedyś mówiło i tego również narodowo- liberalnego ruchu w Niemczech skierowanego przeciwko Prusom, przeciwko Austrii, a w pewnej perspektywie także przeciwko Rosji. I w latach osiemset trzydziestych na fali tak zwanej polenbegeisterung, tego wielkiego zafascynowania polską walką o wolność wydaje się, że te ruchy wspólnie będą zwalczały absolutyzm w Europie, aż dochodzi do kolejnego po rozbiorach naprawdę zwrotnego punktuu w historii stosunków polko-niemieckich, to jest również zapomniana Wiosna Ludów 1848 roku. Kiedy w parlamentach w Wiedniu i Frankfurcie spotykają się liberałowie polscy i niemieccy i nagle się okazuje, że ta zbieżność celów polega na tym, że się ma tych wspólnych wrogów w postaci monarchii absolutnej, natomiast ani Polacy ani Niemcy dążący do stworzenia własnych państw narodowych nie są sobie w stanie wyobrazić takiego własnego państwa narodowego bez Wielkiego Księstwa Poznańskiego. I w tym momencie kończy się współpraca, tym słynnym przemówieniem jednego z najgłośniejszych niemieckich liberałów w parlamencie frankfurckim, który mówi, że kiedy on ma do wyboru zasadę solidarności, wspólnej walki z tyranią i zasadę pierwszeństwa własnego narodu, a ofiarą takiej współpracy polsko-niemieckiej musieliby paść Niemcy w Wielkim Księstwie Poznańskim to on jest za tą zasadą sacro egoismo, świętego egoizmu w imię wyższości własnego narodu, której nie trzeba udowadniać. W tym momencie rozchodzą się rzeczywiście te drogi sił, nazwijmy je lewicowych, w Polsce i w Niemczech definitywnie. Prawie całą drugą połowę wieku XIX, którą można określić jako równię pochyłą tych stosunków, dopiero wtedy, około roku 1850, po raz pierwszy, zresztą polski publicysta to wymyśla, pojawia się pojęcie drang nach osten. Tego pojęcia przedtem nie było w publicystyce politycznej. Ono zostaje wymyślone w połowie XIX wieku, w bardzo określonej konstelacji, robi karierę i wśród słowian zachodnich i wschodnich, bo największą karierę zrobi pod koniec XIX wieku w Rosji. I tym sposobem kształtuje się właśnie wizja wiecznego, trwającego 9 wieków na razie antagonizmu polsko-niemieckiego. Niemcy, którzy rzekomo od zawsze prą na wschód, Polska i inni Słowianie, którzy się przed tym bronią. Najwyraźniej to widać oczywiście w tym kraju, w którym się toczyła najdłuższa wojna w nowoczesnej Europie czyli w Wielkim Księstwie Poznańskim. Koło osiemset siedemdziesiątego roku przestaje istnieć zjawisko małżeństw mieszanych. Tak jak do połowy XIX wieku Polacy i Niemcy wchodzili ze sobą, wstępowali w związki małżeńskie, koło roku 1870 nie ma, panuje zasada swój do swego, która jest skutecznie egzekwowana od sklepu, szkoły, wszędzie, gdzie ona może być egzekwowana przez oba narody żyjące na tym terytorium. I to jest to podglebie do wielkiej kariery Henryka Sienkiewicza, Krzyżaków i do równie ważnej z naszego punktu widzenia, równie spektakularnej i nas kształtującej kariery Romana Dmowskiego, do jego myśli nowoczesnego Polaka i kwestii polskiej między Niemcami a Rosją, kiedy to Dmowski swoim czytelnikom bardzo skutecznie właśnie wmawia tę tezę o wielowiekowym strukturalnym konflikcie polsko-niemieckim i o tym, że polską racją stanu jest stać wszędzie tam, gdzie tworzy się obóz przeciwników Niemiec. W wykładni Dmowskiego przypominam oznacza to w tym momencie stanie w obozie Rosji. I te dwa wielkie wzory wychowawczo intelektualne – Sienkiewicz i Dmowski, ośmielam się powiedzieć, że w wieku XX przeżyły koniunkturę wielopokoleniową oddziałującą aż na tę salę, przynajmniej w przypadku mojego pokolenia na pewno tak było, bo też te wydarzenia XX wieku i już niestety w tym momencie muszę kończyć, zdają się wszystko to 5 potwierdzać. Zaczynając od Wersalu, od strukturalnego rzeczywiście w tym momencie konfliktu między Rzeczpospolitą a Republiką Weimarską. Republika Weimarska nie godzi się pod żadnym pozorem na swoją nową granicę wschodnią. Polska nie ma żadnego innego wyboru jak tej właśnie granicy bronić. Zaczynając od tego konfliktu przez II Wojnę Światową, przez to wszystko co Niemcy na terenie okupowanej Polski zrobili. Wszystkie te wydarzenia zdają się dokładnie potwierdzać to co pisali Sienkiewicz i Dmowski kołotoku 1900 i tym sposobem dochodzimy właśnie do dziesięciu wieków zmagań stosunków polsko-niemieckich, który to zgrabny tytuł sformułował, co charakterystyczne, profesor uniwersytetu warszawskiego ukrywający się tutaj i nauczający w podziemiu w Warszawie i w Krakowie w broszurze wydanej w roku 1943. A po 1945 roku wszyscy wiemy, władzom PRL ogromnie zależało na tym, by ten mit dziesięciu wieków zmagania utrzymać. On cementował społeczeństwo polskie wokół aktualnie istniejącej władzy czyli komunistycznej i oprócz tego oddawał niesłychane usługi praktyczne na polu międzynarodowym. W ramach konfliktu zimnowojennego oczywiście, że bardziej wiarygodna była Polska czy też w tym wypadku PRL, która na arenie międzynarodowej mogła się odwoływać do konfliktu, który ewidentnie był znacznie starszy niż zimna wojna i socjalizm w wydaniu państwowym. Mogła innymi słowy legitymizować swoją anty-zachodnioniemiecką politykę odwołując się do ofiar wspomnień i legend przeszłości, co nie znaczy, że w czasie tego PRL-u,co nie znaczy, że w czasie PRL-u nie dokonały się w tym obrazie żadne zmiany.
polsko-niemieckiego, nie koncentrując się zgodnie z tym jak to robimy na ogół na wieku dwudziestym. Wiemy wszyscy, że w mediach, w naszej świadomości ten wiek dwudziesty zajmuje znacznie więcej miejsca niż jakikolwiek inny a ja państwu zaproponuje lekturę tych dziesięciu wieków z innym
punktem ciężkości, to znaczy jak to było również przed rokiem 1815. To będzie kilka takich snopów światła rzuconych na polsko-niemieckie stosunki, zaczynając oczywiście od początku. Mamy powstanie państwa Piastów, które wraz z chrztem wchodzi do rodziny narodów europejskich. Na początku znajduje się w bardzo ścisłych, ważnych dla niego stosunkach z cesarstwem. Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, wizja że cesarstwo napiera na państwo Piastów próbując je wymazać z mapy Europy. Bardziej znany epizod na styku Rzeszy Niemieckiej i powstającej Polski to oczywiście zjazd gnieźnieński w tysięcznym roku. Ta słynna miniatura, którą na pewno wszyscy pamiętamy – cztery regiony, cztery krainy historyczne, cztery królestwa, które składają się na Cesarstwo i jednym z tych przyszłych królestw jest Sklavinia, czyli powstająca w tym momencie Polska. Polska nie jest równoprawnym partnerem Cesarstwa, jest jednym z jego potencjalnych składników, tak wygląda ta wizja ottońskiej Europy, jednoczącej się koło tysięcznego roku. I drugi element który w wizji 10
wieków zmagania, tego drang nach osten, to jest podstawowy dla Polski element cywilizacyjny, który następuje gdzieś tam koło wieku dwunastego a trwa w gruncie rzeczy do czasów nowożytnych. Dwa procesy w gruncie rzeczy. Jedno to jest kolonizacja na prawie niemieckim czyliwprowadzanie
nowoczesnych rozwiązań umożliwiających lokowanie miast i tworzenie ośrodków handlowych, a drugie to jest kolonizacja, głównie niemiecka, na terenie państwa piastowskiego. Jak mówię, te dwa procesy należy rozróżnić, bo wcale nie zawsze i nie głównie kolonizacja niemiecka jest jednoznaczna z
kolonizacją na prawie niemieckim – na tej zasadzie są lokowane miasta w całej Polsce przez Polaków i przybyszów z Zachodniej Europy, z których część to są oczywiści Niemcy ale bynajmniej nie wszyscy. I rzeczywistym skutkiem tego jest postępująca germanizacja, która dokonuje się w sposób zupełnie
bezkrwawy, ewolucyjnie, właśnie na bazie tego procesu kolonizacyjnego, germanizacja tego co dzisiaj nazywamy Dolnym Śląskiem i Pomorzem. Drugi epizod w historii, również średniowieczny to jest Zakon Krzyżacki, jeśli to możliwe to łączy się z nim w polskim wspomnieniu jeszcze więcej
nieporozumień niż ze współżyciem państwa Piastów i Cesarstwa. Zakon Krzyżacki to jest najbardziej nowoczesne państwo w Europie Środkowej. To jest jednocześnie państwo skażone głębokimi wadami strukturalnymi. Nowoczesność polega między innymi na niesłychanej skuteczności aparatu fiskalnego, czego poddani pod żadną szerokością geograficzną jeszcze nigdy nie lubili. Nowoczesność polega również na braku związku tego zakonu, który musi przestrzegać celibatu jednak, polega na braku
związku aparatu państwowego z miejscowymi elitami. Zakon Krzyżacki, będąc niesłychani nowoczesnym, potężnym, prężnym państwem europejskim nie jest się w stanie na tych ziemiach, które
podbija i cywilizuje zakorzeniać, zresztą sprowadza na te ziemie masowo osadników z Polski, stąd mamy dzisiaj nazwę geograficzną Warmia i Mazury na pamiątkę naszych osadników z Mazowsza,
którzy kolonizowali teren pruski. I w momencie kiedy ten zakon w1410 ponosi wielką klęskę militarną, ten niesłychany ucisk aparatu fiskalnego i jakby strukturalne wyobcowanie elity państwowej od elit
miejscowych, o tego, co byśmy nazwali dzisiaj ziemiaństwem prowadzi prostą drogą do degradacji tego państwa, no oprócz tego, że w ogóle ubył mu w tym momencie właściwy powód pobytu na 3
ziemiach, które dzisiaj nazywamy Prusami. Kiedy Krzyżacy tam przychodzili, mieli pogańskich Prusów, pogańskich Litwinów, była misja cywilizacyjna, którą Zakon wypełniał, w 1410 roku nie było
już kogo chrystianizować. Stąd prosta droga do rokoszu mieszkańców miast i ziemiaństwa pruskiego i poddania się władzy króla polskiego. Jednym słowem wizja Henryka Sienkiewicza, do którego jeszcze wrócę czyli Zakonu Krzyżackiego jako tej drugiej emanacji tego drang nach osten i odwiecznej wrogości, którą on, w tej powieści, którą żeśmy wszyscy czytali, uosabia, naprawdę niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Potem mamy Polskę Jagiellonów i Habsburgów. Znowu w telegraficznym skrócie. Państwo pamiętają znowu nawiążę do Sienkiewicza w czasie Potopu, tam na kartach tej powieści pojawia się jeden wysłannik cesarza i to jest taki, który knuje ze Szwedami. Rzeczywistość była zupełnie inna. Monarchie Habsburgów i Jagiellonów a potem Habsburgów i monarchia elekcyjna w Polsce były, można powiedzieć, strukturalnymi sojusznikami e Europie, miały dość wspólne interesy, natomiast w gruncie rzeczy brakowało im, poza rywalizacją dynastyczną, pól konfliktu. W 1515 roku na zjeździe wiedeńskim ten problem rywalizacji dynastii został jak wiadomo w
ten sposób rozstrzygnięty, że Jagiellonowie i Habsburgowie w dwóch parach wstąpili w dwa związki małżeńskie i została określona zasada, że ten, które będzie w stanie dostarczyć męskiego potomka będzie dziedziczył całość, co oznaczało panowanie w królestwie Czech i Węgier, co też nastąpiło po śmierci ostatniego Jagiellona w 1526 roku, kiedy Węgry i Czechy przeszły pod władzę Habsburgów. Oprócz tego mamy mnóstwo przykładów współpracy, w wojnie trzydziestoletniej, w której Polska nie uczestniczyła, Lisowczycy, znani tutaj wszystkim, byli tutaj nieformalnym korpusem posiłkowym wojsk austriackich, które posiłkowały Polskę w stałych bojach ze Szwecją, bo wspólnym wrogiem obu mocarstw w XVII wieku to właśnie była Szwecja. Czarna legenda Habsburgów w Polsce pojawia się w gruncie rzeczy wraz z monarchią elekcyjną, bo Habsburgowie są jedną z tych dynastii europejskich,
które były w stanie złamać opór stanów i to dla polskiej szlachty wybierającej swojego władcę, Habsburgowie są jednym z tych przykładów dróg, czarnych, którymi nie należy podążać. I oczywiście
ostatni przykład tego spokojnego współżycia Cesarstwa i Królestwa to jest odsiecz wiedeńska 1683 roku, kiedy to też, wszyscy pamiętamy z lektur Jasienicy, czyni się Janowi III ten wyrzut, że pomaszerował pod Wiedeń, po co on tych Habsburgów bronił? Oczywiście pytanie odwrotne, gdyby Osmanowie usadowili się w Wiedniu, gdyby zdobyli Wiedeń, jak wyglądałaby dalsza sytuacja strategiczna Rzeczpospolitej. I potem kolejny element tego naszego współżycia w czasach, nazwijmy to, przedrozbiorowych to są Prusy. Mocarstwo, które przez długie dziesięciolecia będąc lennikiem Korony jeszcze wtedy nie jest mocarstwem, robi karierę europejską na koszt dwóch państw. Jedno to jest Austria. Zagarnięcie Śląska w 1740 roku czyni z tego hohenzollernowskiego kopciuszka jednego z pierwszych rozgrywających na scenie europejskiej. I druga ofiara awansu Prus do grona pięciu potęg europejskich to jest Rzeczpospolita, to jest pierwszy, trzeci rozbiór czyli utrata Pomorza Gdańskiego, utrata Wielkopolski, ziem, które nie odgrywały z punktu widzenia Prus aż tak kluczowej roli ekonomicznej jak podbity parę dziesięcioleci wcześniej Śląsk, ale oczywiście strategicznie połączenie tego, co jest późniejszymi Prusami Wschodnimi z Brandenburgią i z Pomorzem czyli właśnie zabór Pomorza Gdańskiego i Wielkopolski, bez tego potęgi Prus w XIX wieku też sobie nie możemy wyobrazić. I jednocześnie ten udział w rozbiorach Polski, ze strony Prus podkreślam, a nie Niemiec, czyni z Prus stałego zakładnika polityki rosyjskiej w Europie. Nie może być, o tym wiedzą wszyscy Hohenzollernowie, o tym wie Bismarck, nie może być konfliktu prusko-rosyjskiego, strukturalnego wojennego, bo to oznacza powrót do kwestii rozbiorów, to oznacza zupełnie nowe rozdanie kart w Europie Środkowej. Fryderyk II już się skarżył, że przez te rozbiory, przy ich wszystkich zaletach, które świetnie znał, Prusy stają się takim małpim państwem Rosji w Europie, stają się taką małpeczką, którą można dyrygować z Petersburga. I to dziedzictwo Prusy wnoszą w wiek XIX i wnoszą do Rzeszy, która się pod ich przewodnictwem w roku 1871 zjednoczy. Jesteśmy tym samym w wieku XIX - Polska podzielona między trzy mocarstwa, spośród których dwa są pół-niemieckie. Polska, która 4
zostaje na nowo podzielona na Kongresie Wiedeńskim 1815 roku. I tu zaczyna się część tej historii wspólnej, która jest najbardziej zapomniana i równie mocno zniekształcona jak dzieje np. Zakonu Krzyżackiego. Otóż traktat wiedeński pozostawiał nierozwiązaną całą masę kwestii narodowych w Europie, między innymi polską, węgierską, włoską, ale też i niemiecką. Panowanie Habsburgów, Hohenzollernów i innych absolutystycznych dynastii było dokładnie przeciwieństwem tego, do czego
dążyli Niemcy, którzy chcieli się zjednoczyć w jednym pastwie. Stąd wzięła się wspólnota, jak mówię dzisiaj, bardzo nieszczęśliwie cytowana bardzo chętnie przez polityków, zwłaszcza niemieckich, ale jednak istniejąca realnie wspólnota liberalnego ruchu w Polsce skierowanego przeciwko trzem zaborcom, ruchu narodowo-wyzwoleńczego, jak to się kiedyś mówiło i tego również narodowo- liberalnego ruchu w Niemczech skierowanego przeciwko Prusom, przeciwko Austrii, a w pewnej
perspektywie także przeciwko Rosji. I w latach osiemset trzydziestych na fali tak zwanej polenbegeisterung, tego wielkiego zafascynowania polską walką o wolność wydaje się, że te ruchy wspólnie będą zwalczały absolutyzm w Europie, aż dochodzi do kolejnego po rozbiorach naprawdę
zwrotnego punktuu w historii stosunków polko-niemieckich, to jest również zapomniana Wiosna Ludów 1848 roku. Kiedy w parlamentach w Wiedniu i Frankfurcie spotykają się liberałowie polscy i niemieccy i nagle się okazuje, że ta zbieżność celów polega na tym, że się ma tych wspólnych wrogów
w postaci monarchii absolutnej, natomiast ani Polacy ani Niemcy dążący do stworzenia własnych państw narodowych nie są sobie w stanie wyobrazić takiego własnego państwa narodowego bez Wielkiego Księstwa Poznańskiego. I w tym momencie kończy się współpraca, tym słynnym
przemówieniem jednego z najgłośniejszych niemieckich liberałów w parlamencie frankfurckim, który mówi, że kiedy on ma do wyboru zasadę solidarności, wspólnej walki z tyranią i zasadę pierwszeństwa
własnego narodu, a ofiarą takiej współpracy polsko-niemieckiej musieliby paść Niemcy w Wielkim Księstwie Poznańskim to on jest za tą zasadą sacro egoismo, świętego egoizmu w imię wyższości własnego narodu, której nie trzeba udowadniać. W tym momencie rozchodzą się rzeczywiście te drogi
sił, nazwijmy je lewicowych, w Polsce i w Niemczech definitywnie. Prawie całą drugą połowę wieku XIX, którą można określić jako równię pochyłą tych stosunków, dopiero wtedy, około roku 1850, po raz pierwszy, zresztą polski publicysta to wymyśla, pojawia się pojęcie drang nach osten. Tego pojęcia
przedtem nie było w publicystyce politycznej. Ono zostaje wymyślone w połowie XIX wieku, w bardzo określonej konstelacji, robi karierę i wśród słowian zachodnich i wschodnich, bo największą
karierę zrobi pod koniec XIX wieku w Rosji. I tym sposobem kształtuje się właśnie wizja wiecznego, trwającego 9 wieków na razie antagonizmu polsko-niemieckiego. Niemcy, którzy rzekomo od zawsze prą na wschód, Polska i inni Słowianie, którzy się przed tym bronią. Najwyraźniej to widać oczywiście
w tym kraju, w którym się toczyła najdłuższa wojna w nowoczesnej Europie czyli w Wielkim Księstwie Poznańskim. Koło osiemset siedemdziesiątego roku przestaje istnieć zjawisko małżeństw
mieszanych. Tak jak do połowy XIX wieku Polacy i Niemcy wchodzili ze sobą, wstępowali w związki małżeńskie, koło roku 1870 nie ma, panuje zasada swój do swego, która jest skutecznie egzekwowana od sklepu, szkoły, wszędzie, gdzie ona może być egzekwowana przez oba narody żyjące na tym
terytorium. I to jest to podglebie do wielkiej kariery Henryka Sienkiewicza, Krzyżaków i do równie ważnej z naszego punktu widzenia, równie spektakularnej i nas kształtującej kariery Romana Dmowskiego, do jego myśli nowoczesnego Polaka i kwestii polskiej między Niemcami a Rosją, kiedy
to Dmowski swoim czytelnikom bardzo skutecznie właśnie wmawia tę tezę o wielowiekowym strukturalnym konflikcie polsko-niemieckim i o tym, że polską racją stanu jest stać wszędzie tam, gdzie tworzy się obóz przeciwników Niemiec. W wykładni Dmowskiego przypominam oznacza to w tym momencie stanie w obozie Rosji. I te dwa wielkie wzory wychowawczo intelektualne – Sienkiewicz i Dmowski, ośmielam się powiedzieć, że w wieku XX przeżyły koniunkturę wielopokoleniową oddziałującą aż na tę salę, przynajmniej w przypadku mojego pokolenia na pewno tak było, bo też te
wydarzenia XX wieku i już niestety w tym momencie muszę kończyć, zdają się wszystko to 5 potwierdzać. Zaczynając od Wersalu, od strukturalnego rzeczywiście w tym momencie konfliktu między Rzeczpospolitą a Republiką Weimarską. Republika Weimarska nie godzi się pod żadnym pozorem na swoją nową granicę wschodnią. Polska nie ma żadnego innego wyboru jak tej właśnie granicy bronić. Zaczynając od tego konfliktu przez II Wojnę Światową, przez to wszystko co Niemcy
na terenie okupowanej Polski zrobili. Wszystkie te wydarzenia zdają się dokładnie potwierdzać to co pisali Sienkiewicz i Dmowski kołotoku 1900 i tym sposobem dochodzimy właśnie do dziesięciu wieków zmagań stosunków polsko-niemieckich, który to zgrabny tytuł sformułował, co
charakterystyczne, profesor uniwersytetu warszawskiego ukrywający się tutaj i nauczający w podziemiu w Warszawie i w Krakowie w broszurze wydanej w roku 1943. A po 1945 roku wszyscy wiemy, władzom PRL ogromnie zależało na tym, by ten mit dziesięciu wieków zmagania utrzymać.
On cementował społeczeństwo polskie wokół aktualnie istniejącej władzy czyli komunistycznej i oprócz tego oddawał niesłychane usługi praktyczne na polu międzynarodowym. W ramach konfliktu zimnowojennego oczywiście, że bardziej wiarygodna była Polska czy też w tym wypadku PRL, która
na arenie międzynarodowej mogła się odwoływać do konfliktu, który ewidentnie był znacznie starszy niż zimna wojna i socjalizm w wydaniu państwowym. Mogła innymi słowy legitymizować swoją anty-zachodnioniemiecką politykę odwołując się do ofiar wspomnień i legend przeszłości, co nie znaczy, że w czasie tego PRL-u,co nie znaczy, że w czasie PRL-u nie dokonały się w tym obrazie żadne zmiany.