Podajcie strony z z opisem Danusi i Jagienki lub rozdział plis lub na piszcie cytata o wyglądzie i charakterze Danusi i Jagienki min 4 cytaty książka Krzyżacy oczywiście
somebodyxs
"Dalszą rozmowę znów przerwał śpiew Danusi. Zbyszko patrzał z boku na jej jasne włosy, na podniesioną głowę, na zmrużone oczki i na całą postać oświeconą zarazem blaskiem świec woskowych i blaskiem wpadających przez otwarte okna promieni miesiąca - i zdumiewał się coraz bardziej. Zdawało mu się, że już ją niegdyś widział, ale nie pamiętał, czy we śnie, czy gdzieś w Krakowie na szybie kościelnej."
"(...)Rybałci siedli po jej brzegach, między nimi zaś stanęła owa młódka, która niosła za księżną nabijaną miedzianymi ćwieczkami lutnię. Na głowie miała wianeczek, włosy puszczone po ramionach, suknię niebieską i czerwone trzewiczki z długimi końcami. Stojąc na ławce, wydawała się małym dzieckiem, ale zarazem przecudnym jakby jakowaś figurka z kościoła albo z jasełeczek. Widocznie też nie pierwszy raz przychodziło jej tak stać i śpiewać księżnie, bo nie znać było po niej najmniejszego pomieszania.
JAGNA: Po czym ruszył naprzód, ale nim zdążył puścić w cwał podjezdka, Zbyszko ujrzał najdziwniejsze w świecie widowisko: Oto na chybkim srokaczu sadziła ku nim, siedząc po męsku, dziewczyna z kuszą w ręku i z oszczepem na plecach. W rozpuszczone od pędu włosy powszczepiały jej się chmielowe szyszki; twarz miała rumianą jak zorza, na piersiach rozchełstaną koszulinę, a na koszuli serdak wełną do góry. Dopadłszy, osadziła na miejscu konia; przez chwilę na twarzy jej odbijało się niedowierzanie, zdumienie, radość - na koniec jednak, nie mogąc świadectwom oczu i uszu zaprzeczyć, poczęła krzyczeć cienkim, nieco jeszcze dziecinnym głosem:
charakter - Przecie widzicie: poluję - odpowiedziała, śmiejąc się, Jagienka. - W cudzych lasach? - Opat dał mi pozwoleństwo. Jeszcze przysłał pachołków do tego uczonych i psy. Tu zwróciła się do swej czeladzi: - A odpędzić mi ta psy, bo skórę podrą! Po czym do Zycha: - Oj, też rada jestem, rada, że was widzę! ... U nas wszystko dobrze. - A jam to nierad? - odparł Zych. - Dajże jeszcze, dziewucho, pyska! I poczęli się znów całować, a gdy skończyli, Jagna rzekła: - Do domu okrutny szmat drogi... takeśmy się za oną bestią zagnali. Chyba ze dwie mileśmy gnali, że już i konie ustawały. Ale tęgi żubr - widzieliście? .. . ma on ze trzy moje strzały w sobie, a od ostatniej musiał paść.(...)"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jagienka_ze_Zgorzelic
Wszystko jest na wikipedii
"(...)Rybałci siedli po jej brzegach, między nimi zaś stanęła owa młódka, która niosła za księżną nabijaną miedzianymi ćwieczkami lutnię. Na głowie miała wianeczek, włosy puszczone po ramionach, suknię niebieską i czerwone trzewiczki z długimi końcami. Stojąc na ławce, wydawała się małym dzieckiem, ale zarazem przecudnym jakby jakowaś figurka z kościoła albo z jasełeczek. Widocznie też nie pierwszy raz przychodziło jej tak stać i śpiewać księżnie, bo nie znać było po niej najmniejszego pomieszania.
JAGNA:
Po czym ruszył naprzód, ale nim zdążył puścić w cwał podjezdka, Zbyszko ujrzał najdziwniejsze w świecie widowisko:
Oto na chybkim srokaczu sadziła ku nim, siedząc po męsku, dziewczyna z kuszą w ręku i z oszczepem na plecach. W rozpuszczone od pędu włosy powszczepiały jej się chmielowe szyszki; twarz miała rumianą jak zorza, na piersiach rozchełstaną koszulinę, a na koszuli serdak wełną do góry. Dopadłszy, osadziła na miejscu konia; przez chwilę na twarzy jej odbijało się niedowierzanie, zdumienie, radość - na koniec jednak, nie mogąc świadectwom oczu i uszu zaprzeczyć, poczęła krzyczeć cienkim, nieco jeszcze dziecinnym głosem:
charakter
- Przecie widzicie: poluję - odpowiedziała, śmiejąc się, Jagienka.
- W cudzych lasach?
- Opat dał mi pozwoleństwo. Jeszcze przysłał pachołków do tego uczonych i psy. Tu zwróciła się do swej czeladzi:
- A odpędzić mi ta psy, bo skórę podrą! Po czym do Zycha:
- Oj, też rada jestem, rada, że was widzę! ... U nas wszystko dobrze.
- A jam to nierad? - odparł Zych. - Dajże jeszcze, dziewucho, pyska!
I poczęli się znów całować, a gdy skończyli, Jagna rzekła:
- Do domu okrutny szmat drogi... takeśmy się za oną bestią zagnali. Chyba ze dwie mileśmy gnali, że już i konie ustawały. Ale tęgi żubr - widzieliście? .. . ma on ze trzy moje strzały w sobie, a od ostatniej musiał paść.(...)"