Pociąg powoli ruszał ze stacji, za oknami przesuwał się typowy krajobraz małego miasteczka: budynki dworca, mały park, domy, jakaś droga. W zasadzie nic interesującego. Nagle mój wzrok przykuł budynek przemysłowy wyraźnie odróżniający się od sielskiego widoku. Linia kolejowa biegła tuż przy nim, więc dokładnie widać było wypalone ściany, zawalony dach, resztki środków gaśniczych. - Ciekawe, co tu się stało? - pomyślałem - i czy fi rma podniesie się jeszcze po tym pożarze? - Przypomina mi to wypadek w naszej fabryce - nagle odezwał się jakiś głos. Gwałtownie oderwałem wzrok od okna. Przecież dotychczas w przedziale byłem sam, drzwi były zamknięte i nie słyszałem, aby ktoś je otwierał.Okazało się, że niespodziewanie w przedziale pojawiło się troje nowych podróżnych: postawny mężczyzna w średnim wieku, mały staruszek i kobieta w jakimś dziwnym niebieskawym stroju. - Nasz zakład też spłonął, prawie całkowicie - kontynuował mężczyzna - tego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Pewnie pan pamięta, pisały o tym gazety, nawet pokazywali w Wiadomościach - tu podał nazwę jakiejś nic mi niemówiącej fi rmy - byliśmy znaczącym producentem kosmetyków samochodowych na lokalnym rynku. Nie pamiętałem takiego zdarzenia, ale wolałem się do tego nie przyznawać, by nie robić mu przykrości. Przypuszczałem, że koniecznie będzie chciał i tak o tym dokładnie opowiedzieć. I nie pomyliłem się. - Pożar wybuchł w nocy, gdy poza dozorcą nikogo nie było w zakładzie - kontynuował mężczyzna - i rozpoczął się w jednym z magazynów. Niestety ze względu na palną budowę budynków ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na pozostałą część zakładu. Ogień został szybko zlokalizowany, dozorca wezwał straż pożarną, jednak gaszenie trwało długo i straty były ogromne. - Czy ustalono przyczynę pożaru? - zainteresował się
Pociąg powoli ruszał ze stacji, za oknami
przesuwał się typowy krajobraz małego
miasteczka: budynki dworca, mały park, domy,
jakaś droga. W zasadzie nic interesującego.
Nagle mój wzrok przykuł budynek przemysłowy
wyraźnie odróżniający się od sielskiego widoku.
Linia kolejowa biegła tuż przy nim, więc
dokładnie widać było wypalone ściany, zawalony
dach, resztki środków gaśniczych.
- Ciekawe, co tu się stało? - pomyślałem - i czy
fi rma podniesie się jeszcze po tym pożarze?
- Przypomina mi to wypadek w naszej fabryce
- nagle odezwał się jakiś głos.
Gwałtownie oderwałem wzrok od okna. Przecież
dotychczas w przedziale byłem sam, drzwi były
zamknięte i nie słyszałem, aby ktoś je otwierał.Okazało się, że niespodziewanie w przedziale pojawiło
się troje nowych podróżnych: postawny mężczyzna
w średnim wieku, mały staruszek i kobieta w jakimś dziwnym
niebieskawym stroju.
- Nasz zakład też spłonął, prawie całkowicie - kontynuował
mężczyzna - tego zdarzenia nie zapomnę do końca życia.
Pewnie pan pamięta, pisały o tym gazety, nawet pokazywali
w Wiadomościach - tu podał nazwę jakiejś nic mi niemówiącej
fi rmy - byliśmy znaczącym producentem kosmetyków
samochodowych na lokalnym rynku.
Nie pamiętałem takiego zdarzenia, ale wolałem się do tego nie
przyznawać, by nie robić mu przykrości. Przypuszczałem, że
koniecznie będzie chciał i tak o tym dokładnie opowiedzieć.
I nie pomyliłem się.
- Pożar wybuchł w nocy, gdy poza dozorcą nikogo nie było
w zakładzie - kontynuował mężczyzna - i rozpoczął się
w jednym z magazynów. Niestety ze względu na palną
budowę budynków ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na
pozostałą część zakładu. Ogień został szybko zlokalizowany,
dozorca wezwał straż pożarną, jednak gaszenie trwało długo
i straty były ogromne.
- Czy ustalono przyczynę pożaru? - zainteresował się