1. Zastanawia mnie to, że literatura faktu jest u nas szczególnie lubiana. Powstają u nas dobre i cenione na całym świecie reportaże. Wiele z nich trafia na listy bestsellerów. Popularne są też dzienniki, wspomnienia i listy znanych osób. Przeważnie są to książki ciekawe pod względem literackim. 2.Jest wśród czytających Polaków jakaś podejrzliwość wobec poezji czy prozy, która sprawia, że poszukują oni konkretu, refleksji snutej wokół jakiegoś precyzyjnie wyznaczonego tematu. 3.Być może taka popularność literatury dokumentalnej jest reakcją na pojawiającą się w Polsce od dłuższego czasu prozę, która mówi, ale niewiele przekazuje. Książki Olgi Tokarczuk czy Doroty Masłowskiej są może atrakcyjne, ale nie dowiaduję się z nich niczego nowego o sobie ani o innych. Poza warstwą błyskotek nie ma w nich czegoś, co zostałoby we mnie po skończonej lekturze. Dlatego po licznych próbach kontaktu z tego typu książkami, sięgamy po literaturę, której autorzy mogą udowodnić, że mają coś do powiedzenia.
1. Zastanawia mnie to, że literatura faktu jest u nas szczególnie lubiana. Powstają u nas dobre i cenione na całym świecie reportaże. Wiele z nich trafia na listy bestsellerów. Popularne są też dzienniki, wspomnienia i listy znanych osób. Przeważnie są to książki ciekawe pod względem literackim.
2.Jest wśród czytających Polaków jakaś podejrzliwość wobec poezji czy prozy, która sprawia, że poszukują oni konkretu, refleksji snutej wokół jakiegoś precyzyjnie wyznaczonego tematu.
3.Być może taka popularność literatury dokumentalnej jest reakcją na pojawiającą się w Polsce od dłuższego czasu prozę, która mówi, ale niewiele przekazuje. Książki Olgi Tokarczuk czy Doroty Masłowskiej są może atrakcyjne, ale nie dowiaduję się z nich niczego nowego o sobie ani o innych. Poza warstwą błyskotek nie ma w nich czegoś, co zostałoby we mnie po skończonej lekturze. Dlatego po licznych próbach kontaktu z tego typu książkami, sięgamy po literaturę, której autorzy mogą udowodnić, że mają coś do powiedzenia.
mam nadzięję , że pomogłam . ; ))